Czy konieczne jest uczestnictwo uzależnionego w grupie?

Zdrowy człowiek, jeśli jest mu źle i nie daje sobie rady - woła o pomoc. I tak też najlepiej byłoby postępować. Tylko że przyzwyczajenie i wstyd stanowią hamulec niemal nie do pokonania.
Czy można pracować nad wyjściem ze współuzależnienia bez grupy? Czy uczestnictwo w grupie jest niezbędne do walki z nałogiem? Odpowiadamy na te pytania!
/ 02.03.2011 12:28
Zdrowy człowiek, jeśli jest mu źle i nie daje sobie rady - woła o pomoc. I tak też najlepiej byłoby postępować. Tylko że przyzwyczajenie i wstyd stanowią hamulec niemal nie do pokonania.

Wydaje się, że trochę można, a trochę nie

Ogromną część pracy nad sobą - poznanie siebie, swoich reakcji, swoich potrzeb, marzeń, celów, sensu swojego życia - można, a nawet należy, wykonać osobiście. Do tego przy pewnej dozie samozaparcia nie potrzeba żadnej pomocy w postaci innych ludzi.

Można też bez pomocy innych dowiedzieć się dużo o naturze samego problemu, poznać różne poglądy na temat tego, skąd się u ludzi bierze, jakie są jego źródła i mechanizmy.

To bardzo dużo, ale jednocześnie bardzo mało. Myślę, że jest kilka powodów, dla których praca nad sobą w towarzystwie innych ludzi bywa bardzo ważna.

Po pierwsze, nieraz wydaje nam się, że nasze problemy wcale nie są takie znowu wielkie. A może to nam się w ogóle zdaje, że coś jest nie tak? A może oczerniamy naszych partnerów, rodziców, doszukujemy się poczucia krzywdy tam, gdzie jej nie ma? Przecież każdy ma jakieś problemy w domu i na pewno się nimi na zewnątrz nie chwali!

Zobacz też : Czym jest mechanizm nałogowego kontrolowania uczuć

Otóż kontakt z innym człowiekiem, nawet jeśli to będzie jedna osoba, byle życzliwa, słuchająca i godna zaufania, powoduje, że to, co sobie myślimy - o nas samych i o tej sytuacji - urealnia się. Taki ktoś funkcjonuje jako świadomy świadek naszego życia, naszych losów i naszego cierpienia.

Co więcej, taka osoba, zwłaszcza jeśli nie ma w tym żadnego interesu, może przekazać nam swoją reakcję zwrotną, czyli powiedzieć co myśli o tym, co nas spotkało w sposób, który nas nie zrani. Coraz więcej jest ludzi, którzy to potrafią, choć jest to niełatwa sztuka.

Po trzecie, jedną z ważnych cech zarówno uzależnienia, jak i współzależności jest to, że unika się ludzi, odcina od znajomych, sąsiadów, dalszej rodziny, chowa się swoje cierpienie w swoim domu. Nic się nie mówi. Nic się nie czuje. Niczyjej pomocy się nie oczekuje. O pomoc się nie prosi. Zresztą, jak ja wyglądam - jak ja się komuś pokażę. Takie myśli przychodzą do głowy osobie uzależnionej, jak i zastraszonym ofiarom uzależnionego, a tym bardziej agresywnego członka rodziny

Zobacz też : Uzależniony - jak go skłonić, by przyjął pomoc?

Anonimowość jest w cenie?

Tymczasem właśnie takie odcinanie się, zaniedbywanie się, wstyd, duma w samotności i nieszczęściu - to jest najgorsze, może okazać się groźne dla zdrowia i życia.
Zdrowy człowiek, jeśli jest mu źle i nie daje sobie rady - woła o pomoc. I tak też najlepiej byłoby postępować. Tylko że przyzwyczajenie i wstyd stanowią hamulec niemal nie do pokonania.

Właśnie owo "niemal" jest szansą i nadzieją. Z tego zaklętego kręgu można się wyrwać. Nieraz wyjście do ludzi i przełamanie bariery milczenia może odmienić nasz los.

Redakcja poleca

REKLAMA