Żona ma romans, ja wiem ona nie

napisał/a: sorrow 2009-11-02 08:53
orion, według mnie nie chodzi o to, żeby tkwić w odrętwieniu, ale też nie o to, żeby jak najszybciej coś z tym zrobić. Musisz znaleźć złoty środek, a brak pośpiechu wykorzystać na przemyślenia co zrobisz w różnych scenariuszach, według których potoczy się wasza rozmowa. Przygotowanie to tylko w pewnym sensie, bo pewnie i tak rozmowa wymknie się z pod kontroli. Żona może się przyznać od razu, a może się wykręcać na różne sposoby. Dowody powinieneś na tyle pewne, żebyś nie wyszedł z tej rozmowy jako chorobliwie zazdrosny mąż, który sobie coś ubzdurał. Poza tym przygotuj się na coraz większą niepewność. Im więcej jej pytań zadasz i otrzymasz odpowiedzi opisujące szczegóły, tym więcej pytań i wątpliwości będziesz miał. Postaraj się nie wpaść w ślepą uliczkę pytań i wyjaśniania. No i na koniec... musisz się też przygotować, do takiego obrotu sytuacji, gdzie zamiast płaczu i błagania o wybaczenie zobaczysz jak oddycha z ulgą i przygotowuje się do odejścia. Pamiętaj też, że dając jej oddech i pomagając podczas tych trudnych rozmów dasz jej szansę na coś więcej niż tylko rozpaczliwą obronę za wszelką cenę. Powodzenia!
napisał/a: ~gość 2009-11-02 09:14
sorrow napisal(a): No i na koniec... musisz się też przygotować, do takiego obrotu sytuacji, gdzie zamiast płaczu i błagania o wybaczenie zobaczysz jak oddycha z ulgą i przygotowuje się do odejścia. Pamiętaj też, że dając jej oddech i pomagając podczas tych trudnych rozmów dasz jej szansę na coś więcej niż tylko rozpaczliwą obronę za wszelką cenę. Powodzenia!


Ja myślę, że Orion podświadomie czuje, że żona postawiona pod ścianą dokona wyboru - odejść od Oriona.
Ona zapewne dokonała rachunku zysków i strat i przyjęła taktykę życia na dwa fronty jak najdłużej się da, a w razie ujawnienia romansu wybierze kochanka i satysfakcjonującą pracę.

Orion ma tego świadomość i odkłada rozmowę, bo się po prostu boi konfrontacji. Orion liczy na to, że zdarzy się cud - kochanek żony zejdzie z tego świata, żona kochanka żony zdemaskuje romans i kochanek żony postanowi zakończyć ten związek, etc.

Orion szamoce się jak w matni, bo cokolwiek zrobi, to będzie źle.

Orion - nie wiem co zrobisz, ale pamiętaj, kobiety lubią być z facetem, który ma jaja, który może jej zaimponować intelektem, tężyzną fizyczną, romantycznym podejściem do ukochanej, sukcesem zawodowym i materialnym. A czym ty jej imponujesz ? Tolerując romans jesteś po prostu żałosny, nie umiejąc i nie chcąc walczyć - tak walczyć, nawet pięściami - o swoją kobietę. Budzisz tylko u niej uśmiech politowania, nie masz już u niej żadnych szans.
napisał/a: BOGINS 2009-11-02 09:51
Sądzę, że Sorrow ma rację - w tym wypadku plan postępowania jest najlepszym możliwym rozwiązaniem...

Napisałem kolejne zdania na temat tego, że zbyt długo czekasz itd... ale wymazałem je. Dlaczego?
Hmm gdyż stwierdziłem że to nie ma sensu. My ci niby możemy tylko doradzić, "popychać" w którąś ze stron jednak to ty podejmujesz decyzję i mam nadzieję, że niezależnie co zrobisz - będzie ona satysfakcjonująca.
P.s. jak masz problem to napisz list... to podobno też dobra opcja. Tylko każ żonie czytać go przy tobie. Córkę poproś by wyszła z domu. I nie rozmawiajcie dopóki nie skończy czytać - nawet jakby zaczęła tam płakać itd...

Był kiedyś tutaj temat o zemście... zemście chyba właśnie męża... i tak się przez chwilę zastanawiałem... gdybym się dowiedział, że moja żona ma romans z szefem - i ten szef ma też rodzinę, to czy bym jego rodzinie powiedział... potrafię być Brucem Willsem więc pewnie bym to zrobił... jak już ma ktoś ma mieć spieprzone życie... to czemu tylko ja>?



