co dalej?

napisał/a: nata17d 2017-09-10 12:22
Witam. Jestem z chłopakiem od 8msc. Na poczatku zawsze pięknie. Od paru msc zaczęło się nie układać. Często kłócimy się. Ostatnio ze wyszłam z kolegą jak się z nim pokłóciłam. Przyznałam mu się do tego po msc i on uznał to za zdradę. A to zwykłe spotkanie koleżeńskie. Jest strasznie zazdrosny. Wyszłam do znajomych na grilla, kazał mi wysłać zdjęcie na dowód gdzie jestem. Zaczęło się coraz bardziej chore to stawać. Nie wychodzę prawie nic do ludzi, jestem zdemotywowana, nieszczęśliwa, ciągle jakieś zamartwiania. O byle co się czepia, wszystko przekręca na swoją stronę. Musze mu dokładnie tłumaczyć o co chodzi. Mówiąc wychodzę ze znajomymi on myśli że będą tam chłopaki które będą mnie podrywać i se znajdę lepszego.
Mieszkamy od siebie 90km i uważa to za wielki wyczyn że do mnie jeździ i się stara o mnie, kupuje mi prawie za każdym razem kwiaty albo czekoladki. Z czego bardzo się cieszę. Ale mówi ze inne kobiety tego nie maja co ja, że faceci o nie w ogóle nie dbają, a ja to jestem księżniczką.
Jego znajomi i rodzina pozostawiają wielce do życzenia. Większość jego kolegów to jakaś patologia. Zdradzają żony (bo jesteśmy w Niemczech, a całe ich rodziny w pl), jeżdżą po burdelach, alkoholizują się. A mój mówi że wszyscy tak robią a on święty jak zwykle. I tym okazuje że ma zasady, bo po burdelach nie jeździ!! Albo ze nie jest wcale od alko uzależniony ani nic bo przeciez tylko pije w domu, a nie się szlaja pijany i śpi po rowach!! Przecież to zniżanie się do dna!! Wg mnie nie ma żadnych wyższych zasad i celów w życiu. Praca, dom, pieniądze, alkohol, Play station, tyle mu do szczęścia potrzebne. Zawsze po pracy musi przynajmniej piwo wypić, a w weekendy zaprasza do siebie kolesiów żeby zachlać pałę albo sam. Ostatnio pokłóciliśmy się o to ze mi się zepsuł rower który kupił mi jak dla dziecka za 17€=60zl gdy był pijany, mowie ze jego wina bo taki mi kupił, a sobie gry na ps za 50€ i mi powiedzial że za to moje "wymyślanie" to mnie zniszczy , ze jestem nienormalna, wyzwal to jaka mam religie, ze jestem głupia jak mogę w to wierzyć, ze to pierdoły. Na drugi dzień niby przeprosił.
Jego rodzina to jakas katastrofa. Ojciec zdradzal kilka lat, mama wychowywala w małym domku 4 dzieci. Teraz kobieta przepracowana jeszcze gotuje dwom synkom który mieszkają z nimi(28 i 24 lata) ojciec nie daje jej nic pieniędzy, tak samo często pije. Będąc pierwszy razu niego ojciec przyjechał od gości wcięty.
Teraz jego mama nie ma na nic sily i wyjechala do Holandii do pola bo to jest lepsze niż chodzenie kolo nich i musi sama sobie zarabiać w tym wieku.
Kiedyś był mój brat z nami, mogłam tylko jedną noc zostać, bo na następny dzień musiałam sprawdzić czy z domem wszystko ok, bo współlokatorów nie było i byłam wtedy sama za wszystko odpowiedzialna. Brat miał mnie odwieźć i jechać do siebie. Ale mój mówi żebym im imprezy nie psuła, że mnie wsadzą w pociąg i żebym se sama jechała do domu. To brat mówi że nie. A mój nie potrafił zrozumieć, ani mnie poszanować i jeszcze mu obiad ugotowałam, chociaż się źle czułam. Prosząc się o pomoc tylko w przyniesieniu talerzy, ani się nie ruszył, telefon ważniejszy.
Z moja mamą tez kiedyś do niego byłyśmy, wypił dużo, za dużo. I nagle szykuje się do wyjscia, robi znowu drinka na droge do bidona, to mówię pójdę z tobą, tylko poczekaj powiem mamie jak sie wykąpie, że wychodzę. Gdy zobaczył że mu wylałam, bo mówię nie będziesz więcej pił, bo jutro mamy jechac zwiedzać to się wkurzył i bez słowa wyszedł pijany gdzieś sam. Taki cyrk odwalił przy mojej mamie. I mama mówi ze teraz tak jest, a co bym zrobiła jako jego żona z dzieckiem sama w nocy?
Kiedyś palił, ale podobno z tego wyszedł, i ten nałóg jak widać zamienił na alkohol.
Nie wspiera mnie, wciąż jest jakieś napięcie. Nieraz mnie kłamie. Mówi że jak jestem u niego (weekend, dwa na msc) to nigdy nie posprzątam ani nie ugotuje, że może bym się pokazała że będę dobrą żoną. (mam 21lat i nie szykuje się do ślubu). Nie rozumie moich problemów, nie wpiera mnie, tylko najlepiej jakby już się do niego wprowadziła i kolo niego skakała, a on by wychodził ze znajomymi gdzie chciał.
Moja mama twierdzi ze widzi że to wcale nie materiał na męża dla mnie. Że on to chciałby mnie w domu uwiązać i byłabym sprzątaczka, kucharką itd, jak jego mama bym miała los.
Ja tez nie jestem święta, bo go nie szanowałam, nieraz obrażałam od debilów itd.. Dla mnie zrezygnował z wakacji ze znajomymi bo też ćpają, piją.
Koleżanka psycholog powiedziała ze on ma problem z samym sobą, ze ma zaburzenia osobowości borderline i to jest mega destrukcyjna dla mnie osoba. Odkąd się pieprzy miedzy nami to jestem taka nieszczęśliwa, tak jakby wyciągnął ze mnie całą energie i nie myślę trzeźwo.
I jeszcze jedna wazna rzecz, nie uprawiamy seksu, jestem wciąż dziewica ze względów religijnych ale on powiedział że nie chce dłużej czekać, bo nie może wytrzymać. Wciąż na mnie naciska. Nieraz zgadzałam się żeby tylko w jakiś inny sposób go zaspokoić. Kocham go, ale on chyba się nie zmieni, jak to mama mówi, jedynie na gorsze.
Co poradzicie?