Zdrada? czy może jestem przewrażliwiona?

napisał/a: Taka_jedna88 2016-10-14 14:56
Kochani, na wstępie jako jestem tu nowa chciałabym się z wszystkimi serdecznie przywitać. Nie ukrywam, że zarejestrowałam się po to, gdyż potrzebuję porady. Pozostając anonimowym łatwiej zwierzać się z problemów.
Do rzeczy.

Na wstępie będzie trochę z przeszłości by bliżej przedstawić łączącą relację.

Jestem ze swoim partnerem już ponad 5 lat, oboje jesteśmy w tym samym wieku (28lat), jest to mój pierwszy partner jeśli chodzi o sex (podejrzewam, że przez to, że straciłam z nim dziewictwo i tylko z nim jakiekolwiek czynności seksualne uprawiałam, tak mocno emocjonalnie się z nim związałam).

Na początku, jak zawsze było fajnie. Po jakimś nie spełna roku, zaczął się coraz mniej interesować mną. Kobieca intuicja mi podpowiedziała, że jest coś nie tak. Jako, że poznaliśmy się na portalu randkowym, postanowiłam wpisać w googlach nick jakiego wówczas używał. Tak, ponownie miał konto randkowe. Nie chciałam robić awantury, pomyślałam wtedy, że to moja wina, że czegoś z mojej strony mu brakowało.

Wzięłam go na poważną rozmowę, chcąc dowiedzieć się co nim kierowało. On zapierał się rękoma i nogami, że nic nie zakładał. Stwierdził, że to na pewno jego była (która z jego opisu "puszczała" się na prawo i lewo i chciała złapać go na dziecko, które ona sama nie wie z kim naprawdę ma). Oczywiście nie uwierzyłam w tę bajkę, ale głupia ja wybaczyłam mu.

Wszystko znowu było pięknie przez rok. Znalazłam stałą pracę, co za tym idzie miałam już mniej czasu na wyjścia z nim, (on był bezrobotny i cały dzień siedział na mamusinym garnuszku). Potem znów, wydawał mi się podejrzany i moja kobieca intuicja jak zwykle mnie nie zawiodła. Ponownie postanowiłam go poszukać na portalach randkowych, rejestrując się jako jakaś zwykła iksińska i zagadując do każdego chłopaka, którego dane profilowe zgadzały się z nim. Już tego samego dnia, mi odpisał. Nie wiele, w odpowiedzi podał tylko swój numer telefonu. Tak swój numer, nawet się nie wysilił by do takich celów kupić inną kartę.

Wówczas miarka się przebrała, wściekłam się, miałam ochotę dać mu w twarz.
Co gorsza dalej wmawiał mi bajeczkę, że na portalu randkowym założył profil, by koledze dziewczyny szukać. Kolega wersję potwierdzał (solidarność plemników). To był czas ciągłych kłótni, on płakał mówił, że kocha, a ja miałam ochotę go udusić własnymi rękoma.

Wtedy moje problemy wyszły w domu na jaw, rodzice kategorycznie kazali mi z nim zerwać i znaleźć sobie porządnego faceta, który będzie mnie szanował. Ja byłam na to gotowa, miałam już dość przepłakanych nocy. Wtedy on magicznie się zmienił, znowu był czuły, kochający, taki jak na początku związku.
Na dowód swojego oddania założył nam wspólny profil na facebooku (co było dla mnie dziecinadą i próbą założenia mi smyczy, by miał wgląd o czym i z kim piszę) ale chciał, niech ma.

Moi rodzice nie wierzyli w tę jego "miłą twarz" i postawili mi ultimatum, albo z nim zrywam albo wynoszę się z domu.

..........................................................
Tak mijały lata na związku w "ukryciu". Oficjalnie przed moimi rodzicami nas nie było, a jednak niczym dzieci w podstawówce się spotykaliśmy. Naprawdę uwierzyłam, że się zmienił. Zmieniłam pracę, pracowałam poza miejscowością zamieszkania, więc z domu wychodziłam po 6 a wracałam po 17. (on dalej nie pracował, na czarno robił w firmie ojca kolegi). Wszystko układało się dobrze do niedawna.