W pewnym sensie temat stał się troszkę telenowelą meksykańską...
napisał/a: nowyzprzymusu 2009-11-05 15:35
I jak sie sprawa ma bo przyznam szczerze ze mne to ciekawi. Ja juz nie walcze o zone bo to stracilo sens. Walcze o swoje zycie. Juz mija 4 miesiac kiedy jestem sam. Jeszcze czasem wierze ze sie zejdziemy ale to tylko takie chwilowe stany. ustawka nastroju trwa.

Jak odzyskasz zone stracisz siebie samego.
napisał/a: orion2 2009-11-08 17:08
a więc tak ... odliczanie się zaczęło ... do rozmowy jestem już psychicznie gotowy, wszystko(?) już przemyślałem, ogarnął mnie niesamowity spokój, jestem przygotowany nawet na najgorszy scenariusz. Na pewno ten spokój i opanowanie będzie mi bardzo pomocny a z drugiej strony... czy nie wpadam w jakąś pułapkę ? czy znany jest Wam taki stan ? to tak jakby coś w środku mnie umarło... rozmowa rozmową ... to tak jakby już nic się dla mnie nie liczyło, jakby obojętny był dla mnie finał, pytanie: zostanie czy odejdzie ? ... jakoś nie wzbudza żadnych emocji, tak jakby mnie to już nie obchodziło co ona zrobi.
Brakło już sił ? powiększyła się deprecha ? brak motywacji do budowania wszystkiego od nowa?, straciłem nadzieję, że kiedykolwiek sobie z tym poradzę ? straciłem wiarę w miłość ? coś się we mnie zadziało ale nie wiem jeszcze co.
napisał/a: majka 83 2009-11-08 20:19
To całkowite pogodzenie z nieuniknionym orion, taki letarg,oczekiwanie, odliczanie.Sam sobie wyznaczyłeś granicę a im bliżej celu tym jesteś spokojniejszy.
Tyle razy przerabiałęś najgorsze scenariusze w swojej wyobrażni , tyle razy przeżywałeś ten przeszywający ból w sercu,że niemal przestało boleć,poczułęś obojętność, spokój , przestałeś czuć strach..
To dobrze nie ma się czego bać...tak dalej się nie da żyć...nie bój sie..już niedługo będzie po wszystkim.
Ten Twój spokój to Twoja przewaga nad szokiem , który przeżyje żona gdy się dowie,że wiesz,zachowaj go.. niech decyduje, nie daj na siebie zwalić winę za zdradę, mogła odejść, nie musiała tego robić rodzinie.
Wdając się w romans z szefem postawiła na szali rodzinę,niech wybiera.
Boisz się pułapki? Pułapka to zgadzanie się na powolne kończenie, dawanie czasu do namysłu, a tak naprawdę to zgoda na dalsze kontynuowanie romansu. Nie skończy tego, jak będzie miała z nim kontakt, niech wybiera, albo skończ swoje cierpienie i Ty wybierz za nią.
napisał/a: ~gość 2009-11-09 08:36
Zostałam wywołana do tablicy, ale ze względu na brak weny nie pisałam. Przepraszam.
Dobrze, że dostrzegasz iż wcześniej nie byłeś przykładnym mężem, choć nie wiem gdzie był tak naprawdę Twój błąd, musiałabym żyć z wami, wtedy miałabym jaśniejsza sytuację.
Niestety trochę mam wrażenie, że romans Twojej zony nie koniecznie wypłynął z checi znalezienia miłości gdzie indziej (miała na to wystarczająco czasu) ale ze zwykłej perfidności. Jej kochanek to szef - wyższy status społeczny, więcej kasy, no i pewnie facet wyobracał już masę sekretarek i wie co powiedzieć kobiecie by się z nią zabawić. Z resztą przejedzie się na nim jak szefuncio zacznie uwodzić waszą córkę co pewnie i tak nastąpi ,jakoś nie wierzę by Twoja żona była jedyną osobą z którą on romansuje. Możliwe nawet że Ona go wcale nie kocha, tylko sobie robi odskocznię od waszego życia.
Dobrze, od konkretów. Powiedz sobie czego chcesz? W tej chwili wariujesz z wiadomego powodu ,ale czego byś oczekiwał na dzień dzisiejszy? przerwania romansu? obopólnej odbudowy związku?
W tej chwili potrzebowałbyś przedewszystkim spokoju by ułożyć myśli. Musisz konkretnie zdecydować jak powinno wyglądać Twoje życie i dopiero zdecydować w którą stronę iść. Może wpierw warto byłoby zająć się sobą, znaleźć równowagę i harmonię w sobie? Może siłownia to takie sobie wyjście, lepsza byłaby Joga albo Tai chi zanim Unia Europejska nie zabroni, jak czosnku albo witaminy C.
Co do żony, to może zamiast rozmowy po prostu wyślij jej list jak ktoś już wczesniej powiedział ,może dobrze byłoby napisać go mailem. W tej chwili musisz się zabrać porządnie za siebie, Twoja psychika jest zszargana, emocje wzburzone i żyjesz w ciągłej matni. Musisz to zastopować, inaczej pójdziesz ciemną drogą w dół i załamiesz się. Pytanie - czy być dalej z żoną zostaw sobie na później.
Twoje zycie w Twoich rękach.
napisał/a: arturo1 2009-11-09 10:06
Jeśli się dobrze zastanowić, zdrada ma szczególny smak dla jej ofiary. Człowiek zatapia się w swojej ranie, rozkoszuje się własną rozpaczą. I tak jak w przypadku zazdrości, głębiej smakuje ją ofiara jej konsekwencji niż sam odpowiedzialny za akt.
— Arturo Pérez-Reverte Cmentarzysko bezimiennych statków

