Bajkowy ślub Joanny Liszowskiej

Joanna Liszowska fot. KAPIF
Wreszcie życie napisało dla niej szczęśliwy scenariusz – Joanna Liszowska wzięła ślub z ukochanym Olą Serneke. Czy dla męża aktorka zrezygnuje z kariery i zamieszka w Szwecji?
/ 10.08.2010 07:23
Joanna Liszowska fot. KAPIF
Dawno już ślub polskiej gwiazdy nie wywołał takiego zamieszania. Powód? Właściwie do samego końca Joannie Liszowskiej (32) i Oli Serneke (39) udało się zachować w tajemnicy jego miejsce i datę. Choć plotkowano, że uroczystość odbędzie się w Krakowie – rodzinnym mieście aktorki – para złożyła sobie przysięgę małżeńską 24 lipca w katedrze pod wezwaniem św. Marcina i św. Mikołaja w Bydgoszczy. Później państwo młodzi razem z orszakiem gości weselnych pojechali do Myślęcinka, gdzie we wnętrzach stylowego hotelu Pałac bawili się do białego rana. – To był naprawdę bajkowy ślub. Joasia i Ola są w sobie zakochani bez pamięci! W dzisiejszych czasach taka miłość naprawdę rzadko się zdarza – mówi „Party” jedna z uczestniczek wesela.

W ferworze

To, jak ma wyglądać ich wesele, Joanna i Ola mieli zaplanowane od dawna. Wybrali Bydgoszcz, bo  mają do tego miasta ogromny sentyment. Mimo to, kiedy prasa pytała ich o datę i szczegóły uroczystości, oboje milczeli. I spokojnie przygotowywali się do swojego wielkiego dnia. – Joasia przyszła do mnie właściwie z gotowym projektem wymarzonej sukni. Chciała mieć głęboki dekolt, morze falban, długi tren oraz welon. Do mnie należało wykonanie – zdradza „Party” stylistka Anna Zeman. Suknia Joasi powstawała dwa miesiące i uszyto ją w zaprzyjaźnionej pracowni krawieckiej. – Praca nad nią była czasochłonna, ponieważ każdą falbankę wykrajano z koła i dopiero wtedy doszywano do reszty – dodaje Zeman. Na bajkową kreację Joasi z trenem zużyto aż 300 metrów tiulu! Z kolei pan młody miał na sobie garnitur uszyty z włoskiej kaszmirowej wełny z błękitnymi wstawkami na klapach. – Dobraliśmy je z materiału od Valentino, specjalnie pod kolor oczu oblubieńca, ale o kroju Ola sam zdecydował – mówi Zeman, która zaprojektowała także kreacje dla świadków pary młodej.

O fryzurę ślubną i makijaż Joasi zatroszczyli się zaprzyjaźnieni styliści, z którymi Liszowska współpracuje od kilku lat. Delikatny make up zrobiła jej Iza Wójcik, a o uczesanie zadbał Piotr Wasiński. – Zdecydowaliśmy się na prosty hiszpański kok. Suknia Joasi miała dość ekstrawagancki krój, więc to ona była najbardziej dominującym elementem, a fryzura jedynie eleganckim dodatkiem. Odpowiednio wcześniej mocno odżywiliśmy włosy Joasi, żeby były gładkie, superbłyszczące i piękne. Jestem dumny, że mogłem uczesać Joasię w tak ważnym dla niej dniu – zdradza „Party” stylista fryzur.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Sto lat młodej parze!
Pod bydgoską katedrą stały już dorożki, limuzyny i eleganckie samochody. Ale orszaku złożonego wyłącznie z ekskluzywnych ferrari, szybkich sportowych aut i starych samochodów mieszkańcy jeszcze nie widzieli! Na czele konduktu weselnego, w czarnym ferrari, jechała para młoda. – Nie mogło być inaczej! W końcu Joaśka i Ola poznali się podczas jednego z amatorskich rajdów samochodowych. Tam właśnie zaczęła się ich szalona miłość – mówi nam Michał Piróg.

Od godziny 16, przez całą mszę, budynku strzegli wynajęci ochroniarze. Mimo to paparazzim i tak udało się uchwycić na zdjęciach wzruszający moment przysięgi małżeńskiej. Niestety, nie spełniła się deklaracja Edyty Górniak, która podczas jednego z odcinków show „Jak Oni Śpiewają” obiecała zaśpiewać na ślubie Joanny „Ave Maria”. Świątynię państwo Serneke opuszczali w pośpiechu pod osłoną białych parasoli. Ale bardziej niż przed padającym tej soboty deszczem, miały one chronić młodą parę przed wścibskimi spojrzeniami gapiów i błyskającymi fleszami aparatów. Wśród gości weselnych oprócz rodziny oraz najbliższych przyjaciół Liszowskiej i Serneke pojawiło się wiele polskich gwiazd. W tłumie wypatrzyliśmy m.in. Kasię Skrzynecką i Marcina Łopuckiego z dziećmi, Kasię Zielińską z partnerem Wojtkiem, Michała Piróga i Piotra Zelta.

