Drapanie po plecach

Drapanie po plecach – ulubiona pieszczota Polaków fot. Fotolia
Nie tylko koty lubią być drapane po plecach! Przepada za tym większość z nas. Co takiego jest w drapaniu, że moglibyśmy poddawać się mu godzinami!
Katarzyna Pielech-Łakoma / 22.10.2014 10:38
Drapanie po plecach – ulubiona pieszczota Polaków fot. Fotolia

Kochanie, podrap mnie po pleckach – słyszymy to w łóżku, przed telewizorem, wszędzie, gdzie jesteśmy razem i chcemy się popieścić lub zrelaksować. Uwielbiamy się miziać, głaskać i masować po plecach. Dlaczego sprawia nam to aż taką przyjemność?

Drapanie jak iskanie

Drapanie po plecach to pozostałość po naszych przodkach. W czasach, kiedy nasze ciała pokrywały włosy jak u małp, iskanie i drapanie służyło utrzymaniu higieny (usunięciu pasożytów), ale także utrzymaniu głębokiej więzi w stadzie. Do dziś delikatne drapanie po plecach służy wzmacnianiu zaufania i przywiązania.

Skąd ta przyjemność

Skóra na plecach jest grubsza niż w innych częściach ciała (ma aż 5 mm), nie jest też tak często złuszczana, nawilżana i odżywiana, jak inne partie ciała. Nierzadko potrzeba drapania wynika niestety z przesuszenia i potrzeby regeneracji naskórka. Częściej jednak wiąże się ono z delikatną stymulacją punktów erogennych rozłożonych wzdłuż kręgosłupa.

Dzięki subtelnemu dotykowi pleców spada nam tętno i obniża się poziom hormonu stresu, kortyzolu, a rośnie poziom oksytocyny, zwanej hormonem miłości. W połączeniu z kobiecymi hormonami, oksytocyna wyzwala potrzebę bliskości i silne przywiązanie. U mężczyzn natomiast, mieszanka testosteronu i oksytocyny może powodować trudną do opanowania senność. Pewnie dlatego tak wielu panów zasypia podczas miłego drapania po pleckach.

Jak wzmocnić doznania?

Wiele par kłóci się między sobą, czyja tym razem jest kolej drapania. Chcemy być drapani jak najczęściej i jak najdłużej. Jednak jak wynika z badań, nie powinno się drapać w jednym miejscu dłużej niż 3-5 minut. Po kilkuminutowej pieszczocie pleców, lepiej przenieść się w okolice przedramion, szyi, boków lub pośladków, a potem ponownie wrócić do pleców, wówczas doznanie przyjemności będzie zdecydowanie większe.  Drapanie paznokciami można także urozmaicić drobnymi „sprzętami”. W pieszczeniu pleców dobrze sprawdzają się: piórka, szczotki do włosów (w kuleczkami), gałązki i drapaczki.

Kiedy się nad tym zastanowimy, można dojść do wniosku, że człowiekowi bliżej jest do kota niż do małpy. Nie sądzicie?
A czy wy lubicie być drapane/drapani po pleckach?

Zobacz też:

Redakcja poleca

REKLAMA