Jak się poznaliście?

napisał/a: jente8 2006-08-30 23:49
Mówimy tu o dzieciach, małżeństwie, weselu, ślubie, narzeczeństwie, zaręczynach, oświadczynach, związkach, wyjątkowych randkach, o tym, jak długo jesteście razem... ale od czegoś się to wszystko przecież zaczęło. Jak poznaliście swoją "drugą połowę"? Jak doszło do tego, że jesteście razem? Powspominajcie trochę...
napisał/a: samsam 2006-08-31 08:23
Ach...trochę sobie powspominam...
Zaczęło się całkiem banalnie. W klasie maturalnej, w listopadzie wybrałam się z przyjaciółmi na dyskotekę. Przyznam, że nie jestem fanką takich imprez, ale razem z dziewczynami chciałyśmy poznać fajnych chłopaków na studniówkę. Termin studniówki zbliżał się wielkimi krokami a my niestety byłyśmy ciągle same. Więc wybrałyśmy się. zabawa była kijowa, ale .... Nagle do naszego stolika (do kolegi) podszedł pewien chłopak. Okazało się, że jest to jego kumpel z drużyny. Razem trenowali piłkę ręczną. I to była miłość od pierwszego wejrzenia. (Przynajmniej jednostronna). Wtedy nie zamieniliśmy żadnego słowa, nawet się nie poznaliśmy. Ale przez kilka następnych dni mój kolega miał mnie dosyć. Tak mu marudziłam, że by nas umówił, że chyba dla świętego spokoju dał mi jego numer telefonu i napomknął mu coś o mnie. To coś to właściwie było bezpośrenie pytanie, czy nie pójdzie ze mną na studniówkę. Michał nie za bardzo chciał, nie wiedział jak ja wyglądam (bo wtedy na dyskotece nawet nie zwrócił na mnie uwagi ).Kolega mój pokazał więc moje zdjęcie. Ale był jeden mały problem - michał miał dziewczynę. Po kilku dniach ja odważyłam się zadzwonić do niego. Usłyszałam wtedy najpiękniejsze słowa, jakie wówczas mogłam sobie wymarzyć. Mój ukochany powiedział, że czuje się zaszczycony, że może iść na studniówkę z tak piękną dziewczyną. Ach... byłam w siódmym niebie....
Doszło do naszego spotkania. Było bardzo sympatycznie, choć większość czasu Michał opowiadał o swojej dziewczynie Ale to mnie nie zraziło, wręcz przeciwnie - bardziej zmotywowało do walki o niego. I walkę tą wygrałam. Jesteśmy ze sobą już prawie sześć lat. Od trzech miesięcy małżeństwem. Kochamy się bardzo mocno i dziekuję Bogu, że pozwolił nam się wtedy spotkać. Z całą pewnością jest to moja połowa jabłka.
napisał/a: Marusia 2006-08-31 10:00
Sylwiu, przekaż nam (w tajemnicy) swoje metody odbijania facetów, niejednej mogą się przydać

Moja historia :) :
Szymek przeprowadził się do mojej miejscowości, gdy zaczęłam chodzić do liceum. Zamieszkał dość blisko mnie, ale długo nie miałam okazji go spotkać, widywałąm go tylko "z daleka". Poznaliśmy się dopiero rok później w czasie "chrztu" pierwszaków w naszym liceum. Ja chodziłam do klasy 2a, a Szymek (kot ;) ) do klasy 1a. A że naszych znajomych "kociliśmy" troszkę bardziej , to "wkopałam" Szymka i powiedziałam, że chyba go skądś znam . Od tej pory często gadaliśmy sobie w drodze do i ze szkoły. Po jakimś czasie Ukochany zaprzyjaźnił się z moim bratem i zaczął przychodzić do mojego domu. Ale parą zaczęliśmy być dopiero, gdy byłam na pierwszym roku studiów (po spędzeniu razem sylwestra- wtedy Szymek spytał mnie, czy chcę z nim być ). Przyznam, że bardzo mi się podobał, ale długo wahałam się, czy zostać jego dziewczyną.
A teraz mogę stwierdzić, że moja zgoda (po dwóch tygodniach od Nowego Roku! ) była najlepszym wyborem na świecie
napisał/a: samsam 2006-08-31 13:47
Moje sposoby...nie zdradzę, niech zostaną moją słodką tajemnicą
A u Ciebie to doskonały przykład tego, jak z przyjaźni powstaje miłość. Może być do świetnym przykładem dla adamqazqaza.
napisał/a: Sofik23 2006-08-31 17:42
A ja poznałam mojego narzeczonego przez internet Byłam chora, więc z nudów siadłam przed komputer, a że nikogo ze znajomych nie było- to zaczepiłam, jak ja to lubię dokuczać mojemu Misiowi, "pierwszego lepszego, bo dostępnego"...i tak już został ze mną :)))
napisał/a: indiend 2006-09-03 22:09
Ja rowniez poznalam mojego Kochanego przez Internet. Bylam z pewnym chlopakiem i on czesto byl zajety i zeby mi sie nie nudzilo dal mi numery kilku swoich znajomych. I jeden z nich zawsze mial smieszne opisy na gadu. Napisalam do niego. I tak pisalismy ze soba jakies pol roku. W miedzy czasie rozstalam sie z tamtym facetem. W koncu na pierwsza randke umowilismy sie w Sylwestra. Na placu gdzie zawsze o 24 jest pokaz fajerwerek. Wiec punktualnie o 24 spotkalismy sie i on podniosl mnie w obkrecil a potem zlozyl zyczenia i cmoknął w usta. Niestety bawilismy sie na roznych zabawach i szybko musialam sie zmywac. Potem jakos nigdy nie bylo czasu. Wiec 13 marca napisal do mnie na gg zebysmy sie spotkali, ja zapytałam gdzie? a on zebym czekala. No i 14 marca o 12 w poludnie zapukal do moich drzwi...Od tamtego momentu nie rozstajemy sie na tak dlugo:)
napisał/a: STACHOWICZ 2006-09-03 22:54
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w czerwcu 2000 r. Zaraz po przyjeździe ze świetnych wakacji udałam się po sąsiedzku do mojej koleżanki by ze szczegółami opisac jej mój pobyt. Rozmawiałyśmy do samego wieczora, aż w końcu wpadłyśmy na pomysł, że chętnie wykąpałybyśmy się w jakimś jeziorku.

