Hanna Lis - Wielki powrót

Hanna Lis fot. AKPA
Przez ostatnie trzy lata zajmowała się domem. W tym czasie odrzuciła wiele propozycji pracy. Teraz jednak Hanna Lis postanowiła wrócić do telewizji. I od razu wywołała tym sporo kontrowersji!
/ 17.05.2012 06:09
Hanna Lis fot. AKPA
Wiadomość o tym, że Hanna Lis (42) wraca do Telewizji Polskiej, aby poprowadzić „Panoramę”, zaskoczyła wszystkich! I nic dziwnego, bo kilka lat temu dziennikarka odchodziła z Woronicza w atmosferze skandalu i – jak się wydawało – z wilczym biletem.

Teraz podobne kontrowersje wywołuje jej powrót, a konkretnie – plotki, jakie mu towarzyszą. Głoszą one, że pracę swojej żonie załatwił Tomasz Lis, że Hanna otrzyma rekordowe honorarium i docelowo ma zastąpić na antenie dotychczasową gwiazdę „Panoramy” Joannę Racewicz. Co z tego jest prawdą?

Kto tu rządzi?

Hanna ma opinię ostrej i bezkompromisowej dziennikarki.
W pracy jestem apodyktyczna, zorganizowana. Chcę być nie tylko prezenterką, ale też wydawcą, operatorem
- przyznawała Hanna Lis w jednym z wywiadów.

Gdy w „Wiadomościach” zaczęto ingerować w jej pracę, długo nie wytrzymała. Punktem zapalnym stało się zdanie, które dopisano do jednej z jej zapowiedzi. Lis go nie przeczytała, bo uznała, że jest nieprawdziwe. Za tę niesubordynację najpierw ją zawieszono, a następnie zwolniono. Wiadomo jednak, że incydent ten był tylko pretekstem, aby pozbyć się nieakceptującej nacisków (zwłaszcza tych politycznych) Hanny Lis. Jak będzie teraz? – Wszyscy czekają na jej powrót. To nie jest dziennikarka, która zawsze robi to, co jej każą – opowiada „Party” osoba z TVP. Jednak szef „Panoramy” zaznacza, że to on, a nie dziennikarze, podejmuje decyzje w tej redakcji.

– Zmiany merytoryczne to moja działka. Hanna Lis będzie prowadziła główne wydania, redagowała wiadomości i uczestniczyła w pracy redakcji – mówi „Party” Jacek Skorus. Czyżby więc znów szykował się konflikt? Niekoniecznie. Jak udało nam się dowiedzieć, Hanna tym razem nie ma zamiaru ingerować w strukturę programu. Jej znajomi twierdzą, że przez ostatnie lata zmieniła się. Jest mniej uparta, częściej godzi się na kompromisy. A co o nowej pracy mówi sama Lis? – Kiedy oglądam „Panoramę”, widzę solidnie i uczciwie robiony serwis informacyjny. Dziennikarze traktują widza poważnie i z szacunkiem. Nie ma tu taniego efekciarstwa i epatowania sensacją. Kurs ustalony przez Jacka Skorusa jest dobry i nie ma co kombinować – mówi „Party” dziennikarka. Mimo tych zapewnień nie brakuje osób, które z niepokojem czekają na chwilę, kiedy Lis przekroczy progi TVP.

Protesty

Burza wokół zatrudnienia Lis zaczęła się w chwili, gdy jeden z dzienników napisał o warunkach finansowych, na jakich dziennikarka zgodziła się wrócić do telewizji publicznej. Zawrotna kwota 30 tysięcy złotych miesięcznie widniejąca na jej umowie sprawiła, że przeciw zatrudnieniu Hanny Lis zaprotestował Związek Zawodowy Pracowników Twórczych TVP. „Zarząd wprowadza oszczędności w redakcjach, a tymczasem nie wiadomo czemu zatrudnia kolejną prowadzącą. I to, jak dowiadujemy się z mediów, za 30 tysięcy złotych miesięcznie, podczas gdy innym wynagrodzenia są obniżane, a pracownicy administracyjni zarabiają średnio 1,5–1,8 tysiąca złotych. To chora sytuacja”, powiedział serwisowi Wirtualnemedia.pl jego rzecznik, Mariusz Jeliński. Mimo protestu zarząd podtrzymał decyzję o zatrudnieniu Lis. Zaniepokojeni byli także pracownicy „Panoramy”, obawiający się, że zatrudnienie dziennikarki oznacza, że ktoś będzie musiał odejść z programu.


