Matthew Fox: "Nie jestem zagubiony"

Matthew Fox fot. <a href=http://www.bew.com.pl target=_blank>BE&W</a>
Przystojny, z błyskiem w oku i ze zniewalającym uśmiechem. Nic dziwnego, że uwielbiają go kobiety na całym świecie. Nam Matthew Fox z „Zagubionych” zdradza, kogo kocha…
/ 31.07.2009 09:24
Matthew Fox fot. <a href=http://www.bew.com.pl target=_blank>BE&W</a>
Matthew Fox od pięciu lat podbija serca kobiet jako odtwórca jednej z głównych ról w kultowej serii „Zagubieni” („Lost”). Serial opowiada o rozbitkach z samolotu, którzy trafili na tajemniczą wyspę. Grany przez Matthew doktor Jack to zdolny chirurg, który z czasem staje się liderem grupy.

Kiedy aktor przylatuje do Budapesztu, wśród oczekujących na spotkanie z nim dziennikarzy wrze. Dlaczego? „Gwiazdor jest w złym humorze”, powtarzają sobie jeden przez drugiego. Zmęczony długą trasą promującą serial, stęskniony za rodziną i zły na siebie, że nadal nie może rzucić palenia (choć już wielokrotnie obiecywał to publicznie), nie będzie pewnie najprzyjemniejszym rozmówcą. Jakie jest więc nasze zdziwienie, kiedy na wywiadach aktor pojawia się zrelaksowany i uśmiechnięty.

– Ile jest w Tobie z doktora Jacka, w którego zmieniasz się od pięciu lat na planie serialu?
Matthew Fox:
Lubię go, choć w przeciwieństwie do tego, co ludzie myślą, wiele nas różni. Ja nie zawsze jestem taki dobry i ofiarny jak mój bohater (śmiech). Moim hobby jest latanie, właśnie dostałem licencję pilota i kupuję samolot, a Jack po katastrofie lotniczej pewnie niechętnie wsiadłby do samolotu.

– Zdarzyło Ci się kiedyś, żeby ktoś pomyślał, że jesteś lekarzem?
Matthew Fox:
Na szczęście nikt na ulicy nie poprosił mnie nigdy o pomoc (śmiech). Ale zdarza się, że widzowie zwracają się do mnie „doktor Jack”, a nie „Matthew”.

– „Zagubieni” to jeden z najpopularniejszych seriali na świecie. Dlaczego ludzie tak go pokochali?
Matthew Fox:
Bo uwielbiają rozwiązywać zagadki, których nasz serial jest pełny. Akcja układa się jak puzzle. Każdy może snuć przypuszczenia, jak zakończą się kolejne wątki i jak skończy się cały serial.

– Ty jako jedna z niewielu osób wiesz, jak potoczą się ostatecznie losy bohaterów serialu.
Matthew Fox:
Wiele rozmawiałem z Damonem Lindelofem, twórcą „Zagubionych”, o mojej postaci i przez to wiem mniej więcej, jak będzie wyglądać finał produkcji. Mogę zdradzić jedynie, że nikt się nie rozczaruje, bo końcówka ma być piękna i smutna.

– Razem z ostatnim klapsem na planie serialu kończysz pracę w telewizji. Ale przecież to „Zagubieni”, a wcześniej tasiemiec „Ich pięcioro”, zrobił z Ciebie gwiazdę. Nie boisz się, że poza małym ekranem nie ma dla Ciebie miejsca?
Matthew Fox:
Spędziłem 12 lat, pracując w telewizji i to mi wystarczy. To naprawdę ciężka praca przez okrągły rok. Teraz chcę sam kierować swoim życiem, decydować, kiedy pracuję, a kiedy odpoczywam. Praca w filmie daje mi te możliwości.

– Czyli jest szansa, że zobaczymy Cię w komedii romantycznej?
Matthew Fox:
Nie marzę o tym, ale jeśli zdarzy się świetny scenariusz z ciekawą akcją, to nie wykluczam!

