Biust a sprawa łóżkowa

Biust a sprawa łóżkowa
Rozmiary, kształty i bogactwo form kobiecych piersi - wybryk natury czy głęboko uzasadnione działanie ewolucji?
/ 16.04.2008 12:35
Biust a sprawa łóżkowa
Jedną z najpopularniejszych w zeszłym (jeszcze nie dość odległym) stuleciu teorii uzasadniających istnienie piersi w ludzko-kobiecym kształcie jest pomysł Desmonda Morrisa, który w książce "Naga małpa" wskazał na ich podobieństwo do pośladków. Zapewne niejedna kobieta pobiegnie do lustra i powie – "Co?! Te dwie spiczaste wydmy (albo wiszące gruszeczki albo sterczące dumnie piłeczki albo co tam która ma) mają być podobne do pośladków?!!!! To ta teoria jest do pupy podobna!".

Biust zamiast pośladkow
Poza tym bogactwo form biustu pozostawia kształty pupy o dwie długości w tyle. No i dlaczego właściwie ma to znaczenie czy biust jest czy nie jest podobny do pośladków?
Otóż pomysł Morrisa jest taki: kobieta i mężczyzna musieli łączyć się w pary na dłużej niż wymagała tego kopulacja, bo razem mieli większą szansę wychować potomstwo (czyli dzieci). Aby mogli spędzić tyle czasu razem konieczne było stworzenie intymnej więzi i kopulowanie twarzą w twarz, a nie anonimowo na pieska od tyłu, co podobno jednak preferowali. Przy okazji teoria ta wyjaśnia dlaczego łechtaczka umiejscowiła się z przodu - aby nakłonić kobiety do frontalnego seksu. Mężczyźni dostali biust, który miał im zastąpić pociągające pośladki.

Co do pośladków to jest też teoria, która tłumaczy ich kształt i atrakcyjność seksualną. U stojącej kobiety nie widać sromu, który u większości naczelnych jest podstawowym sygnałem seksualnym. Wraz z przyjęciem postawy wyprostowanej u kobiet rozwinęły się przyciągające uwagę pośladki. Ale co z mężczyznami? Po co im krągłe pupy, również bardzo interesujące dla kobiet i dlaczego w takim razie nie mają ich z przodu. Teoria jest cienka jak muślinowe majtki. Ale dzielnie się trzyma już od czterdziestu lat.


Biust na przynętę
Najbardziej jednak ze wszystkich teorii dotyczących biustu podoba mi się ta, która mówi, że służą one do mamienia mężczyzn. Ciekawe jak długo trzeba było prowadzić badania uzasadniające tę koncepcję i ile wydano na nie pieniędzy. Dokładnie miałyby swoim wybujałym kształtem wprowadzać mężczyzn w błąd co do tego, czy kobieta właśnie owuluje czy może jest w ciąży. Pewnie dlatego w dobie pigułek antykoncepcyjnych preferuje się anorektyczne deski do prasowania.

Szkatułki rozkoszy
Równie przyjemna jest teoria, że piersi to "szkatułki rozkoszy" stworzone do pieszczot, pocałunków, ssania itd. Ale prawda jest taka, że u wielu kobiet to rejon ciała zupełnie niewrażliwy, albo wręcz przeciwnie - nadwrażliwy do tego stopnia, że zwykłe męskie pieszczoty sprawiają im ból nie do zniesienia. Poza tym mężczyźni mają brodawki równie wrażliwe, spragnione pieszczot i pocałunków, a mimo to płaskie jak monitor mojego komputera (czyli lekko wypukłe).

I tak to teorie teoriami, a praktyka praktyką. Co sezon zmienia się moda na kształt i rozmiar biustu, pojawiają się nowe modele biustonoszy, nowe pianki pojędrniające piersi (i wyszczuplające zarazem portfele). A tak naprawdę gusty i upodobania mężczyzn są dość odporne na szum medialny. Mam dwóch przyjaciół, którzy od lat toczą spór o to, czy ładniejszy jest biust "patrzący do przodu" czy "zezujący na boki". Znam pewnego artystę, który nie zwraca uwagi na kobiety o rozmiarach większych niż A. Jak mówi mój tato: każda potwora znajdzie swego amatora. Jedno jest pewne – jaki by ten biust nie był, nie jest najważniejszy i nie on decyduje o kobiecości.

Redakcja poleca

REKLAMA