Pytania o dietę i suplementy przy niedoczynności i Hashimoto

napisał/a: ania551 2017-03-06 16:25
To już nie Wierzbicka jest nr.1?
Gdyby tak stosować wszystkie zalecenia dietetyczne to by człowiek zwariował. Ciągłe myślenie o zdrowym jedzeniu i o tym co mi szkodzi i co dzisiaj mogę zjeść jest chore. Sama wpedziłam się kioedyś w lęk przed jedzeniem no bo wszystko zawiera tajemnicze trucizny. Teraz mnie skręca jak czytam o kolejnych truciznach - lektyny, zonuliny, gluten, leukotrieny, aglutyniny, lizozym itd. itp. Strach jeść. Dietetycy prześcigają się w ostrzeżeniach i zaleceniach. Jeden mówi orzechy to zło inny jedzcie orzechy. Jeden namawia do spożywania oleju rzepakowego inny twierdzi, że to trucizna, jeden twierdzi, że strączki są całkiem bezpieczne, inny ostrzega, jeden zachwala zalety tłuszczu kokosowego inny twierdzi, że nie nadaje się do jedzenia. Wiele z tych twierdzeń nie ma przełożenia na twarde dowody z badań. Badań na dużej grupie, powtarzalnych. Ostatnio miałam czas na poczytanie, szukałam min. informacji o tłuszczu kokosowym no i ręce mi opadły. Ten co zachwala podaje argumenty z fizjologii i chemii ten co gani tez ma takowe. Jeden twierdzi, że tłuszcz kokosowy nie podwyższa cholesterolu i nie potrzebuje żółci inny twierdzi, ze to kłamstwo. I tak jest ze wszystkim.Jeden zachwala testy na nietolerancję inny mówi schowaj pieniądze do kieszeni bo to bez sensu (patrz TŻ) Mam wrażenie, że współczesna dietetyka wpuszcza nas, syte społeczeństwa coraz bardziej w maliny. A jak ktoś mówi ale ja sprawdziłem, wykluczałem i nie widzę zmian w samopoczuciu to jest jedna odpowiedź - widać twój organizm tak ma, albo widać tobie to akurat nie pomaga. O kant t... to rozbić. Ile tak naprawde jest na forum osób, którym te zalecenia, drakońska dieta faktycznie przyniosły poprawę, długotrwałą poprawę, odejscie od hormonów, kilkuletni spadek przeciwciał, poprawę w obrazie tarczycy? Przepraszam ale się sfrustrowałam.
A tak nawiasem ciekawe jak się tłumaczy w społeczeństwach, których dieta opiera się tradycyjnie na fasoli, kukurydzy i ostrej papryce, że przez wieki jedli trucizny.
Ja nie jem glutenu i nabiału, unikam cukru i przetworzonego jedzenia i dość. Nie zamierzam za cenę iluzorycznej poprawy zdrowia zwariować. Już i tak wyjazdy wakacyjne odpłynęły w niebyt. Jak mam zapłacić za pobyt, w czasie którego będę cały czas martwić s co zjeść i gotować posiłki to wolę to robić we własnej kuchni.
djfafa
napisał/a: djfafa 2017-03-07 11:05
Ciężko się z Tobą nie zgodzić. Zauważ tylko, że 95% tych zaleceń dobrych dietetyków jest taka sama. To samo ja przekazuję tutaj.
Przy chorobach autoimmunologicznych trzeba odstawić gluten i nabiał. I to jest niezmienne i z każdym miesiącach mamy nowe badania to potwierdzające. To nie są już badania na myszkach czy muszkach owocówkach ale na ludziach i to w najwyższymi badawczymi obostrzeniami.

