Co Ze Mną Jest????

napisał/a: Marek107 2007-06-27 08:24
Hej, dziewczyny, jak trafiłem na to forum i ten wątek (przez przypadek) to się początkowo ucieszyłem, że ktoś ma podobny problem. Ale w miarę upływu czasu i przybywania postów jestem coraz bardziej zrozpaczony. To jakas ściana płaczu, zbiorowy bunt kobiecych, popieram OlcięB, napiszmy coś u udanym seksie!!!!
napisał/a: olci 2007-06-27 09:48
A ja myślałam że jestem sama... Naokolo wszystkie kolezanki opowiadaja jak to sie kochaja 3 razy dziennie i po 5 min maja orgazm itd. A ja slucham tego wszystkiego i mam wrazenie ze nie jestem kobieta, mnie to w ogole nie dotyczy. Pocieszajace jest to ze nie jestem z tym problemem sama, coprawda to nic nie rozwiaze ale podnosi na duchu...
napisał/a: Marek107 2007-06-27 09:54
Oclia, z tym trzy razy dziennie i orgazmy przez 5 min, to bujdy, kobieta w czasie orgazmu nie ma poczucia czasu... Wiesz, nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale 3 razy dziennie to chyba tylko aktorkiz filmów porno... Zresztą nie liczy ilość tylko jakośc, jak kobieta jest zaspokojona, to nie ma znaczenia ile razy... Znalazłem interesujący nas watek: http://www.polki.pl/forum/showthread.php?t=685 , ale niestety tam tez zaczyna się ściana płaczu.
napisał/a: lonely6 2007-06-27 10:24
To i ja może coś dodam.

Taką swoją...HISTORIĘ

Staż małżeński : 13 lat, dziecko 11 letnie.
Pobraliśmy się "z miłości".
Ja byłem typem romantyka, nie miałem nigdy żadnych dośw.
(no może poza "samo..." - ale to chyba każdy facet musi przejść...)
Wierzyłem, że spotkam ta jedną-jedyną... Nawet pocałunki zostawiałem dla NIEJ...
O seksie rozmawialiśmy, o uczuciach, o przyszłych dotykach, o byciu razem, tak najbliżej... Myśleliśmy jak jedna osoba.
Po półtorarocznej znajomości pobraliśmy się.
Minął jeden dzień (noc poślubna?), drugi, cztery dni. Przeszło to całe zamieszanie, rodzina się porozjeżdżała, mieliśmy spokój...i czas...tak tylko dla siebie.
Nie myślałem o seksie, o tym - jak będzie? Po prostu...- cieszyłem się, że mam tą jedną jedyną ukochaną kobietę - mam ją tylko dla siebie, moją ukochaną żonę., a może bardziej...- to ja mogę i chcę być dla NIEJ.
To była chyba czwarta noc po ślubie (niech ktoś nazwie ją "poślubną" jeśli chce...)
Wieczór, półmrok, ona ubrana w zwiewną, śliczną białą atłasową koszulkę...
Podchodzi do mnie, całujemy się , obejmuję ją i...słyszę
- "tylko bez wsadzania !"
-czego?, -gdzie?
- coś się wali, coś dziwnego czuję w duszy...
Nie wiem co się działo, nie pamiętam - a bardziej...nie chcę pamiętać...
Nigdy nie miałem nocy poślubnej...
Kolejne dni, noce...
- połóżmy się obok siebie i...śpijmy, przytul się...tylko mnie nie dotykaj, śpij już...
- Ale ja chciałbym Cię pieścić, całować, kochać się z Tobą.
- przestań gadać bzdurki, śpij... kocham Cię, przytul sie tylko do mnie...

