Bachledowie - Królowie Podhala

belvedere45.jpg fot. AKPA
Alicja może spać spokojnie. Bachledowie, najsłynniejszy klan z Zakopanego, bez względu na wszystko stoją za nią murem. Nawet wtedy, kiedy gwiazda łamie odwieczne rodzinne zasady.
/ 17.02.2011 12:33
belvedere45.jpg fot. AKPA
Kiedy w mediach pojawiła się plotka, że Colin Farrell nie chce przyjechać do Polski z obawy przed liczną rodziną Bachledów, która zamierza powitać go ciupagami, brzmiało to co najmniej zabawnie. Ale jest w tej informacji ziarnko prawdy, bo za Alicją faktycznie stoi cały klan – nie tylko sławny, ale też bardzo bogaty. I kiedy trzeba, potrafi „złapać za ciupagę”.

Nazwisko Bachleda zna każdy zakopiańczyk. O rodzinie Alicji mówi się „góralska arystokracja”. Na Krupówkach byli praktycznie od zawsze, a korzenie ich rodu sięgają XVII wieku. Liczna rodzina Bachledów-Curusiów dzieli się na kilka klanów. Jeden z nich, wywodzący się od Jakuba, to słynni narciarze alpejscy. Drugi – pochodzący od Jana – to biznesmeni. Z tego drugiego klanu pochodzi Alicja. I to właśnie ci Bachledowie mieliby pokazać Farrellowi, gdzie raki zimują.

Bogacze i politycy

Kiedy znany irlandzki aktor przyjechał do naszego kraju, szybko się przekonał, że Alicja nie jest przeciętną Polką. Jej stryj Adam, były burmistrz Zakopanego, posiada ponad sto nieruchomości w Polsce i na świecie. Należy do niego hotel Wersal na Krupówkach, kilkadziesiąt sklepów, ośrodki wypoczynkowe, centra handlowe, wyciąg narciarski i port jachtowy na Mazurach. To właśnie on sprowadził do Polski markę Carolina Herrera. Majątek stryja aktorki szacowany jest na ponad 300 milionów złotych. Colin musiałby co roku grać w kilku największych superpodukcjach, by mu dorównać. Adam Bachleda-Curuś zbudował swój majątek praktycznie od zera. Co prawda jego ojciec Tadeusz był zamożnym i zaradnym człowiekiem (jako pierwszy sprzedawał w Zakopanem narciarskie gogle), ale w latach 70., gdy komunistyczne władze odbierały góralom majątki, stracił wszystko – dom na Krupówkach, ziemię i dobrze prosperujący interes. Zostało mu jedno niewielkie poletko na zboczu Gubałówki. Okazało się potem, że był to szczęśliwy kawałek ziemi. Z powodu nietypowego nasłonecznienia stoku rośliny uprawiane przez ojca Adama w wybudowanej tam szklarni dojrzewały wcześniej niż w innych częściach Polski. A co za tym idzie, doskonale się sprzedawały. Curusiom znów zaczęło się lepiej powodzić. Adam, stryj Alicji, w pewnym momencie przejął interes po ojcu, ale rozkręcił też własny, choć inspirowany rodzinnymi pomysłami. Skoro ojciec odniósł przed laty sukces w handlu goglami, syn zajął się sprzedażą okularów korekcyjnych. A wszystkie zarobione pieniądze inwestował w ziemię i nieruchomości. Odkupił rodzinny dom na Krupówkach i inne odebrane przez komunistów posiadłości. Przez sześć lat piastował też urząd burmistrza Zakopanego. Dziś mówi się, że Bachleda ma trzy czwarte miasta. Czterej synowie Adama pracują w jego firmie i wspólnie prowadzą interesy. Wszyscy studiowali ekonomię lub finanse. Najmłodszy właśnie zaczyna studia. Jego przyszłość, podobnie jak starszych braci, jest od dawna doskonale zaplanowana.