Wesele odbyło się w hotelu Pałac, położonym w malowniczym Leśnym Parku Myślęcińskim. Tam ponad 180 gości złożyło świeżo upieczonym małżonkom życzenia, a później bawiło się do białego rana. Na swój pierwszy taniec Joanna i Ola wybrali pięknego walca, który pod koniec przerodził się w… szalonego rock and rolla! Tego wieczoru toast za młodą parę wznoszono kilkakrotnie, po polsku i po angielsku. Zgodnie ze szwedzką tradycją przemówienia wygłosili tata i brat Oli Serneke. Nikt nie miał problemów ze zrozumieniem, bo na wesele została też zaproszona tłumaczka. Z nietypową prośbą wystąpił jeden z polskich gości: „Joanna jest tylko jedna. Absolutnie proszę wszystkich Polaków o to, żeby ją chronili. Nie pozwólmy, żeby ją zatrzymali w Szwecji. Specjalnie po polsku, dla Joasi... Sto lat!”.

Podczas wesela nie zabrakło też okazji do wzruszeń. Niektórym popłynęły łzy, gdy Joasia wyszła na środek sali i specjalnie dla swojego ukochanego męża zaśpiewała piosenkę z repertuaru Tiny Turner. – O północy Asia rzucała podwiązkę, a Ola muszkę. Po oczepinach państwo młodzi pokroili trzypiętrowy tort czekoladowy z wiśniami oblany białą czekoladą i obejrzeli przygotowany specjalnie na tę okazję pokaz sztucznych ogni. Potem razem ze wszystkimi szaleli na parkiecie m.in. w rytm przebojów Abby – zdradza „Party” uczestniczka imprezy. Wesele skończyło się nad ranem i wszyscy opuszczali je w świetnych humorach. Ale energii musiało wystarczyć gościom także na poprawiny, które, jak się dowiedzieliśmy, były równie udane.


Do trzech razy sztuka
Znajomi pary nie mają wątpliwości, że Ola Serneke jest dla Joanny miłością jej życia. Zgodnie podkreślają, że patrzy na nią tak, jak każda kobieta marzy, by patrzył na nią mężczyzna. – Śmieją się, że są jak łabędzie, które łączą się w pary na całe życie. Poza tym w polskiej tradycji łabędź jest symbolem wierności i stałości uczuć – mówi koleżanka Joanny. Nic więc dziwnego, że ten motyw towarzyszył parze w dniu wesela. Suknia Joanny miała nawiązywać właśnie do łabędzich piór, które goście dostali także wcześniej w zaproszeniach na ślub. – Aśka jest szczęśliwa jak nigdy dotąd. Kocha i jest kochana. Wreszcie trafiła na właściwego faceta – mówi w rozmowie z „Party” Michał Piróg.

Ale zanim w życiu aktorki pojawił się Ola Serneke, Joanna boleśnie przekonała się, co znaczy trudna miłość. Pierwszym poważnym partnerem Liszowskiej był kolega z Teatru Komedia Robert Rozmus. Ich burzliwy związek trwał dwa lata i rozpadł się w 2004 roku. Nie jest tajemnicą, że uczucie skończyło się, bo Rozmus nie potrafił dochować jej wierności. Odszedł do kobiety, którą wcześniej porzucił właśnie dla Joanny. „Czułam się, jakby przejechał po mnie czołg. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Przestałam czuć się sobą, kobietą atrakcyjną, pożądaną…”, mówiła potem w jednym z wywiadów. Odejście Rozmusa zbiegło się jeszcze z jednym przykrym wydarzeniem w życiu aktorki. Niemal w tym samym czasie, po 31 latach małżeństwa, rozstali się rodzice Liszowskiej. By ułożyć sobie wszystko do nowa, Joanna wyjechała na kilka miesięcy do Londynu. Kiedy wróciła do Polski jako szczęśliwa singielka, na imprezie u koleżanki poznała właściciela firmy budowlanej Tadeusza Głażewskiego. Przegadali całą noc. Pięć dni później Tadeusz oświadczył się Jaosi i zaproponował, by się do niego wprowadziła. Ale dopiero na samotnych wakacjach w Tunezji aktorka przekonała się, co naprawdę do niego czuje. Miesiąc później gwiazda przyjęła oświadczyny i zamieszkała w domu Tadeusza. Narzeczony miał być „lekiem na całe zło”. Wyremontowali dom, snuli plany o wspólnej przyszłości, dzieciach… Potem plotki o rychłym weselu ucichły, a Joannę i jej partnera coraz rzadziej widywano razem. W końcu para rozstała się.

Mężczyzna ze snów
Gdy w życiu Joanny pojawił się Ola Serneke, aktorka po poprzednich doświadczeniach przestała udzielać prasie informacji na temat życia prywatnego. „Jestem bardzo szczęśliwa”, mówiła tylko.

I rzeczywiście pochodzący ze Szwecji biznesmen okazał się tym jedynym! Teraz, gdy na palcu Joasi obok pierścionka zaręczynowego z brylantem pojawiła się także obrączka, wszyscy zastanawiają się, czy Joanna na stałe zamieszka w Szwecji. – To plotki. Do tej pory Joasia żyła między dwoma krajami i nie widzę powodu, dla którego miałoby się to zmienić. Tutaj ma swoje plany zawodowe – mówi „Party” menedżerka gwiazdy Magda Nowak. Joanna nigdy nie ukrywała, że jej priorytetem jest właśnie rodzina i dzieci. A gdzie para planuje je wychować? Na to pytanie ich znajomi mają tylko jedną odpowiedź: – Ich miłość naprawdę przypomina bajkę, a że każda bajka kończy się happy endem, to… nie mają wyboru – muszą żyć długo i szczęśliwie. A gdzie? To już najmniej ważne.                      

Magda Jabłońska-Borowik / Party

Redakcja poleca

REKLAMA