Mijały dni, noce, tygodnie i miesiące...
Ja rzuciłem sie w wir pracy "dla nas", żeby czegoś się dorobić.
Wstawałem o 7, o 7.30 zaczynałem pracę na budowie przy naszym domu.
Kończyłem o 21, 21.30 - co drugi tydzień odbierałem żonę spod pracy
(pracowała na dwie zmiany) lub odprowadzałem ją rano pod zakład.
Bez przerwy robiłem, od świtu do nocy (teściowie nazywali mnie "pracuś")
Wieczorami (nocami bardziej)...czytałem książki, robiłem coś w warsztacie (
a to półkę dla żony a to ławeczkę do ćwiczeń czy ciężarki)

Mijały miesiące.
- kochaj się ze mną, błagałem, pozwól choć cię pieścić, całować, dotykać.
Pozwól abym choć ja mógł Ci dawać pieszczoty, to mi wystarczy.
-śpij, przestań, daj spokój, wtul się tylko we mnie, śpij...
Leżałem jak kłoda /musiałem leżeć choć "targało mą męskością", czasem cicho płakałem - niemęskie? może... - choc jestem raczej typem "twardziela"- silny, dobrze zbudowany, sprawny (wiele lat zawodniczo judo, karate itp.), chyba przystojny ( 1.74m, długi czas 68 cm w pasie, 110 w klatce, 68 kg wagi)
Powstrzymywałem się przed ...przed tym aby rządził mną penis, żądze.
/ nie, - czasem "kochaliśmy się"- tzn. ja ją pieściłem (zgadzała się na to), długo, czule, z ogromnym "wczuwaniem się", całowaliśmy się, potem ona... -pozwalała mi "wejść na chwilę" ("ale szybko bo nie ma czasu"... - 5 minut?
- tak ona potrafiła z "kochania się" zrobić coś bezdennie idiotycznego...
- co, już? , nie możesz się spuścić? Dobra, dość już, przestań...
A ja...coraz bardziej zszokowany, tracący sens życia, bycia , kochania kogoś...
(tak na marginesie - kiedyś "szczyciłem się" (chyba przed sobą samym - faceci tak mają...) że mam "spory sprzęt" (19cm), w miarę bycia przy ...przy niej (mojej żonie) przestawałem normalnie reagować, odczuwać, myśleć...
Kiedyś podczas badań w szpitalu zdiagnozowano : - ma pan chore serce...
(- nie wie pan dlaczego, co moze byc przyczyna? - jakies stresy? - nie nic ( to moja "żona" kazała mi milczeć...
Czy nie próbowaliśmy leczyć jej "oziębłości" ?
Hmmm.. - po pół roku, na moje usilne namowy zgodziła się pójść ze mną do "poradni katolickiej przy kościele" - jak wizyta?
Uciekła, wyrwała się, gdy juz mieliśmy wejść.
- pan sam? tak, bo żona...chora jest.
Potem byłem tam jeszcze kilkakrotnie, dostawałem książki i kasety "dla żony"
- Przeczytałem i obejrzałem ...sam.
( bo ona "takich głupot czytac nie będzie", to ja jestem chory i ...zboczony,
ona jest ...normalna... tak mówiła - usiłowała mi wmówić...)
Czasem nocami ...uciekałem z domu, biegłem gdzieś przed siebie by...
powrócić nad ranem..
Pamiętam kiedyś pokłóciliśmy sie (kolejna rozmowa o potrzebie dotyku, czułości, o "byciu małżeństwem" , o potrzebie seksu...
- Ty chyba chory jesteś, lecz się...
Nie wytrzymałem. stojącą obok pufę i stolik roztrzaskałem o podłogę
za sobą... Ona się popłakała, ja...nie pamiętam, nie chcę pamiętać.
(nie nic złego - chyba gdzieś poszedłem sobie pobeczeć - nie reagowała na żadne słowa i tłumaczenia - do dziś wypomina mi że "rzucałem w nią stolikem i pufą".
Modliłem się nocami... - by Bóg ...odebrał mi życie ...lub przynajmniej mą męskość - na co mi ona, tylko wszystko psuje...
(i chyba Bóg mnie wysłuchał... mój penis sobie malał i malał... - nie wiem czy ma dziś 14 cm... poza tym...mało co reaguje na podniety...)
- czy nie próbowałem innych sposobów na rozbudzenie żony?
Tysiące... i nastrojowe kolacje, krople na podniecenie (dziwnym trafem je zgubiła...a poza tym - ona nie będzie się truć, a mnie chyba porąbało...itp itd i wyjazdy (nasza "podróż poślubna"
- miesiac nad morzem... tak, "było"... może 2 - 3 razy ( 5-10 minut)
A ja...najczęściej nocami siedziałem nad brzegiem morza i pusto gapiłem się w morskie, odległe horyzonty...
Kiedyś stwierdziła, że może zmieniłaby się gdyby zaszła w ciążę, choć panicznie się jej boi...
No i zaszła w ciążę (dokładnie wiedziałem kiedy "to się stało" itp
- po prostu jej..."gotowość do seksu" - była tak sztuczna, "ustawiana na minuty", że....)
Ale to niczego nie zmieniło (nawet "było gorzej" - nie, nie, przecież wiesz, że możesz dziecku coś zrobić...)
(nasz pobyt na morzem...- wtedy była w 3-4 miesiącu ciąży...
najlepsza okazja aby moc spokojnie i na luzie oddawać się sobie wzajemnie...
- oczywiscie po powrocie z wczasow stwierdzila, ze "chyba ją zaćmiło" i chyba zapomniała, że jest juz w ciąży i drugi raz "zajść nie może"
- i mogłaby się przecież ze mna kochać...)
Potem były jej kolejne słowa, - że może jak urodzi, to sie zmieni...
A mi bez przerwy dźwięczały w głowie i pamięci jej różne słowa:
- weź się, ty chyba chory jesteś, lecz się, daj mi spokój, boli mnie głowa, brzuch, - czy byłeś dziś w kościele?, najpierw posprzątaj, nie, bo ktos może przyjść, nie bo coś mnie szczypie, nie bo swędzi, nie bo... wiecznie i bez końca - nie i nie...
Przestałem ją chyba kochać po 3 latach...
Stałem się takim pustym wypalonym wrakiem faceta.
Kilkarazy ugadaliśmy się, że "to ona będzie sterować naszym związkiem i seksualnością" - jeślibym ja przestał ją zachęcać, mówic w ogóle o seksie, czy choćby ją obejmować to ona...ona się może zmieni i sama "będzie tego chcieć".
Mijały dni i tygodnie, miesiąc, trzy miesiące...
- ... hej, nie zapomniałas o czymś.
- o czym ?
- seks, żeby choćby mnie pocałować...
- aaaa. faktycznie zapomniałam...
- co, to juz trzy miesiące? a tak, jutro, pojutrze będzie...
Nie było... ani "jutro" ani "pojutrze" - ...zapomniała...
/nie chodzi tu o stosunek czy upojną noc ale o zwykłą chwilę
objęć , pocałunków, dotyków pełnych pożądania.../
/ kochanie się.... potrafiła mieć pretensje o to że...
zbyt wrażliwe mam swoje sutki, że zbyt mocno przeżywam, że wczuwam się,
że hałasuję... o wszystko...
Pozwalała się zapieszczać ustaki (to chyba jedyna rzecz którą ...lubi)
- ja bym to robił bez końca, raz za razem a ona... - no dość, juz...
juz mnie poskręcało - idź spać... - No coooo? przecież Ci pozwoliłam się zapieścić, powinieneś być wdzięczny.../
Parodia...seksu, bliskości, czegokolwiek...

