Uwieranie w przełyku/krtani

napisał/a: 8ff7586341163749a00347fcc176ed6e1b97554d 2012-03-19 18:14
Witam wszystkich bardzo serdecznie,

Bardzo proszę o przeczytanie tego przydługiego posta :] Chciałbym prosić laryngologów o pomoc w odkryciu źródła mojego problemu. Zacznę od początku.
Od niemalże 8 lat (tak 8 !!!) moim problemem jest uwieranie w przełyku, nacisk jakiejś chrząstki bądź ściągna, wiązadła. Wyraźnie czuje to nie robiąc nic jak i podczas przełykania śliny, pokarmów itp. Więc 8 lat temu zacząłem odczuwać coś takiego dziwnego, nie sprawiało mi to bólu, ale dokuczało (dokucza do dziś, nawet jeszcze bardziej !!!). W zależności jak się ułożyło w przełyku raz czułem większe uwieranie a raz ta chrząstka/wiązadła było bardziej z boku szyji, co mi praktycznie wtedy nie przeszkadzało. Pomyśłałem sobie jakiś rozszczep jakiejś chrząstki po urazie (np. od przełykania dużej tabletki) bądź zrobiło się samo z siebie (lub od treningu na siłowni np. od napięcia szyji, choć nie pamiętam żadnego bolesnego urazu).
Ale po około 2 latach postanowiłem pójść z tym do laryngologa. Diagnoza: nic mi nie jest. Lekarz obejrzał tylko gardło szkiełkiem, nie zlecił wykonania innych badań. Powiedział, że mam trochę wysuszone struny głosowe i może od tego mam uczucie ciała obcego w przełyku. Tylko, że ja wiem jak dokładnie wygląda odczucie uwierania, kłucia od suchoty w gardle. I nigdy nie skarżyłem się na suchość, chrypkę, ból gardła itp. Zaznaczam, że wizyta była w sierpniu jak było gorąco i przed wizytą myłem zęby. Wydaje mi się,że dlatego mogłem mieć chwilową suchość. Oczywiście płukanka + tabletki nic nie zdziałały. Ale pomyśłałem, że skoro to nic a mi tak nie przeszkadza to nie ma co się o to martwić. Tylko gdzieś po 2 latach od tego przeskakiwania tej chrząstki na boki doszło do pogorszenia sprawy. Koścć gnykowa z dwóch stron szyji tuż powyżej chrząstki tarczowatej chrupie i strzela po przekręceniu głowy na bok i poruszeniu krtanią. Jak się przyłoży palec to czuć wyrażnie kilka przeskoczeń z lewej strony i z prawej. Nie sprawia mi to bólu. Muszę zaznaczyć, że raz mi to coś w gardle dokucza bardziej a raz mniej (np. jak sobie parę razy postrzelam :] ), łagodzi się też nieraz po jedzeniu, trochę bardziej się chowa. Choć przy jedzeniu czasem przeszkadza, to nie powoduje większych problemów z przełykaniem. Czasami tak mi dokucza uwierając , że naprzykład nasila odruch wymiotny np. przy myciu zębów. W ciągu tych kilku ostatnich miesięcy praktycznie cały czas mi to dokuczało. Jakoś kiedyś może zwracałem na to mniejszą uwagę, albo po prostu się trochę bardziej "chowało" na swoje miejsce. Choć objawy mam nieprzerwanie cały czas od ośmiu lat.
Więc postanowiłem wziąć się za to i przynajmniej zdiagnozować u kolejnego laryngologa robiąc endoskopię, tomografię i wszystko co będzie potrzebne. Pomyśłałem,że jakieś deformacji/pęknięcia/przerostu czy rozszczepu nie da się zaleczyć tabletkami więc pomyśłałem, że muszę przynajmniej wiedzieć co to jest. Przez te lata okresowo studiowałem budowę krtani/przełyku i różnych problemów z tym związanych i natrafiłem na masę podobnych problemów do moich choć nie identycznych.
Tak więc wizyta (kolejna prywatna) u kolejnego laryngologa (z I stopniem specjalizacji). Dowiaduje się, że lekarka nie ma takich kompetencji żeby stwierdzić co to jest i tu potrzeba foniatry i badania endoskopowego, ewentualnie też tomografi ona napewno coś wykaże. Po sprawdzeniu laryngoskopem doktor powiedziała ,że ona nic nie widzi (!!!) , tylko trochę czerwone gardło (było to kilka tygodniu temu jak były mrozy i znowu przed wizytą intensywnie przez wiele minut myłem zęby). Ale przyznała jak jej pokazałem, że coś mi chrupie i przeskakuje z dwóch stron krtani. Sama była zdziwiona. Więc umówiła mnie na wizytę u kolejnego lekarza na endoskopię. Byłem cały podniecony świadomością, że w końcu się dowiem co mi jest. Liczyłem również,że może jest jakiś prosty zabiego endoskopowy , który byłby mi w stanie chociaż trochę pomóc.
