Była sesja z obraźliwymi napisami na ciele, była nauka choreografii i sesja z psychologiem. Siódmy odcinek programu „Supermodelka Plus Size” pokaże, że wszystkie zadania, z którymi dotychczas musiały zmierzyć się uczestniczki jedynie wydawały się trudne.
Dotychczas największym wyzwaniem była dla dziewczyn sesja uliczna w skąpych strojach (bieliźnie) i wypisanych na ciele obelgach, które przypominały im przeszłość, ból, wyzwiska, których były adresatkami. Myślały, że nic gorszego ich nie spotka, ale producenci wpadli na pomysł spontanicznej sesji... nago. Przyciągnie z pewnością oglądalność w środę, w dniu emisji. Pytamy, czy naprawdę pomoże uczestniczkom. Czego możemy się spodziewać.
Naga sesja w „Supermodelka plus size”
Dziewczyny będą miały stanąć przed obiektywem aparatu bez makijażu i pełnej stylizacji, i to... całkiem nago. Zostaną obudzone wczesnym rankiem i postawione przed faktem dokonanym: nagą sesją autorstwa Emila Bilińskiego, podczas której dziewczyny będą pozować w codziennych porannych sytuacjach. W piżamach i bez makijażu, by pokazać światu swoje naturalne piękno. Czy wszystkim dobrze pójdzie? Pamiętajmy, że to dziewczyny po przejściach, z kompleksami i doświadczeniami, którym zwykły empatyczny człowiek po prostu współczuje. Nagle muszą zmierzyć się z wyzwaniem prezentacji wdzięków, narazić na krytykę. Części z nich może to pomóc przemóc lęki i stanowić poważny krok w stronę modellingu. Dla innych może być kolejną traumą.
Trendy w modellingu mówią co innego
W czasach, kiedy odchodzi się od pokazywania kobiecego piękna poprzez nagość, stresująca spontaniczna sesja pokazana na wizji, to antywzorzec postępowania, który ma na celu przyciągnąć widzów. Co prawda, niektóre kobiety (nie tylko plus size) decydują się na zmysłowe akty, jednak to ich własna, intymna droga do samoakceptacji - wówczas można je uzasadnić. Siódmy odcinek programu „Supermodelka Plus Size” już w środę, 18 października o 20:40 w Polsacie. Będziecie oglądać? Jakie jest wasze zdanie?