Moja żona czasami stwierdzała, że "ona seksu w ogóle nie potrzebuje",
że niestety "ona nie wiedziała", że nie ma on dla niej żadnego znaczenia,
że zrobiła mi wielką krzywdę wiążąc się ze mną itd itp.
/ a cały czas była i jest cholernie zazdrosna, o każdy uśmiech czy gest wzgl. innej kobiety, potrafiła ...przeszukiwać moje torby z pracy, szafki w domu itp. szukając..- chyba listów od kochanek ;-P
No i ciągle powtarza, że mnie kocha.
tak - a jej UCZUCIA sprowadzają się tylko i wyłacznie do ...potrzeby bycia obok mnie...(żebym spał z nią w jednym łózku - spał i tylko spał...
- hmmm.kiedyś sam zrobiłem nasze spore łóżko...2 m x 1.60
Ona cieszyła się....że będzie miała gdzie wygodnie spać...

To wszystko napisałem ...tak po prostu...aby troche wyżalić się,
aby ukazać, że ...nieciekawie może byc jak dwoje ludzi sie nie dobierze
właściwie do siebie, tak jak w naszym przypadku...
/ może w tym roku rozwiedziemy się - rozmawialiśmy o tym kilka razy "tak na sucho, beznamietnie" - ona juz zgodziła się, z orzeczeniem "o jej winie"...