Potrafił nie odzywać się całymi dniami, nie odbierać telefonów, nie odzywać się. Zawsze tłumaczył się, że taki obłożnie zarobiony jest i nie ma czasu.
Przed dwoma dniami spędzając chwile czasu razem gdy skończyłam pracę, dał mi kolejny dowód, że moja intuicja mnie nie zawodzi.

Siedząc w aucie i rozmawiając, przyszedł do niego sms, nie minęła minuta a już odpisywał (kiedy do mnie potrafił, nie odpisywać godzinami).( Swoją drogą zawsze jak gdzieś razem byliśmy to 50% czasu jak nie więcej zajmował mu telefon smsy i wychodzenie na zewnątrz zadzwonić..)

Widziałam tylko nadawcę "magda", więc spytałam kto to taki? Więc zaczął opowiadać, że koleżanka, że szkoły, że pracuje tu i tu, że ostatnio była na wyjeździe tu i tam. Całą historię jej życia przez kilka ostatnich miesięcy znał, a dla mnie nie ma czasu by porozmawiać jak mi minął codzienny zwykły dzień w pracy.

Poczułam ogromne ukłucie w sercu (jak nigdy nie czytałam jego smsów, tak wtedy miałam ogromną chęć to zrobić by się przekonać co ich łączy). Spytałam tylko czy jest ładna, odpowiedział, że "gruba jak świnka" , mówił to z uśmiechem i błyskiem w oczach, wzrokiem jakim kiedyś patrzył na mnie mówiąc, że kocha, a teraz jego oczy błyszczały gdy mówił o innej kobiecie.. To ogromnie bolało.

W dobie internetu łatwo kogoś znaleźć, odnalazłam ją na facebooku, licząc, że może jest mężatką, ma narzeczonego, chłopaka, kogokolwiek a z nim łączą ją tylko koleżeńskie relacje.

Znalazłam ją, wcale nie była gruba i była wolna.
Korzystając z tego, że mamy wspólne konto na facebooku, postanowiłam wysłać jej zaproszenie. Taki mój test.
Skoro jest faktycznie koleżanką, że szkoły to może przyjąć do znajomych swojego kolegę, z którym tym bardziej ma taki bliski kontakt i piszą z sobą codziennie.
A jeśli ze sobą kręcą to chociaż kobieta dowie się, że kręci z zajętym gościem. Który leci na dwa fronty.

Tu było moje zdziwienie. Następnego dnia (po kilkunastu godzinach nie odzywania się do mnie) Napisał mój chłopak i wielkim, żalem i wyrzutami do mnie, że magda mu się poskarżyła, ze wysłałam jej zaproszenie do znajomych i, że to ja jestem jakaś nie normalna.

Ale zaraz... Skąd Magda mogła wiedzieć, że to ja jej wysłałam zaproszenie?, w końcu mógł to zrobić jej "kolega", że szkoły. Przecież jego imie i nazwisko oraz zdjęcie widnieje na profilu. I dlaczego od razu mu się skarżyła, jakby była jego nową dziewczyną a dostała zaproszenie do znajomych od byłej swojego nowego chłopaka. Tak właśnie się poczułam.
Może jej właśnie taką historyjkę sprzedał, że ze mną nie jest, dlatego z góry założyła, że to ja jej wysłałam zaproszenie a nie kolega ponoć ze szkoły.
(później to sprawdziłam, mała szansa by faktycznie, że szkoły się znali bo ona ją kończyła, gdy on zaczynał)

Wieczorem rozpisywał się do mnie, ze mu zależy na mnie i takie tam...

Nie wiem, co mam myśleć.
Chłopak zarzuca mi, że szukam drugiego dna, że jestem, przewrażliwiona ale ja mu nie ufam, nie potrafię.


Przepraszam za chaotyczność wpisu, piszę pod wpływem wciąż silnych emocji i musiałam się przede wszystkim komuś wygadać.
napisał/a: michalina76 2016-11-17 17:28
Jednym słowem Twój chłopak oszukuje Cię a Twoi rodzice niestety mają rację, żebyś go zostawiła.