gdy kobieta zdradza...

napisał/a: adam25l1 2009-04-25 13:43
Poznaliśmy się w jednym z kieleckich parków, od pierwszego słowa wiedziałem, że to jest ta jedyna. Miała na imię ANNA była studentką pierwszego roku historii, a ja studiowałem na drugim roku geografii
Byliśmy parą od ponad 3 lat. Po bardzo krótkim okresie postanowiliśmy razem zamieszkać. Byliśmy parą studencką, wynajmowaliśmy pokój w studenckim mieszkaniu. Żyliśmy szczęśliwie do ubiegłorocznej jesieni. Któregoś wrześniowego wieczoru, ANNA nie była w najlepszej formie, już od samego rana miała pretensje do całego świata. Przeszkadzało jej, że telewizor jest za głośno, że poduszki na kanapie są źle ułożone, że mocnie trzasnąłem drzwiami. Wieczorem zrobiła mi solenną awanturę, o to że przepadłem o internetowy kabel , a jej laptop o mało by nie spadł na podłogę. Myślę, ze był to tylko pretekst do kłótni. Pamiętam jak w ramach "odstersowania" uderzyła mnie w twarz... Wybiegła z mieszkania z płaczem, twierdząc, że nie możemy być razem bo mnie uderzyła. Kosztowało mnie bardzo dużo wysiłku by ją uspokoić, pamiętam jak prosiłem ją żeby wróciła do domu i spokojnie porozmawiała. Jeszcze tego samego wieczoru pogodziliśmy się, wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że to dopiero początek...
Kilka dni później wszystko wróciło do normy, pamiętam jak przeglądałem pocztę, ku mojemu zdziwieniu napisała do mnie obca osoba (przypuszczalnie jakiś facet) Treść maila była wyjątkowo obleśna, pełna inwektyw pod moim adresem, z treści maila jasno wynikało, że ANNA ma kogoś, a autor listu sugerował, żebym się od niej odczepił bo zasługuje na "prawdziwego samca".
Siedziałem i czytałem maila jak wryty. Zrodziła się we mnie niesamowita złość i żal, wybiegłem z mieszkania, błąkałem się po ulicach bez celu dobrych kila godzin, szukając odpowiedzi na najważniejsze pytania; dlaczego, jak mogła? W czasie mojego spaceru poskładałem wszystkie fakty do kupy, ostatnie dni kilka godzin dziennie spędzała przyklejona do laptopa twierdząc, że rozmawia z koleżanką, albo pisze jakąś pracę... Kilka dni wcześniej usunęła wszystkie nasze wspólne zdjęcia z popularnego portalu, uważała, że to jest jej profil i na zdjęciach powinna być sama. Dzień przed otrzymaniem tegoż listu powiedziała mi, że nawet gdyby nam nie wyszło to chciałaby żebyśmy byli przyjaciółmi, ponieważ bardzo mnie ceni jako przyjaciela i człowieka.
Po dłuugim spacerze wróciłem do domu. ANNA siedziała przy komputerze, zastanawiałem się długo jak rozpocząć rozmowę; zapytałem wprost. Wszystkiego się wyparła... Wpadła w niesamowitą furię, nim się spostrzegłem odwróciła kota ogonem i nagle okazało się, że to ja jestem wszystkiemu winny, zarzuciła mi wiele rzeczy, nie ukrywam sporo miała racji, niestety nie miała odwagi, żeby się przyznać... Oburzona spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Na do widzenia powiedziała że to koniec i nie możemy być już razem.
Z perspektywy czasu myślę, że wyświadczyłem jej przysługę bo sama nie wiedziała jak tą sprawę załatwić. Nie było jej trzy dni. Pamiętam w ciągu tego okresu korzystałem z jej komputera, ponieważ mój nie miał podłączenia do internetu, ściągałem jakieś mało istotne pliki, zauważyłem zdjęcie, na którym przytula się do jakiegoś chłopaka. Miałem łzy w oczach. Zadzwoniłem do ANNY i powiedziałem, że nie musi już niczego ukrywać, wszystko już wiem…
Nic nie powiedziała, po powrocie od rodziców, w krótkich słowach, ze Łazami w oczach powiedziała, że poznała kogoś innego. Uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie przeprowadzka do drugiego pokoju, stwierdziłem, że może nie warto stosować radykalnych rozwiązań póki sprawa całkowicie się nie wyjaśni.
