Ślepa miłość Rihanny

Rihanna, Chris Brown fot. FOTOLINK
Rihanna wróciła do Chrisa Browna! Miesiąc po tym, jak została przez niego dotkliwie pobita. Jej decyzja wywołała burzę w Ameryce. Co sprawiło, że ofiara znowu jest ze swoim oprawcą? Miłość, a może… biznes?
/ 27.04.2009 08:27
Rihanna, Chris Brown fot. FOTOLINK
Teoretycznie to powinna być krótka historia. Para się kłóci. On jako argumentów używa pięści, ona trafia do szpitala. Jego aresztuje policja, ona wnosi skargę, a w ostatniej scenie on w pokorze wysłuchuje skazującego wyroku sądu. Niestety, w przypadku dwójki amerykańskich gwiazd estrady, 21-letniej Rihanny i o rok od niej młodszego Chrisa Browna, ten pozornie prosty (acz i dramatyczny) scenariusz mocno się komplikuje...

Odwołany występ

W drugą niedzielę lutego Rihanna i Chris Brown mieli zaśpiewać na rozdaniu prestiżowych nagród Grammy. Gala odbyła się jednak bez nich. Czemu? Poprzedniego wieczoru, wracając z jednego z przyjęć wydawanych przed Grammy, para zaczęła się kłócić. Ostrą wymianę zdań rozpoczęła Rihanna zazdrosna o SMS-y, które jej partner wymieniał z byłą kochanką, a zarazem menedżerką, 40-letnią Tiną Davis. Gdy w trakcie awantury zdenerwowany Chris zatrzymał swoje lamborghini, Rihanna wyrwała kluczyki ze stacyjki i wyrzuciła je za okno. Chris wyszedł z samochodu, aby je odzyskać, a kiedy ich nie znalazł, wpadł w furię, którą wyładował na narzeczonej. Efekt? Sińce pod oczami i na ciele, pęknięta warga i ślady po duszeniu na szyi Rihanny. Po kilku godzinach Brown składał wyjaśnienia na posterunku, a jego adwokaci w pośpiechu tworzyli wniosek do prokuratury o zwolnienie ich klienta za kaucją. W tym samym czasie Rihanna zeznawała na policji, że Chris nie tylko ją pobił, ale także groził śmiercią. Piosenkarka wyznała, że ostatnie, co zapamiętała, zanim straciła przytomność, to zaciśnięte na jej szyi ręce Browna i jego słowa: „Zabiję cię!”. Jej zeznania potwierdzali świadkowie zdarzenia. Rihannę uratował mężczyzna, który widząc przez okno, co się dzieje, wybiegł na dwór z pistoletem w dłoni i przepędził Chrisa.

Sprytna strategia

Afera z popularną piosenkarką w roli głównej z miejsca stała się żerem dla bulwarowych mediów. Ich wyrok był jednomyślny: Rihanna jest niewinną ofiarą, a jej narzeczony – krwiożerczą bestią, którą trzeba zamknąć w klatce. Teraz, po zaledwie kilku tygodniach, ocena afery nie jest już tak zgodna. Dlaczego?

Choć wydawało się, że Chris Brown po swoim wyczynie może się pożegnać z marzeniami o dalszej karierze, a niektórzy komentatorzy radzili mu, aby w ogóle czmychnął ze Stanów („Jeśli trafi tu do więzienia, skończy na stryczku w celi. Z własnej woli albo wbrew niej”, mówił producent hitów Rihanny Jay-Z), piosenkarz okazał się sprytnym graczem. Kilka dni po incydencie został klientem znanej firmy Sitrick & Company zajmującej się kreowaniem wizerunku gwiazd. To najprawdopodobniej za jej namową Brown zrobił wszystko, aby odzyskać względy Rihanny. Wydzwaniał do niej po kilka razy dziennie, nagrywał się na jej pocztę głosową, wysyłał bukiety kwiatów, aż wyżebrał spotkanie. Nie wiadomo, jakich użył argumentów, ale wokalistka zgodziła się dać mu jeszcze jedną szansę. Już na początku marca w gazetach pojawiły się ich wspólne zdjęcia. „Schemat jest prosty. Chris informuje opiekunów od wizerunku, gdzie pojawi się z narzeczoną, a oni dzwonią do paparazzich. Publikacje mają udowodnić, że między nim a Rihanną wszystko jest w porządku, a cała afera była rozdmuchana przez media, które chciały zrobić z niego kozła ofiarnego”, wyjaśnił magazynowi „Star” jeden z byłych współpracowników piosenkarza.


Ponoć to także Sitrick & Co. stoją za nagłośnionymi przez media badaniami, z których wynika, że ponad połowa Amerykanów uważa, że Rihanna przyczyniła się do pobicia, a media traktują Browna niesprawiedliwie. Jakby tego było mało, trzech na czterech badanych nie widzi nic złego w rękoczynach między kochankami, uważając, że są one „na porządku dziennym w każdym związku”. Komentujący te szokujące badania psycholodzy zauważyli, że przyczyniło się do nich postępowanie samej Rihanny. „Jak ludzie mają uważać, że w jej związku dzieje się coś niecodziennego, skoro ona sama przeszła nad tym do porządku dziennego w rekordowo szybkim czasie?”, pytają.

Happy end?
Od kiedy została pobita, Rihanna konsekwentnie unika mediów. Wiadomo, że odmówiła zeznawania w sprawie, którą prokuratura (mimo wycofania przez Rihannę zarzutów) wytoczyła piosenkarzowi. Co skłoniło ją do powrotu i pomocy Brownowi w ratowaniu jego kariery? Jej przyjaciele są zgodni – toksyczna miłość. „Odkąd zaczęli być parą, Chris decyduje o tym, co Rihanna śpiewa, wybiera jej ciuchy, instruuje, co ma mówić w czasie wywiadów. Zdołał ją przekonać, że bez niego nic jej się nie uda. Ona święcie wierzy, że Brown ma zawsze rację, nawet gdy postępuje z nią jak łajdak...”, skomentowała ich związek jedna z przyjaciółek artystki. Być może jednak nie wszystko stracone…

Doniesienia o tym, że Rihanna i Chris chcą wspólnie nagrać piosenkę nawiązującą do afery z ich udziałem, wywołały powszechne oburzenie. „Dziś można zbić pieniądze na wszystkim. Pod warunkiem że ludzie zechcą to kupić. A kto będzie chciał słuchać piosenki, w której Chris zaśpiewa: »Podbiłem ci oko, yo-yo«, a Rihanna: »Duś mnie, kochanie, duś...«?”, napisał autor popularnego portalu internetowego Just Jared. Inni spece od gwiazd też stwierdzili, że jeśli Chris i Rihanna chcą nadal być gwiazdami i zarabiać miliony, muszą działać osobno – nie tylko na estradzie. Czy przekonali piosenkarkę? Ostatnio Internet obiegła plotka o jej romansie z aktorem z serialu „Różowe lata 70.” Wilmerem Valderramą, ale na razie nie ma dowodów, które by ją potwierdzały. Sama Rihanna milczy. Jej fani wierzą jednak, że ta historia skończy się happy endem i że drogi ich idolki i Chrisa Browna rozejdą się na zawsze. 

Aleksander Rogoziński / Party

Redakcja poleca

REKLAMA