– Dorastałeś na ranczu, więc może chciałbyś zagrać w westernie?
Matthew Fox:
Byłbym zachwycony. Niestety, teraz w Hollywood takie produkcje są sporadyczne, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

Jakie są Wasze ulubione seriale? >>


– Kiedy byłeś mały, bardzo rzadko oglądałeś telewizję. Czy w związku z tym Twoje dzieci mogą godzinami wpatrywać się w ekran?
Matthew Fox:
Na pewno nie. Limitujemy im telewizję, najwięcej mogą oglądać godzinę dziennie. Nie chodzi o to, żeby dzieci nie oglądały filmów, ale o to, ile tracą, kiedy siedzą przed telewizorem. W tym czasie powinny bawić się na powietrzu albo czytać, bo telewizja na pewno tak silnie nie rozwija wyobraźni.

– Kiedy zaczynasz mówić o dzieciach, od razu się uśmiechasz. Jesteś tatą przyjacielem czy raczej wychowujesz Kylie i Byrona silną ręką jak Twój ojciec Ciebie?
Matthew Fox:
Jestem królem mojego zamku (śmiech)! Nie, to oczywiście żart. Bardzo kocham mojego ojca i mam z nim świetne relacje, ale nie jestem tak surowy jak on. Staram się z jego sposobu wychowania wziąć to, co najlepsze, i przenieść do mojego domu. Chcę być otwarty na potrzeby moich dzieci. Wiele z nimi rozmawiam, staram się słuchać. Chcę, żeby wiedziały, że mogą do mnie i do żony przyjść z wszystkim. Nigdy nie chciałbym, żeby dzieci musiały przede mną cokolwiek ukrywać, bo się boją mojej reakcji.

– Czyli jeśli Twoje dzieci za kilkanaście lat przyjdą do Ciebie i powiedzą: „Tato, chcemy być aktorami”, odpowiesz im: „OK”?
Matthew Fox:
Bycie aktorem i bycie gwiazdą to dwie różne rzeczy. Aktorstwo to zawód pełen pasji, wielkie wyzwanie, można wiele dowiedzieć się o sobie samym. Jeśli z tych względów moje dzieci wybiorą tę drogę, to będę je wspierał w stu procentach. Ale jeśli powiedzą mi, że chcą jechać do Hollywood, żeby zostać gwiazdą, będzie inaczej.

– Ty od Hollywood raczej stronisz. Mieszkasz teraz na Hawajach, gdzie paparazzi zaglądają rzadko. Chcesz się przeprowadzić w góry. A na wakacje najchętniej wybierasz nie popularne wśród gwiazd kurorty, ale Włochy.
Matthew Fox:
Moja żona jest Włoszką, więc przynajmniej raz w roku jedziemy do Europy. Uwielbiam Toskanię, jestem wielkim fanem wina i włoskiej kuchni. Margherita gotuje fenomenalnie, nigdy nie korzysta z przepisów, wszystko robi na wyczucie, używa tylko naturalnych składników. Kocham Włochy, tam naprawdę życie smakuje inaczej.

– A jak smakuje życie tylko z jedną kobietą? Dlaczego zdecydowałeś: „To właśnie ta jedyna”? A może to Margherita zdecydowała...
Matthew Fox:
Ona nie była mną zachwycona na początku (śmiech). Nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo miłość to przecież tajemnica.

– Takiej odpowiedzi może udzielić każdy. A Ty jesteś ze swoją żoną przeszło 20 lat, uchodzicie za jeden z najtrwalszych związków wśród gwiazd – kiedy widzi się Was razem, nie odrywacie od siebie wzroku. I Ty mi mówisz tylko, że to wspaniałe. Chcę innej odpowiedzi!
Matthew Fox:
Prawda jest taka, że dla mnie moja żona jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Poznaliśmy się, kiedy byliśmy jeszcze bardzo młodzi. Ona miała 19 lat, ja 20. I od tego czasu wciąż jestem w niej zakochany bez pamięci.

Rozmawiała: Marta Tabiś

Redakcja poleca

REKLAMA