Spór, o którym piszesz dotyczy 5% produktów, gdzie są sprzeczne badania i w zależności na które się powołamy to albo coś zabraniają albo nie. Przykład choćby jajka czy warzywa psiankowe. Ale jak powtarzam od zawsze skupmy się na podstawach a pierdołami zajmujmy się kiedy 95% tego co robimy nie przynosi poprawy.
napisał/a: Łysa Frelka 2017-03-07 14:23
Mnie tez cała ta dieta doprowadza juz do szału... Miesięcznie wydaje 500-800 zł wiecej na jedzenie niz wcześniej choc zawsze kupowałam produkty najlepszej jakości... Kwestia niejedzenia nabiału doprowadza mnie do szału. Uwielbiam zupy i połowa wymaga śmietany wiec co jak co ale tutaj nie wyklucze za Chiny... Tyle ze kupuje bez laktozy co by miec mniejsze poczucie winy...no i jaka mamy gwarancje ze mięso eko jest naprawde eko, czy gospodarze nie oszukują dokładając do karm pasze ktore moga nam zaszkodzić. O stracie czasu na przygotowywanie tych zdrowych posiłków juz nawet nie mowię... czasami zwyczajnie człowiek nie ma czasu i siły jak to przy hashimoto czesto bywa... No i kogo stać na utrzymanie takiej diety przez całe życie? Na pewno nie osoby ktore zarabiaja najniższa krajowa... Poki zyje sama to jakos daje rade ale majac rodzine to mozna zbankrutować gotując dla wszystkich wg naszej diety a gotować na dwa obiady to musiałabym chyba stać od rana do nocy w garach. Sa w zyciu sytuacje kiedy jednak nie da sie ścisle trzymać diety i wówczas cała kuracje wraz z naszym zdrowiem szlag trafia... Niby w kazdym z nas choroba rozwija sie latami. Przez wszystkie te lata jadłam wszystko i tarczyce miałam w lepszym stanie niz teraz. Mysle ze sa inne czynniki ktore bardziej wywołują stan zapalny/przeciwciała jak np stres czy infekcje bakteryjne-wirusowe...
djfafa
napisał/a: djfafa 2017-03-07 14:44
No ale przecież przymusu stosowania diet nie ma.
Dla mnie (a szczególnie mojej żony) również było to bardzo kłopotliwe. Obecnie nie przestrzegam diety już tak restrykcyjnie, ale czuję się bardzo dobrze. Ale kilka lat temu mimo brania leku i aktywności fizycznej, miałem 20 kg nadwagi, sapałem przy wejściu na 2 piętro, a stany depresyjne były na porządku dziennym. Zmiana diety i wprowadzenie suplementów, spowodowała spadek wagi o 25 kg w 14 miesięcy, na brzuchu pojawił się sześciopak, a czułem się lepiej niż jak miałem 18 lat. Oczywiście o depresji zapomniałem a werwy miałem na tyle, że mimo tego że spałem średnio 4 godziny na dobę (miałem małe dziecko, które wyjątkowo w nocy spać nie chciało), to miałem siłę na prace, zabawę z dzieckiem, chodzenie na siłownię, gre w tenisa itp.

Dlatego u mnie dieta to całkowita poprawa stylu życia, samopoczucia i przede wszystkim zapobiegnięcie innym chorobom, bo przy takiej tuszy tylko kwestią czasu było pojawienie się chorób metabolicznych.

Jeżeli natomiast ktoś nie widzi poprawy w samopoczuciu czy zdrowiu po eliminacji glutenu czy nabiału to niech nie zmienia diety. To oczywiste.
napisał/a: ania551 2017-03-07 19:11
Kiedy wchodziłam w dietę po diagnozie to była decyzja na trzy cztery. Raczej podjęłam ją ze strachu niż z powodu złego samopoczucia. Chorobę wykryto przypadkiem, nie miałam objawów, o których tu piszecie często. Owszem dręczyła mnie (już teraz 25 lat) choroba wrzodowa . Po odjęciu glutenu i nabiału miałam nawet przekonanie, że to pomogło mi na żołądek ale to był dłuższy okres poprawy, po którym przyszło tradycyjne okresowe pogorszenie tak jak teraz. No i teraz decyzja czy dać sobie spokój z dietą nie jest łatwa. Niby jakichś spektakularnych efektów to ja nie widzę ani znaczącej poprawy choc i pogorszenia też nie.W międzyczasie