A ja....żałuję tylko, że nie dane mi było trafić na tą jedną jedyną ukochaną kobietę...
faceci tez potrafią być ...wrażliwi

Lonely - samotny...
napisał/a: mikki 2007-06-27 10:34
hej.
do marek
Z calym szacunkiem Marku.
to nie tak z ta sciana, zaraz placz...? :eek: co do udanego seksu... jak najbardziej. tylko wez pod uwage ze wszystkie kobietki, ktore tu pisza mialy w miare udane zycie seksualne, a pewne czynniki zewnetrzne sprawily ze w tej akurat chwili jest inaczej. wiem ze to przejsciowe, bo NIESTETY cos o tym wiem. troche zrozumienia... domyslam sie ze faceci ktorych zony chwilowo sa... hmm... nieosiagalne, sa po dluzszym czasie troche znudzeni, zirytowani, lub zniecierpliwieni co czasami konczy sie przykrymi uwagami. a tu... jest nasz maly swiat... gdzie wspieramy sie wzajemnie i podnosimy na duchu. to mile wiedziec ze nie jestesmy same ze swoimi problemami... To jedna z tych milych rzeczy,ktora sprawia radosc. A co do udanego seksu...
jakies fantazje...? moze pomoze to tym kobietkom, ktore jeszcze borykaja sie z tym problemem... jako mezczyzna moze zdradzisz nam jak rozpalales kobiece hmm...serca. :D pozdrawiam
P.S.do wszystkich kobietek majacych podobne problemy: trzymajcie sie cieplo, nie ma tego zlego...
napisał/a: mikki 2007-06-27 10:53
Ooooo! :eek: przepraszam za wyrazenie ale LONELY... TO NIE KOBIETA TYLKO POTWOR! :mad:
nie miec ochty to jedno ale tak traktowac drugiego czlowieka? to jakies chore jest. boi sie? ze niby ty jestes chory? czlowieku, ty powinienes jakis medal dostac, za cierpliwosc i w ogole... pozdrawiam. ;)
napisał/a: Brie 2007-06-27 11:09
Lonley cóż można powiedzieć, to przykre, że twoja zona tak cię traktuje. Wygląda to tak, jakbyś był środkiem do osiągnięcia jej celu, taką marionetką, kimś na kim można sie wyżyć, wylać na niego swój żal. Być może ma ona jakiś problem, o którym ci nie powiedziała, ale to nie usprawiedliwia jej zachowania. Widzisz, ja też bym chciała, żeby mój partner tylko sie przytulił, ale to raczej o sobie myślę, że coś jest ze mną nie tak i staram sie mu to jakoś wynagrodzić, choć za bardzo nie mam jak. Ciężko jest funkcjonować w takiej sytuacji. Ja również podziwiam twoją cierpliwość i wyrozumiałość względem żony, ale nie mogę pojąć jak mogłeś pozwolić jej tak się do ciebie odnosić, może ta jej ignorancja była spowodowana strachem, może ona się boi i tylko w ten sposób umie sobie z tym poradzić, może trzeba było się kiedyś postawić, zareagować na te jej docinki. Ta jej ucieczka z przed poradni może sugerować, że boi się konfrontacji z czymś co w niej siedzi, z czymś z czym walczy. To byłoby jedyne realne wytłumaczenie dla mnie, jeśli tak nie jest to znaczy, że... chyba nie chcę nawet myśleć że tak może być. Można by było długo gdybać, ale nie o to chodzi. Dałeś wyraz dużej miłości do żony, przykro mi, że tak cię potraktowała. Pozdrawiam i życzę powodzenia w przyszłości i przede wszystkim wytrwałości. Nie rezygnuj z siebie- to rozwiązanie krótkoterminowe.
napisał/a: Marek107 2007-06-27 12:36
Do mikki: nie jestem az takim znawcą, ale uważam, że najtrudniej sprawic, żeby kobiecie chciało się chcieć, potem to już mozna puścic wodze fantazji...Ale jak drazni każdy dotyk,. cóz same wiecie... Do lonely: chłopie, znam podobny stan z własnego doświadczenia (jestem teraz drugi raz zonaty), mnieksza o szczegóły, powiem tak: uciekaj jak najszybciej, i koniecznie IDŹ DO PSYCHOLOGA, to żadna ujma, a na pweno jest ci on potrzebny, Ja wyszedłem z takiego stanu jako wrak człowieka i zbierałem się kilka lat do kupy, szkoda życia. Jak by ci się jeszcze udało namówic obecną "żonę" na terapię, przypuiszczam, że później byłaby ci wdzięczna. Ona ma poważny problem z psychiką, może była molestowana w dzieciństwie albo inny koszmar, z którym sama sobie nie poradzi i w dodatku krzywdzi najbliszych. Trzymaj się!
napisał/a: lonely6 2007-06-27 13:32
Tak, wiem - chyba są we mnie jeszcze jakieś pokłady...wrażliwości, może zmysłowości...
Tak, kochałem ją ( w czasie przeszłym) ale...nie pozwoliła poprzez swoje zachowanie, reakcje itp. na...na rozwój uczuć, bliskości związku i poczucia bycia jednym...
Nie, nie jestem aniołem... - jestem ...chyba normalnym facetem /może tylko ze sporym cierniem w sercu.../ - z potrzebą DAWANIA... i uczuć i wrażeń, odczuć "organoleptycznych" (ha, fajne słowo). kochania, również tego fizycznego.
Tak, chciałbym i nadal chcę czuć się facetem, i...brakuje mi bliskości kobiety, miękkości jej skóry, zapachów, dotyków, smaków jej ciała...
Pamiętam kiedyś, z młodości... - miałem może 21 lat. Koleżanka-kumpela, a bardziej przyjaciel. M. (miała może 18 lat) Skończyły się już jej urodziny, porozchodzili się znajomi, wieczór (może 23.00), zostaliśmy tylko my sami.
Marta się wykąpała, przebrała w zwiewną koszulkę... ja przy łóżku - czytałem jej jakąś książkę na dobry sen.
poprosiła czy nie zrobiłbym jej ...masażu, tak by ją rozluźnić, uśpić.
Masowałem jej łagodnie kark, plecy, ramiona... Dłońmi zacząłem zjeżdżać w dół, do piersi... I przestałem, ze sporym trudem ...wyhamowałem, przerwałem ten dotyk. Jej się strasznie podobało, mi... nie mniej... (choć pragnąłem jeszcze i jeszcze dawać dotyk...) Przeprosiłem ją, pocałowałem na dobranoc, cicho zamknąłem drzwi, wyszedłem..
Na następny dzień rozmawialiśmy o tym wieczorze.
Ona...miała żal, że przestałem...ja...nie chciałem sie "rozmieniać na drobne"
- Marta miała chłopaka, ja...nie zastanawiałem się czy kiedyś kogoś spotkam...
- co najbardziej podobało Ci się w tym masażu ?
- to, tam, niżej, na dole, gdy zjechałeś na piersi...
-wiem M. i...dlatego przestałem...potem moglibyśmy siebie winić...
- .... dziękuję - usłyszałem
A na koniec tej rozmowy powiedziała coś czego chyba nigdy nie zapomnę...
- "wiesz, zazdroszczę kobiecie, którą będziesz kiedyś dotykać, której będziesz dawać pieszczoty, naprawdę będzie przy Tobie szczęśliwa..."

