„Jestem wyznawcą filozofii Młynarskiego” - rozmowa z Andrzejem Piasecznym

20 maja br. w salonie EMPIK DTC (ul. Krakowskiego Przedmieście 40, budynek Galerii Centrum) w Lublinie, Andrzej „Piasek” Piaseczny spotkał się z fanami, odpowiadając na ich pytania oraz podpisując egzemplarze swoich płyt. Artysta zgodził się poświęcić osobny kwadrans wyłącznie naszemu portalowi, opowiadając o swojej najnowszej płycie oraz współpracy z Sewerynem Krajewskim, odpowiedzialnym za całość muzyki. Zapraszamy do lektury!
/ 27.05.2009 08:16
20 maja br. w salonie EMPIK DTC (ul. Krakowskiego Przedmieście 40, budynek Galerii Centrum) w Lublinie, Andrzej „Piasek” Piaseczny spotkał się z fanami, odpowiadając na ich pytania oraz podpisując egzemplarze swoich płyt. Artysta zgodził się poświęcić osobny kwadrans wyłącznie naszemu portalowi, opowiadając o swojej najnowszej płycie oraz współpracy z Sewerynem Krajewskim, odpowiedzialnym za całość muzyki. Zapraszamy do lektury!

Portal We-Dwoje: Jak długo trwały prace nad nową płytą?
Andrzej Piaseczny: Około czterech lat. To tak naprawdę niespotykany czas, nawet jeśli chodzi o moje predyspozycje. To dosyć długo. Natomiast trwało to tyle z tego powodu, że nie była to „spieszna” praca. Było to bardzo przemyślane działanie, które nie musiało mieć żadnej presji czasowej. Nie założyliśmy, że cały materiał musi być ukończony do jakiegoś momentu, po prostu pozwoliliśmy, żeby on spokojnie i przyjemnie powstał. Tak więc, około czterech lat to trwało, to prawda, natomiast chcę powiedzieć, że co prawda praca zakończyła się na pewnym etapie, ale z całą pewnością nie jest to ostateczny koniec, bo Seweryn zaprosił mnie do współpracy przy tworzeniu jego płyty. Gdy tylko skończą się wszelkie wojaże związane z płytą, którą stworzyliśmy teraz, to zabierzemy się za jego płytę.

„Jestem wyznawcą filozofii Młynarskiego” - rozmowa z Andrzejem Piasecznym

A jak pracowało się z Sewerynem, będącym – poniekąd – swoistą legendą polskiej muzyki rozrywkowej?
A.P.: Krajewski z całą pewnością zasłużył na miano legendy, myślę jednak, że dopóki jest się ciągle człowiekiem, a nie TYLKO legendą, to wiadomo, że z człowiekiem zawsze można rozmawiać. I ludzie mają to do siebie, nawet jeśli są wielcy (choć oczywiście bywa, że ludzie wielcy są szaleńcami – lecz na szczęście Seweryn nie jest!). Musieliśmy najpierw się zacząć poznawać, potem zacząć mówić do siebie, być może pomogło mi to, że nie jestem człowiekiem zbyt przebojowym, a więc trafiliśmy charakterologicznie w podobne miejsce. Tak więc nasza rozmowa była bardzo spokojna, sympatyczna i taka... wieloodcinkowa. W jej wyniku, tak naprawdę, to Seweryn zaproponował współpracę, ja nie miałem tej śmiałości, żeby wyciągać od niego coś więcej niż pojedyncze piosenki. A ta propozycja była dla mnie wyjątkowo przyjemna. Chciałbym też powiedzieć, że to nie jest tak, że do Seweryna nie ma w ogóle żadnego dostępu. To jest tak, że być może mnie się udało – jak już wspomniałem – znaleźć z nim wspólny język, bo to jest najważniejsze. Ale z pewnością nie jestem artystą, który uzyskał wyłączność na to, żeby w jakiś sposób sobie Seweryna zawłaszczać. Jestem więc pewien, że skoro on ma ciągle głowę pełną pomysłów i melodii, to być może ta współpraca ze mną otworzy troszeczkę go na inne kontakty. I to chciałem właśnie przekazać. A jeśli chodzi o koszulę bliższą mojemu ciału, to ta współpraca przyniosła jeszcze jeden bardzo przyjemny efekt. Otóż Seweryn dał się namówić na to, żeby jesienią być gościem mojej trasy koncertowej. Tak więc dla wszystkich, którzy świadomie kojarzą Seweryna i wiedzą o tym, że nie występował publicznie przez ostatnich piętnaście lat, będzie to duża niespodzianka. A dla mnie w dwójnasób, ponieważ udało mi się go do tego namówić przy okazji moich koncertów. Myślę, że się „rozkręci” i fani odzyskają go na powrót.

