Czemu on mnie tak traktuje:(nie daje rady:(

napisał/a: sweetbrownshugar18 2007-10-19 07:47
dziekuje dziewczynki:*:) Ajj do tej pory zastanawiam sie czemu on to zrobił?czemu przespał sie z nia?...
WIOLETTA48
napisał/a: WIOLETTA48 2007-10-19 08:08
Masz kolejny dowód Sweet,że to kawał skur... Olej go. Niech robi co chce. Nie jest wart Twojej miłości. Wiem,że to boli, ale z czasem przestanie. ZAsługujesz na prawdziwą miłość porządnego faceta, a nie (przepraszam) takiego śmiecia. Zapomnij, zacznij żyć. Spotykaj sie z ludźmi. Baw się. Nie pchaj sie od razu w kolejny związek. Daj sobie czas. Nim sie obejrzysz pokocha Cię super facet. A ten jest po prostu żałosny, spluń i zapomnij o nim.
Trzymaj sie Kochana.
napisał/a: adelajde26 2007-10-19 09:47
Sweet, trzym sie dziewczyno, jesteśmy z ciebie dumne, a on przespał sie z tą laską żebyś sie zastanawiała właśnie i myślała co straciłaś, kawał chama po prostu,kij mu w oko, głowa do góry i przed siebie :)
napisał/a: Weronisia1 2007-10-19 13:50
sweetbrownshugar18 napisal(a):dziekuje dziewczynki:*:) Ajj do tej pory zastanawiam sie czemu on to zrobił?czemu przespał sie z nia?...

