Filip Bobek - Amant mimo woli

Filip Bobek fot. ZOOM
Kochają go tysiące fanek serialu „BrzydUla”. W plebiscycie „Gwiazdy Party” przyznaliście mu tytuł Odkrycie Roku. I choć pisze się o nim jako o symbolu seksu, on sam zbywa to śmiechem.
/ 17.12.2009 15:15
Filip Bobek fot. ZOOM
Znamy go z TVN-owskiego hitu „BrzydUla”, w którym wcielił się w postać Marka, pewnego siebie podrywacza, a zarazem szefa i obiektu westchnień tytułowej bohaterki. Wystarczyło kilka pierwszych odcinków, aby 29-letni Filip Bobek zyskał sporą rzeszę wielbicielek.

– Po paru tygodniach wyświetlania serialu zostaliśmy zasypani listami do Filipa, a na zlocie fanów „BrzydUli” nie mogliśmy go wręcz wyrwać z objęć fanek. Szał, z jakim go witały, godny był gwiazd rocka! – śmieje się pracująca w promocji TVN Marta Hopfer. I choć zatrudnienie w tak wielkiej produkcji nieznanego aktora wydawało się sporym ryzykiem, to – jak pokazał czas – opłacało się je podjąć. To głównie za sprawą Bobka „BrzydUla” stała się hitem, ściągając przed telewizory ponad trzy miliony widzów. Dla Filipa serial okazał się przepustką do kariery, o którą walczył od kilku lat.

Skryty i nieśmiały

W przeciwieństwie do wielu naturszczyków występujących w polskich serialach, Filip jest starannie przygotowany do swojego zawodu. W 2005 roku ukończył warszawską Akademię Teatralną, a kilka tygodni później zadebiutował na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu. Długo nie mógł się przebić w filmie. Do czasu „BrzydUli” filmografia Filipa składała się zaledwie z kilku pozycji – głównie serialowych epizodów (m.in. w „Magdzie M.”). Dopiero rola Marka sprawiła, że zwrócono na niego uwagę, chociaż nie do końca tak, jak aktor sobie wymarzył.

– Za każdym razem, kiedy czytam o sobie, że jestem amantem, mam ochotę parsknąć śmiechem. Z drugiej strony, nie mogę mieć o to pretensji, bo przyjmując rolę w „BrzydUli”, wiedziałem, w co się pakuję. Miałem świadomość, że ludzie będą mnie identyfikować z postacią Marka i przypną mi łatkę playboya. Serial jednak lada moment się kończy, a przede mną, mam nadzieję, inne role – mówi aktor w rozmowie z „Party”. 

Jakkolwiek by się odżegnywał od roli amanta, nie da się ukryć, że Bobek ma do niej predyspozycje. Jest przystojny, czarujący, a do tego natura obdarzyła go działającym na kobiety jak magnes „radiowym” głosem. Nic dziwnego, że w internetowych rankingach na najseksowniejszych Polaków plasuje się zawsze w czołówce (w ostatnim rankingu portalu Gazeta.pl pokonał go tylko Paweł Małaszyński).

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Hołdy składane przez płeć piękną nie przewróciły jednak Filipowi w głowie. – Mam wrażenie, że na siłę doszukuje się we mnie cech typowego ciacha, a niektóre rzeczy potwierdzające tę tezę – wymyśla! Przeczytałem niedawno, że znakomicie tańczę. Chciałbym, żeby to była prawda, ale na razie jestem na etapie tanecznej, nazwijmy to, improwizacji – śmieje się aktor. Co ma wspólnego prawdziwy Filip z filmowym Markiem? – Niewiele. Uwodzicielem zapewne nigdy nie będę, bo z takim talentem trzeba się urodzić, a ja od dziecka byłem raczej skryty i nieśmiały – mówi aktor. – Pracuję jednak nad sobą, chociaż z rozmaitym skutkiem. Ostatnio pierwszy raz próbowałem wykorzystać ten swój mityczny urok amanta. Jechałem trochę za szybko do Gdańska i zatrzymały mnie dwie młode policjantki. Pomyślałem sobie w duchu: „Filip, weź się w garść, choć raz w życiu kogoś zbajeruj”. Niestety, widać trąba ze mnie, nie amant, bo w wyniku tego bajeru mam na koncie punkty karne i spory mandat do zapłacenia – śmieje się aktor.

Wśród dziewic

Po zakończeniu „BrzydUli” Filipa będziemy oglądać w kolejnej produkcji TVN – „Klubie Szalonych Dziewic”, u boku Anny Dereszowskiej i Anny Przybylskiej. Tam znów zagra... ciacho. – To będzie tylko epizod – mówi Filip, a pytany, dlaczego ponownie przyjął rolę amanta, wyjaśnia: – Nie jestem na tym etapie kariery, gdy telefony z propozycjami odbiera się codziennie. Jednak nawet gdybym mógł przebierać w rolach, to i tak chciałbym zagrać w tym serialu, bo będę mógł kreować swojego bohatera tak, jak będę chciał, a to dla mnie ważne. I zapewniam, że zrobię wiele, aby grana przeze mnie postać nie była tylko, jak ja nie lubię tego słowa, ciachem – przekonuje aktor. A na ile jego nowy bohater będzie się różnił wizualnie od Marka? Filip śmieje się, że na pewno rzadziej będzie nosił garnitur, ulubiony strój bohatera „BrzydUli”. – Nie znoszę garniturów! – mówi aktor. – Prywatnie mam w szafie tylko jeden, który kupiłem, bo byłem świadkiem na ślubie. Od ubrania oczekuję głównie tego, żebym dobrze się w nim czuł – zapewnia.

W garniturze czy dżinsach, potargany czy prosto od fryzjera, uwodzicielski czy tylko grający takiego przed kamerą... Jedno jest pewne – Filip Bobek podbił serca polskich dziewczyn. Teraz musi jeszcze udowodnić, że jest równie utalentowany, jak seksowny.    

Paweł Płaczek / Party

Redakcja poleca

REKLAMA