Wywiad z Miley Cyrus - odtwórczynią roli Ronnie Miller w "The Last Song: Ostatnia piosenka"

Miley Cyrus to odtwórczyni głównej roli we wzruszającym i inspirującym filmie „THE LAST SONG”, do którego scenariusz napisał autor bestsellerowych powieści Nicholas Sparks.
/ 12.10.2010 07:16

Miley Cyrus to odtwórczyni głównej roli we wzruszającym i inspirującym filmie „THE LAST SONG”, do którego scenariusz napisał autor bestsellerowych powieści Nicholas Sparks.

Grana przez nią bohaterka, Ronnie, to zagubiona nastolatka, która niechętnie zgadza się spędzić lato ze swoim tatą (w tej roli Greg Kinnear). Początkowo ojciec nie potrafi nawiązać kontaktu z córką, ale stopniowo udaje im się odnaleźć nić porozumienia i przemienić letnie miesiące w prawdziwie wyjątkowy i niezapomniany czas. Jednocześnie Ronnie przeżywa pierwszą miłość. Zakochuje się w Willu (Liam Hemsworth), a jej życie nabiera nowego sensu.

O czym opowiada „THE LAST SONG”?

Gram Ronnie Miller, nastolatkę, której rodzice rozstali się, w wyniku czego ona zaczęła schodzić na złą drogę. Jest trochę zbuntowana, zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi i prawdopodobnie nie podejmuje najlepszych wyborów w życiu. Jest odrobinę rozgoryczona tym, jak to jej życie teraz wygląda. Najwyraźniej nic nie jest w stanie wzbudzić jej zainteresowania. Myślę, że podobnie jak wiele innych dzieciaków, celowo zaczyna robić wszystko wbrew rodzicom. Zaczyna być dokładnie taką osobą, jakiej nie chcieliby w niej widzieć. Próbuje im pokazać: „zawiedliście mnie, więc teraz żyję własnym życiem. Nie przejmowaliście się mną, więc teraz ja nie przejmuję się wami”.

O ile wiem, Nicholas Sparks pisał ten scenariusz z myślą o tobie. To musiało być ekscytujące.

Tak. I właściwie pamiętam pierwszy wieczór, gdy usłyszeliśmy tę historię. Siedzieliśmy przy długim stole jadalnym w moim domu. Przygasiliśmy światła, więc powstał wspaniały nastrój, a on naprawdę opowiadał nam tę historię. Siedzieliśmy przed kominkiem i to było niezwykłe, słyszeć tę opowieść od samego autora i dowiedzieć się, co i jak sobie wyobraził. Właśnie wtedy wszystko stało się dla mnie jasne i bardzo się podekscytowałam, bo zrozumiałam, że to będzie piękny film. Ponieważ Nicholas napisał scenariusz z myślą o mnie, ten film jest bardzo wyjątkowy. W niczym nie przypomina innych jego filmów. Zazwyczaj najpierw wydawana była książka, a dopiero potem podejmowano decyzję o ekranizacji. Tym razem zdecydowano się zrobić film, a dopiero potem on napisał książkę, więc to jest naprawdę fajne. Ponieważ pisał z myślą o mnie, jest dla mnie jasne, że wplótł niektóre z moich zwyczajów i cech osobowości w postać Ronnie.

Jaki miałaś wkład w tworzenie scenariusza?

Miałam zdecydowanie niewielki wpływ na jego powstanie. Za każdym razem, gdy Nicholas przygotował nową wersję, dawał mi ją i pytał: „co o tym myślisz?”. Chciał nadać postaci nieco z moich cech. Były takie chwile, gdy mówiłam: „Nicholas, jesteś fantastyczny, ale siedemnastoletnia dziewczyna naprawdę nie powiedziałaby czegoś takiego”. Czasami przypominałam mu o drobnych sprawach i szczegółach. Jest geniuszem, więc to akceptował – a nieczęsto się zdarza, by ktoś, by autor taki jak on, chciał słyszeć uwagi innych ludzi. Ale on był bardzo otwarty. W takich chwilach mówił „och, jasne, całkowicie to rozumiem”

Jak ci się pracowało z Liamem?

