„Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki. Nie pozostałam dłużna i też znalazłam sobie o 20 lat młodszego faceta”

kobieta która znalazła młodszego kochanka fot. Adobe Stock
„Gdy Paweł zostawił mnie dla kochanki, mój świat posypał się jak domek z kart. To Błażej nauczył mnie dostrzegać w sobie silną, wartościową i atrakcyjną kobietę. Dlatego właśnie gdy do moich drzwi zapukał skruszony mąż, ja postanowiłam kopnąć go w tyłek”.
/ 19.12.2021 10:49
kobieta która znalazła młodszego kochanka fot. Adobe Stock

To był zwyczajny dzień późnego lata ubiegłego roku. Wracałam z pracy obładowana zakupami na jutrzejszy sobotni obiad. Wiedziałam, że spokojnie zdążę go przygotować – mąż przychodził zwykle dopiero wieczorem – prowadził niewielką, dobrze prosperującą firmę.

– Pomogę pani! – zawołał jakiś młody chłopak, kiedy drzwi na klatkę schodową omal nie przytrzasnęły mi ręki z ciężką siatką. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, uświadamiając sobie, że to ten doktorant, który rok temu wynajął kawalerkę na czwartym piętrze. Przez moment nasze spojrzenia się skrzyżowały. Czyżbym wyczytała w nich coś więcej niż sąsiedzką życzliwość? Patrzył mi w oczy tak jakoś… po męsku. Ale nie, to niemożliwe, pomyślałam.
Przecież chłopak miał dwadzieścia parę lat! Niewiele więcej niż mój syn studiujący za granicą. Taki młokos nie zwróciłby uwagi na ponad czterdziestoletnią kobietę.

Całe moje życie się rozpadło

Zdziwiłam się, kiedy zastałam Pawła w domu.
– Czy coś się stało? – spytałam.
– Widzisz… Ja… Zakochałem się – wypalił. – No i Agnieszka jest w ciąży. Postawiła warunek, że mamy zamieszkać razem.
Siatki z jedzeniem wysunęły mi się z rąk. Zakochał się? Paweł, mój pierwszy i jedyny mężczyzna? W jakiejś Agnieszce? Poczułam, że świat, w którym bezpiecznie sobie żyłam przez ponad 20 lat, rozpada się niczym domek z kart.

Po rozwodzie nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Mieszkanie w bloku (Paweł łaskawie się zgodził, żebym w nim mieszkała do czasu, aż uda się je sprzedać i podzielić pieniądze) wydawało mi się wrogie i puste. Z dnia na dzień ogarniał mnie coraz większy smutek i poczucie, że już nic dobrego mnie w życiu nie czeka. I wtedy pewnego sobotniego ranka usłyszałam dzwonek do drzwi.
– Czy mogłaby pani pożyczyć mi szklankę cukru? – w progu stał chłopak, który kilka miesięcy temu przytrzymał mi drzwi na klatkę schodową.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
– Albo mąki – dodał szybko. – Wszystko jedno.

Przyjrzałam mu się. Tak, tym razem nie miałam wątpliwości. Gdy na mnie patrzył, w jego oczach błyskały iskierki.
Nie warto rozpaczać z powodu takiego faceta – wypalił nagle, a ja zdałam sobie sprawę, że ma na myśli Pawła. W końcu wszyscy w bloku słyszeli już chyba o naszym rozstaniu.
Pogoniłam go wtedy. I ostrzegłam, żeby nie wtrącał się w moje sprawy. Spuścił tylko głowę i odszedł. Popatrzyłam w ślad za nim – wysoki, szczupły, wysportowana sylwetka. Czego taki przystojniak mógł ode mnie chcieć?

Wieczorem dzwonek u drzwi odezwał się ponownie.
– Mam na imię Błażej – tym razem w ręku miał bukiet czerwonych róż. – Przyszedłem przeprosić za poranne najście.
Muszę przyznać, że miał szczeniak tupet! To, że drugi raz go wyrzuciłam (razem z różami), wcale go nie zraziło. Nazajutrz pojawił się znów. Tym razem zaprosił mnie na spacer. No cóż. Pomyślałam, że właściwie czemu nie? Mała przechadzka to przecież nie grzech!

Ani się obejrzałam, jak Błażej stał się częścią mojego życia. Spotykaliśmy się coraz częściej. Najpierw chodziliśmy na kawę, potem do kina, w końcu… zostaliśmy kochankami. Błażej był delikatny i czuły, przeglądałam się w jego oczach jak w lustrze. Czarodziejskim lustrze. Takim, w którym wygląda się piękniej i młodziej…

W czerwcu tego roku znalazł się w końcu chętny na mieszkanie. Czekała mnie wyprowadzka i poszukiwania jakiejś niedrogiej kawalerki.
– Zamieszkaj u mnie – zaproponował Błażej.
W odpowiedzi pocałowałam go, a potem pokręciłam głową.
– Dlaczego? – szepnął. „Bo dzieli nas przepaść 20 lat” – chciałam powiedzieć. „Bo choć cię kocham, zasługujesz na kogoś młodszego, kto… da ci dzieci.” Zamiast tego wszystkiego szepnęłam tylko: „Tak będzie lepiej”.

A potem otarłam mu z policzka łzę i poszłam do siebie. Zdziwiłam się, kiedy w mieszkaniu zobaczyłam byłego męża. Miał smutne, zmęczone oczy.
– Wróćmy do siebie – jęknął. – Agnieszka to… pomyłka.
Grzecznie go wyprosiłam. A kiedy za Pawłem zatrzasnęły się już drzwi, spojrzałam w lustro. Ujrzałam w nim elegancką, świadomą swojej wartości kobietę.

Więcej prawdziwych historii:
„Pragnęłam sławy tak bardzo, że zrobiłabym dla niej wszystko. Skończyłam bez rodziny, perspektyw i chęci do życia”
„Mieliśmy być razem na dobre i na złe, ale narzeczony oddalił się ode mnie, gdy wylądowałam na wózku”
„Lekarz kazał mi schudnąć. Nie przetrwam tego sama, więc zmuszę do diety też męża i córkę”
„Moja dziewczyna ma... faceta. Gdy wraca z rejsu, chcę ją tylko dla siebie. Ale gdy wypływa... może robić co chce”

Redakcja poleca

REKLAMA