Czy striptiz umarł?

Rok 1893 r. Na dorocznym balu studentów i artystów Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu opite nieźle modelki zaczynają się kłócić, która ma ładniejsze nogi. Ale, że trudno uwierzyć na słowo, dziewczęta podnoszą sukienki i pokazują nóżki, potem ramionka, w końcu uda, a nawet piersi. Pazerna zwycięstwa modelka Manon LaValle postanawia wziąć męskich jurorów szturmem i zrzuca z siebie wszystko do ostatniego kawałka materiału.
/ 10.12.2010 07:36

Rok 1893 r. Na dorocznym balu studentów i artystów Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu opite nieźle modelki zaczynają się kłócić, która ma ładniejsze nogi. Ale, że trudno uwierzyć na słowo, dziewczęta podnoszą sukienki i pokazują nóżki, potem ramionka, w końcu uda, a nawet piersi. Pazerna zwycięstwa modelka Manon LaValle postanawia wziąć męskich jurorów szturmem i zrzuca z siebie wszystko do ostatniego kawałka materiału.

Oczywiście, na to wszystko wkracza policja, ladacznice dostają się do aresztu i muszą za próżność zapłacić. Studenci się burzą, zaczynają się bójki, a w końcu funkcjonariusze zmuszeni są do ataku na dzielnicę łacińską, znaną z moralnej rozpusty.

Dziś rozbieranie się w miejscach publicznych jest groźne tylko dla mężczyzn, których parkowego striptizu w prochowcu nikt nie rozumie, a nie ma chyba większego miasta, gdzie zupełnie legalnie nie istniałby przybytek z instytucją striptizerek. Wbrew pozorom nagość nie była jednak ludziom od zawsze tak powszednia.

Fot. wikimedia.org, pibillwarner.files.wordpress.com

Wyjściem do całej historii striptizu były francuskie kabarety. W 1830 roku w Paryżu narodził się Kan-kan i tak idea zaglądania tańczącym paniom pod spódniczki zaczęła zdobywać fanów. U końca dziewiętnastego stulecia twórcy teatralni tworzyli kwadraturę koła rozbierając kobiety, tak by oficjalnie nie były nagie. Słynna scena z dramatu „Yvette idzie do łóżka”, która rozpaliła wyobraźnię tłumów w teatrach, polegała na zdjęciu kapelusza, rękawiczek i gorsetu i zniknięciu w ciemnościach w nocnej koszuli. Widownia reszty musiała domyśleć się sama, ale jakoś wystarczało.

W XX wieku striptiz zrósł się z burleską i wznikły pierwsze gwiazdy wielkiego formatu. W latach 40-tych boginką była Gypsy Rose Lee, która rozbierała się z takim poczuciem humoru, że publiczność płakała rzewnym łzami ze śmiechu. „Jeśli warto coś robić, to warto robić to bardzo wolno” - mawiała śliczna Gypsy.

Potem w latach 50-tych furorę robiła Lili St. Cyr, z której już nikt się nie śmiał, bo była jak na swoje czasy prowokacyjna i podniecająca. Wymyśliła striptiz odwracany, czyli kuszące ubieranie się (dziś chyba mało kto by to pojął), a także zasłynęła trikiem „latające G”, który nie miał nic wspólnego ze stymulacją pochwy. Ot, po prostu jej cieniutkie stringi urywały się i za pomocą wędki wzlatywały na balkon. Panowie mdleli z wrażenia, co mogło mieć związek także z rybackim hobby.

Fot. vanessaluke.com, kaszatibor.hu

Potem była Marilyn Monroe, która wyniosła seksapil na nowe wyżyny i w spodniach robiło się ciasno nawet bez specjalnego rozbierania. W latach 60-tych Blaze Starr pozwalała wytrenowanej panterze zerwać z siebie całe ubranie oraz obnażała się na płonącej kanapie. Striptiz stał się sztuką grozy, napięcia, absurdu i suspensu.

Lata 70-te stały już pod znakiem dominacji gwiazd porno z hiperseksualną Marilyn Chambers na czele. Ona właśnie zaczęła rozbierać się na wielkim kinowym ekranie i pokazywać naprawdę wszystko, bo owłosienie łonowe jako pierwsza zgoliła zupełnie. W trakcie tej seksualnej rewolucji narodził się także „lap dance”, czyli sztuka striptizu zeszła ze sceny na kolana panów, którzy obdarzali tanecznice napiwkami za ocieranie się rozbieranym ciałem o nich. Kluby przestały płacić striptizerkom i do dziś w większości przypadków dziewczyny zarabiają to, co im klienci włożą za majtki.

Fot. virginmedia.com, today24news.com

A co mamy dziś? No wcale nie tak dużo i nie tak wspaniale. Niektórzy mówią wręcz o śmierci striptizu, który stał się żenującą często rozbieranką silikonowych panienek na wieczorach kawalerskich. Pokręcić trochę pupą, rzucić stanik na lampę i wcisnąć głowę widza w swoje piersi potrafi każda, a o przekraczaniu kolejnych tabu nie ma mowy, bo widziano już wszystko, łącznie z kolczykiem w wargach sromowych. I może jeszcze tylko w domowych pieleszach striptiz dla ukochanego mężczyzny jest pełen wzruszenia i czaru…

Redakcja poleca

REKLAMA