Edyta Herbuś i Maciej Kawulski w rytmie serc

Edyta Herbuś, Maciej Kawulski fot. Iza Grzybowska / Makata
Są razem od kilku miesięcy, ale ich związek był dotąd pilnie strzeżoną tajemnicą. Tylko „Party” zdradzili, jak się poznali i co naprawdę ich łączy.
/ 09.11.2009 10:38
Edyta Herbuś, Maciej Kawulski fot. Iza Grzybowska / Makata
Do tej pory byli jedną z bardziej tajemniczych par polskiego show-biznesu. Gdy w lutym pojawili się razem na prezentacji ramówki Polsatu, domysłom nie było końca. Kim jest nowy mężczyzna Edyty Herbuś (28)? Ktoś szepnął, że nazywa się Maciej Kawulski (29), ktoś inny wyszperał w Internecie, że ma coś wspólnego ze sztukami walki. Na portalach przylgnęła do niego etykietka „zamożny karateka”. Lub Tarzan. Tylko miłośnicy sportu wiedzieli, że w świecie walk Kawulski to ważne nazwisko. Edyta i Maciej długo nie reagowali. Pytania o swój związek zbywali uśmiechem. Unikali deklaracji. Wreszcie dali się namówić „Party”. – Pierwszy i ostatni raz decydujemy się na takie zwierzenia – śmieje się Maciej. A potem z Edytą dodają: – Skoro wzbudzamy aż tak duże zainteresowanie, to wolimy sami opowiedzieć ludziom, kim jesteśmy. Brukowce wymyśliły już zbyt wiele historii.

Na ringu życia
Przyjechali do hotelu Velaves we Władysławowie tylko na dwa dni. Ale wspólnie spędzone 48 godzin to dla nich prawdziwe święto. W Warszawie rzadko mają dla siebie aż tyle czasu. Edyta łączy intensywne próby w teatrze z treningami tanecznymi i pracą na planie serialu „Samo Życie”. Maciek prowadzi agencję reklamową i jest współwłaścicielem Federacji KSW, która organizuje największe w Europie gale MMA (mieszane sztuki walki). Zwykle oboje kończą pracę około godziny 21. I dopiero wtedy nadrabiają czas bez siebie.

Tak właściwie wygląda ich cała znajomość. Bo choć są ze sobą od dziewięciu miesięcy, znają się już od wielu lat. – Poprosiłem kiedyś Edytę, żeby przygotowała taneczną choreografię na jedną z moich sportowych gal. Okazała się profesjonalistką, a efekt końcowy był zadziwiający, więc zaczęliśmy współpracę przy innych projektach – wspomina Maciek. Edyta nie ukrywa dziś, że początki ich znajomości nie należały do najłatwiejszych. Maciek, zawodowy promotor MMA, który na ringu nauczył się perfekcyjnie kontrolować swoje emocje, wydawał się jej niedostępny i zdystansowany. Musiało upłynąć sporo czasu, aby odkryła, że pod maską twardziela kryje się bardzo wrażliwy mężczyzna. – To było jak przebijanie się przez skorupę. Musiałam obłupywać warstwa po warstwie, żeby zobaczyć, jak wyjątkowym jest człowiekiem. Bywały momenty, że traciłam cierpliwość, ale Maciek ma zestaw cech, które intrygują, fascynują i przyciągają jednocześnie. Więc nie mogłam sobie go tak łatwo odpuścić – śmieje się Edyta. A co na to Maciej? – Edyta jest nie tylko piękna, ale i inteligentna, a te cechy nie zawsze idą w parze. Dość późno odkryłem, że jest kobietą stworzoną właśnie dla mnie. Ale przecież lepiej późno niż wcale – mówi. Twierdzi, że jak każdy normalny facet zaprasza swoją kobietę na kolacje i kupuje jej kwiaty. –  Gdybym potrafił, pewnie recytowałbym Edycie wiersze, ale jestem filologiem polskim bez dyplomu, więc marny ze mnie poeta -– śmieje się Kawulski. Ostatniego sylwestra spędzili z grupą przyjaciół w górach. Dopiero wtedy postanowili spróbować. Czy było warto? Patrzą na siebie zakochanym wzrokiem: – Odnaleźliśmy się po latach i ciągle poznajemy z tej nowej, lepszej strony – mówią. Wieczorem objęci idą na kolację w blasku świec, przy kieliszku dobrego wina. Po powrocie do Warszawy para znów rzuci się w wir pracy.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Zgrany duet
Dla Maćka Kawulskiego to bardzo gorący czas. Razem ze wspólnikiem, Martinem Lewandowskim, organizuje właśnie dwa z najbardziej oczekiwanych wydarzeń sportowo-rozrywkowych w tym roku. Koprodukują walkę najsławniejszego polskiego boksera Andrzeja Gołoty z Tomaszem Adamkiem, potem robią własną galę – starcie Mariusza Pudzianowskiego z Andrzejem Najmanem. – Mariusz i Andrzej naprawdę się nie lubią, więc 11 grudnia na warszawskim Torwarze zapowiada się bardzo emocjonująca walka i… hala pełna ludzi – mówi Maciek. Nie ukrywa, że ta konkretna gala KSW jest dla niego wyjątkowa także z innego powodu. Chce, by Polacy bliżej poznali dyscyplinę, jaką jest MMA (czyli walki, w których dozwolone są prawie wszystkie chwyty) i odkryli jej piękno.

