Wirtualne zdrady – seks przez internet

www.sxc.hu
Wirtualny seks to seks bez zobowiązań, to chwila uniesień bez skrępowania. Gdy szukamy nowych podniet i przeżyć, szukamy najłatwiejszego, najbardziej dostępnego sposobu – włączamy internet. Czy wirtualny seks możemy traktować jako zdradę w istniejącym związku?
/ 24.08.2011 13:55
www.sxc.hu

Ach, ta seksualność

Seksualność to zjawisko bardzo skomplikowane. Wciąż nie wiadomo co, kiedy i dlaczego stymuluje Nasze podniecenie. Namiętność, niestety, nawet w najlepszych związkach z czasem boleśnie wygasa. Zaprzecza to opinii, że im dłuższy związek, głębsza zażyłość, tym większa zgoda, zrozumienie oraz przyjemność.

W biologii za pożądanie odpowiadają hormony, szczególnie testosteron. Podkręca libido, by zwiększyć chęć na doznania seksualne. W udanym związku jego poziom maleje. Głos zabierają hormony o przeciwnym działaniu (oksytocyna, wazopresyna), które stymulują czułość i opiekuńczość. To czyni z dzikiego kochanka dobrego męża i wspaniałego tatusia. Pytanie tylko, dlaczego przytłumione libido dotyczy jedynie mamusi, skoro działa całkiem żywo na pozostałe kobiety?

Zobacz też: Kobieca seksualność - nareszcie uwolniona?

Pragnienia

Głównym problemem, z którym ludzie zgłaszają się do seksuologa, jest utrata seksualnych pragnień. W wiernym, regularnym małżeństwie pozostają uśpione. Libido wyzwolone z poczucia winy i grzechu – zamiera. Niemalże wołając o odrobinę ekscytacji, szatańskich pomysłów i tego, co zakazane.

Zdrada i internet

Zdrada jest nieprzewidywalna. Bywa gwałtowna, perfidna i wyrachowana, wypełniona erotycznymi fantazjami. Najważniejszymi powodami sprzyjającymi zdradzie są: długie rozstanie, niespełnienie seksualne, poczucie odrzucenia, chwilowy kryzys w związku, czy brak seksu. Narkotyki i alkohol to środki wzmacniające wszelkie pokusy.

Internet, skarbnica wiedzy, drzwi do erotycznych pokus. Jeżeli coś w związku się psuje, nie mamy z kim porozmawiać, podzielić się problemami, internet jest na wyciągnięcie ręki. Najprostszy sposób, aby „wyjść” do kogoś i jednocześnie pozostać w zaciszu domowym.

Wirtualny seks

Gdy wchodzimy na chata, pozostajemy anonimowi. Możemy puścić wodze fantazji, opisać siebie w dowolny sposób. Z zakompleksionej dziewczyny z nadwagą zrobić pewną siebie seksbombę, a z pana z brzuszkiem, który siłowni nigdy nie widział – przystojnego, opalonego pakera. I to, kto siedzi po drugiej stronie, również pozostawione jest Naszej wyobraźni.

Co ciekawe, do rozmów o seksie w sieci nie trzeba namawiać. Nowe propozycje napływają lawinowo. Wstyd, skrępowanie odchodzą w zapomnienie. Piszemy o seksie z łatwością, której brakuje, gdy rozmawiamy w cztery oczy z własnym partnerem. Niektórzy nie ukrywają tego, że mają żony, dzieci, ale brak seksu, pokusa nowych przeżyć, zaprowadziła ich przed ekrany komputera.

Wirtualny seks jest coraz bardziej popularny. Ba, tu nawet się o nim nie rozmawia, tylko od razu do niego namawia. Czy jest to forma zdrady? Większość, niemalże wszyscy, których o to zapytałam, odpowiadają: nie. Jednak, na pytanie, czy powiedzieli o swoich „przeżyciach” żonie, również zaprzeczają.

Zobacz też: Jakie role przyjmujemy w seksie?

Zdrada czy nie zdrada?

Wirtualny seks może stymulować pragnienia mężczyzn do wykorzystania w małżeńskiej sypialni. Pewności, że nie przeniesie tych doznań do innej sypialni, nie mamy. Pewne jest jedno, i potwierdzają to badania, że tylko niewielka część par otwarcie dzieli się wiedzą i wrażeniami seksualnymi.

Zatem nie bójmy się własnych reakcji. Rozmawiajmy o tych pragnieniach ze swoim partnerem, a nie z obcymi ludźmi przez klikanie w klawiaturę. Zacznijmy być świadomi, że Nasza seksualność pragnie wierności i odmiany, bezpieczeństwa i ryzyka, ciszy i słów, szybkiego zaspokojenia i długotrwałej przyjemności, wstydu i bezwstydu. Nie popadajmy w rutynę. Za każdym razem odkrywajmy coś nowego w związku, w którym jesteśmy.

Redakcja poleca

REKLAMA