Tymczasem jestem dzisiaj po endoskopi i jestem tak zawiedziony i załamany, że szok. Straciłem zaufanie do lekarzy. Na wizycie zacząłem dokładnie i wnikliwie opisywać mój problem co sprawiło uśmiech na twarzy pani laryngolog, która stwierdziła, że widzi ,że mam swoją ideologią. Zaczyna dotykać mi krtani a ja zaczynam mieć duży odruch wymiotny właśnie od tego większego uwierania przy nacisku palcami na krtań. Przechodzimy do endoskopi i laryngolog robi mi ją przez prawą lewą dziurkę od nosa. Pewnie stwierdziła, że nie da się zrobić przez usta ze względu na odruch wymiotny. Specjalisą nie jestem ale chyba jak mówię, że coś czuję w gardle/przełyku to chyba powinna zbadać mnie przez przełyk. Wcześniej mi znieczuliła gardło i myślę,że jakoś by się to dało zrobić więc nie wiem czemu przez nos. Ocena krtani wyszła ok. Przełyku mi nie badała endoskopowo. Znowu trochę czerwoności na gardle itp. Znowu myłem zęby przed wizytą. I nic nie piłem. Może dlatego. Choć pani doktor powiedziała, że mycię zębów nie ma wpływu, choć po umyciu czuję ściągnięcie i suchość w gardle , więc wydaje mi się logicznie, że gardło może być czerwone. Powiedziałem, że mnie uwiera i chrupie z boków. Laryngolog powiedziała, że to normaalne to tam są kośći gnykowe itp (SZOK !!!!!), Przez 18 lat nic mi nie przeskakiwało i wiem jak się czułem, 6 lat temu zaczęły się te chrupania i przeskakiwania z boków szyji i nie pozostaje to bez znaczenia na uwieranie w przełyku. Bo czasami czuje bardziej a czasami po przeskoczeniu mniej.
Pani doktor niechciała tego słuchać, powiedziała, że to nic. Powiedziałem o większym odruchu wymiotnym przez to uwieranie. Zbagatelizowała. I uwaga ! Powiedziałem jej o moim ostatnim dziwnym objawie, który wcześniej zdarzało mi się mieć dosłownie raz kiedyś i był bardzo delikatny a który od kilku dni mam prawie codziennie. A mianowiecie taki mały ucisk ciśnienia na krtani parę razy dziennie przez który czuję wzrost ciśnienia na twarzy - z objęciem policzków, nosa, uszu. Rozchodzi się właśnie od tego miejsca w krtani/przełyku w którym mnie uwiera. Zaznaczam, że nie utrudnia mi oddychania, tylko poprostu wzrostu ciśnienia, jakby zatrzymanie krążenia czy powietrza w tych rejonach. Wydaje mi się, że to może być ucisk na jakiś nerw. A może to taki ucisk zatok? Choć napewno związne to jest z moim problemem. Może to tarczyca ale z nią nigdy nie miałem problemów i nigdy nie miałem powiększonej. Pani doktor zlekceważyła ten objaw. Dostałem tylko płukankę i tabletki do ssania (jakby coś to mi miało dać) twierdząc, że tam nic nie ma tylko od zapalenia mam takie uczucie.
Normalnie szok ! Zaczynam się poważnie bać o swoje zdrowie. Spytałem się laryngolog o tomografię, powiedziała, że nie da skierowania bo ona tu nie widzi podejrzenia czegoś. Jestem załamany. Lekarze mnie lekceważą. O ile mogłem żyć przez tyle lat z dokuczaniem w przełyku, przeskakiwaniem, nasilających się od tego odruchach wymiotnych, to teraz się tego parcia na twarz po prostu boję.
Od razu zaznaczam, że to żadne nerwice itp., stan ogólny zdrowia określam jako dobry +/bardzo dobry. Nie choruję, nie przeziębiam się, nic mnie nie boli. Nieraz robiłem różne badania, w tym krwi, morfologie itp i wszystko ok. Powiedzcie mi proszę jakie badania mogę wykonać (oprócz wspomnianej tomografii, którą zrobię prywatnie gdzie indziej). Planuję zrobić też hormony tarczycy oraz usg tarczycy. Może dodatkowo jakieś usg szyji? Myślę , że to jakaś deformacja czy rozszczep chrząstki tarczowatej i np. kości gnykowej.
Załączam zdjęcie, na którym zaznaczyłem potencjalny źródła problemu. Możliwe, że uwierało by to w przełyk? ponieważ czuję coś wyraźnie przy przełykaniu śliny, więc to musi uwierać na przełyk. Zaproponujcie mi jakichś laryngologów (mogą być z całej polski, mieszkam w Lubelskim). Proszę o pomoc, to dla mnie bardzo ważne. I dziękuję za przeczytanie tego długiego postu.

Z poważaniem,
Piotr
napisał/a: pillage 2012-03-20 10:12
Piotrze widzę że trochę już wydałeś na bezcelowe wizyty, po co więc czekać i się męczyć, zrób TK prywatnie.
napisał/a: Aharar 2013-01-25 16:57
Mam jeszcze jedno pytanie do wszystkich "strzykaczy", tych co już tu pisali i być może jeszcze napiszą. Czy jest to strzykanie obustronne czy jednostronne ? U mnie dotyczy to obu stron, boków gardła,prawdopodobnie miejsc w których znajdują się rogi kości gnykowej. Przypuszczam że chodzi tu o zawadzania chrząstek krtani o kość gnykową, tak przynajmniej wynikałoby z relacji ludzi z forum medhelp. W moim przypadku strzykanie owo ma miejsce także podczas gwizdania i mówienia. Oprócz tego dolega mi od czasu do czasu pobolewanie tej okolicy (plus podbródka). Mam nadzieję że nie będzie to już bardziej bolało, ale ciekaw jestem czy jakieś anatomiczne uszkodzenie tej okolicy nie może przyczynić się dodatkowo do jakiejś neuralgii nerwu językowo gardłowego.