Szybka decyzja połączona z szybka organizacją spowodowała, ze nagle z nas dwóch zrobiło się sześć dziewczyn i wraz z tatą mojej koleżanki pojechałyśmy na pobliskie kąpielisko. Tam nas zostawil i wrócił do domu - miałyśmy wrócić pociągiem, bądź zadzwonić gdyby były jakieś problemy.

W wodzie wariowałyśmy - nurkowałysmy, stawałyśmy na głowie itp. Słychać było tylko śmiechy i wrzaski. Naszą uwagę zwróciło grono sześciu chłopaków siedzących nad brzegiem z napompowanym materacem. Założyłyśmy się która podejdzie i go poprostu pożyczy. Ze względu na to, że z natury jestem osobą odważną, postanowiłam wyręczyć dziewczyny. O dziwo nie musiałam zbyt długo prosić.

Nasze wygłupy nie trwały zbyt długo, gdyż wyskoki z pomostu spowodowały że materac przebiłyśmy, właściciele powiedzieli, ze za karę mamy się z nimi umówić. Stwierdziłyśmy, że nie mamy nic do stracenia. Zaczął kropić deszcz - zaproponowali nam odwózkę do domu. Zgodziłyśmy się. Każda z nas się przebrała i pojechałyśmy na Pubu. Było miło, każdy z nas coś o sobie powiedział. Wstępnie nawet robiłyśmy przymiarki do kawalerów (było 6 na 6 ).

Nasze spotkania w licznym gronie odbywały się przawie codziennie i poznawaliśmy się wszyscy nawzajem. Wreszcie chłopcy chcieli coś więcej, stwierdzili że chcieliby się połaczyć w pary. Nasza została wybrana w trakcie godziny szczerości na trwającym ognisku. Strasznie się bałam, czy moja osoba również przypadła do gustu mojemu wybrańcowi. Chwila zadumy, nadziei, a potem ... radości.

W 3 tygodnie po pierwszym poznaniu zostaliśmy parą i taki stan trwa do dziś. Jesteśmy jedynymi osobami z tej paczki, które tak długo wytrwały i postanowiły ułożyć sobie wspólne życie...

To bardzo miłe, że miłośc przyszła z nienacka. Wcale jej nie szukaliśmy - to ona znalazła nas
napisał/a: Marusia 2006-09-04 12:05
Bulinko, świetna historia! I taka... niezwykła :).
Rzeczywiście, miłość sama was znalazła :)
napisał/a: samsam 2006-09-04 17:16
Historia ta nadaje sie na scenariusz jakiegos romansu. Bardzo fajnie.
napisał/a: ami1 2006-09-04 21:32
Ach to przy tych wszystkich historiach, nasza jest zupełnie normalna. Zapoznaliśmy się dzięki wspólnej koleżnce. I tak na jednym spotkanku po prostu już ze sobą zostaliśmy. To było bardzo krotko po tym jak się poznaliśmy . I stan ten trwa do dnia dzisiejszego .
napisał/a: Vaneska1 2006-09-28 13:58
\\
napisał/a: samsam 2006-09-28 14:26
Trochę spora różnica wieku Was dzieli.
Co nie oznacza oczywiście, że związki takie nie są szczęśliwe.