– Pani Hanna poprowadzi główne wydanie programu na zamianę z Joanną Racewicz i Andrzejem Turskim. Chcieliśmy zatrudnić kogoś doświadczonego i profesjonalnego. Chodzi też o popularność. Nie ukrywam, że zatrudniając panią Lis, liczymy na zwiększenie oglądalności – mówi „Party” szef „Panoramy” Jacek Skorus. Sama dziennikarka o burzy wokół swojego zatrudnienia dowiedziała się od męża, bo przed swoim debiutem w „Panoramie” wyjechała z córkami, 13-letnią Julią i 11-letnią Anią, na wakacje do Hiszpanii. Jak na razie nie skomentowała sytuacji. Chętnie za to odpowiada na pytanie, czy nie obawia się powrotu przed kamery po tak długim czasie nieobecności w mediach.
 

Powrót do domu

– Jestem zwierzęciem newsowym. Ciekawość świata i ludzi mam chyba zakodowaną w genach, więc nie ma sensu z tym walczyć – mówi Lis. Osoby z TVP opowiadają, że już podczas prób kamerowych widać było, że w studiu telewizyjnym dziennikarka czuje się jak ryba w wodzie. – Na placu Powstańców Warszawy spędziłam blisko dziesięć lat swojego zawodowego życia. To miejsce, w którym mam wielu przyjaciół i znajomych: dziennikarzy, operatorów, kierowników produkcji, dziewczyny z charakteryzacji. Po trzech latach od odejścia z „Wiadomości” wracam tu jak do domu – mówi „Party” Lis, która ostatnie lata spędziła w domu, z dala od show-biznesu, imprez i prasy.

Choć wydawało się to nierealne, Hanna Lis znakomicie odnalazła się w roli  pani domu i nie szukała pracy na siłę. Kilka razy odmówiła, gdy dostawała propozycje, które wydawały jej się ryzykowne. Tak było choćby w przypadku programu kulinarnego, który miała poprowadzić w TVN Style. W zamyśle producentów miała stać się polską Nigellą Lawson. – Hania kocha gotować i wszyscy byli przekonani, że świetnie sprawdzi się w nowej roli. Ona jednak miała wątpliwości i ostatecznie wycofała się z tego projektu – mówi „Party” znajoma dziennikarki.

Zamiast trafiać „przez żołądek do serca” Polaków, Lis wolała odwozić córki do szkoły, wychodzić z psami na spacer, robić zakupy, szykować obiady. „Moje córki kochają mamę w domu i niespecjalnie je interesuje mama telewizyjna”, mówiła Lis w wywiadach i nigdy nie traktowała czasu spędzonego w domu jak straconego. Nie obrażała się też za określanie jej mianem kury domowej. – Była szczęśliwa w tej roli. Tomek też był zadowolony z takiego układu. Po pracy wracał do rodzinnego, ciepłego domu – mówią znajomi pary.

Przez trzy lata, podczas których Hanna nie pracowała, jej mąż umocnił swoją pozycję w TVP2, został redaktorem naczelnym „Newsweeka”, założył portal Natemat.pl i znalazł czas na udział w maratonach. I on, i córki Hanny przyzwyczaili się do tego, że to ona zajmuje się domem i ma dla nich dużo czasu. Pytanie, jak przyjmą jej powrót do telewizji? – Praca jest ważna, ale rodzina i tak pozostanie w epicentrum mojego świata, więc żaden z domowników nie musi się obawiać rewolucji w związku z moim powrotem do TVP – mówi „Party” dziennikarka. Znając ją, można być pewnym, że dotrzyma słowa!
Tagi: Hanna Lis

Redakcja poleca

REKLAMA