Zamieszkałem w drugim pokoju, najbardziej bolesne było zdarzenie, gdy podczas przeprowadzki ANNA rozpłakała się i poprosiła, żebym się nie wyprowadzał, bo jej będzie smutno…
Z perspektywy czasu myślę, że był to zwykły egoizm i obawa przed nową sytuacją. Kolejny tydzień minął na udawaniu, że panujemy nad całą sytuacją. W piątek spór rozgorzał na nowo, kolejna kłótnia, kolejne wyzwiska… Przyznaję, wtedy trochę przesadziłem, ANNA znów według schematu spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Jeszcze piątkowego wieczoru wysłałem jej ogromny bukiet kwiatów poprzez pocztę kwiatową.
Wydawało się, że sytuacja jest zażegnana, jak bardzo się myliłem…
W sobotni wieczór ANNA przyjechała z NIM i kilkorgiem znajomych na „domówkę”. Pamiętam jakim upokorzeniem była sytuacja, gdy ona przedstawiła mnie jako współlokatora. Nic nie powiedziałem, zamknąłem się w swoim pokoju, nie wiedziałem co zrobić, jak się zachować. Wybrałem radykalne rozwiązanie, wyszedłem z domu i udałem się do ulubionego pubu, dużo wtedy wypiłem, zastanawiałem się co zrobić z resztą tak „uroczego” wieczoru. Chciałem iść do kina, wiem teraz to jest głupie, ale wtedy nie myślałem racjonalnie. Zorientowałem się, że zapomniałem kluczy wróciłem do mieszkania by je zabrać, wiedziałem, że jestem mocno wstawiony. Zapukałem do drzwi , otworzyła ANNA. Bardzo się wzburzyła na mój widok, wkurzyła się bo przecież miałem zniknąć na cały wieczór, a teraz jej zepsułem imprezę, powiedziałem, że tylko zabiorę klucze i znikam. To ją jeszcze bardziej rozsierdziło, wpadła w szał, że ja tylko potrafię psuć, uderzyła mnie w twarz…. Już nawet nie wspomnę, że w przedpokoju było kilkoro znajomych, dodam naszych wspólnych znajomych.
Najbardziej zabolały mnie jej słowa, że zachowuje się jak baba i nie potrafię się wziąć w garść, tylko jak można wziąć się w garść, widząc jak jakiś obcy facet mizdrzy się do ANNY i czuje się bardzo swobodnie w naszym wspólnym pokoju.
To był jeden z najgorszych dni w moim życiu.
Kolejne tygodnie mijały na utarczkach słownych, najgorsze jest to, że ilekroć próbowałem porozmawiać, kończyło się to kłótnią. Zrobiłem mały wywiad okazało się, że ON to zwykły podrywacz i nie szanuje dziewczyn, po prostu traktuje jej jak przedmioty. Usiłowałem ją ostrzec, ale to przyniosło odwrotny efekt.
Chciałem się wyprowadzić, ale za każdym razem jak o tym wspominałem ANNA wybuchała, robiła awantury, a ja chyba nie miałem, nie mam na tyle samozaparcia żeby podjąć tą decyzję wiedząc
, że to ją zrani.
Dzisiaj mamy już połowę lutego wciąż mieszkam w tym samym mieszkaniu, z ANNĄ . Nic nas nie łączy, tylko przyjaźń. Aczkolwiek jest to bardzo trudna przyjaźń… Za każdym razem ile razy wspomnę o tamtych wydarzeniach ANNA robi mi wyrzuty, trzaska drzwiami , zupełnie jakbym to ja zdradził.
Ona nigdy nie zdobyła się na jakikolwiek wyraz skruchy , nigdy nie powiedziała nawet krótkiego przepraszam. Czasami mam wrażenie, że wpadłem w jakieś zamknięte koło, z którego nie ma wyjścia.