On jest taki fajny. Najbardziej szalone jest to, że tutaj (w USA) nie jest w ogóle znany, tymczasem jest taką wielką gwiazdą w Australii. To było wspaniałe, móc przedstawić go naszej części świata. To było naprawdę fajne. Wiem, jakie to uczucie, bo podróżuję po całym świecie w ramach tras koncertowych i jestem lepiej znana tutaj, niż w miejscach, które odwiedzam. On jest z Australii, a ja jestem z Południa (USA), ale ten film to coś nowego dla nas obojga. To swego rodzaju przełom dla niego w Stanach, a jednocześnie to mój przełom i odejście od „HANNAH MONTANA”. Współpraca z nim była wspaniała.

Czy często przygotowywaliście się razem do zdjęć?

Były takie chwile, że ćwiczyliśmy razem role. Zawsze był przy mnie. To rzadkość u aktora, zawsze być gotowym, by pomóc drugiemu aktorowi, gdy ten potrzebuje wsparcia w jakiejś scenie. Mógłby po prostu mieć ochotę zjeść w spokoju lunch albo powiedzieć: „chcę mieć trochę czasu dla siebie”, ale myślę, że ani razu nie zdarzyła się taka sytuacja, żeby na pytanie „czy możemy przećwiczyć tę scenę?” Liam natychmiast nie zareagował i nie odpowiedział „z przyjemnością ci pomogę”. I to było naprawdę, naprawdę niesamowite, bo nie zawsze pracujesz z takimi ludźmi, z ludźmi, którzy chcą, żebyś odniósł sukces i wypadł dobrze. A my równoważymy się nawzajem. Ja sprawiam, że on wypada dobrze; on sprawia, że ja wypadam dobrze. I myślę, że właśnie dlatego chemia między nami była taka niesamowita. Bo naprawdę darzymy się uczuciem. Uwielbiamy razem pracować i zdecydowanie chętnie zagrałabym z nim w kolejnym filmie. Trudno mi będzie pracować z kimś innym, bo zawsze będę chciała, żeby ludzie robili dla mnie tyle co on. Może to dlatego, że jest młodym aktorem, a może dlatego, że potrzebuje tyle samo pomocy, ile ja potrzebowałam, ale to wspaniałe, że mogliśmy pracować razem.

Czy w jakimkolwiek stopniu identyfikujesz się z buntowniczą naturą granej przez ciebie bohaterki?

Zdarzają mi się takie chwile. Zapytajcie tylko moją mamę! Och, potrafię być najgorszą smarkulą na świecie, możecie mi wierzyć! Gdy wracam do domu, kłócę się z rodzicami, ale ogólnie powiedziałabym, że jesteśmy dość zgraną rodziną. Moja mama i ja jesteśmy sobie bliższe, niż jakakolwiek inna matka z córką – ludzie cały czas nam to powtarzają. Mówią: „to takie dziwne, że jesteście sobie takie bliskie”, bo my dosłownie kończymy nawzajem swoje zdania. Co nie oznacza, że nie doprowadzam jej do szału, ale to jest normalne. I oczywiście z tatą też czuję się bardzo związana.

Czy odgrywanie przepełnionych emocjami scen sprawiało ci kłopoty, czy też przychodziło ci z łatwością?

To było trudne z emocjonalnego punktu widzenia. Byłam zmartwiona, bo myślałam o tym, jak się czułam, gdy zmarła moja najlepsza przyjaciółka. To ten stan, gdy nie możesz oddychać i cały czas jest ci niedobrze, i nawet nie możesz po prostu włączyć telewizora, bo nie potrafisz przestać o tym myśleć. Po prostu chcesz, żeby to wszystko minęło i nie możesz słuchać muzyki, i nie możesz robić nic innego, a tak właśnie czuje się Ronnie. Czuje się tak zraniona, że odtrąca wszystkich. Wiec było mi ciężko, bo myślałam o rzeczach z przeszłości, które sprawiały, że robiłam się smutna. Właśnie to robiłam, żeby wczuć się w sceny.

Czy możesz opowiedzieć nam o scenie pocałunku i o tym, na ile twoim zdaniem była autentyczna?

W filmie wszystko jest zaplanowane – napisane tak, by powstał idealny scenariusz. Ale w życiu raczej nie dzieje się to w taki sposób. Przeżywam tu takie życie jak z bajki, którego wszyscy pragną.