zaliczyłam pół roku fibriomialgii teraz już półtora roku spokój. Ale gdzieś w tyle głowy mam myśl, że może bez diety hashi posunęło by się do przodu. Obraz USG prawie bez zmian przez 3 lata a może bym już nie miała tarczycy albo była na hormonach. Może przeciwciała by mi drastycznie skoczyły (choć przez Alab, w którym oceniają do 500 nie wiem o ile mi wzrosło - może nieznacznie a może dużo - będę powtarzać gdzie indziej), a może było by tak samo bo tak u mnie choroba przebiega i dieta nie ma znaczenia. Boję się teraz wrócić do glutenu. Nabiał ograniczam czyli nie piję mleka, śmietana jak ty do zupy bo nie smakuje mi śmietana roślinna, sery kozie bardzo rzadko i tylko z eko gospodarstw. Chociaż z tym eko też mam jak ty wątpliwości na ile jest to uczciwe. Reszty z zaleceń specjalnie nie przestrzegam bo bym zwariowała. Córka na diecie niskobiałkowej, mąż IO no i ja. I tak na przednówku, gdy warzyw coraz mniej muszę się mocno nagimnastykować żeby nie spędzić resztki godzin po pracy w kuchni. Jem kapustne, czasem fasolę, nie tykam soi choć mleko sojowe bardzo by mi pasowało no ale trudno. Piekę chleb w domu bo te kupne to cenę mają wariacką choć coraz częściej spotykam wypieki zdrowe (nie te dla celiaków, paczkowane) smaczne ale kogo na to stać. Mięso zwykłe, sklepowe bo to eko z taką ceną to w gardle by mi stanęło.A jak przejdę na emeryturę to za te grosze można będzie zapomnieć o zdrowym jedzeniu, suplementach i dbaniu o siebie. A to już teoretycznie niedługo.
Czasem sobie myślę, że tyle osób zniknęło z forum. Gdyby odczuli poprawę zdrowia to by się pochwalili a nie znikali. Na jednym z blogów zapytałam dziewczynę czy te dietetyczne szaleństwa (dla mnie nie do zaakceptowania) przyniosły skutek. Na ile jej zdrowie się poprawiło bo jest strasznie zakręcona na punkcie swojej diety. Otrzymałam bardzo enigmatyczną odpowiedź, praktycznie nic nie wyjaśniła. Poczytałam parę blogów dziewczyn z hashi i niektóre budzą moje przerażenie. Jak je czytałam to sobie skojarzyłam z nazwą ortoreksja. Choć przyznaję, że moja córka ma koleżankę, której po wprowadzeniu diety bezgl i bezml, o której oczywiście lekarze nie mówili (leczono ją sterydami !!) drastycznie odczula poprawę, przeciwciała zleciały spektakularnie na pysk a samopoczucie równie spektakularnie się poprawiło. Więc mam nadzieje cichą, ze coś w tym jest jednak ale w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem.
No i chyba jestem uzależniona od myśli, że się jeszcze nie poddałam, ze jeszcze coś z tym robię choć mnie to wkurza.
djfafa
napisał/a: djfafa 2017-03-08 07:59
Co do znika ludzi.
Ogólnie odkąd jest FB fora świeca pustkami. Dotyczy to i Commed i innych for (a wiem co mówię, bo mam dostęp do raportów Gemiusa) i nie jest to związane czy z wyleczeniem czy też nie.
I jest też też odwrotna korelacja, bo jak jest dobrze, to raczej ludzie nie wracają się tym chwalić ale jak jest gorzej albo nie ma zmiany to szybko wracają aby napisać, że dieta czy suple nie działają. Zresztą jak lekarz Cię wyleczy z choroby to też do niego nie wracasz podziękować, ale jak leczenie się nie sprawdza to do niego idziesz ponownie.

Ja przyznam się, że nie bardzo rozumiem tego narzekanie na dietę. Bo przecież to nie widzimisię tylko zmiana nawyków, żywieniowych ze względu an chorobę. Jak masz cukrzycę, wiesz, że nie możesz jeść tego i tego ale mimo to i tak nikt Ci nie da gwarancji na wyleczenie. Masz celakię, crohna, IBS itp. to dieta jest 100% trudniejsza niż ta zalecana przy Hashi i nikt na forach nie żali się, że dieta jest ciężka, a poprawa od razu widoczna i że w 100% działa.

