Co robic gdy on mnie zostawil?Jak zachowac sie z klasa??

napisał/a: motylek8604 2009-06-18 17:00
Słonczeko...
Cieszę sie ze jestes szczesliwa,i bardzo Ci zazdroszczę.Moze to wydawac sie idiotyczne dla Was co napisze,ale mam ochote ze soba skonczyc,do dzisiaj robilam sobie nadzieje,ale chlopak mi powiedzial ze nie chce byc juz ze mna,i nigdy juz do mnie nie wróci,to mnie zabilo,jadac do domu samochodem z pracy,wyłam jak pies,cos we mnie pękło,to cos to serce,mialam ochote sie rozbic,bo wiem ze nie zniose tego bólu,nie wyobrazam sobie zycia bez niego,a po co mam zyc kochajac kogos kto nie chce ze miec ze mna nic wspolnego...Jestem za słaba,juz kiedys te chcialam popelnic samobojstwo jak mnie zostawil ale wtedy dawalam mi nadzieje dlatego jeszcze zyje,bo wrócil,byc moze ktos by mnie jeszcze pokochal,ale ja nie chce,bo nie dotrwam do tego dnia,i wiem ze juz nikogo nie pokocham bo moje serce zalezy tylko do niego...
Czuje sie nikim,i wiem ze to ze mnie zostawil byla moja wina,dlatego ze czesto sie klócilam,i bylam nie dobra ale nie za nic,poprostu nie okazywalam mu ze bylam taka szczesliwa,to wszytko moja wina,jestem nikim,i wiem ze nie zaakceptuje tego ze go nie bedzie,a tym bardziej jesli sie z kims zwiażę,wole umrzec niz to wszytko przezywac,ciepiec.Pisze to tutaj bo naprawde nie mam komu tego powiedziec,nie musicie mnie załowac,nie zasluguje na to...Dziekuje Wam ze chcialyscie mi pomoc.Zycze Wam duuuzo milosci i szczescia w zyciu...
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-06-18 21:09
Motylku,
nawet nie wiem, jak zacząć. Może w wolnej chwili zajrzyj na tę stronę, proszę:
http://samobojcy.prv.pl/
Na pierwszej stronie jest tekst, który mi bardzo pomógł. Wiem, że możesz teraz nie mieć głowy do takich rzeczy, ale przeczytaj chociaż kawałek...
napisał/a: chica_solitaria 2009-06-18 21:14
motylek8604 napisal(a):Słonczeko...
Cieszę sie ze jestes szczesliwa,i bardzo Ci zazdroszczę.Moze to wydawac sie idiotyczne dla Was co napisze,ale mam ochote ze soba skonczyc,do dzisiaj robilam sobie nadzieje,ale chlopak mi powiedzial ze nie chce byc juz ze mna,i nigdy juz do mnie nie wróci,to mnie zabilo,jadac do domu samochodem z pracy,wyłam jak pies,cos we mnie pękło,to cos to serce,mialam ochote sie rozbic,bo wiem ze nie zniose tego bólu,nie wyobrazam sobie zycia bez niego,a po co mam zyc kochajac kogos kto nie chce ze miec ze mna nic wspolnego...Jestem za słaba,juz kiedys te chcialam popelnic samobojstwo jak mnie zostawil ale wtedy dawalam mi nadzieje dlatego jeszcze zyje,bo wrócil,byc moze ktos by mnie jeszcze pokochal,ale ja nie chce,bo nie dotrwam do tego dnia,i wiem ze juz nikogo nie pokocham bo moje serce zalezy tylko do niego...
Czuje sie nikim,i wiem ze to ze mnie zostawil byla moja wina,dlatego ze czesto sie klócilam,i bylam nie dobra ale nie za nic,poprostu nie okazywalam mu ze bylam taka szczesliwa,to wszytko moja wina,jestem nikim,i wiem ze nie zaakceptuje tego ze go nie bedzie,a tym bardziej jesli sie z kims zwiażę,wole umrzec niz to wszytko przezywac,ciepiec.Pisze to tutaj bo naprawde nie mam komu tego powiedziec,nie musicie mnie załowac,nie zasluguje na to...Dziekuje Wam ze chcialyscie mi pomoc.Zycze Wam duuuzo milosci i szczescia w zyciu...


