Reprezentacja uchodźców na igrzyskach olimpijskich - sportowcy nadziei

reprezentacja uchodźców w Rio fot. screen Instagram/kolaż Polki.pl
Na olimpiadzie w Rio pojawi się reprezentacja... uchodźców. Historie ich życia są tak poruszające, że trudno powstrzymać łzy.
/ 04.08.2016 16:17
reprezentacja uchodźców w Rio fot. screen Instagram/kolaż Polki.pl

To będzie najbardziej wyjątkowa reprezentacja na igrzyskach olimpijskich w Rio. 10 osób będzie reprezentowało 60 milionów tułających się po świecie, cierpiących uchodźców. Po raz pierwszy w historii, jako symbol nadziei, ale i kolejny dzwonek ostrzegawczy dla sytego świata.

Ich historie są nieprawdopodobne. Smutne i tragiczne, ale jednocześnie będące promykiem nadziei. Bo w przeciwieństwie do milionów swoich rodaków żyją. Mogą się rozwijać i trenować. Wreszcie ukoronować te wysiłki podczas rywalizacji w najważniejszych zawodach sportowych świata - na igrzyskach.

Yusra Mardini

Yusra Mardini urodziła się w Damaszku, stolicy Syrii w 1997 (inne źródła mówią o 1998) roku. Już jako dziecko zaczęła trenować pływanie. Szło jej nieźle, dostała się do syryjskiej kadry. Jeszcze w 2012 roku, jako reprezentantka ojczyzny wystartowała na mistrzostwach świata: na dystansie 200 i 400 metrów stylem zmiennym i dowolnym. A wojna trwała już od roku.
Brutalna wojna, w której zginęło już kilku przyjaciół Yusry Mardini. Jej rodzice postanowili uciekać. Sprzedali wszystko i za 5 tys. dolarów opłacili się przemytnikom, by dostarczyli 4-osobową grupę na greckie Lesbos. Uchodźcy płynęli bez przeszkód, ale już prawie u celu ponton zaczął nabierać wody. Yusra wskoczyła do wody. Wraz z nią młodsza siostra. Zaczęły ciągnąć ponton i tak udało im się dotrzeć do brzegu.

 

regram @nytimes Less than a year ago, Yusra Mardini was neck-deep in the Mediterranean Sea, swimming for her life. This month, the 18-year-old will compete on @teamrefugees, the first refugee team at the @olympics. “Crying in the corner,” she said, “that’s just not me.” Yusra’s father, a swimming coach, began training her in Damascus when she was 3, and she went on to compete for the national team. But in 2011, war broke out, and last August, Yusra and her sister Sarah embarked on a monthlong journey to Germany. When their cramped dinghy broke down between Turkey and Greece, the sisters jumped into the water to help guide the boat to safety. Yusra’s clothes dragged her down and salt burned her eyes and skin. But she was determined to keep a good attitude. In June, she went from refugee to Olympian when she was named to @teamrefugees, along with 9 athletes from Syria, South Sudan, the Democratic Republic of Congo and Ethiopia. @gordonwelters photographed #YusraMardini training in Berlin.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Jen Plouffé (@jenelizabethplouffe)

Podczas jednej z rozmów z dziennikarzami Yusra powiedziała, że to, że żyje, że żyje jej rodzina, zawdzięcza sportowi.

Gdybym nie była pływaczką, utonęlibyśmy – powiedziała.

Jak wielu Syryjczyków trafiła do Niemiec. Zanim to się stało, o mało nie została aresztowana na nieprzyjaznych uchodźcom Węgrzech. Zostali okradzeni. Dopiero w Niemczech, w Berlinie, odnalazła spokój.

Polki na olimpiadzie w Rio - poznaj nasze reprezentantki

Umożliwiono jej trenowanie. W 2015 roku wyznaczono jako jedną z osób, które reprezentować będą uchodźców z całego świata w Rio. Stała się liderką tej symbolicznej garstki, to ona najczęściej zabiera głos na konferencjach.

Cały czas wspominam Damaszek, moich przyjaciół, którzy nie żyją. Uciekam w sport, zawsze był on dla mnie odskocznią – mówi Yusra Mardini.

W reprezentacji uchodźców wystąpią nie tylko ci z Bliskiego Wschodu. Tamtejsi przykuwają naszą, Europejczyków, uwagę, bo są blisko, o nich się ostatnio najwięcej mówi.
Ale Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu bardzo zależało, kiedy już podjął tę rewolucyjną decyzję, by w gronie sportowców nie zabrakło także tych, w których krajach uchodźcy tułają się od dziesięcioleci.

Popole Misenga

Demokratyczna Republika Konga w sercu Afryki to "jądro ciemności". Ten kraj cierpi od trzech dekad. W trwającej z przerwami wojnie domowej zginęło już... 5 mln ludzi. Kolejne miliony obywateli Konga są na uchodźstwie.
Popole Misenga urodził się w 1992 roku w Bukavu. Tam została zamordowana jego matka, gdy miał zaledwie 6 lat. Potem błąkał się po lesie przez kilka dni, wreszcie został ocalony, trafił do stolicy, Kinszasy. Tam trafił na łódź, która jego i innych przeprawiła do Brazylii.