Z błogosławieństwem rodziców
Kariera Alicji też od początku była jasno określona, choć dziewczynka nie poszła dokładnie w ślady rodziców. Ojciec Alicji Tadeusz, brat Adama, przez lata był wiceministrem i głównym geologiem kraju. Wyjeżdżał na intratne placówki dyplomatyczne (dlatego Alicja urodziła się w Tampico w Meksyku) i też doskonale wiedział, jak inwestować pieniądze. Kupował działki w Zakopanem i tak jak brat – nieruchomości. Dziś tata aktorki pracuje w Najwyższej Izbie Kontroli, a jego majątek szacowany jest na blisko 100 milionów złotych. Ale jak rodzinna wieść niesie, kiedyś chciał zostać... śpiewakiem. Był nawet solistą w chórze Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Właśnie na scenie spotkał swoją przyszłą żonę Lidię, mamę Alicji, która tańczyła w balecie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Lidia Bachleda-Curuś porzuciła jednak taniec. Od lat zajmuje się karierą córki, była też urzędniczką.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Choć rodzice Alicji zrezygnowali ze swoich młodzieńczych pasji na rzecz nieartystycznych zawodów, nie sprzeciwiali się, gdy ich córka oświadczyła, że zostanie aktorką, a nawet wspierali Alicję w jej wyborach. Podobnie jak swojego syna Tadeusza, brata Ali, który został pilotem.

Ich dom rodzinny zawsze tętnił życiem, był pełen muzyki i tańca. Często wpadali kuzyni i razem z Alicją muzykowali. W każde święta przy rodzinnym stole spotykali się członkowie różnych klanów Bachledów, a ponieważ Alicja była jedyną dziewczynką w rodzinie, wszyscy ją rozpieszczali. A ona uwielbiała być w centrum uwagi, przygotowywała wierszyki i piosenki, z którymi występowała przed rodziną. Do dziś kuzyni ją uwielbiają. Z wzajemnością.

Artyści i sportowcy
Pasje artystyczne Alicji i jej rodziców nie są zresztą w klanie Bachledów wyjątkiem. Kuzyn aktorki, Andrzej Bachleda, jest muzykiem. Razem ze swoim zespołem nagrał kilka płyt, między innymi jazzową „Time Ruines”, i koncertuje w całej Europie. Alicja nagrała nawet ze swoim muzykalnym kuzynem piosenkę. Andrzej na stałe mieszka z rodziną we Francji. Jego dziadek, Andrzej senior, był znanym śpiewakiem operowym, solistą Filharmonii Krakowskiej. W domu jego rodziców spotykali się poeci Młodej Polski. Z kolei dziadek Andrzeja seniora, Krzyś Gąsienica, znany na całym Podhalu muzykant, został bohaterem jednej z nowel Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Andrzej Bachleda-Curuś senior (wspomniany wcześniej śpiewak operowy) miał dwóch synów, Andrzeja i Jana. Obaj byli znanymi narciarzami. Zdobywali dziesiątki medali w kombinacji alpejskiej. Dwa lata temu,
7 lutego w Zakopanem zmarł młodszy syn Jan. Dzień później odszedł ojciec.

Pod krzyżem
Bachledowie to rodzina bardzo zróżnicowana. Jedni realizują się w biznesie i zdobywaniu majątku, hobby drugich są narty, jeszcze inni mają pasje artystyczne. Ale jedno ich łączy – religijność. Wszyscy pamiętają burmistrza Adama Bachledę, wspominanego wcześniej stryja Alicji, który podczas pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski w 1997 roku zbudował ogromny ołtarz pod Wielką Krokwią. Stryj Alicji, klęcząc w stroju góralskim przed Ojcem Świętym, powiedział słynne zdanie: „Składamy hołd najukochańszemu synowi gór”. Po policzku Jana Pawła II spłynęła łza, co odnotowały wszystkie kamery telewizyjne. To właśnie Adam Bachleda-Curuś ufundował słynny pomnik dla papieża, miniaturę Giewontu, który stanął w ogrodach papieskich w Watykanie.

Giewont zresztą odgrywa w tej rodzinie ważną rolę. Bachledowie, razem z Gąsienicami, ponad sto lat temu postawili znany wszystkim Polakom krzyż na szczycie góry.

Religijność oznacza jeszcze jedno – u Bachledów nie było do tej pory rozwodów ani nieślubnych dzieci. Tym bardziej wszystkich zaskoczyła Alicja, która z Farrellem ślubu nie wzięła. Ale mimo złamania żelaznych zasad rodzinnych aktorka zawsze mogła na rodzinie polegać. Nikt nie piętnował gwiazdy za życie w wolnym związku i urodzenie Colinowi dziecka. Na uroczystych chrzcinach Henry’ego w krakowskim kościele Karmelitów klan Bachledów stawił się w komplecie.

Alicja może na swoją góralską rodzinę liczyć w każdej sytuacji. Bachledowie całą swoją historią udowodnili, że choćby świat się walił, oni zawsze będą razem. Bo bliscy są dla górali świętością. Szkoda, że nieco inaczej jest w show-biznesie.

Agnieszka Prokopowicz / Party

Redakcja poleca

REKLAMA