Trzeba sobie uzmysłowić jedno: jesteśmy chorzy, dieta ma nam pomóc się czuć lepiej, zahamować chorobę, a także spowodować, że mamy mniejsze ryzyko zachorowania na inną (50% ludzi tutaj z Hashi ma inną chorobę jak insulinooporność, podwyższone triglicerydy itp.). Decyzja należy do nas, sami musimy wiedzieć czy podołamy czy nie, czy stać nas czy nie, czy wreszcie czujemy poprawę czy nie. Pamiętajmy, że alkoholicy po odstawieniu alko też czują się gorzej, mają depresję, są agresywni itp. to samo może być ze zmianą diety u nas. Przecież pszenica ma białka egzorfinowe, które działają jak typowe opiaty (kogo nie cieszy zjedzenie świeżego pieczywa?). Trzeba to przetrwać i tyle. No chyba, że uznamy, że nie ma sensu, tak jak alkoholik nie chce odstawić alko: bo przecież mu nie szkodzi i nie jest uzależniony.
napisał/a: ania551 2017-03-08 09:31
Z tym uzależnieniem od pszenicy czy glutenu to ja bym nie przesadzała. Zawsze pisałam, że fizycznie odstąpienie od glutenu mnie nie boli. Upieczony chleb też jest dobry zwłaszcza, że ja do czasu diety jadłam pieczywo razowe, żytnie czy mieszane a nie białe bułeczki.Jeśli chodzi o gluten to bardziej jest to uciążliwe niż niesmaczne (no może ciasto z mąki pszennej jest smaczniejsze ale i to można przeżyć). Zdecydowanie bardziej brakuje mi serów (nie mleka) czy kefirów i jogurtu. Fakt, gdybym zastosowała też ograniczenia co do zbóż bg to by mnie zabolało bo to już zaczyna się dla mnie ograniczenie dość znaczne w odżywianiu. Niby co ja mam jeść w pracy. Sałatki owszem robię w ciepłych miesiącach bo jest z czego. Ale i wtedy dodaję jakąś kaszę bo na samej sałatce z warzyw to bym daleko nie zajechała.Kanapka jest wygodna. Ograniczanie warzyw też jest dla mnie nie do przyjęcia. A oparcie diety na dużej ilości mięsa i tłuszczu nie jest dla mnie. I tak patrzę z przerażeniem ile ja teraz mięsa jem. Oczywiście też ponad średnią krajową warzywa . Tylko o tej porze roku to co to za warzywa są.
No narzekamy bo czasem człowiek musi ponarzekać, skonfrontować z tym co myślą inni ma dość sterczenia w kuchni no i jak policzy ile teraz wydaje na jedzenie to zaczyna myśleć czy to ma sens takie komplikowanie sobie życia. Owszem jest wiele chorób dieto zależnych znacznie bardziej upierdliwych. Wiem coś o tym. Ale np. mój mąż widzi, że rok diety ogromnie mu pomógł w IO (no i to ja się martwię co on będzie jadł, ja mu ustalam dietę on się tylko stosuje). Gołym okiem to widać a ja u siebie po 3 latach widzę niewiele.
djfafa
napisał/a: djfafa 2017-03-08 09:46
Uzależniające działanie białek egzorfinowych to fakt od dawna znany nauce i tutaj nie ma znaczenia czy uważasz że to przesada czy nie.
napisał/a: ania551 2017-03-08 14:32
Takie są teorie i dotyczą nie tylko pszenicy. Uzależnić się można od różnych pokarmów. Mięso, mleko, cukier wszystko pobudza ośrodki przyjemności i niektórzy mogą się uzależnić To kwestia receptorów opioidowych bo tak działa nasza fizjologia. Nie twierdzę, że tak nie jest, twierdzę, ze wyolbrzymia się niebezpieczeństwo uzależnienia. Bo w takim razie nie jedzmy wcale bo możemy się uzależnić.Taki mechanizm istnieje ale jest słaby. Gluten rzuciłam z dnia na dzień. Jednego dnia jadłam drugiego już nic z glutenem. Żadnych objawów tzw odstawienia, które opisują zwolennicy tej teorii. Pewnie są i tacy, którzy takie objawy mają, nie wiem bo z nikim takim nie miałam do czynienia. Mój mąż z dnia na dzień zrezygnował z jedzenia chleba i już ponad rok glutenu nie jadł i żadnych objawów. Może ja się tak łatwo nie uzależniam ale on patrząc na dłuuugą walkę z paleniem chyba taki problem ma. A jednak pszenica go nie uzależniła, może całkowite odstawienie mięsa byłoby dla niego bolesne. Znam niewiele osób, które mogę podejrzewać o uzależnienia od pokarmów i dlatego nie wierzę, że to jakieś poważne i powszechne zjawisko. Kompletnie mnie nie przekonuje straszenie na niektórych forach strasznym w skutkach uzależnieniem od pszenicy. Nigdy się nie objadałam, nie czułam konieczności zjedzenia kolejnej bułeczki, kolejnego kawałka ciasta no może kiedyś żelki były taką moją namiętnością. Oczywiście odczuwałam, jak każdy, przyjemność ze zjedzenia czegoś smacznego ale bez przesady.