Nie myśl o tym. Facet okazał się kupą mięsa bez jaj. A czemu to zrobił? Pewnie między innymi, żeby Cię zranić, żeby pokazać światu, że ma Cię gdzieś, i że może mieć każdą laskę, bo pchają się do niego drzwiami i oknami. Pamiętaj, facet myśli, że jego jest na wierzchu. Niech sobie tak myśli... najważniejsze, że skończyłaś tą farsę. A teraz ciesz się życiem singla. W swoim czasie na pewno poznasz jakiegoś wartościowego faceta, który będzie Cię kochał i szanował. Czego Ci oczywiście życzę.
napisał/a: sweetbrownshugar18 2007-10-19 15:02
Dzis kolejna proba z jego strony....Tyle,ze w centrum handlowym:| Robiłam sobie zakupki patrze a tu on podchodzi z bukietem kwiatow i przeprasza,wiem,ze moze zrobilam zle,ale....wyrzuciłam przy nim ten bukiet do kosza a na niego...co mi sie nie zdarza:NAPLUŁAM....
napisał/a: Ankaaaa 2007-10-19 15:11
jestes po prostu cudowna!!))):) od ciebie warto sie uczyc!
napisał/a: buziaczek2 2007-10-19 16:30
Hej… Od kilku dni czytam to forum i śledzę poczynania Sweetbrownsugar18 i musze powiedzieć, że jestem pełna podziwu dla Twojej odwagi. Ja jej tyle nie mam choć moja sprawa z pewnością jest mniej poważna niż Twoja to czuje z nią niestety duże powiązanie :/ Planowałam założyć nowy temat ale stwierdziłam że w sumie mój problem wygląda podobnie jak Sweetbrownsugar18 i że mogę go wpisać tutaj i także prosić Was o rade i pomoc bo wsparcie jakie udzieliłyście było naprawdę duże i wydaje mi się że dzięki temu tez podjęłaś tą decyzję z pewnością konieczną i z pewnością dla Ciebie dobrą. Ale wiem jak dużo musiało Cię to kosztować bo sama jestem teraz w podobnej sytuacji nie wiem co mam robić... Tzn. wydaje mi się że wiem, słyszę to od znajomych ale nie wiem jak się do tego zabrać, ciągle tym myślę i zawsze dochodzę do wniosku że przecież to normalne że w związku zdarzają się kłótnie, różnice zdań, i że każdy ma inny charakter i że trzeba to zaakceptować. I akceptowałam 1,5 roku ale teraz powiedziałam dość. Zaraz opisze wszystko po kolei. Jestem z moim chłopakiem 1,5 roku na początku wszystko było idealnie… Wydaje mi się że można nawet powiedzieć, że to ja go „zdobyłam”. On jest jedynakiem i tak też czasem tłumaczę sobie jego zachowania. Otóż jak już napisałam na początku było super. Dbał o mnie, interesował się, na każda miesięczną rocznicę dostawałam róże bez okazji także. Był wyrozumiały i akceptował mnie taką jaka jestem. Jednak potem zaczęło się wszystko psuć. On zaczął mieć humory nie podobało mu się to co robię, potrafił obrażać się na długo o to że np. rozmawiałam z koleżanką przy nim (o niej) o rzeczy której on nie wiedział. A potem mówił ze czuł się tym urażony. Zaczęło mu się nie podobać to komu się zwierzam, zabraniał mi zwierzać się naszym wspólnym koleżankom… Przy nich był wspaniały, Cudowny, żartował z nimi wydawało się że bardzo je lubi a przy na mnie na nie strasznie nadawał… Kiedy przyszły święta Bożego Narodzenia i myślałam że w 2 dzień przyjedzie do mnie i się spotkamy powiedział ze zobaczymy się jak ja przyjadę do niego bo jego mama pierwsza zaprosiła i ze on nie przyjedzie do mnie bo by jej zrobił wtedy przykrość… W rozmowach wyglądało jakby mu nie zależało jak przyjadę to się spotkamy jak nie to nie. W sylwestra mieliśmy iść na rynek ale ja dostałam karę i nie mogłam iść bo za późno od niego wróciłam on nie przejął się tym że nie spędzimy go razem i ze ja nie mogę tylko tym że zepsułam mu sylwestra i że nie będzie miał kogo teraz znaleźć żeby z nim iść bo wszyscy się już poustawiali. Ale w końcu poszliśmy. Potem zaczęło mu się nie podobać to że za często myję włosy i zabraniał mi to robić!! Nawet choćbym miała mieć niewiadomo jakie tłuste.. Góra raz w tygodniu bo wg jego dziadka fryzjera się wtedy psują  Potem potoczyło się już szybko. Zaczęło mu się nie podobać to jakie ubrania noszę, że nosze kolczyki, bransoletki, łańcuszki. Nie wolno mi było chodzić na zakupy bez niego bo kupuję sama tylko dziadostwa czasami zmuszał mnie żebym odmawiała mamie zakupów. Potrafił się obrazić i kazywać siebie przepraszać jak ubrałam to co mu się nie podobało. Dodam ze nie były to jakieś miniowy dekolty itp. Bo ich nie znoszę tylko np. zakwit i bardziej elegancka spódnica albo czarna koszulka. Bo ja nie mam gustu i powinnam się przeglądnąć w lustrze jak wyglądam i że ubieram się nienormalnie. A w ogóle to że powinnam schudnąć. Kiedyś na urodzinach koleżanki obraził się na mnie o to że pomalowałam lekko rzęsy tuszem. W ogóle jego przyjaciółka jest jego ideałem i mam być taka jak ona