orionie jestes ilustracja powyzszego cytatu. Masochistycznie smakujesz sie w swoim cierpieniu... i zamiast odliczac uderz w koncu piescia w stol z okrzykiem dosc !!! - ale komu ja to pisze... ? Cierpisz na WLASNE ZYCZENIE.
Powodzenia mimo to.
napisał/a: sorrow 2009-11-09 16:30
orion napisal(a): jakoś nie wzbudza żadnych emocji, tak jakby mnie to już nie obchodziło co ona zrobi.

Nie martw się... jeszcze będziesz miał aż nadto emocji :). Jak zaczniesz rozmowę, zobaczysz jej reakcję, może dojrzysz kłamstwa w żywe oczy, może łzy... emocji wywołanych sytuacją ci nie zabraknie. Teraz płyniesz sobie łódeczką spokojnym nurtem rzeki, wiedząc że i tak nie unikniesz wodospadu, który masz przed sobą. Za to sam spadek w nieznane będzie z pewnością emocjonalny :). Powodzenia!
napisał/a: Magdalena32 2009-11-09 18:21
na co Ty jeszcze czekasz? ta rozmowa powinna odbyć się już w momencie kiedy dowiedziałeś się o romansie a nie ciągniesz to coś bez żadnej potrzeby!
powiedz jej że wiesz i co ona w takim razie decyduje się robić, jeżeli kończy romans to masz to widzieć poprzez odejście jej z pracy itd, przy okazji bierzesz córkę bo tamten może zmienić obiekt zainteresowania, jeżeli wybiera odejście to sprawa zostanie załatwiona, ale na litość boską załatw to jak najszybciej im dłużej będziesz czekał niewiadomo na co tym lepiej dla niej bo ona będzie miała więcej czasu na zabawę i wymyślenie swojej wersji (bo pewnie coś podejrzewa że wiesz o tym, bo nie wierzę że wiesz o wszystkim i nie dajesz po sobie tego w żaden sposób poznać).
napisał/a: nowyzprzymusu 2009-11-09 22:32
Jezeli moge Ci cos doradzic to skoncz to i wez rozwod. Nie blagaj ja na kolanach o powrot. Bo jak to zrobisz bedziesz w jej oczach nikim. Zgnojonym zaszczutym kundlem. Straci do Ciebie szacunek i bedziesz sie ciagle plaszczyl o jej wzgledy.
Zacznij zyc swoim zyciem i mysl tylko o sobie. Zacznij byc egoista. Sprobuj chociaz troche sie zdystansowac do niej. Malymi kroczkami.
Nie jest warta juz nic. Nie ratuj tego. Nie upokarzaj samego siebie. Z pewnoscia za jakis czas poznasz jakas mila pania.
Znam jednego goscia w Twoim wieku, ktorego zona zradzila i wyjechala za granice z innym. Jego syn lat 20 trafil pozniej przez jej nowego fagasa do pierdla.
Dzisiaj minelo juz 2 lata i on spotyka sie z przemila pania. Sa juz razem rok. Gosciu nie ten sam. Widac ze o niego dba. Gotuje mu obiadki i przynosi do pracy. Znalazl szczescie u boku innej.

Takze nie ratuj trupa jakim jest Twoj zwiazek tylko zacznij sie wycofywac i peły odwrot.