napisał/a: Turek(TRK) 2017-03-11 22:02
@Łysa Frelka yyyy 500-800 wiecej ? Mozna wiedziec ile miesiecznie w takim razie wydajesz na diete ? Ja aktualnie siedzac w UK na diete wydaje 60-80 f = 300-400 zl. Jem dosc kalorycznie (dieta oparta glownie na tluszczach i bialku + wegle w wiekszosci z warzyw) i gdybym mial wydac ze 100 f wiecej, tak jak w twoim przypadku to bym musial chyba jesc owoce morza i dziczyzne, a kolarycznosc podbilaby mi sie dwukrotnie w porownaniu do tego co mam aktualnie.

W moim przypadku dieta nie jest jakos wielce klopotliwa. Przez lata dzieki diecie zwiazanej z silka zdolalem wyeliminowac najbardziej syfiaste pozywienie, czyli w duzej mierze (nie wiedzac ze mam hashi) eliminowalem te skladniki zywieniowe, ktore maja na nas negatywny wplyw. Jedyna moja pieta achillesowa sa slodycze, ktore raz na jakis czas musze zjesc.Ogolnie mam podobne zdanie o diecie do djfafa tj. dla mnie to jak umycie zebow z rana czy na wieczor, musi byc wykonane i tyle. Czasem zdazy sie jakies odstepstwo bo nie ma co byc totalnym dietetycznym radykalem, ale ogolnie trzymam sie swoich zalozen i od jakiegos czasu czuje sie dobrze lub bdb.Ten stan rzeczy mozna zauwazyc rowniez na podstawie moich wynikow badan (nastapila poprawka w kilku punktach). Czy to dieta ? Suple ? Inne czynniki ? Pewnie wszystko po trochu, ale to utwierdza mnie w przekonaniu, ze warto dzialac tak a nie inaczej. Inna sprawa, ze gdybym widzial pogorszenie to do diety i innych spraw staralbym sie podejsc jeszcze bardziej restrykcyjnie.

Troszke nam sie offtop zrobil wiec na koniec dodam cos o suplach ;P Przez ok 2 miechy stosowalem guggule z firmy source natural. Ogolnie nie czulem jakis zmian samopoczucia, czy tez podkrecenia zdolnosci kognitywnych takie jakie mialem stosujac guggule z T3 SAN. Po odstawieniu tez nie odczulem w zasadzie niczego zauwazalnego. Przetestuje guggule jeszcze raz w maju i bedzie to kolejny raz T3 SAN. Jestem ciekaw czy to zadziala tak jak kiedys (tj. zwiekszona koncentracja, lepsza pamiec itd) czy tez moze nie stanie sie nic jak w przypadku testowanego ostatnio srodka.
napisał/a: ania551 2017-03-12 15:21
A może to tak, ze po pewnym czasie wyczerpują się możliwości naszego organizmu, reakcja na to co robimy słabnie, organizm przyzwyczaja się do supli. Ja na początku odczułam poprawę jeśli chodzi o wyniki, jeśli chodzi o samopoczucie to mogę powiedzieć tylko o żoładku bo innych dolegliwości tarczycowych nie miałam. Ale potem się jednak zaczęło sypać. Teraz przeciwciała wzrosły, żołądek mnie boli i jest do bani.
napisał/a: Turek(TRK) 2017-03-13 13:50
Tak, o adaptacji organizmu do suplementow wiem. Dlatego tez chyba poza selenem i witamina C nie stosuje innych supli przez caly rok. Reszte wrzucam co jakis czas naprzemiennie. Z reszta gdybym mial brac caly arsenal, z ktorego przez ostatnie kika lat korzystalem to chyba bym zbankrutowal hehe