Jak został promotorem MMA? Śmieje się, że zaczął trenować karate (w wieku dziewięciu lat), bo dostawał w szkole cięgi od kolegów. – Nie byłem twardzielem, który od dzieciństwa miał złamany nos i musiał bić się o jedzenie. Miałem normalny dom i wspaniałych rodziców, którzy nie protestowali, gdy zapisywałem się na treningi – wspomina Kawulski. Jako nastolatek był utytułowanym zawodnikiem karate, a potem submission wrestling (walka zapaśnicza). I choć po szkole zaczął studiować filologię polską, walka nie pozwoliła mu o sobie zapomnieć. Trenował w Londynie i w Nowym Jorku, gdzie odkrył mieszane sztuki walki. Zafascynowały go. Wraz z Martinem upowszechnili tę dyscyplinę na rynku w Polsce. – Kiedy ja biłem się w klatce, nie było takich gal jak dziś. Zostałem promotorem, by… lepsi ode mnie mogli bić się w godnych warunkach – śmieje się Maciek. – Wtedy walki były na innym poziomie. Zamiast wielkiej gali była stara obskurna hala i dwieście osób na widowni. Mierzyłem się z przeciwnikiem i ze swoimi umiejętnościami, a nie z błyskami fleszy i kamerami. Dziś zawodnicy mają trudniej – mówi. Jego dzieło, KSW Team, zrzesza najlepszych zawodników w Polsce, zasługujących na miano nie tylko czołówki europejskiej, ale i światowej sceny MMA. Swoją pasją Maciek powoli zaraża Edytę. Śliczna tancerka weszła w świat, którego dotąd nie znała – brutalnej walki i twardych męskich reguł. – Imponuje mi, że Maciek tak mocno angażuje się w to, co robi. I wzruszam, gdy po galach matki zawodników ze łzami w oczach dziękują mu za to, że ich synowie dzięki niemu mogą spełniać swoje marzenia – mówi Edyta.

Pora na teatr
Dla niej praca – czyli taniec i aktorstwo – także jest pasją. Z Pineaple Dance Studios w Londynie, gdzie przez miesiąc pod okiem najlepszych choreografów szkoliła swoje taneczne umiejętności, wróciła z głową pełną nowych pomysłów. Właśnie zabiera się do realizacji jednego z nich. – Marzę o zrobieniu międzynarodowego spektaklu z najlepszymi tancerzami, którzy prezentowaliby na scenie różne style. To będzie perełka, która chwyci za serce piękną oprawą i emocjami – opowiada tancerka. Zanim jednak ten pomysł doczeka się realizacji, Edytę czekają kolejne wyzwania.


W styczniu wraz z innymi tancerzami (m.in. Ewą Szabatin, Rafałem Maserakiem i Łukaszem Czarneckim) rozpocznie tournée po Polsce ze spektaklem „Lady Fosse”. Ale wyjazd wcale nie oznacza dla tancerki rozłąki z ukochanym, bo to właśnie Maciek zajmie się techniczną oprawą widowiska. Edyta przyznaje też, że wciąż pracuje nad swoimi umiejętnościami aktorskimi. Jest jedyną tancerką z obsady „Tańca z Gwiazdami”, która na stałe zwróciła na siebie uwagę reżyserów. Grała w serialach „Na Wspólnej” i „Tylko miłość”. Teraz rozwija się jej rola w „Samym Życiu”. Ale największym wyrazem zaufania dla jej możliwości jest rola w... teatrze Ochota! – Teatr zawsze był dla mnie miejscem magicznym. Będąc dzieckiem, wyobrażałam sobie, że kurtyna oddziela aktorów od całego świata, a scena to najbezpieczniejsze miejsce na świecie – wspomina Edyta. Kilka miesięcy temu, gdy zatańczyła na deskach teatru Kapitol jako Lady Fosse, znowu poczuła tę samą magię. – Teraz intensywnie pracuję z reżyserem Markiem Stacharskim, żeby 30 października, na premierze spektaklu „Kto dogoni psa”, stanąć przed publicznością jako zupełnie inna kobieta. Ukłon w stronę producenta sztuki Marcina Kwaśnego, który obdarzył mnie ogromnym zaufaniem. Zapraszam! – mówi Edyta.