POWODZENIA
napisał/a: orion2 2009-11-15 02:35
Już ... już po rozmowie ... rozmowa odbyła się ( niedawno to skojarzyłem ) w dzień niepodległości, czyżby jakiś omen ? musiałem się jakoś przez parę dni pozbierać, jaka sytuacja ? ... a więc po kolei...
sorrow napisal(a):Nie martw się... jeszcze będziesz miał aż nadto emocji

sorrow, miałeś rację, emocje były ale tylko po mojej stronie ... powiedziałem wszystko, że wszystko wiem, wiem co, gdzie i kiedy, że mam dowody i mogę jej wszystko udowodnić i jak ona widzi teraz wyjście z tej sytuacji... mieliście rację i spodziewałem się tego, wszystkiego się wypierała, robiła ze mnie idiotę, kłamała prosto w oczy, czepiała się szczegółów sprzed lat, łapała się wszystkich innych wątków żeby odejść od głównego tematu, robiła wszystko aby nie odpowiedzieć na pytanie: co teraz ?

Tak domagała się za każdy razem dowodów, mówiła, że każdy oskarżony musi je widzieć aby się do nich ustosunkować, że być może jest inaczej niż mi się wydaje, że może coś źle zrozumiałem i mylnie coś zinterpretowałem ... już nie wytrzymałem, uchyliłem rąbka swojej tajemnicy i pokazałem jej tylko parę smsow w których wyznaje miłość ... wiecie co powiedziala na to ? ... że ona kocha wszystkich ludzi i to żaden dowód... ręce mi opadły ... a co najlepsze to to, że sprawa się odwróciła... poszło o inwigilację... taaaaaak, to ona jest teraz poszkodowana bo jest śledzona, szpiegowana, podsłuchiwana i bóg wie co jeszcze. Ta sprawa nabrała u niej najwyższego priorytetu, bo teraz ona straciła do mnie zaufanie, ona nie będzie tak żyła cały czas inwigilowana itp. ( i jak tu odpierać takie argumenty ? )

Wiecie co, nie poleciała jej ani jedna łza, kiedy ze mnie wychodziły emocje i popłyneły mi łzy widziałem, że oczy jej się trochę szkliły ale gdy uspakajałem się i mówiłem dalej spokojnie przystępowała do ataku.
Powiedziałem, że mogła odejść jak było jej aż tak źle a nie zdradzić, powiedziałem, że jeżeli uważa tamten związek za tak wspaniały może odejść nawet jutro. Wiecie co odpowiedziała ? że ona nigdy nie chciała odejść ani teraz też nie chce odchodzić, że mnie kocha a to wszystko wygląda inaczej niż myślę, że nie wie czy szczerość jej się opłaca bo ja i tak pewnie nie uwierze w jej prawdę i szczerość, że jak wystąpie o rozwód to ona i tak mi nie podpisze. ( ??? )

Co z dowodami ? ano dwie sprawy, po pierwsze, to jest pożywka dla niej i obraca się to przeciwko mnie ... a po drugie, nigdy jej tego nie ujawnie ... spytacie dlaczego ? ... bo uważam, że człowiek przyparty do muru, zarzucony dowodami na które już nic nie może wymyślić i coś powiedzieć, nie ma gdzie uciec ... przyznaje się ... tylko dla mnie to jest już nic nie warte, to jest jak zeznanie pod przymusem, które ma dla mnie w tym momencie wartość zerową, bo jak to wygląda później skrucha czy słowo przepraszam czy wybacz skoro zostało wymuszone, jak można w takiej sytuacji uwierzyć w szczerość tych słów jak mówi to bo nie miała już innego wyjścia ...
Można było tak rozmawiać bez końca, kłamać, wypierać się, robić z męża idiotę ... więc zaproponowałem, że może powinniśmy się roztać na jakiś czas, przemyśleć czy szczerość się opłaca a później wrócić do tej rozmowy ... i tak minął dzień pierwszy późno w nocy.
Dzień drugi ...
rano przed jej wyjściem do pracy powiedziałem tylko, żeby wrócić do szczerej rozmowy musi skończyć ten romas natychmiast i bezwarunkowo, odczytała to prawidłowo ... praca w tamtym miejscu albo ja. Wykrzyczała mi tylko, że ona będzie tam pracować...ze mną lub beze mnie.
Po południu znalazłem kartkę na lodówce...wyjechałam do ciotki na wieś ( to akurat prawda bo tam jest ) a na stole zostawiła swoję komórkę.
Nie kontaktujemy się, kontakt ma tylko z córką, która już wszystko wie w czym problem.
Ma przyjechać za parę dni, czekam na dokończenie rozmowy... a co ze mną ? ano emocje tak długo tłumione w sobie zaczynają wychodzić z różnych zakamarków umysłu, dochodzi w pełni do świadomości co tak naprawdę się stało, zaczyna to wszystko coraz więcej boleć, znika znieczulenie na ból, coraz częściej pojawiają się łzy i uczucie, że chyba nigdy nie będę w stanie sobie z tym poradzić.
I co Wy na to wszystko ?