Filmowa zemsta byłego

Rewanżowe porno to nowa, gorąca kategoria w Internecie i prawdopodobnie jeszcze jeden powód, żeby mężczyznom ślepo nie ufać…
/ 28.03.2011 07:27

Rewanżowe porno to nowa, gorąca kategoria w Internecie i prawdopodobnie jeszcze jeden powód, żeby mężczyznom ślepo nie ufać…

Za dawnych, dobrych czasów zrobienie byłemu czy byłej na złość ograniczało się do rozpuszczenia plotki, że udaje orgazmy albo ma małego. Dziś, gdy każdy może być publicystą i artystą, zemsta staje się bardziej dosadna. Nowa forma pornografii zwana rewanżową lub „ex”, polega na udostępnieniu szerokiej publiczności zdjęć i filmików, które powstały na bazie wzajemnego zaufania w momencie zakochania.

Prawdopodobnie z racji technicznych, jest to specjalność głównie zdesperowanych chłopaków i mężów, bo nawet, jeśli przeciekowy materiał kompromituje faceta, to zwykle chodzi o gejowskie rozstanie. Kobiety najwidoczniej wolą nadal knuć tradycyjne intrygi, choć pojawiają się już serwisy takie jak „Z nim nie randkuj”, gdzie doświadczone kochanki wymieniają się ostrzeżeniami o konkretnych Casanovach.

W skrócie więc, mamy nowe bogate źródło autentycznej, amatorskiej pornografii, która cieszy się dużym zainteresowaniem i opiera na pikantnym założeniu, że bohaterka absolutnie nie zgodziła się na publikację nagich treści ze swoim udziałem. Czy nie brzmi to ciekawiej niż udawane, sztuczne filmiki?

Żeby było jeszcze pikantniej, rozgoryczeni kochankowie dodają do audio-wizualnych pamiątek po byłej poniżające komentarze i przedmowy, opisując rozwiązłość swoich byłych i ich intymne tajemnice. Satysfakcja ponoć leczy złamane serce lepiej niż seks na złość. Na specjalnych serwisach grupujących te kompromitujące publikacje są też oczywiście grupy wsparcia, gdzie panowie używają sobie na swoich byłych ukochanych.

Co może zrobić kobieta? Niewiele. Najprawdopodobniej mściwy eks-partner upewni się, że ofiara poczuje jarzmo upokorzenia, ale Internet niestety nie daje wielkich możliwości dochodzenia swoich praw. Są przypadki ze Stanów, kiedy zaskoczone bohaterki rewanżowego porno próbowały podawać sprawy do sądu, ale oczywiście jest to droga prze mękę. Serwisy takie jak Xtube po zażaleniach zdejmują co prawda filmy, co do których są wątpliwości zgody, ale zwykle zanim się to stanie materiał jest już rozprzestrzeniony w sieci.

Jak to skomentować? No cóż, smutno jest napisać, że nikomu nie można ufać i lepiej nie ryzykować wzbraniając się przed jakąkolwiek formą rejestracji swojej nagości czy seksualności. Tak naprawdę, to przecież świetna zabawa i wspaniały element życia erotycznego. Widać jednak, że poszanowanie czyjejś prywatności w czasach Internetu jest iluzją i łajdak może zawsze liczyć na bezkarność, a ofiara na ból i upokorzenie.

Redakcja poleca

REKLAMA