 

regram @nytimes Less than a year ago, Yusra Mardini was neck-deep in the Mediterranean Sea, swimming for her life. This month, the 18-year-old will compete on @teamrefugees, the first refugee team at the @olympics. “Crying in the corner,” she said, “that’s just not me.” Yusra’s father, a swimming coach, began training her in Damascus when she was 3, and she went on to compete for the national team. But in 2011, war broke out, and last August, Yusra and her sister Sarah embarked on a monthlong journey to Germany. When their cramped dinghy broke down between Turkey and Greece, the sisters jumped into the water to help guide the boat to safety. Yusra’s clothes dragged her down and salt burned her eyes and skin. But she was determined to keep a good attitude. In June, she went from refugee to Olympian when she was named to @teamrefugees, along with 9 athletes from Syria, South Sudan, the Democratic Republic of Congo and Ethiopia. @gordonwelters photographed #YusraMardini training in Berlin.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Jen Plouffé (@jenelizabethplouffe)

W nowym kraju zaczął trenować judo. W 2013 roku na mistrzostwa świata reprezentował swój kraj. Ale do Rio na igrzyska pojedzie (lub może raczej pójdzie, bo mieszka w tym mieście), jako reprezentant uchodźców. W Brazylii dostał azyl, ma dziś żonę Brazylijkę i małe dziecko. Wystartuje w kategorii do 90 kg, a marzy mu się medal.

W Kongo zostali moi bracia i rodzina. Nie wiem, jak się nazywają, czy żyją, jak wyglądają – mówi Popole Misenga.

Yolande Bukasa

W reprezentacji uchodźców, w tej samej dyscyplinie – judo – o laury powalczy też jego rodaczka Yolande Bukasa. Trenowała w ojczyźnie, w 2013 roku trafiła na mistrzostwa świata do Rio. Została opuszczona i okradziona przez trenera. Wspomina, że nie mając pieniędzy i nie znając języka, trafiła do faweli. Tam została zauważona przez pracowników Caritasu. Pomogli w uzyskaniu azylu, a także wznowieniu treningów. Wreszcie została zakwalifikowana do reprezentacji.

Chcę walczyć – mówi Yolanda Bukasa.

Pozostali członkowie reprezentacji uchodźców

Pozostała siódemka również symbolizuje los 60 milionów. Yonas Kinde, maratończyk z Etiopii i taksówkarz w Luksemburgu. Rami Anis – młody Syryjczyk, którego wujek był reprezentantem kraju w pływaniu i namówił go do trenowania.

Pochodzi z Aleppo, w którym bombardowania były tak śmiercionośne, że rodzice wysłali go do Stambułu, z którego trafił do Belgii.

Polscy lekkoatleci wygrali klasyfikację medalową ME

Yiech Pur Biel z Sudanu Południowego, mieszkaniec obozu dla uchodźców przez 10 lat (w Kakumie). James Nyang Chiengjiek, Paulo Lokoro, Anjelina Lohalith, Rose Lokonyen, Yonas Kinde z Etiopii...

Reprezentacja uchodźców w Rio

Decyzja MKOl, by uchodźcy mieli swoją reprezentację, jest szokiem. Przez lata organizacja odmawiała, nie chciała być kojarzona z wojnami, tragediami. Chciała być symbolem wyłącznie sportu, radości i uśmiechu, głównie ze względu na możnych sponsorów.


O ile bezpaństwowcy występowali na zawodach w 1896 roku w Atenach, w 1900 w Paryżu czy w 1904 w Saint Louis, to potem MKOl zabronił tego. Jakiekolwiek demonstracje polityczne były przez dekady karane i ukrywane. Uciekinierzy z krajów komunistycznych w latach Zimnej Wojny dostawali odmowy startu pod flagą olimpijską, za każdym razem, gdy składali wniosek.
Dopiero w latach 90. dopuszczono atletów z Jugosławii, w 2000 startowali sportowcy z Timoru Wschodniego, a w Londynie w 2012 roku z Sudanu Południowego.


Sytuację wywrócił do góry nogami szef MKOl Thomas Bach. W 2015 roku zdecydował, że uchodźcy będą mieli swoją własną reprezentację. Pojechał do obozu dla nich w Atenach, tam w rozmowie z Reutersem przyznał, że to postanowione i reprezentacja będzie liczyła ok. 10 osób.
Słowo stało się ciałem. MKOl wybrał team z kilkudziesięciu zawodników. Brano pod uwagę i osiągnięcia sportowe (żaden z reprezentantów nie jest amatorem), i losy, i – o czym wspomnieliśmy już – miejsce urodzenia. Chodziło o to, by wszyscy nie byli uciekinierami z jednego regionu dotkniętego nieszczęściem.
Jak poradzą sobie w Rio uchodźcy? Popole Misenga mówi o medalu. Reszta jest skromniejsza, ale wszyscy przyznają, że czują na sobie odpowiedzialność za to, co symbolizują. A symbolizują świat taki, jaki on dziś jest. Niepodkolorowany. Zraniony, ale nigdy nie pozbawiony nadziei.

Redakcja poleca

REKLAMA