Kilka razy chciałem odejść wyprowadzić się, ale ona za każdym razem manipuluje i z początku nie spostrzegłem tego, ale teraz już wiem, że ona potrzebuje chyba takiego chłopca do bicia.
Cieszę się bo w czerwcu kończę studia, a to będzie doskonałym pretekstem do rozpoczęcia życia od nowa, dzisiaj wiem, że już chyba nigdy się nie zakocham, ostatni związek kosztował mnie zbyt wiele nerwów. W społeczeństwie istnieje stereotyp, że to faceci zdradzają, nie prawda kobiety równie dobrze zdradzają, kłamią, oszukują, kręcą, a o tysiąc krotnie manipulują lepiej od facetów.
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-25 14:06
Wow, współczuje ci, trafiłeś na wyjątkową... ;pp manipulatorke ;) Wprowadź się bez słowa;) Powinieneś zrobić to już dawno już po tej domówce ;) Jest w tym dużo twojej winy, że dałeś jej się owinąć w okół palca ;(
A nadal jest z tym "prawdziwym samcem"? ;)
napisał/a: adam25l1 2009-04-25 14:14
heh prawdziwy samiec zachował się jak prawdziwy samiec, pobawił się i rzucił zabawkę w kąt
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-25 14:18
No i dobrze jej;) Tylko nie bądź głupi i nie bądź jej chłopcem do bcia jak sam napisałeś i pocieszlatorem że tak to ujmę;) Po prostu olej ją;) Chyba nie chcesz brać resztek po jakimś alfonsie ;] jeszcze coś załapiesz...;p ;)
napisał/a: Magdalena32 2009-04-25 15:17
mówiąc że zachowujesz się jak BABA miała rację bo Ty zachowujesz się jak baba nawet gorzej bo "baba" Ciebie bije, nie oczekuj skruchy, żalu z jej strony skoro jesteś jej workiem treningowym, ona Ciebie bije a Ty jeszcze wracasz i pozwalasz się dalej bić, ośmieszasz tylko wszystkich facetów swoim zachowaniem. zacznij myśleć i postępować jak mężczyzna.

Dzisiaj mamy już połowę lutego wciąż mieszkam w tym samym mieszkaniu, z ANNĄ

chyba Tobie się miesiące pomyliły.
napisał/a: adam25l1 2009-04-25 17:36
list napisałem w połowie lutego, ale dopiero teraz go zamieściłem (to tak w forme wyjaśnienia)
napisał/a: ziom198 2009-04-25 23:32
współczuje Ci bo wiem co czujesz bo ja zostałem podobnie potraktowany tylko że mnie to oszukiwała od samego początku i dowiedzialem sie od niej tego tydzień temu a byliśmy ze sobą rok. bardzo dobrze potrafi ukrywć i oszukiwać bo potrafiła być ze mna i z nim a my nawet sie tego nie domyślaliśmy ale nie moge zrozumieć że sie dałeś tak babie bić...żal...
napisał/a: adam25l1 2009-04-25 23:54
no wiesz miałem jej oddać? no nie jestem damskim bokserem, a wiesz jeśli rozmawiasz z kimś kogo wcześniej kochałeś, to przecież nie przyjmujesz postawy obronnej jak na ringu, raczej się nie spodziewasz że ktoś Ci przywali stojąc naprzeciw Ciebie
napisał/a: AgainstTheWorld 2009-04-26 00:30
Oddawać nie, ale złapać za ręce i odepchnąć, bo nie może sobie tak pozwalać...
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-26 11:46
adam25l napisal(a):list napisałem w połowie lutego, ale dopiero teraz go zamieściłem (to tak w forme wyjaśnienia)

A teraz co jest grane??:)
Będzie chłop wiedział na przyszłość że trzeba odepchnąć;p
napisał/a: dgw 2009-04-26 13:47
Chłopie wprowadź się natychmiast , stań przed lustrem i powiedz sobie tak żeby do Ciebie dotarło , nigdy więcej toksycznych związków.
napisał/a: ~gość 2009-04-27 09:48
Wykończysz się psychicznie jak będziesz dalej tkwił w tej chorej relacji z nią, wyprowadź się jak najszybciej!