poranne lęki i niepokój utrzymujący się przez cały dzień

napisał/a: tereńka 2010-04-27 12:37
Nie moge tego zrobić osobiście, Anulko, ale mogę to zrobić siłą woli i sercem. Od 1-go maja będe przy Tobie codziennie, w każdej chwili kiedy o tym pomyślisz. Wejdę Ci do małej kieszonki na sercu i kiedy poczujesz lęk będę Ci szeptac do ucha słowa otuchy. Jeśli się w nie dobrze wsłuchasz t o usłyszysz i Twoja groza odejdzie. Innym razem złapię Cie za rękę i też to poczujesz. Jeśli chcesz. Jeśli tylko chcesz przejdziemy przez to razem. A może czsem Ty wybierzesz się na wycieczke do mojego serca? Zapraszam. Ono jest otwarte i czeka. Często smutne i niespokojne.
napisał/a: anulka1101 2010-04-27 17:02
Tereniu wzruszyłam się czytając Twoje słowa. Tak pięknie nikt jeszcze nie pisał chyba na całym forum. Dziękuję Ci i bardzo się cieszę, że jesteś. Zawsze kiedy będę w potrzebie, pomyślę, że jesteś przy mnie i mogę na ciebie liczyć i Ty możesz liczyć na mnie, a ja będę przy Tobie. DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!
napisał/a: Dorota851 2010-04-27 20:15
Witajcie u mnie dzisiaj jakaś porażka cały dzien lęk tzryma ja już nie mmam nadzieji mam dość , nie ma sił na te nerwy i lęki normalnie mam dość jestem zmęczona nie umiem jak kiedyś żyć nie umiem a tak chciałabym poprostu sie poddaje
napisał/a: tereńka 2010-04-27 21:16
Dorotko, Za późno na poddawanie. Tego procesu nie da się zatrzymać. Jesteś w nim. Jest trudny i bolesny ale to rylko kolejny etap. Zajrzyj w swoje dobre wspomnienia. To taka będziesz za jakiś czas. Zdrowa i silniejsza niż kiedykolwiek. Boleśnie doświadczamy własnego dojrzewania. Ja po raz kolejny w życiu. Ty masz ogromne szcęście jeszcze przed sobą. Większe niz potrafisz je sobie wyobrazić. Większe, bo okupione tak ogromnym cierpieniem. Nie trać wiary. Ja wierzę za Ciebie. Ja z Tobą płaczę. Kiedyś razem usiądziemy i będziemy się wspólne cieszyć. Jeszcze trochę.
Dziękuję Anulko,,,
napisał/a: Dorota851 2010-04-27 21:44
nie mam sil terenko tak chce by wszystko było inaczej takie ochoty mam na pewne rzeczy a co zrobie ide stoje lęk praca dla mnie codziennie to wyczyn , wygladam przez okno lęk ide do sklepu w sklepie pracy domu wszedzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee patzre na tv jade autem mam dosc plakac mi sie chce wszystko mi sie sypie ;(
napisał/a: krysia1705 2010-04-28 07:46
Dorotko...to odpusc sobie..pozwol na slabosc! ja widze ze ty usilnie prubujesz utrzymac sie na powierzchni! Powiedz sobie...dobrze....pozwalam sobie na to zeby sie czuc zle..leku przyjdz i przeplyn przezemnie,a potem daj mi spokoj...bo ja juz Ciebie do niczego nie potrzebuje...poradze sobie w kazdej sytuacji! I tak zrobie to...co uznam ze dla mnie dobre...bo jestem bezpieczna sama ze soba! Dorotko nie posilaj tego leku..wyplacz sie porzadnie...a potem probuj od nowa! Najwarzniejsze jednak zebys byla przekonana o slusznosci swego myslenia i dzialania...to podstawa! Nerwica jest po cos...zeby nam cos uswiadomic! jezeli sie przeciwko temu buntujemy nigdy nie dojdziemy ze soba do porozumienia! Przemysl sobie wszystko jeszcze raz i nie daj sie oglupiac lekowi! Nie boj sie.....jestem z Toba!
napisał/a: anulka1101 2010-04-28 11:38
Dorotko rozumiem co czujesz.Przeszłam przez to samo i nadal przechodzę może z trochę mniejszym natężeniem, ale jednak ten lęk jest we mnie. Próbuj różnych metod, może któraś w końcu zadziała. Wychodź na przeciw swoim lękom, powiedz im, że się ich nie boisz i poczekaj zobaczysz co się stanie. Na początku będzie ciężko, będziesz się bała, ale z czasem lęk zacznie mijac. Spróbuj tego Dorotko, gorzej na pewno nie będzie. Jestem z Tobą:)
napisał/a: Dorota851 2010-04-28 13:16
Kochane jestescie , Krysiu wiesz bo ja już nie wierze w to wszystko tak wiele rzeczy bym chciała robić a nie moge bo tak mnie to blokuje mam dość tego poddałam sie życie dla mnie już sensu nie ma , mam wrażenie że wkoło wszyscy sobie radza tylko ja taka ciapa jestem. Nawet poiwedzialam mojemu T.... żebyśmy to zakończyli bo dla mnie to życie sie nie opłaca razem bo ja wielu rzeczy nie robie bo mnie blokuje wiec po co ma byc ze mną dałam mu wolna ręke teraz. Mam iść dzisiaj na jakąś rozmowe kwalifikacyjną i już sie boje że tam zemdleje i mam dość uśmiech mi zniknął od dawna z buzi , wole szczęścia mojego T...... niż swoje wiem że znajdzie dziewczyne co bedzie chetna na wszystko.