Motylek, do cholery, Ty nie gadaj głupot. Absolutnie żadne samobójstwo nie wchodzi w grę, wogóle o czymś takim nie masz prawa myśleć. I wogóle co to jest za podejście, że to wszystko Twoja wina?? Absolutnie tak nie jest!! i Zakoduj to sobie! To on Cię poniżał, zdradzał, nieszanował, bił, bawił się Twoim kosztem, a Ty mu jeszcze chcesz dać satysfakcję, że dla niego się zabijesz? Absolutnie tak nie może być. Dzisiaj cierpisz, jutro też nie będzie lepiej, ale pojutrze spojrzysz na świat inaczej. Po pierwsze zrób sobie urlop, wyjedź, odpocznij. Po drugie zmień otoczenie, pomyśl o przeprowadzce, zmianie pracy. Sama tak zrobiłam i było to bardzo pomocne, po roku za granicą wróciłam całkowicie odmieniona, a też gadałam jakieś głupoty o samobójstwie, topieniu się itp. Teraz z perspektywy czasu, jest mi źle że wogóle o czymś takim myślałam, bo to wszystko przechodzi, chociaż potrzeba na to czasu. Więc jazda, bierz urlop, wyjedź na trochę odpocząć, poznaj nowych ludzi i żyj chwilą obecną a nie przeszłością. I odezwij się jak idzie bo przecież po tym co tu napisałaś aż ciarki mi przechodzą. Trzymam za Ciebie kciuki i absolutnie nie poddawaj się przez takiego palanta!
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-06-18 21:57
Motylku, o tylu sprawach chciałabym Ci napisać... Ale boję się, że nie przeczytasz, bo może nie masz ochoty poświęcać czasu na elaboraty jakiejś "polkowej" nieznajomej ;)

Chcę Ci tylko powiedzieć, że rozumiem wszystkie uczucia, o których napisałaś, i te, o których jeszcze mogłabyś napisać. Mnie też zostawił najukochańszy człowiek. Zabrał ze sobą całą nadzieję i radość, zabrał wszystkie kolory życia. Chyba nawet teraz wierzę, że tak naprawdę on mnie kocha i wróci, ale wiem, że nie...

Zrozum, proszę, że nie jesteś z tym wszystkim sama, tak jak i ja nie jestem. Popatrz: nie znamy się, a przeżywamy to samo i tak samo... Widzisz, mam 23 lata. Kiedy kończyłam liceum, miałam kontuzję i ponad rok rehabilitacji zajął powrót do normalnego życia. Odzyskałam zdrowie, ale straciłam Tatę: zmarł nagle niemal na moich rękach. A był moim najbliższym przyjacielem:(
Myślisz, że nie myślałam wtedy o samobójstwie? Myślisz, że dziewczyna, która marzy o miłości, o studiach, a nie może chodzić ani stać z bólu, a potem traci Tatę, widzi jakiś sens własnego życia?

Motylku, ja też wyłam z rozpaczy. Wtedy i teraz, kiedy po prawie dwóch latach - najszczęśliwszych, jakie mnie kiedykolwiek spotkały - straciłam miłość swojego życia. Więc wiem, jak Cię boli rozstanie, jak Ci się serce z żalu rozrywa... po prostu wiem... :(
Ale zrozum, musisz o siebie walczyć, musisz siebie samą z tego wyciągnąć - właśnie Ty, bo jesteś ważna, jesteś piękna, jesteś zdolna do największych uczuć. Nie wszyscy przeżywają tak silnie, i ja nie chcę, żeby osób tak dobrych i tak wrażliwych, jak Ty, było na świecie o chociaż jedną mniej, rozumiesz? Nie chcę!