wyszło jednak całkiem inaczej... prawda ?
Może wspomnę jeszcze tylko o...swej pierwszej miłości.
Takiej...platonicznej. A., ukochana A.
Kochałem ją całym sercem, tak najpełniej, prawdziwie i szczerze.
Poznaliśmy się w pewne wakacje i...byliśmy jednacy, podobne zainteresowania, myśli, przeżycia...
Pisywaliśmy do siebie potem przez kilka lat (codziennie, po kilka -kilkanaście listów, listy z rysunkami, zdjęciami, a w nich poziomki lub...włosy Alicji...)
Kochaliśmy siebie nawzajem...
A potem ...okazało się to... z jej strony żartem, zabawą.
Cały mój świat się zawalił, myślałem o niebyciu, odejściu...
Miały być studia (architektura lub malarstwo), nie chcialem nic. Od nikogo. Nigdy.
Uciekłem w...wojsko (którego nie cierpiałem - ojciec wojskowa szycha, służbista ect.,
wspomnienia A.... - gdy miała 3 latka została zgwałcona przez żołnierza....)
jak ja nie cierpiałem armii..
Ale...chciałem się ukarać, za...za wszystko, za cokolwiek, za...w ogóle życie.
Potem trochę żale się wyciszyły, rozpacz odeszła w kącik.
Rzuciłem się znów w wir nauki - chciałem sobie coś udowodnić... byłem na szkółce kaprali. Średnia (z 13 przedmiotów) - 5.0 - pochwały, dyplomy (prowadziłem też naukę samoobrony w jednostce, coś na kształt galerii SF, mini-siłownię).
Nie zależało mi. Z ledwością wybroniłem się od przyjęcia kaprala, wybrałem jedynie jednostkę (blisko domu).
Minęła armia, kiedyś, będąc jeszcze w wojsku poznałem obecną żonę.
Była ładna, zadbana, wygadana, polubiliśmy się...
Szkoda, że nie zostało to tylko przyjaźnią...
/ może to moja wina - za bardzo...chciałem kochać...dawać siebie?/

