Seriale wszech czasów

Oglądało się je z zapartym tchem, czasem specjalnie zarywając nocki, bo emisja odcinka przesunięta była daleko w noc przez przedłużający się mecz piłki nożnej. Za głównych bohaterów trzymaliśmy mocno kciuki, śledząc z wypiekami na twarzy ich perypetie. A gdy serial znikał z anteny, wiedzieliśmy, że takich emocji już nikt nam długo nie zapewni, a już na pewno nie brazylijski tasiemiec, który zastąpił serialowego ulubieńca.
/ 04.09.2009 15:29
Oglądało się je z zapartym tchem, czasem specjalnie zarywając nocki, bo emisja odcinka przesunięta była daleko w noc przez przedłużający się mecz piłki nożnej. Za głównych bohaterów trzymaliśmy mocno kciuki, śledząc z wypiekami na twarzy ich perypetie. A gdy serial znikał z anteny, wiedzieliśmy, że takich emocji już nikt nam długo nie zapewni, a już na pewno nie brazylijski tasiemiec, który zastąpił serialowego ulubieńca.

Były i są kultowe, bo było w nich coś, czego nie ma w dzisiejszych serialach, a które pretendują do miana kalki starych, sprawdzonych formatów. Widzowie jednak wiedzą swoje i pamięcią sięgają wciąż do serii, które podporządkowały ich rozkład dnia co do godziny, a na pewno do momentu emisji odcinka – to był czas święty i nikt nie mógł nam przeszkodzić w celebracji momentu emisji odcinka. Może czas sobie przypomnieć te emocje w natłoku tasiemców spod znaku „Klanu”, które powodują u nas tylko wrażenie bezdennej nudy.

„Z Archiwum X”

Seriale wszech czasów
bi.gazeta.pl

Dwoje agentów FBI pracujących w dziale spraw nie do rozwiązania albo inaczej: spraw dziwnych, nietypowych, którymi nikt przy zdrowych zmysłach nie chce się zająć, bił rekordy popularności niemal 10 lat – jego emisja w Stanach zaczęła się w roku 1993, a skończyła w 2002. Dana Scully – racjonalna pani doktor, która stara się sprowadzić na ziemię swego partnera – Foxa Muldera, zapalonego fana życia pozaziemskiego, które ingeruje co rusz w ziemski świat człowieka. Serial przyciągał tak naprawdę wszystkim: tajemniczą i mroczną muzyką Marka Snowa, kreacjami bohaterów, którzy byli przeciwieństwem siebie nawzajem, a jednak nie mogli pracować z nikim innym, i tajemniczymi sprawami, jakimi agenci się zajmowali. Pełny napięcia scenariusz powodował, że strach, jaki towarzyszył przy śledzeniu wędrówek bohaterów po opuszczonych budynkach czy ciemnym, gęstym lesie towarzyszył widzom jeszcze długo po napisach końcowych. No i ta szczypta niepewności – Scully i Mulder będą ze sobą czy nie? To też było długo tajemnicą, równie mroczną co fabuła.

„Ostry dyżur”

Seriale wszech czasów
republika.pl

Pierwszy serial z serii „pokażmy, jak się leczy ludzi”, czyli Izba Przyjęć w godzinach szczytu, gdy krew leje się z każdego, komuś odpada noga, ktoś mdleje, a inny ma zawał serca, a lekarze troją się i wręcz "pięciorzą", żeby zaradzić każdej tragedii. Kilkanaście tygodni temu padł ostatni klaps na planie serialu i oficjalnie zakończono kręcenie „ER”, którego obsada co rusz się zmieniała (jednym z najsławniejszych odejść było zniknięcie George’a Clooneya, którego serial wykreował na gwiazdę), ale emocje związane z ratowaniem życia wciąż były na tym samym, napiętym poziomie, okraszone dodatkowo kulisami prywatnego życia lekarzy. Przetarł ścieżki „Chirurgom” i „Doktorowi House’owi”, a nawet „Na dobre i na złe” – z różnym skutkiem.