Co sprawia, że romantyczna, wzruszająca scena pocałunku wygląda realistycznie? Najważniejsze, czego nauczyłam się przez te lata, to naprawdę bardzo, bardzo zaprzyjaźnić się z kolesiami od oświetlenia, tak żeby sprawili, że będziesz wyglądać fantastycznie i dostaniesz nastrojowe oświetlenie, i wszystko będzie wyglądać super. Więc to mój główny trik jako aktorki (śmiech). Oczywiście mam również uczucia i emocje (choć nie jestem małą, ckliwą dziewczynką). Ale myślę, że każdy magiczny moment w filmie opiera się na tym, jak wszystko wygląda, a oświetlenie po prostu określa ten nastrój. Naprawdę uważam, że scena pocałunku to najpiękniejsza scena w filmie tylko dlatego, że wygląda jak z bajki, jakby cały świat nagle się zatrzymał. Oświetlenie jest odpowiednie i wszystko wygląda pięknie, i to właśnie sprawia, że ten moment jest wyjątkowy.

Czy możesz opowiedzieć, skąd wzięła się inspiracja dla nowego teledysku do piosenki „WHEN I LOOK AT YOU” [który pojawi się na DVD]?

Adam Shankman, producent filmu, wyreżyserował teledysk do „WHEN I LOOK AT YOU” i zrobił to pięknie. Słuchaliśmy piosenki kilka razy. Rozmawialiśmy o tym, jakiego rodzaju ma klimat. „WHEN I LOOK AT YOU” generalnie opowiada o tym, co się dzieje, gdy nic innego na świecie nie może sprawić, by człowiek czuł się realnie, czuł że żyje i czuł się dobrze, poza tą jedną, wyjątkową osobą. Mówi o tym, że wszystko inne może walić się w gruzy, ale jeśli człowiek ma tę jedną osobę, którą kocha, wtedy czuje, że w jakiś sposób wszystko będzie dobrze i że uda mu się wszystko naprawić. Więc zrobiliśmy teledysk w bardzo prosty sposób. Po prostu zwykła, naturalna plaża i zwykły las – i nic innego poza Liamem i mną.

Czy na planie zdarzyły się jakieś wpadki, o których możesz nam opowiedzieć, a które może pojawią się na DVD?

Jest kilka, które zobaczycie. Na przykład podczas kręcenia jednej sceny (ślubu) miałam na sobie bardzo szykowną sukienkę. Nie wiedziałam – dopóki Liam mi tego nie powiedział – że to nasz ostatni dzień zdjęć do tej sceny. Gdy to usłyszałam, wbiegłam w sukience do oceanu, ale potem okazało się, że najwyraźniej do nakręcenia zostały jeszcze ze trzy ujęcia, więc wszyscy zaczęli lamentować: „O nie, gdzie teraz znajdziemy drugą taką sukienkę?”. Wcześniej musieli ją pozszywać, bo podarła się podczas kręcenia jednej z poprzednich scen. Kiedy wbiegłam w niej do wody, stała się tak ciężka, że wszystkie szwy puściły, a potem okazało się, że musimy kręcić znowu. Więc suszyliśmy ją na plaży pięcioma suszarkami, a ja powtarzałam: „Przepraszam, ale myślałam, że skończyliśmy już kręcić tę scenę. Liam powiedział mi, że skończyliśmy”. Były też zabawne wpadki dotyczące ciągłości akcji. Nie przepadam za butami, więc zdjęłam je, a potem, choć w następnej scenie powinnam mieć je na sobie, zapomniałam ich założyć, więc czasami na filmie widać moje stopy biegnące po piasku bez butów, mimo że dopiero co, w poprzednim ujęciu miałam buty na nogach. Staram się pilnować chronologii i ciągłości akcji, ale nie jestem w tym najlepsza.

Czego fani Miley Cyrus mogą się po tobie spodziewać w nadchodzących miesiącach? Czy dalej będziesz grać w filmach i śpiewać?

Zdecydowanie chcę dalej grać i śpiewać, i angażować się w trochę bardziej niekonwencjonalne projekty. Mam nadzieję, że będę dalej występować w filmach i grać koncerty. Aktorstwo jest tym, na czym chcę się teraz skupić. Chcę, żeby ludziom podobała się moja gra i żeby oglądali moje filmy, ale moja muzyka jest czymś, co zawsze kochałam i nigdy z niej nie zrezygnuję.

Fot. PR Photos

Redakcja poleca

REKLAMA