Co robic gdy on mnie zostawil?Jak zachowac sie z klasa??

napisał/a: medi94 2013-04-14 07:41
Hej.Poznaliśmy się dokładnie 6 lat temu jak mieliśmy po 13 lat, zaczeło sie od przyjazni pozniej okazalo sie że się we mnie zakochał. Po jakims czasie zaczelismy "chodzić ze sobą" chociaż z mojej strony nie była to miłość. Był to związek niedojrzały, dużo kłótni, fochów nieporozumień. Byliśmy dziecinni więc na początku 1 liceum postanowiłam to skończyć, kontakt się urwał. Zaczęłam związek z innym facetem i zapomnialam o tamtym chociaz codziennie mijałam sie z nim w szkole. Czułam się szczesliwa jednak po niecalym pol roku w moim aktualnym zwiazku zaczelo czegos brakowac, nie potrafilam go pokochac i zaczelam myslec o poprzednim chlopaku (mimowolnie) Zaczelismy znowu ze soba rozmawiac, czasami do mnie pisal, dlatego zerwalam z obecnym chlopakiem aby nie byc wobec nie go nie fair. Mialam sporo watpliwosci czy wrocic do tego pierwszego, przelomowym momentem bylo wesele na ktore ze mna poszedl i znowu sie wszystko zaczelo, tydzien po tym wyjechalam do angli na miesiac, on za mna czekał. Kiedy wrocilam nasz zwiazek juz niczym nie przypominal tego "zwiazku" z gimnazjum, duzo sie zmienilismy i bylo nam razem wspaniale. Zakochałam się. On też był w siódmym niebie w koncu tyle czasu na mnie czekał. Tak minął rok. Byliśmy bardzo udaną parą. Prawie nigdy sie nie klocilismy a jak juz sie zdarzylo szybko sie godzilismy, bo nie potrafilismy sie na siebie gniewac.Widywalismy sie codziennie. Jego rodzina byla przywiazana do mnie z kolei moja do niego. Zaczelismy planowac wspolne mieszkanie na studiach, on wszystko zalatwil i po wakacjach mielismy mieszkac razem. W tym wlasnie momencie coś "pękło" jak to stwierdzil. Chciał tydzien odpoczynku od "związku"ale ja sie nie zgodzilam, chcialam dowiedziec sie na czym to stoi, powinnam sie teraz skupiac na nauce a nie zastanawiac sie co mu w glowie siedzi. Z dnia na dzien oswiadczyl mi,że go to męczy.. nie ja ale nasz zwiazek, zobowiązanie, i że mnie juz nie kocha. Był to dla mnie wielki szok. Odkochał się po 6 latach... tyle na mnie czekał i po roku pieknego zwiazku mnie zostawil . Jeszcze niecaly tydzien temu kwiaty, kolacja, kino mowil, ze mnie kocha a teraz już nas nie ma. Powiedział, że to nie moja wina, że po porstu wygasało, przepraszał i mówił ze to dla niego niełatwa dezycja. za 3 tygodnie matura i najdłuższe wakacje z życiu, mielismy tyle planów... był połową mojego życia. Zapewniał, że jestem tą jedyną .. wspominał o zaręczynach na studiach. W tej chwili myślę, że to co mnie spotkało to sen i ironia losu, bo bardzo się w nim zakochałam, tak jak on kiedys we mnie.


Tymczasem pozwoliłam mu odejsc, jak uslyszalam "już cię nie kocham" stwierdziłam, że to już nie ma sensu. Zraniło mnie to do wszelkich granic możliwości.Wiem, że po prostu nie dojrzał, studia go przerosły... to nasze wspólne mieszkanie.. chociaż sam do tego dążył:( nie wiem co myśleć. Nie wiem czy na prawdę się odkochał czy tylko desperacko uciekł od zobowiązań a wiedział że tylko w taki sposób może spowodować, że zniknę.