Hmmm... to forum miało być "o braku pociągu kobiet do seksu"
a ja...zrobiłem z tego chyba wylewanie własnych żali...
Nie, to nie tak - piszę właśnie o seksie, o oziębłości...
Tak, wiem, kobiety potrafią być różne - i "drętwe" i "napalone"
- czasem to chyba nie od nas jednak zależy kogo spotkamy na swej drodze...

A nie można też chyba całkowicie winić mojej połowicy...
- po prostu, ...taka już jest... beznamiętna, nieognista, pusta.
To przecież nie jej wina, że ona nawet...mokra się nie potrafi zrobić
od pieszczot czy dotyku... (a ja...marzę o ...o tej wilgoci, tych śluzach pod palcami,
na udach, na moich ustach...
Może jej ..."winą" jest to tylko że..... ona nic nigdy "nie chciała z tym zrobić"...)

"Ktoś powiedział do kamieni - bądźcie ludzkie,
kamienie odpowiedziały : - na to jesteśmy jeszcze za miękkie"...
/ Eric Fride /
No nic, jakoś pozostaje nam żyć, bardziej chyba ...wegetować, trwać w tym
istnieniu, bez podniet, bez namiętności... - cóż warte jest jednak takie życie?...

pozdrawiam...smutasów (sam jestem z wewn. natury - b. pogodnym człowiekiem)

L.
napisał/a: lonely6 2007-06-27 14:03
psycholog... - rozmawiałem z kilkoma, znam błędy swoje i jej.
(ona zawsze unikała takich rozmów - uważała że...problemy same sie rozwiążą)
(moja żona czasem żartowała, że mógłbym zostać sam psychologiem
lub.. seksualistą, albo ...aktorem filmów porno.. (jako, że b. dużo wiem "na te tematy" - teoretycznie...)
Nie dopasowaliśmy się. Ja... rozważałem wiele za - i przeciw naszego dalszego bycia razem....
Rozejdziemy się, to tylko kwesta czasu...
/ nie mam obecnie "gdzie się podziać"... - ja nie chcę mieć żadnych roszczeń
co do naszego domu, - nie potrzebuję kłótni, sądów itp.
Muszę ...niestety zacząć wszystko od nowa...sam...gdziekolwiek...
Może tylko na razie sam... Nie, żony już mieć nie chcę...
Może tylko "swoją kobietę" - tak by dla niej być, żyć, pracować,
dzielić się radościami i troskami, być razem, ze sobą, koło siebie, również tak najbliżej......
a ...czasem dawać jej pieszczoty... jeśli zechce to również orgazmy
Odejście... - nie jest tak łatwo po prostu odejść.
Zostaje cała masa wątpliwości, problemów do rozwiązania, tych zwykłych, codziennych - pracy, życia, pieniędzy...
Może tylko tyle, że...wiem czego oczekiwać od życia...
Co cenić, na co zwracać uwagę... i...co, jak i... kogo kochać warto...
napisał/a: olci 2007-06-27 14:16
No dobra male sprostowanko: a wiec chodzilo mi o to ze one moga po 3 razy a ja wysiadam po 5 minutach jezeli w ogole uda sie zaczac. I nie 5 minutowy ale po 5 minutach wiem tez troche dziwne ale wiem ze to prawda:)
napisał/a: olci 2007-06-27 14:18
Dzieki Mikki:)