Anulko dziekuje Tobie również ale wiesz ja dużo razy tak robiłam i wychodze i jade ale to za duzy wysiłek nie ma dnia bym sie nie budziła zdenerwowana o siebie i ciągły lęk we mnie jest tak męczący że straciłam chęć do życia , nie wierze już w nic
napisał/a: krysia1705 2010-04-28 15:56
Dorotko spokojnie! ty poprostu weszlas w bledne kolo i nie potrafisz z niego wyjsc! To jednak nie bedzie trwac wiecznie...z jakis powodow masz maly zastoj w terapi...zrob taki porzadny wglad w siebie,badz szczera wobec sebie...pomysl czego tak bardzo sie boisz! Nie rezygnuj sie siebie....ja ci na to nie pozwalam! czasami tak jest ze wydaje sie ze wyjscie zadnego nie ma! ja leczylam sie wiele lat..tez momentami bylam przerazona...ale udalo sie...mam dowod ze mozna odbic sie z samego dna! wiele lat bylam wiezniem samej siebie..niewolica leku! Wiem..... tak trudno sie z tego wyzwolic! Ale proboj,nawet gdy ci sie wwydaje ze to nie m sensu...nie poddawaj sie nigdy! jestemm z Toba!
napisał/a: tereńka 2010-04-28 19:09
Dorotko. Nie dawaj za wygraną. Jeżeli T... jest tego wart to odnajdzie w Tobie to czego nawet TY sama teraz nie widzisz. Ja zaczęłam stosować mieszankę kilku metod autoterapii. To połaczona medytacja wyciszania plus nieustająca rozmowa z samą sobą. Jestem przez to jeszczer bardziej napięta, bo cały czas prowadzę dowartościowujący mnie wewnętrzny diałog. Moja nerwica się buntuje. Lęk sie nasilił. Ale własnie przez to wiem, że to dobry kierunek, że po przejściu tego najtrudniejszego etapu on zacznie słabnąć. Długo sama przed soba nie przyznawałam się, że moim lękiem jest niewyrażona pretensja do męża i smutna praca. Teraz to wiem. Wiem, że mąż nie zmieni się jak za dotknięciem różdżki, ale ja nie chcę wracać do roli strażniczki domowego ogniska. Czas na niego. Teraz ja zajmę się sobą. Opłaczą siebie, przytulę i ciepło ucałuję oczy, które tyle czasu nie widziały, bo tak mocno zaciskały sie na prawdę oczywistą. Poznanie tej prawdy było warte każdych pieniędzy i każdej przeryczanej na terapii chwili. TY TEŻ JUŻ WIESZ , Ty też juz znasz swoją prawdę, to ona tłucze sie w Twoim sercu i wyłazi pod postacią lęku. Dopuść ją do siebie. Strach ma wielki oczy. Dasz radę. Jestem z Tobą.
napisał/a: Dorota851 2010-04-28 23:19
eh Krysiu bardzo ci dziekuje jak i Tobie tereńko , ciesze sie że wy wierzycie we mnie ale codzienny lęk potrafi dobić, postanowilam sie wyprowadzic na amen takze postanowione i w pon to nastapi , mam nadzieje ze to dobra decyzja by pzrestać sie bać zycia samodzielnego i stanać na nogi mam nadzieje że mi sie w objawach nie pogorszy bo sie tego naprawde wtym wszystkim boje, wiem że mam dać sobie czas na to wszystko i to nie minie ale może jakoś zaznam wolności i bedzie ok?
napisał/a: tereńka 2010-04-29 17:06
Ni pogorszy Ci się, choc to wcale nie oznacza, że od razu Ci sie polepszy. Tak jak napisała mi kiedyś Krysia:namierzenie problemu jest super uczuciem, ale to go nie rozwiązuje i objawy znikają tylko na chwilę. Chodzisz na terapie to pewnie wiesz co to jest tzw. wgląd w siebie. Z tym wglądem powinno iść działanie. I wtedy też bywa ciężko, bo nie łatwo przezwyciężyć nawyki długich lat. U mnie utrwalanie złych nawyków trwało na prawdę dziesiątki lat. Teżbym chciała żeby mi sie od razu poprawiło. Ale sama rozumiesz, że jeśli budowałam jakiś schemat postępowania tyle lat to raczej nie zmienię go w tydzień. A szkoda. Byłoby super. Też mnie smuci pespektywa porażek, ale uskrzydla mnie myśł, że kiedyś będę wolna. Trzymam kciuki.