Wspólny mianownik
Zarówno Edyta, jak i Maciek niechętnie mówią o uczuciach.
– Z tą miłością to jest tak, że nie liczą się słowa, tylko czyny – przyznają zgodnie. Maciek pytany o definicję miłości początkowo wykręca się od odpowiedzi. – Jestem uwięziony gdzieś między naturalistyczną wizją, że miłość to miks hormonów i reakcji zachodzących w organizmie, które natura przygotowała w celach prokreacji, a faktem, że istnieje nienaukowa przestrzeń, która czasem przytłacza nas swoim ogromem. Ale nawet jeśli istniejemy tylko po to, by zapewnić ciągłość gatunku, a miłość to instynkt, to jest to najpiękniejszy z instynktów, o jakim pisała nauka, i godzę się na to, by mu ulegać – deklaruje. I dodaje: – To coś, co czujesz, gdy jesteś z drugą osobą. Jej obecność, zapach… Nie ma słów, które oddałyby to, co się wtedy czuje.

Tancerka ma poczucie, że przy jej boku jest właściwy partner. – Czuję się przy nim naprawdę wyjątkowo, tak kobieco i bezpiecznie. Łączy nas ogromna wrażliwość. Różnimy się tym, że ja nie potrafię jej ukryć, a Maciek robi wszystko, żeby jej nie pokazać… Więc uczę go, że życie to nie tylko logika. Pokazuję, że to nie ring i nie trzeba ciągle stawać do walki. Czasem można przecież tańczyć, nie tylko w domowym zaciszu... – wyznaje Edyta.


Choć na razie oboje stawiają na zawodowy rozwój, nie ukrywają, że coraz częściej myślą o przyszłości. Czy wspólnej? Edyta poznała już rodziców Maćka. – Przed spotkaniem miałam tremę, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo było wyjątkowo – wspomina Edyta. A Maciej dodaje: – Moi rodzice żałują, że rzadko ich odwiedzamy. Śmieją się, że więcej o naszym życiu dowiadują się z prasy niż od nas samych – mówi. W wolnej chwili zakochani planują jeszcze wyjazd do Kielc – rodzinnego miasta tancerki, by Maciek mógł poznać jej całą rodzinę. A następny krok? Na razie mieszkają osobno. – Choć Maciek bardzo się u mnie zadomowił. Właściwie to pomieszkujemy razem, bo tylko dzięki temu możemy być ze sobą więcej niż dwie godziny dziennie – śmieje się tancerka.

Na dobre i na złe?
Edyta Herbuś i Maciek Kawulski znaleźli już receptę na udany związek. Jaką? Wzajemny szacunek, inspiracja, zrozumienie. Oboje wierzą, że z takimi solidnymi fundamentami ich związek ma szansę przetrwać długie lata. – Mimo że nasze światy tak bardzo się różnią, udało nam się stworzyć wspólny. Trzeba umieć słuchać, starać się rozumieć partnera i pozwolić mu być najlepszą wersją siebie. Taki jest nasz związek – mówi para. Maciek wyznaje, że wyznaczył sobie nowe zadanie na najbliższy czas: zwolnić tempo. Kiedy przygotowuje walkę, oddaje jej całą swoją energię. – Wiem, że bywam wtedy nieznośny, ale mam nieskromne przeświadczenie, że tworzę historię polskiego sportu – mówi Kawulski. Nic dziwnego, że na swoją federację mówi „córeczka” i nazywa ją „konfrontacja”. Edyta przyznaje: – Dziś nawet się już tak nie wściekam, że tak wiele domowych rzeczy sprawia mu trudność, że nie pamięta o ważnych datach, planuje w jednym tygodniu dwa poniedziałki... Bo czym są te drobne niedoskonałości przy jego zaletach?

Mają poważne plany. Kawulski nie ukrywa: – Pewne rzeczy już wołają o moją uwagę. Coraz częściej uśmiecham się na widok małych dzieci i wiem, że przyjdzie moment, w którym będę chciał przekazać swoją wiedzę małemu człowiekowi – mówi. A Herbuś dodaje: – Chcę być kiedyś żoną. To żaden wstyd, tylko wielkie szczęście mieć przy sobie kogoś na dobre i na złe – przyznaje otwarcie tancerka. Jej ukochany, choć nie jest fanem ślubów, także nie wyklucza, że kiedyś powie „tak”: – Pierścionek i papier nie są dla mnie wyznacznikiem miłości. To się nosi w sercu. Ale jeśli zechcę sformalizować związek, po prostu to zrobię. Jak zawsze postawię na spontaniczność. Tylko wtedy się uda – deklaruje Kawulski.

Magdalena Jabłońska / Party

Zdjęcia: Iza Grzybowska/Makata
Asystenci: Wojtek Woźniak „Junior” i Bernard Hołtys „Benio”
Stylizacja: Philippe Pe
Fryzury: Piotr Wasiński
Makijaż: Ela Mazurek 
Produkcja: Tomasz Czmuda

Podziękowania dla Velaves Spa&Resort we Władysławowie, www.velaves.pl. 

Podziękowania dla: Macieja Zienia, Gosi Baczyńskiej oraz Lilla Moda, Patrizia Pepe, Diesel/Likus Concept Store, Boss, Zara, Mango, Da Vinci, La Senza, Triumph, Kate&Kate, Sergio Rossi, Pollini.

Redakcja poleca

REKLAMA