„South Park”

Seriale wszech czasów
images.fanpop.com

Najbardziej wulgarny, ironiczny i prześmiewczy serial, który obnażył ciemną, a raczej ciemnotową stronę nie tylko Amerykanów, ale i ogólnie wszystkich narodów. Bez pruderii, prosto w oczy – pokazać Amerykanom, jak wielkimi potrafią być hipokrytami, jeśli chodzi o poprawność polityczną, rasizm, tolerancję, seksualne dewiacje czy antysemityzm. Dosadny język, którego punktem odniesienia zawsze były przekleństwa, włożony w usta uczniów podstawówki szokował i bulwersował, ale jednocześnie sprawiał, że ludzie z nosem w telewizorze i trzymając się ze śmiechu za brzuchy, zdając lub nie zdając sobie sprawy, że  w tym momencie oglądają wszystkie swoje wady w krzywym zwierciadle southparkowego świata. No i umierający w każdym odcinku Kenny – najbardziej „odstresowujący” i bezsensowny element fabuły. I najbardziej zresztą lubiany.

„Alf”

Seriale wszech czasów

Serial o futrzastym, posiadającym osiem żołądków stworze z Kosmosu (a dokładnie z planety Melmac) i wielbicielu kotów – w formie spożywczej. Po wybuchu jego rodzimej planety krążył przez jakiś czas w przestrzeni kosmicznej, aż w końcu rozbił się pewnego dnia swoim statkiem kosmicznym na dachu pewnej zwyczajnej amerykańskiej rodziny Tannerów i stał się szybko jej kolejnym członkiem, co rusz uganiającym się za kotem – nomen omen – Szczęściarzem i starającym się nie wpaść w oko sąsiadom Tannerów, Ochmonków, co mogłoby się stać powodem nalotu policji i różnego rodzaju chętnych zbadać przybysza naukowców. Alf stał się – podobnie jak w serialu – ulubieńcem głównie dzieci, ale i dorośli polubili dziwnego, trochę zarozumiałego, wiecznie głodnego (w końcu osiem żołądków zobowiązuje) i lekko szurniętego, bo kompletnie nieprzystosowanego do życia na Ziemi kosmity, którego wszelkie próby właśnie zakliamtyzowania się na nowej planecie powodowały serię komicznych sytuacji.

„Rodzina Bundy”

Seriale wszech czasów

Na pierwszy rzut oka – chamski i głupi serial o pewnym znerwicowanym, niezrealizowanym życiowo ojcu rodziny idiotów: żony, która co rusz opróżnia portfel Ala, sama nie mając zamiaru iść do pracy, syna Buda, najbardziej zdolnego i inteligentnego członka rodziny, który prawdopodobnie skończy jak ojciec – niespełniony zawodowo i uczuciowo, oraz Kelly – typowa blondynka. Zdaje się, że nikt w tej rodzinie nie darzy się szczerym uczuciem miłości, ale wyłącznie potrzebą wykorzystania drugiej osoby, szczególnie pod względem finansowym. Obłuda, zakłamanie, głupota, prymitywizm – teoretycznie miał to być prześmiewczy obraz modelu przeciętnej rodziny amerykańskiej, a wyszło trochę tak, że był on bardziej prawdziwy niż prześmiewczy i Amerykanie znowu oglądali się w krzywym zwierciadle, śmiejąc się do rozpuku.
My też mamy własnych Bundych – rodzinę Kiepskich – i także cieszą się nad Wisłą porównywalną popularnością co amerykańscy nieudacznicy.