Wracając do Twojej przebojowości, o której wspominałeś, to media kreują Cię nadal na takiego wiecznie młodego chłopca-rozrabiakę. Ile w tym jest prawdy, ile wizerunku medialnego a ile pustego wymysłu?
A.P.:
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak mnie kreują media, bo nigdy zbytnio nie zwracałem na to uwagi. Być może tego „chłopca” w przeszłości było więcej we mnie i owszem, natomiast nigdy nie starałem się też specjalnie walczyć z czymkolwiek, co się mówi na mój temat, bo byłaby to walka z wiatrakami. Jestem wyznawcą filozofii Młynarskiego: „Róbmy swoje”. I tylko przez bycie takim, jakim się jest, przez mówienie tego, co się naprawdę chce powiedzieć, pisanie takich, a nie innych piosenek, mogę pokazać właściwego siebie – czy to mediom, czy to odbiorcom. Jestem jednak pewien, że choćby po tej płycie, ludzie, których przekonałem do jej posłuchania, doskonale wiedzą, że jestem znacznie starszy – dojrzalszy - niż przed wielu laty.

Za miesiąc będziesz walczył o dwie Superjedynki: artysta roku i przebój roku. Osobiście jestem przekonany o Twoich sporych szansach, a jak Ty sam się na to zapatrujesz?
A.P.:
To oczywiście dla mnie bardzo miła okoliczność, natomiast proszę mi wierzyć, że znacznie bardziej cenię sobie sam występ w Opolu z tymi piosenkami niż samą konkurencję. Rzecz jasna, każdy artysta lubi być nagradzany, lubi być „głaskany po głowie” i być dobrze oceniany, natomiast – mówiąc dyplomatycznie – mam pewną wątpliwość... Bo ja nie wiem, kto to jest pani Ewa Farna i to już stawia całą tę konkurencję pod znakiem zapytania. W związku z tym nie zdziwię się, kiedy to nie ja wygram. To nie wygrana jest miernikiem tego, co się udaje, a choćby właśnie piosenka, płyty, ludzie, których się spotyka, maile, które się otrzymuje. Nagrody są bardzo przyjemne, ale kiedy się ich oczekuje, to zwykle wtedy umykają w dal.

I na koniec: jakie masz plany na najbliższe miesiące. Jakieś wakacje, czy tylko praca?
A.P.:
Wakacje to dopiero późną jesienią i zimą. Okres wiosenno-letni i wczesnojesienny to dla mnie okres koncertowania, więc oczywiście czekam na kolejne propozycje i mam nadzieję, że z jak największą ilością ludzi na koncertach się spotkam, gdyż to jest moment dla mnie najważniejszy. Piosenki – ok, płyty – fajnie, konkursy – owszem, nagrody – w porządku... ale najcenniejsze dla czynnego muzyka, który nie „udaje”, że śpiewa, tylko śpiewa – są właśnie koncerty. Na które serdecznie wszystkich zapraszam!

Dziękuję pięknie za rozmowę.
A.P.:
Dziękuję również.

Rozmawiał: Rafał Wieliczko

Przypominamy, że dla wszystkich fanów twórczości Andrzeja Piasecznego mamy mały konkurs. Do wygrania – dwa egzemplarze najnowszej płyty piosenkarza, „Spis rzeczy ulubionych”, każda opatrzona własnoręcznym autografem artysty. Aby ją zdobyć, wystarczy w ciekawy sposób przekonać nas, że to właśnie do Was powinna powędrować podpisana płyta. Im ciekawiej i oryginalniej będziecie przekonywać, tym szansa na zdobycie nagrody większa.
Na Wasze maile (wysyłane na adres: r.wieliczko@we-dwoje.pl) czekamy do 30 maja. Życzymy całej masy nietypowych pomysłów i argumentacji!

Redakcja poleca

REKLAMA