Chcę Ci powiedzieć, że chociaż każda upływająca minuta jest dla Ciebie koszmarem, to zobaczysz, że z każdą godziną, z każdym dniem będzie lepiej :) Bo mówią prawdę, że czas leczy rany. Mnie już jest ciut łatwiej, niż jeszcze wczoraj wieczorem, niż jeszcze dwa dni temu... I Tobie też będzie, zobaczysz! Tylko musisz teraz o siebie bardzo dbać... Rób to, na co masz ochotę, spełnij jakieś swoje marzenie... :) Ja na przykład rozpieszczam się teraz, jakbym była księżniczką: oglądam film za filmem, objadam się ciastami czekoladowymi, objeżdżam swoje ukochane miasto na rowerze, słucham gigantycznej ilości muzyki, spotykam się ze znajomymi, których nie widziałam od stu lat, biorę kąpiele z bąbelkami... I Ty też tak rób! Bo jesteś cudowną osobą i po prostu zasługujesz na to, żeby ktoś o Ciebie zadbał. I ja wiem, że jeszcze będziesz kochać i będziesz kochana - zobaczysz :) Ale to za jakiś czas. Na razie musisz się wyciągnąć z tego dołka, przeczekać jakkolwiek te najgorsze chwile, żeby dotrwać do tych najwspanialszych, które nadchodzą :)
napisał/a: motylek8604 2009-06-19 16:59
Dziękuję Wam wszystkim za wszystko,dziękuję za to ze poswięcacie swoj cenny czas,dodajecie mi siły by dalej oddychac...Wszytko to czytam co piszecie,nawet kilka razy,podnosi mnie to na duchu...
Miedzy słowami...
Dziękuję Ci bardzo,i nie pisz tak ze nie bede chciala poświecic czasu na przeczytanie tego,to Ty mi go poswiecasz za co jestem Ci bardzo wdzięczna!
Tak bardzo mi przykro z powodu Twojego tatusia,nawet nie wiem co napisac zeby Cie jakos pocieszyc:(((przepraszam:(
Ja Was wszytkoch doskonale rozumiem,nie zrozumcie mnie zle,ale ja tego wszytkiego jakos nie przyjmuje do wiadomosci,czuje jabym wolgle o niczym innym nie myslala,tylko o jednym,o cierpieniu,bólu...Wiem ze Wy juz zupełnie inaczej podchodzice to tego co Was spotkało,i czujecie ulge a niektóre z Was ciesza sie ze tak wyszlo a nie inaczej,ale teraz nie mysle logocznie,mysle tylko tym zeby przestalo to mnie tak cholernie boleć,bo ja naprawde dłuzej tak nie pociągne...Dzisiaj czytałam smsy ktore calkiem nie dawno pisalam mi ON(nawet nie wiem jak go teraz nazywac)bylo o tresci:,,Maleństwo jestem przy Tobie,zawsze bede,nigdy nie pozwole Ci odejsc,jestem moim zyciem,bez Ciebie umarłbym,,kiedy zapytałąm go czy to wszytko byly kłamstwa,a o ze nie,ale teraz zmienily sie okolicznosci!!!!To nie wyprowadzilo z równowagi,bo uwierzyłam ze to co pisze jest z szczerego serca,i ze sa ta swiete słowa,to mnie jeszcze bardziej dobilo...
Wrócilam z pracy,wystarczylo przekroczyc próg mojego pokoju zeby sie nowu rozryczec,ten pokoj ma tyle wspomnien...Wybaczcie mi mokja monotonnosc,ale nie dam rady tak zyc,z kadym dniem jest coraz gorzej,nie lepiej,przestałam zupełnie jesc,malo spie,odciełam sie od swiata,tylko praca i cztery sciany,i tak w kólko,nie chce sie pocieszac bo nie potrafie,nie chce imprez,nie mam przyjaciól,kilka kolezanek ktore maja swoje zycie,swoich facetów,nie chce byc dla nikogo ciezarem,oni i tak mnie nie zrozumia,takze tylko Was,az Was!!!
Nie wiem jak dalej zyc,i czy jest po co zyc,czuje sie tak jakby to byla moja prawdziwa milosc i nie bede potrafila kogos pokochac,zaufac...
Stracila na zawsze osobe ktora byla calym moim zyciem,dlatego moje zycie jest teraz tylko wegetacja...
napisał/a: motylek8604 2009-06-21 14:55
Nie mam juz sily,nawet na to zeby normalnie funkcjonowac...Codziennie robie sobie nadzieje ze on wróci,ze zateskni,wczesniej widywalismy sie czesto,czy mozna tak nagle niechciec kogos po tylu latach widywac???czy osoba ktora kochala,czy moze jeszcze kocha moze nagle odciac się od drugiej osoby???ja tak nie potrafie ale widze ze on potrafi...Boze jak to boli,czuje ze nie dam rady,ze czas nie zagoi mi rany...Tak dawno go nie widzilalam,tak bardzo go potrzebuje,cholernie za nim tesknie,kiedy zapytałam czy choc troche mu mnie brakuje i czy sie spotkamy choc na chwile to on ze stanowczo nie,ze to nic nie da....Jak mam dalej zyc skoro bez niego zycie nie ma sensu,to jest jakis koszmar,za kazdym razem jak sie budze mam nadzieje ze to tylko sen,ze wszytko jest wporządku...Dlaczego to wszytko jest takie bolesne,nawet nie potrafie opisac mojego cierpienia....Pomóżcie mi prosze bo tego nie zniose....
napisał/a: ~joancu 2009-06-22 09:32
Wiem, że teraz nie widzisz światełka w tunelu, ale zobaczysz czas Ci pomoże. Nie zamykaj się w domu, bo to jest najgorsze. Rozmawiaj ze znajomymi, przyjaciółmi- oni Ci pomogą, albo pisz tutaj jak często tylko chcesz. Zachowanie Twojego byłego chłopaka jest bardzo niedojrzałe. Kiedyś uwierz mi spojrzysz na to z dystansem i myślę, że dojdziesz do wniosku, że dobrze się stało, jak już emocje opadną. Bardzo Cię boli, ale będzie lepiej i jeszcze na Twojej twarzy zagości uśmiech.
napisał/a: motylek8604 2009-06-22 16:52
Tak bardzo chcialabym żeby to wszytko sie juz skonczylo,nie wazne juz z jakim skutkiem ale oby tylko przestalo to bolec...Niestety nie mam przyjaciól stracilam ich kiedy związlam się z chlopakiem(teraz trudno jest trudno o prawdziwych przyjaciól)mam jedna przyjaciólke ktora jest za granica,i nie moge sie jej nawet wyplakac w ramie:(
Z kazdym dniem moja milosc zamienia sie w nienawisc do niego...
Wiem ze sie poniżyłam kolejny raz ale blagalam go o szanse dla mnie,dla naszego związku,ja tyle razy mu ją dawalam i tyle okropnych rzeczy mu wybaczyłam,a on potraktował mnie jak nic nie znaczącego smiecia,jakby te wszystkie lata byly dla niego niczym...Nie sądzilam ze tak wydawaloby sie dorosły, i mądry człowiek moze tak postąpić...Od wczoraj przestałam zupełnie sie odzywac,bo wczesniej robilam sobie nadzieje,i dzwonilam do niego,tak strasznie tesknilam i nadal tesknie...ale wczoraj kiedy uswiadomiłam sobie ze on sie zupełnie juz ze mna nie liczy,i zabawia sie na calego z kolega i jakims dziewicami przestalam o niego walczyc,nie mam juz sily,czuje sie jak zuzyta i znudzona przez niego zabawka...Teraz tak sobie wmawiam ze tak widocznie mialo byc,ze nie jestesmy sobie przeznaczeni:(Nawet gdy wiem ze mnie zostawil nie moge zniesc mysli ze on bedzie z kims innnym,jest cholernie przystojny i wiem dlugo nie bedzie sam...Jak ja to zniose:(Cieszę sie ze trafilam na to forum,naprawde podnosicie mnie na duchu...Dziękuję...
napisał/a: ~joancu 2009-06-22 16:56
zasługujesz na kogoś lepszego, spójrz na to z innej strony- lepiej, że teraz wyszło jaki jest naprawdę, a nie po ślubie i z dziećmi
napisał/a: motylek8604 2009-06-25 09:54
Witajcie Kochani...Chcialabym wyrazic to co czuje ale jedyny słowo jakie mi przychodzi to ze coraz bardziej cierpie...Czekalam ze czas mi moze troche ulzy,pomoze tak jak u Was,ale mi jest z kazdym dniem coraz gorzej...A tak naprawde wierzylam ze to minie,ze bedzie mu mnie brakowalo,i ze wróci...Wczoraj przyjechal do mnie ,od ponad 1,5 tygodnia tak bardzo sie cieszylam ze jest przy mnie,ze go przytule,ale byl obojetny wszytkiemu,kiedy odjezdzal powiedzil ze ,,myslalem ze poczuje to co kiedys ale nie poczulem,, To mnie bardzo zabolalo,jakby mi wbil nóz w serce,zapytalam czy przestal mnie juz kochac ,powiedzial ze nie wie,ze chcilaby byc ze mna ale nie czuje tego co kiedys,ze to mu siedzi w głowie...Kiedy tylko pojechal załozylam sobie pasek od spodni na szyje,chcialam zeby mi ulzylo,nie wiedzilam juz przyszlosci dla mnie,czułam jakby moje zycie juz sie skonczylo...ale nie mialam na tyle odwagi,pomyslałam o rodzicach,ze beda ciepiec,tak jak teraz,ze nie moge ich tak zranic...Nie radze sobie,nie wiem co mam robic,poprostu nie wiem,znam osoby ktore tez zostaly porzucone,i do tej pory są same,mimo ze uplynelo 20 lat,boje sie ze ze mna bedzie tak samo,ze juz nie bede potrafila kogos pokochac,ze pozostane mu wierna do konca zycia w samotnosci,mam takie przeczucie,ze nawet czas mi nie pomoze,bo kocha sie tak naprawde tylko raz w zyciu...I nie wazne jest ile placzu i bolu bylo miedzy nami,wazne jest ze go kocham,i reszta dla mnie nie ma znaczenia...Nie wiem co bedzie dalej,zapytalam czy wyobraza sobie zycie beze mnie,odpowiedzil ze tak...a przez 6 lat mowilismy sobie ze nie wyobrazamy sobie bez siebie zycia...Ja w to wszytko nie wierze,to moze byc prawda co sie dzieje,czy Bog tak chcial?
napisał/a: ~joancu 2009-06-25 11:21
Ja na Twoim miejscu nie spotykałabym się z Nim- po co? Jak przynosi to tylko ból. Pokaż sobie i temu palantowi, że możesz żyć fajnie bez Niego. Idź do fryzjera, kosmetyczki, zmień coś w wyglądzie, kup sobie coś. Niech widzi, że dajesz radę i że nie jest pępkiem świata. Zobaczysz za pewien czas, że dobrze się stało!!! Pisz jak Ci źle- nie jesteś sama! Dasz radę:)
napisał/a: motylek8604 2009-06-25 11:40
Teraz wiem ze takie spotkania bardzo bola,ale nie myslalam wczoraj o tym,cieszylam sie ze go zobacze,bede mogla przytulic,wierzylam ze bedzie jak kiedys,ze to nam pomoze,ale kiedy powiedzial ze to nie ma juz sensu zebym ulozyla sobie zycie z kims innym,nie wytrzymalam tego bolu...Podziwiam tych ktorzy sie godza z utrata bliskich,ja nie potrafie,nie moge sie z tym pogodzic...Nie mam sily zeby gdzies wychodzic,przestalam juz wierzyc ze mnie spotka cos dobrego...Zaczelam sie codziennie modlic ,jedyna wiara jaka mi pozostala to Bog,moze On mi pomoze,moze mnie wyslucha...Moj chlopak powiedzial zebym nie czula sie winna,ze to jego wina ze tak sie dzieje,ale to ja sie winie moze gdym lepsza dziewczyna nie byloby tego wszytkiego...

Joancu Dziekuje ze mnie wspierasz,i starasz sie mi pomoc...