porównywał mnie do niej wciąż po kilku interwencjach się to skończyło. Przed wspólnymi wakacjami chodziliśmy po sklepach, chciał żebym kupiła sobie taki sweterek wiązany na biuście krótki bo on uważał te tak się je nosi, tylko na stanik lub nawet bez i bez bluzki i że ja mam tak chodzić bo on chce.. Nawet jak ja bym się źle czuła i jak weszliśmy do sklepu w którym takich rzeczy nie było i ja to stwierdziłam, bo tam wcześniej byłam i powiedziałam normalnie żebyśmy wyszli już i poszli kazał mi tam wrócić i dowiedzieć się czy są te sweterki i jak są to kupić a jak nie to mu to napisać że nie było i że wtedy mu przejdzie… Zawsze potrafił tak odwrócić sprawę że nawet jak byłam pewna jego winy i tego że aj nic nie zrobiłam i znajomi mi to mówili to ja go przepraszałam. Nazywał mnie często egoistką bo nie chcę się dla niego zmienić i ważniejsze SA dla mnie kolczyki, branzoletki itp. I moje ciuchy niż on… Na wakacjach po 2 dniach obraził się na mnie nie wiem o co… Twierdził ze to moja wian ze nasi koledzy grali głośno w karty a on u góry nie mógł spać a ja ich nie uciszałam tylko Się z nimi śmiałam specjalnie… Łaził do jakiś jego koleżanek żeby mi zrobić na złość. Kiedy podeszłam do niego żeby wreszcie pogadać i To wyjaśnić to łaskawie się zgodził po czym zaczął mnie obrażać, ironizować a jak chciałam coś powiedzieć krzyknął „zamknij ryj!” Kiedy wykrzyczałam mu ze mam dość traktowania jak przedmiot i szmata i z płaczem wróciłam do domku co widzieli nasi znajomi po chwili przyszedł i próbował to załagodzić nawet nie wiem czy przeprosił… Potme się okazało że przyszedł tylko dlatego ze tej jego przyjaciel który był z nami mu powiedział że kobietom trzeba ustępować bo przecież wie jakie są  Potem się pogodziliśmy ale z czasem było coraz gorzej, obrażał się o wszystko co wg niego robiłam źle… Swatał na siłę naszych kolegów a jak mu mówiłam żeby się nie mieszał to mi powiedział ze to nie moja sprawa tylko ich i żebym się nie wtrącała i nim nie rządziła bo on i tka sobie nie pozwoli. We wakacje kiedy dowiedział się ż e moje dwie kolczaki biegają sobie wieczorami wymyślił sobie ze ja tez z nimi musze, a jak tego nie zrobiłam to obraził się na kilka dni bo ja „nie chce dbać o swoje zdrowie” dodam ze jestem naprawdę szczupłą i otyłość mi nie grozi… Groził także ze jak nie będę chodziła na wf to ze mną zerwie „bo tka się nie da” i ze ja nie rozumeim że to „dla mojego dobra” (nie chodzę na wf bo zdaję w tym roku maturę wybieram się na ciężkie studnia i brak mi czasu z powodu korepetycji po prostu a mieszkam daleko). PO prostu wg niego zawsze wszystko robię źle, wystarczy jak coś źle powiem, albo ubiorę się nie tka ajk on chce to się obraża. Potrafi niby w żartach żartować ze mnie „taka gruba jesteś, ze się nie zmieścisz?”, traktuje mnie przedmiotowo przy znajomych, nigdy nikomu nie przedstawia. Jak byłam chora przez tydzień nie odwiedził bo nie chciał się zarazić a on trenuje i musi być zdrowy a poza tym tak daleko mieszkam.. 15 km-30 minut drogi) i ze powinnam to zrozumcie bo szkoła a wtedy kończył wcześnie nawet o 10. Poza tym ciągle mówi mi że jestem egoistką i że niczego dla niego nie robie że on się stara, rozpieszcza mnie i że najwyraźniej dlatego taka jestem i ze jego mama miała rację że mnie rozpieścił i teraz ma skutki. Dodam ze nigdy za mnie nigdzie nie płacił, zawsze wymagał zwrotów jak pożyczałam, to prędzej aj mu kupowałam… Wczoraj zdał prawojazdy, planowałam dziś zabrać go do restauracji na dobry obiadek i ze ja stawiam, żeby to jakoś uczcić a on w szkole obraził się o to że ubrałam siebie żakiet i że wyglądam jak a po 40 i że siebie nie widzę w lustrze i się nie odzywał… Potem napisał mi że jak chce to może dac mi ubrania jego babci która ubierała takie same rzeczy jak ja jak jeszcze mogła kupować na targach u ruskich i że ma tego dużo. A niedawno napisał czy się już widziałam w lustrze i co miał ode mnie dostać na to uczczenie.. Ja już nie wiem co mam robić. Mam dośc jego humorów. Nie chce ze mną o niczym rozmwiać, odpycha jak chce przytulić. Czasem bez powodu przez cały dzień się nie odzywa. Nie potrafi się do niczego przyznać ani przeprosić a wymusza to na mnie, odwraca kota ogonem. Mam wrażenie ze mu nie zalezy… Ale nie umiem tego skonczyć,choć tka mi wszyscy radza ajak widzą co omn robi i mówię że oni by tyle nie wytrzymali.
Weim że to wszystko jest bardzo długie ale proszę przeczytajcie i pomóżcie mnie także podjąć wreszcie słuszną decyzję… :=(
napisał/a: niu_nia 2007-10-19 17:40
DWIE SPRAWY:

1.nigdy nie zakładaj swojego wątku na czyimś, nawet jeśli jest podobny

2. naprawdę znosisz takiego gościa?????? Szok!!! On ma rację - powinnaś spojrzeć w lustro i zapytać siebie czy taki związek Cię satysfakcjonuje i czy to rzeczywiście jest miłość.
on sobie z Ciebie drwi i bawi się Tobą, a Ty na to pozwalasz...

nie będę się nad Tobą użalać i mówić, że Ci współczuję - ja też kiedyś kochałam mocno bardzo ale kiedy on zaczął mnie traktować jak rzecz po prostu odeszłam, bolało ale moja godność jako człowieka i kobiety była ważniejsza. teraz nie żałuję bo mam kogoś kto umie mnie docenić.
powiem to samo co powiedziałam Sweet WEŹ SIĘ KOBIETO W GARŚĆ I ZOSTAW GO W CHOLERĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: niu_nia 2007-10-19 17:46
Do Sweet:

wiedziałam że masz charakterek :) dogadałybyśmy się bez słów

mojemu byłemu zrobiłam podobną akcję: podszedł do mnie jak czekałam na autobus wracając do domu z uczelni (mieszkamy w sumie niedaleko siebie) i zaczął wypytywać co u mnie itd - zupełnie tak jakbyśmy byli starymi kumplami i jakby on nie przespał się z inną...
dodam, że to było niedługo po rozstaniu i chociaż go nadal wtedy kochałam to nie chciałam mieć z nim nic wspólnego
... no i on podchodzi pyta co słychać - a ja mu na to, że jakby zapomniał to z nim nie rozmawiam, bo ze sk....nami i dzi....rzami to ja się nie zadaję i że jak zapomniał co zrobił to ja mu chętnie to zaraz przypomnę - mina jego i tuzina ludzi którzy stali dookoła BEZCENNA ):)

pozdrawiam Cię Sweet
napisał/a: buziaczek2 2007-10-19 18:45
1. No własnie nie wiedziałam czy mogę ale pilnie zależąło mi na tym, żeby wreszcie to z siebie wyrzucić i usłyszeć opinie innych, bezstronnych osób

2. Czy go znosze... Cięzko powiedzieć że znoszę. Mam go dośc. Po prostu dośc.. Ale chyba po prostu za mocno kocham.. Poza tmy on jest mistrzem odwracania kota ogonem i czasem potrafi tak wszystko odwrócić że wychodzi że wszystko to moja wina :/ A ten związek mnie kompletnie nie satysfakcjonuje.. Inaczje on powinien wylgądać. Powinny się starać dwie osoby. Ale myslę jak to wszysto teraz załatawić, rozwiązać... :(
napisał/a: miniar10 2007-10-19 19:16
niu_nia napisal(a):DWIE SPRAWY:

1.nigdy nie zakładaj swojego wątku na czyimś, nawet jeśli jest podobny

QUOTE]

BUZIACZEK a mi to zupelnie nie przeszkadza, sprawa jest podobna i trzeba wzajemnie sie wspierac

poza tym meczy mnie skakanie po 10 tys podobnych watkow, bo w tym wszystkim mozna naprawde przeoczyc jakas powazna sprawe i olac kogos wartosciowego..
napisał/a: miniar10 2007-10-19 19:18
i rozumiem cie, jestes mlodziutka, to pewnie jeden z pierwszych twoich powazniejszych zwiazkow i rozumiem, ze mialas inne wyobrazenie zwiazku ale jeszcze ciagle masz nadzieje bo nie masz doswiadczenia kiedy sie wycofac

wiec moim zdaniem JUZ PORA