„Simpsonowie”

Seriale wszech czasów
screenrant.com

Małe miasteczko Springfield, niczym nie wyróżniający się dom, jeszcze bardziej zwyczajna rodzina, która w nim mieszka. Serial miał „zapchać” ramówkę telewizji FOX, ale ze zwykłego zapychacza stał się niezwykłą kreskówką, która przez 12 lat towarzyszyła Amerykanom na ekranach telewizorów. Absurdalne sytuacje i humor, wyśmiewanie przywar, parodie ludzi show-biznesu, prezydentów – słowem: coś podobnego do South Parku, ale delikatniejsze w formie, choć równie dosadne. Szalona rodzinka składająca się z ojca rodziny – Homera Simpsona, gościa mającego niezupełnie równo pod sufitem, jego żony Marge, kobiety, która pracowała dosłownie wszędzie, oraz dzieci: syna Bartha (trochę przygłupi i chamski synek rodziców), córki Lisy (inteligentna i uzdolniona artystycznie, nietolerująca głupoty – szczególnie swego brata) i małej Maggie (wiernej wyznawczyni swego smoczka, którego nie wypuszcza z ust), uczestniczy często w dość dziwnych sytuacjach i przygodach, dostarczając przy okazji wielu powiedzonek, którymi Amerykanie cały czas się posługują.

„Przyjaciele”

Seriale wszech czasów
www.loraj.com

Serial opowiadający o perypetiach szóstki sympatycznych przyjaciół z Nowego Jorku. Każdy odcinek wręcz opływał w serie gagów, którym nie było końca. Fabuła była prosta: romanse, trudne decyzje zawodowe, problemy zdrowotne. A wszystko to miało tylko zacieśnić więzi pomiędzy grupą niezależnych i ambitnych trzydziestolatków, starających się za wszelką cenę poradzić sobie w życiu. Żadnych odniesień do aktualnych wydarzeń ze świata czy kraju, jedynie historia przyjaźni rozgrywająca się w dwóch mieszkaniach i w knajpie Central Perk. W serialu gościnnie wystąpili m.in.: Brad Pitt, Danny DeVito, Hugh Laurie, Robin Williams, Helen Hunt czy George Clooney, zaś serial wykreował na gwiazdy wszystkich odtwórców głównych ról – Jennifer Aniston, Courtney Cox, Lisę Kudrow, Matta LeBlanca, Davida Schwimmera i Mathew Perry’ego. Wciągające dialogi, zabawne sytuacje, jeszcze ciekawsze rozwiązania problemów – przykład prawdziwych przyjaciół, pomiędzy którymi zrodziło się w końcu coś więcej, co zresztą dało przyczynek do kolejnych historii krzyżujących się w nietypowy sposób.

„Cudowne lata”

Seriale wszech czasów
i.wp.pl

Kto nie pamięta tej charakterystycznej czołówki z piosenką Joe Cockera „With A Little Help From My Friends”? Rozbrzmiewała swego czasu niemal w każdym polskim domu podczas sobotnich popołudniów, gromadząc przed telewizorami całe pokolenia rodzin. Urokliwa i pełna ciepła historia młodości Kevina Arnolda, który wspomina swoje szkolne i rodzinne czasy niewinności, rozczulała sentymentalnie głównie każdego rodzica, ale i dzieci, które oglądały przygody ich równolatków, poznając jednocześnie współczesną historię Ameryki. Serial odnosił się do aktualnych wydarzeń w USA, ale skupiał się głównie na losach Kevina, jego życia uczuciowego, stosunków rodzinnych i przyjaciół, pierwszych poważnych decyzji i przypadkowych zdarzeń, czasami dość nieszczęśliwie się kończących. Kevin jednak wyciągał ze wszystkich dobre wnioski, co zresztą jego „starsza wersja” jako komentatora przygód humorystycznie puentuje. „Bawiąc – uczyć”, można by podsumować serial. Oglądając „Cudowne lata” nie można się było zestresować w najmniejszym stopniu – serial zapewniał pełen relaks psychiczny.

Może i dobrze, że się skończyły – pozostał zdrowy niedosyt i sentyment, bo gdyby ciągnęły się jeszcze przez kilka lat, nie zyskałyby miana legendarnych, bo wpadłyby w manierę powtarzania wątków lub zwyczajnie by się opatrzyły publiczności.

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA