Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: megi111 2009-06-14 09:06
dziekuje bardzo:) z tym tancem to jest problem bo nie mam tu nikogo takiego.jedna kolezanka oferowala mi pomoc ale kiedy juz konkretnie ja o to poprosilam to niestety sie nie odzywa:( zostaje mi wiec jedynie ostatni tydzien przed weselem namowic tate zeby mnie pouczyl:) najbardziej przemawia do mnie to zeby zgodzic sie na to co Bog uzna za wlasciewe:) musze codziennie to sobie powtarzac!!serdecznie pozdrawiam i zycze milego dnia
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-14 12:57
Witam Wszystkich i Ciebie Megi.Na wątku "nerwica lekowa" odnośnie spowiedzi napisałam Ci, że na moich postach zamieściłam wiersz "Błądzenie ludzka rzeczą jest", w którym wypowiedziałam się co do mojego pojmowania grzechu, ale po sprawdzeniu okazało się, że musiałam go zamieścić gdzieś indziej. Dlatego instaluje go teraz "
Błądzenie ludzką rzeczą jest!

Czy grzech istnieje i czym jest?
gdy o tym rozmyślałam,
taka podpowiedź na ten temat,
gdzieś z serca - otrzymałam!

Błądzenie ludzka rzeczą jest
i Bóg wie dobrze o tym,
że ucząc się , jak ludźmi być,
wpadamy wciąż - w kłopoty!

Duch Boży pełen Mocy jest,
lecz zanim urośniemy
do pełni swoich możliwości,
to nieraz się -potkniemy!

Lecz ważne, by podnosić się,
z upadków i iść dalej,
bo każdy \człowiek , swego szczęścia,
sam musi być- kowalem,

Ja, na swój użytek sprawę "grzechów" wyjaśniłam sobie tak.W trakcie życia uczymy się , co jest "dobre" a co "złe".Nie mamy na ten temat wiarygodnych wskazówek, gdyż kiedy jesteśmy dziećmi i dorośli( w tym rodzina) wpajają nam pewne zasady, normy społeczne, ale, co innego nam mówią, a co innego sami robią,A dzieci nie są głupie.Nie wierzą w słowa , tylko patrzą na to, co inni robią.
A teraz z innej beczki.W innych niż nasza kulturach np. w islamie , facet może mieć tyle żon na ile go stać , więc nie grozi mu taki "grzech" jak zdrada, cudzołóstwo. U nas , w naszej kulturze sypianie z innym partnerem jest "grzechem", zdradą , a posiadanie np.dwóch żon jest karane prawem , jest bigamią.
Pozbawienie kogoś życia, tak o, w kłótni, czy rabunkowo jest karane sądownie i społecznie, a zabijanie na wojnie w obronie "narodowego interesu" już nie jest przestępstwem, dostaje się nawet za to medale.Dla mnie )dzisiejszej) przykazanie "Nie zabijaj" znaczy tyle samo i w czasie pokoju i w czasie wojny.Mogę powiedzieć, że "dorosłam" w swojej świadomości (choć jeszcze nie do końca) w szacunek dla siebie, do Natury, staram się nie niszczyć bezmyślnie ani roślin, ani owadów, zwierząt.TO JEST MÓJ WOLNY WYBÓR
Tak samo inaczej patrzę na sprawę "grzechu" kradzieży.Jeżeli ktoś głodny ukradnie coś, żeby nakarmić swoja rodzinę, czy siebie, bo nie jest wystarczająco zaradny, by znaleźć pracę, czy to jest tylko jego wina, czy może i społeczeństwa?, które potrafiło w "chwale swoich przepisów" doprowadzić do ruiny człowieka, który rozdawał za darmo chleb głodnym.
Mam świadomość, że ZE WSZYSTKIEGO, CO TUTAJ ZROBIĘ BĘDĘ MUSIAŁA ZDAĆ SPRAWOZDANIE PRZED BOGIEM (jakkolwiek GO każdy rozumie), dlatego uczę się postępować tak teraz, żyjąc, żebym nie musiała później "świecić oczami".Dlatego ŚWIADOMIE uczę się nie kłamać, nie wyrządzać szkody, pracuje nad przekroczeniem moich słabości do "lenistwa i łakomstwa".Musimy nauczyć się postępować (jako dorośli, nie chcący wchodzić w konflikt z Duszą, która nas upomina poprzez sumienie)w taki sposób, jak mówią to nam nasze wartości, które gdzieś głęboko w sobie mamy.Ale musimy to robić świadomie, a nie ze strachu przed karą ( obojetnie , ludzką tu, na Ziemi, czy Boską, po śmierci).

TYLKO MY BĘDZIEMY SIĘ Z NASZEGO ŻYCIA OSOBIŚCIE TŁUMACZYĆ PRZED BOGIEM, WIĘC TYLKO MY DECYDUJMY JAK CHCEMY POSTĘPOWAĆ, A JAK NIE , ale róbmy to Z PEŁNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ< ŻE TAK WŁAŚNIE CHCEMY POSTĄPIĆ I Z UDZIAŁEM SERCA.
WSZELKIE NORMY SĄ TYLKO NORMAMI STWORZONYMI PRZEZ LUDZI, ŻYJĄCYCH PRZED NAMI I WIELE Z TYCH NORM DAWNIEJ USTALONYCH ZA KONIECZNE, DZIŚ JUŻ NIE OBOWIĄZUJE.ŻYCIE EWOLUUJE I SPOŁECZEŃSTWA TEŻ I ZMIENIAJĄ SIĘ ZASADY.KIEDYŚ OBOWIĄZYWAŁY ŚCISŁE POSTY,którym ja też podlegałam) a dzisiaj zostały bardzo złagodzone. Każdy sam, w swoim sumieniu , jak DOROSŁY , w obliczu SWEJ BOSKIEJ DUSZY i z udziałem Ducha MĄDROŚCI musi podejmować WSZYSTKIE decyzje.
Może pytać o radę innych, ale SAM MUSI ARBITRALNIE O SOBIE DECYDOWAĆ, tak jak sam będzie się po śmierci tłumaczył.Po tamtej stronie nie będzie żadnych prawników, adwokatów, tylko Bóg, on i jego uczynki.Mnie osobiście w dorośnięciu i w zrozumieniu sprawy "zła" i "dobra" pomogły książki Walscha, o których już parę razy wspominałam,.Ale KAŻDY SAM MUSI ZNALEŹĆ NAJLEPSZY DLA SIEBIE SPOSÓB POSTĘPOWANIA, żeby się potem dobrze z tym czuł.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-15 05:52
Witam Wszystkich.Z ran, przed pracą z książki Walscha "Wspólnota z Bogiem" popiszę trochę , jak postępować z ciałem, z emocjami , żeby pozostawać w zdrowiu i w harmonii.
"Nie jesteś swoim ciałem.Jesteś tym, co zawiaduje ciałem,. żyje wespół z ciałem,,działa w świecie fizycznym przez ciało.
Jeśli utożsamiasz eie (tylko) ze swoim ciałem, będziesz doświadczał Życia, jako pochodnej ciała.Kiedy zrozumiesz,ŻE JESTEŚ SWOJA DUSZĄ, będziesz doświadczał ŻYCIA jako pochodnej Ducha.KIEDY POZNASZ, ŻE TWOJA DUSZA I DUSZA BOGA STANOWIĄ JEDNO,wówczas doświadczysz ŻYCIA jako pochodnej DUCHA JEDYNEGO.
To WSZYSTKO ZMIENI.
Aby poznać swoje ciało,. zrozumieć je doświadczyć go w całej jego krasie, zacznij je traktować jako cos cennego.Kochaj, pielegnuj , słuchaj jego głosu.Ono ci powie , co jest prawda.
ZDROWIE to obwieszczenie, że pomiędzy twoim ciałem,umysłem i Duchem panuje zgoda.Kiedy coś ci dolega, przyjrszyj sie. KTÓRY ZE SKŁADNIKÓW TWEJ OSOBY, kłoci sie z innymi.Moze czas dać wytchnienie ciału, ale twój (czymś teraz zajęty umysł) o tym nie wie,.Może UMYSŁ ZAPRZĄTAJĄ MYSLI NEGATYWNE, pełne złości i ciało nie potrafi sie odprężyć
Szanuj swoje ciało.TO NAJWAŻNIEJSZE NARZĘDZIE FIZYCZNE JAKIE POSIADASZ.To wspaniały, nadzwyczajny instrument.Mozna je sponiewierać, a nadal bedzie służtło , najlepiej jak potrafi.Ale po co je nadwerężać? Po co obniżać jego sprawność?
CWICZENIA FIZYCZNE TO MEDYTACJA DLA CIAŁA.
Nigdy nie czyjesz się bardziej ożywiony, zwiaząny z Życiem (rozumianym jako CALOŚĆ), niz wtedy, kiedy ćwiczysz.Ruch ciała wprawia cie w naturalne uniesienie(może nie zawsze i nie każdego, zależy ile ktoś wkłada serca i pasji w ćwiczenia-mój przypisek)..
Dosłownie UNOSISZ się, kiedy łączysz się ze STWÓRCĄ we własnym wnętrzu* odczuwąjac radość z ćwiczeń) A jesteś z NIM połączony,, kiedy twoje ciało jest zdrowe i w harmonii z Życiem.Wtedy naprawdę wzlatujesz wysoko( twój Duch)
TWOJE CIAŁO TO NIC INNEGO JAK UKŁAD ENERGETYCZNY,Przepływa przez nie energia, która stanowi Życie.Możesz kierować nia.Możesz nad nia panować(tak jak to czynił Bruce Lee, Van Damme -mój przypisek).Mozesz nauczyć się panowania nad ciałem i ta energia dzięki pomocy jakichś trenerów, mistrzów sztuk, lub zdać sie na siebie..
Nieważne w jaki sposób sam czy z pomocą innych, utrzymuj swoje ciało w takim stanie,w jakim najskuteczniej będzie cie wspomagało,biorąc pod uwagę to, o co chodzi ci w Życiu(co chcesz osiagnąć).Mudzę juz kończyć ten post.O emocjach napiszę po powrocie z pracy.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-15 17:43
Witam Wszystkich.Zgodnie z zapowiedzią napisze coś o emocjach.
EMOCJE TO PO PROSTU ENERGIA W RUCHU( wprawiona w ruch).Można te energie stopniować, podnosić wzwyż lub obniżać.
Kiedy podnosisz ja na wyższy stopień POWSTAJE UCZUCIE POZYTYWNE( np.radość).
Kiedy sprowadzasz ją na niższy poziom powstaje uczucie negatywne (np.smutek)
Jednym ze sposobów podwyższania energii, sa uskrzydlające ciało i Ducha ćwiczenia fizyczne.Jeszcze inny sposób polega na medytowaniu.
Z POŁĄCZENIA ĆWICZEŃ FIZYCZNYCH I MEDYTACJI PŁYNIE NIEZWYKŁA MOC.Kiedy takie zestawienie WEJDZIE NA STAŁE do twego porządku dnia , otworzą się przed tobą ogromne możliwości rozwoju.
Posługiwanie sie TYM ZESTAWEM PRAKTYK UNAOCZNI CI , ŻE MOŻNA PANOWAĆ NAD CIAŁEM I UCZUCIAMI i W ZWIĄZKU Z TYM DOŚWIADCZAĆ TEGO, CO SIE WYBIERA ( np.stanu radości a nie smutku, a ja wiem najlepiej o tym, gdyż sama ten zestaw Ćwiczenia plus medytacje stosowałam).
EMOCJE TO DOZNANIA, KTÓRE SĄ WYBIERANE, a nie doznania, NA KTÓRE JESTEŚCIE NARAŻENI, choć mało kto to rozumie.
ZEWNĘTRZNE OKOLICZNOŚCI ŻYCIA (np.choroba, alkoholizm w rodzinie, brak pracy -mój przypisek) nie muszą rzutować na twoje doświadczenie duchowe.BRAK BÓLU NIE JEST WARUNKIEM KONIECZNYM do WOLNOŚCI OD CIERPIENIA.ABYŚ ZAZNAŁ WEWNĘTRZNEGO SPOKOJU NIE JEST POTRZEBNE ZNIKNIECIE WSZELKICH PRZESZKÓD I WSTRZĄSÓW.(wiem dobrze o tym, gdyż umiem być szczęśliwa , nawet w obliczu sytuacji, które kiedyś stanowiły dla mnie problem).
NIE TYLKO MOŻNA WYBIERAĆ , a co za tym idzie KONTROLOWAĆ EMOCJE,w obliczu dowolnych okoliczności. ALE TAKŻE ZANIM OKOLICZNOŚCI TE NASTĄPIĄ( czyli zanim pojawi się coś "złego", jakiś problem w naszym życiu można POSTANOWIĆ Z GÓRY,JAKĄ POSTAWĘ W TEJ SYTUACJI PRZYJMIEMY.
Czyli można zawczasu( z góry zdecydować, postanowić), jakie uczucie objawić w przewidywanych sytuacjach.
Wierszykami zapisałam to tak:

Gdy powiem " TAK" chorobie, swym lękom i słabości,
harmonia oraz spokój w mym sercu zaczną =gościć!
------------------
Gdy z góry się zgodzisz na wszystko,
CO JEST CI PRZEZNACZONE,
dopiero wtedy leki, choroby,
zostaną- uzdrowione!
--------------------
Bycie w NERWICY, trwanie w NAŁOGU, ma niewątpliwie swoje plusy,
ale nie służy absolutnie naszemu ciału oraz - Duszy!

Może sie komuś to stwierdzenie nie podobać, ale pisałam już w którymś postów, co psycholodzy mówią o korzyściach płynących z choroby, a także wytłumaczono mi to "dogłębnie" na kursie simontonowskim.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-16 05:48
Witam Wszystkich.
Sziś chcę przytoczyć pewne materiały Z BARDZO MI POMOCNEGO artykułu z "Nieznanego Świata< nr 5)2001 pt'" Czy leczenie może zaszkodzić choremu.Jest to podejście tak inne do choroby, jej powodów i leczenia, ŻE POLECAM TEN ARTYKUŁ WSZYSTKIM, KTÓRZY SĄ ZAINTERESOWANI ZROZUMIENIEM FAKTYCZNYCH PRZYCZYN SWOICH CHORÓB.
" CHOROBA JEST NAJZDROWSZĄ REAKCJĄ ORGANIZMU CZŁOWIEKA NA SYTUACJE Z JAKĄ SIE SPOTKAŁ.
Stanowi ona w tym ujęciu REAKCJĘ, CZYLI SKUTEK , a jest ZDROWA DLATEGO, że stanowi REAKCJE NAJKORZYSTNIEJSZĄ.
SKORO CHOROBA JEST SKUTKIEM ( czegoś ) jej wyleczenie (lekami , czynnikami zewnętrznymi-mój dopisek)niczego nie rozwiązuje.PRZYCZYNA CHOROBY(faktyczna, wewnętrzna, duchowa, psychiczna - mój dopisek ) skutek może być podobny lub inny( objawy choroby).Gdy zaś każdy kolejny skutek okazuje się poważniejszy od poprzedniego, rodzi się pytanie, :CZY LEKARZ CZŁOWIEKOWI POMÓGŁ CZY ZASZKODZIŁ?.
Posłużmy się przykładem: ktoś choruje na wrzody żołądka i leczy się z tej przypadłości.Lekarz leczy przypadek, narząd , organ , JEDNYM SŁOWEM SKUTEK.Z jego punktu widzenia CHORY JEST ŻOŁĄDEK.Jeżeli jednak spojrzymy na człowieka(jego historie, przeżycia-mój dopisek(, okaże się ,ŻE WRZODY ŻOŁĄDKA SA KONSEKWENCJA PROWADZONEGO PRZEZ NIEGO TRYBU ŻYCIA! W konsekwencji , lekarz owszem pomógł doraźnie choremu, gdyż wyleczył( ?) jego żołądek.NATOMIAST PACJENT MOŻE NADAL ŻYĆ W TEN SAM SPOSÓB, CO POPRZEDNIO, nic nie zmieniając w swoim życiu.Mówiąc inaczej - PRZYCZYNA WRZODÓW ŻOŁĄDKA FUNKCJONUJE NADAL, a chora sytuacja w dalszym ciągu działa. JAKI BĘDZIE JEJ KOLEJNY PRZEJAW? Może RAK , a może TYLKO WYLEW ! Możliwości jest wiele, którą wybierze organizm?
Musze na tym kończyć i zbierać się do pracy.Artykuł dokończę później.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-16 05:57
Musze dokonać z marszu pewnej korekty, bo nie zuważylam błędu w jednym ze zdań, który całkowicie wypacza jego treść, Cytuję poprawny tekst: Skoro choroba jest skutkiem, jej wyleczenie (lekami, czynnikami zewnętrznymi) niczego nie rozwiązuje.PRZYCZYNA CHOROBY BOWIEM POZOSTAJE i musi się za jakiś czas zamanifestować kolejnym skutkiem.DOPÓKI ISTNIEJE PRZYCZYNA , musi powstawać skutek.Skutek może być podobny lub inny. Resztę tekstu napisałam poprawnie. .
napisał/a: ~Anonymous 2009-06-17 12:32
Droga Pani Jadwigo. Z uwagą czytam pani rady, jednak nie odnajduję w nich pomocy dla osób, które cierpią fizycznie - tzn mają nerwicę z objawami somatycznymi. Trudno jest racjonalnie myśleć, przestawiać swoją psychikę, jeśli ciągle coś boli. Mój lekarz mówi, że jestem w stanie permanentnego napięcia, tzn dolegliwości bólowe - napięci i niepokój w mięśniach nóg, bóle i zwroty głowy wywołuje nerwica, tak się objawia. Czasami jak jest lepiej, nieopaczna myśl wywołuje wspomniane dolegliwości i zaczyna się nakręcanie. W zasadzie chwile spokoju mam rano tuż po przebudzeniu - może 5 - 10 sekund spokoju, potem wszystko zaczyna się od nowa. Nie wiem czy ból wywołuje myśli, czy na odwrót. Mimo, że biorę antydepresanty od połowy marca, to od poniedziałku mam wrażenie, że leki przestają działać. Jak wytłumaczyć psychice, że te bóle biorą się z głowy a nie są jakąś chorobą ? Zaczynam wpadać w panikę, ataki są coraz częstsze. Chodzę na psychoterapię ale mam wrażenie, że nic mi nie daje. Wykonuję różne ćwiczenia fizyczne w domu. Kupiłem i już chodziłem z kijkami. Jak wyłączyć myśli od choroby. Naprawdę było już tak dobrze, potrafiłem się skupić nad czytaną książką, czy oglądaną książką, sprzątnąłem po 5 miesiącach akwarium, umyłem okna, zacząłem robić zakupy do domu i gotować. A od 3 dni jest koszmar, jak na początku leczenia w marcu. Pani Jadwigo, bardzo lakonicznie opisała swoje leczenie w szpitalu jak również dolegliwości. Naprawdę mam wrażenie, że lepiej byłoby się bać jazdy autobusem, niże to co ja doświadczam. Moje lęki - bóle, nie wybierają miejsca i czasu.
Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-18 05:41
Witam Wszystkich.Napisałam cd artykułu pt.:Czy leczenie chorego moze mu zaszkodzic, ale wkleiłam go na watku "Nerwica lekowa" przez Anka, który wcześniej przeglądałam.Może po powrocie z pracy umieszczę go tutaj.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-18 19:23
Witam Wszystkich. Nie wiem, co sie dzieje , ale po raz trzeci zaczynam pisać ten post. Kliknełam na coś dwa razy nieumyślnie i skasowałam to, co napisałam, a było tego bardzo dużo.Wracam od razu do ciągu dalszego cytowania art. pt.Czy wyleczenie chorego może mu zaszkodzic?" Jest to jak juz pisałam wcześniej JEDEN Z NAJLEPSZYCH ( MOIM ZDANIEM TEKSTÓW DOT.PRZYCZYN CHORÓB I ICH SKUTECZNEGO LECZENIA). KEMPES, jeśli chodzi o Ciebie, mam nadzieje, że ten artykuł udzieli Ci wielu ważnych odpowiedzi na Twoje pytania, a jesli nie, to jutro spróbuje coś sensownego (jeśli chodzi o Twoje sprawy )napisać.
Wracając do artykułu: Zakończyłam poprzedni post na historyjce o pacjencie z wrzodami żołądka. Czy ten lekarz pomógł swojemu pacjentowi, czy mu zaszkodził?
BYĆ MOŻE , GDYBY GO NIE LECZYŁ, choroba oraz ból ZMUSIŁYBY ZAINTERESOWANEGO DO ZMIANY ŻYCIA.W KONSEKWENCJI, ÓW CZŁOWIEK ZMODYFIKOWAŁBY SWOJE ŻYCIE , uczynił je lepszym, a na pewno zdrowszym POZBYCIE SIĘ ZAŚ CHOROBY BYŁOBY DEFINITYWNE, SKORO PRZESTAŁA ISTNIEĆ JEJ PRZYCZYNA.
Bo tak naprawdę wrzody żołądka nie były chorobą, lecz jedynie jej skutkiem (symptomem fizycznym). Trudno jest też niektórym połączyć ze sobą wrzody i np.późniejszy nowotwór.
Dzis często chorym oferuje się głównie środki przeciwbólowe( lub uspokająjace)..Nikomu nie trzeba mówić, że środek przeciwbólowy nie usuwa przyczyny bólu.On jedynie TŁUMI BÓL, czyli jego przejaw , symptom ,W przypadku , kiedy przyczyna dolegliwości pozostaje , a środek przeciwbólowy jest aplikowany tylko po to, aby zagłuszyć ból, powstaje bardzo poważne zagrożenie dla pacjenta..Zostaje bowiem w ten sposób wyłączony NATURALNY ZAWÓR BEZPIECZEŃSTWA , przestają działać naturalne systemy ochronne, a organizm jest eksploatowany ponad granice bezpieczeństwa.TAKIE LECZENIE ORGANU CZY CHOROBY , JEST WIĘC W ISTOCIE ZAPROSZENIEM do popadnięcia w jeszcze POWAŻNIEJSZĄ CHOROBĘ.
Jest tylko JEDEN SKUTECZNY SPOSÓB WYLECZENIA : należy usunąć przyczynę choroby.
TA ZAŚ PRAWIE ZAWSZE ZNAJDUJE SIĘ NA POZIOMIE PSYCHIKI.I TYLKO NA TY MOŻNA CAŁKOWICIE WYLECZYĆ CZŁOWIEKA. lecząc go tylko NA POZIOMIE NIEŚWIADOMYM , ALE NIGDY SIĘ TO NIE UDA, GDY LECZYMY JEDYNIE JEGO CIAŁO..
W powrocie do zdrowia należy połączyć leczenie na poziomie psychiki ze wspomaganiem ciała.Najczęściej jest to zbędne, gdyż układ immunologiczny jest w stanie poradzic sobie z każdą chorobą
Posłuzmy się przykładem.Wyobraźmy sobie człowieka, który został np.prawnikiem, bo tak chcieli jego rodzice.Wmówili mu, że to NAJLEPSZY DLA NIEGO ZAWÓD.On sam jednak nie znosi tej pracy, gdyż zawsze marzył o byciu podróżnikiem.TAKIE MARZENIA NAJCZ EŚCIEJ NIGDY NIE UMIERAJĄ.Żyja swoim życiem w nieświadomości klienta i domagaja się spełnienia ukrytych pragnień.Ponieważ zaś NIEŚWIADOMOŚĆ ODPOWIADA ZA CIAŁO, choroba często jest przejawem KRZYKU NIEŚWIADOMOŚCI. NIEŚWIADOMOŚĆ KRZYCZY W SWOIM JĘZYKU, KRZYCZY POPRZEZ CHOROBĘ.
Nieświadomość naszego przymusowego prawnika , który ją ignorował, zaczęła w pewnym momencie krzyczeć głosniej , chcąc by ja zauważył i posłuchał.W rezultacie ZAINTERESOWANY DOROBIŁ SIĘ WRZODÓW ŻOŁĄDKA.
I teraz mamy do wyboru dwie możliwości.
Pierwsza, najpospolitsza sprowadza się do tego, , że prawnik poszedł do lekarza, który zapisał mu pigulki9 i (niby) wspólnie odnieśli sukces –wyleczyli chorobę Spójrzmy jednak na ęe sytuacje z punktu widzenia nieświadomości. Skoro w dalszym ciągu jej oczekiwania i dażenia nie zostały zaspokojone , sygnał został zignorowany, a krzyk okazał się zbyt cichy, jak zachowa się nieświadomość?
ZACZNIE KRZYCZEĆ GŁOŚNIEJ !
Co zaś w tym przypadku okaże się głośniejszym krzykiem ? ZAWAŁ? NOWOTWÓR?
Inaczej będzie wygladała sytuacja , jeśli nasz prawnik wysłucha posłańca( sygnałów choroby).Przypomni sobie ,KIM CHCIAŁ BYĆ, CO JEST JEGO SZCZĘŚCIEM I SPEŁNIENIEM.W rezultacie ZMIENI SWOJE ŻYCIE, ZMIENI SIEBIE.Powróci do siebie, do swojej własnej tożsamości, do swojego życia.
Tak wygląda różnica pomiędzy tym, co jest nazywane leczeniem, a tym, co nim jest w rzeczywistości.
Wniosek: NALEŻY UZDRAWIAĆ ŻYCIE CHOREGO, A CHOROBA ODEJDZIE SAMA.
Autor tego artykułu jest terapeutą , trenerem i doradca rozwoju osobistego.Adres internetowy i e-meilowy: WWW.poinet.cc/ipz.ipz@poinet.cc Telefon (nie wiem czy nadal aktualny)0-55)27-92-746.
Pozdrawiam Wszystkich i mam nadzieje, że ten artykuł rozjaśni WAM tak jak mnie pewne mity na temat leczenia chorób.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-18 21:02
kempes napisal(a):Droga Pani Jadwigo. Z uwagą czytam pani rady, jednak nie odnajduję w nich pomocy dla osób, które cierpią fizycznie - tzn mają nerwicę z objawami somatycznymi. Trudno jest racjonalnie myśleć, przestawiać swoją psychikę, jeśli ciągle coś boli. Mój lekarz mówi, że jestem w stanie permanentnego napięcia, tzn dolegliwości bólowe - napięci i niepokój w mięśniach nóg, bóle i zwroty głowy wywołuje nerwica, tak się objawia. Czasami jak jest lepiej, nieopaczna myśl wywołuje wspomniane dolegliwości i zaczyna się nakręcanie. W zasadzie chwile spokoju mam rano tuż po przebudzeniu - może 5 - 10 sekund spokoju, potem wszystko zaczyna się od nowa. Nie wiem czy ból wywołuje myśli, czy na odwrót. Mimo, że biorę antydepresanty od połowy marca, to od poniedziałku mam wrażenie, że leki przestają działać. Jak wytłumaczyć psychice, że te bóle biorą się z głowy a nie są jakąś chorobą ? Zaczynam wpadać w panikę, ataki są coraz częstsze. Chodzę na psychoterapię ale mam wrażenie, że nic mi nie daje. Wykonuję różne ćwiczenia fizyczne w domu. Kupiłem i już chodziłem z kijkami. Jak wyłączyć myśli od choroby. Naprawdę było już tak dobrze, potrafiłem się skupić nad czytaną książką, czy oglądaną książką, sprzątnąłem po 5 miesiącach akwarium, umyłem okna, zacząłem robić zakupy do domu i gotować. A od 3 dni jest koszmar, jak na początku leczenia w marcu. Pani Jadwigo, bardzo lakonicznie opisała swoje leczenie w szpitalu jak również dolegliwości. Naprawdę mam wrażenie, że lepiej byłoby się bać jazdy autobusem, niże to co ja doświadczam. Moje lęki - bóle, nie wybierają miejsca i czasu.
Pozdrawiam


Witaj Kempes.Na początku przybliżę moje objawy nerwicowe.Zaczęło się od lęku irracjonalnego, który wynikał ze stanu ciągłego oczekiwania na powrót męża alkoholika.Trwanie w nieustannym, pełnym napięcia oczekiwaniu i w leku przed jego agresja spowodowało stan, który nazwałam przerwaniem tamy emocjonalnej.(puścił tzw.emocjonalny zawór bezpieczeństwa).Miewałam biegunki na tle nerwicowym, kołatanie serca, bezsenność.Pomimo zazywania lekow, doświadczałam stanów lekowych."Nosiło mnie" mozna tak powiedziec, nie byłam w stanie usiedzieć na miejscu tak w domu, jak w innych miejscach.Musiałam "rozchadzać" lęk, bo tylko to mi pomagało.Ty piszesz, że wolałbyś mieć jakąś fobię( lek) przed jazda autobusem, zamiast swoich dolegliwości fizycznych, a ja myśle, że nieokreślone leki, nie dające sie uchwycić tzw.leki irracjonalne, sa w ogóle nie do zapanowania nad nimi, nieumiejscawialne.Ty swoje odczucia nerwicowe masz w konkretnych miejscach, partiach ciała. Ja nie mogłam ogarnąć swojego leku w żaden sposób no i były natręctwa myślowe.
Teraz jeśli chodzi o interpretacje Twoich dolegliwości np.tych umiejscowionych w dolnych partiach nóg.Co mówi na ten temat Louise Hay : problemy z partiami dolnymi nóg świadczą o OBAWIE PRZED PRZYSZŁOŚCIĄ. niechęcią do ruszania do przodu. L.Hay proponuje na ten temat afirmacje o treści: Uwalniam przeszłość. Z MIŁOŚCIĄ.kroczę do przodu z pewnością i radością, wiedząc, że wszystko jest w porządku w mojej przyszłości.
A co mówi Kurt Tippertwein?
Na temat dolegliwości kręgosłupa i jego funkcji spełnianej w ciele: problemy z kregosłupem świadczą o UMYSŁOWYM PRZECIĄŻENIU, FRUSTRACJI, ZBYT WIELKIEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI, BRAKU WSPARCIA LĘKU (przed życiem),poczuciu winy, troskach postawie na "NIE" wobec życia

Zawroty głowy: brak rownowagi wewnętrznej , uczucie otrzymywania zbyt małej uwagi(od otoczenia),.Niechęć do słuchania tego, czego nie chcesz usłyszeć, lub słuchanie w niewłaściwy sposób.
To, co napisałam powyżej plus wiedza zawarta w artykule " Czy wyleczenie chorego może mu zaszko0dzic" świadczą jednoznacznie, że o stanie zdrowia lub choroby decyduje spełnione lub(niespełnione) życie osobiste.Musiałbyś sie bardzo uważnie przyjrzeć swojemu życiu i naprawde ZOBACZYĆ, pod jakim względem , w jakich momentach życia nie żyjesz( nie postepujesz ) tak jak chcesz, czujesz, lecz jakbyś był przymuszony tak życ , bo trzeba.Mając rodzinę na pewno musisz iść na kompromis, ale nie może to byc kompromis ani kosztem Twoim ,. ani kosztem Rodziny .Nie mam watpliwosci, że można się takiej równowagi nauczyć, ale musi to trochę potrwać.Najważniejsza jest wiedza, co robisz nie tak( wbrew sobie), bo nasza Dusza zawsze przy pomocy choroby, leku, cierpienia upomni nas , że nie zyjemy swoim życiem, że zeszliśmy ze swojej drogi.

Z książki "Pojedynek z nerwicą " przytoczę Ci kilka zdań pacjentki autorki : Dużo zawdzieczam metodzie Schultza( treningowi autogennemu), o którym juz pisałam, a który chyba ma w swoim wyposażeniu każdy psycholog).UMIEM JUŻ NA ZAWOŁANIE WCHODZIĆ W STAN ODPRĘŻENIA , ZRZUCAĆ NAPIĘCIE PSYCHICZNE I FIZYCZNE.( TO coś dla Ciebie, KEMPES). Moje ciało ogarnia przyjemne ciepło i bezwład, a Z PUSTKI PSYCHICZNEJ POWOLI WYŁANIA SIĘ POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA( którego też Ci brakuje), wzrastającej siły i wiary w siebie. To wszystko nastraja optymizmem.Dziś nie umiem juz sobie wyobrazić, jak mozna żyć w stałym napięciu i być pogrążonym w złych myślach."

Ja dodam jeszcze, że jak twierdzi większość autorów przeczytanych przeze mnie książek, za KAŻDYM LEKIEM STOI PIERWOTNY LĘK PRZED ŚMIERCIĄ. Ja do pewnego stopnia oswoiłam ten lek, dzięki wiedzy z przeczytanych przeze mnie na ten temat książek o życiu "po śmierci" i moze świadomość, ŻE ISTNIEJE ŻYCIE PO ŚMIERCI ( ja w to wierzę) pomaga mi nie bać sie życia tak jak kiedyś i pomogła mi oswoić moje leki.Jest taka teoria, że dopóki boimy sie śmierci, nie mozemy w pełni cieszyc sie życiem.Cos w tym jest.Naucz sie technik relaksacyjnych dostepnych Tobie teraz, od ręki i praktykuj je regularnie, aż Twoje ciało się do nich przekona.Nie mam wątpliwości, że trening autogenny Schulza regularnie, konsekwentnie praktykowany moze Tobie pomóc nie tylko w dolegliwości9ach fizycznych, ale i w stanach napięcia psychicznego, podobnie jak mogłaby to uczynic medytacja, ale musiałbyś znależć kogoś kompetentnego i czynic to regularnie dotąd, aż to by sie stało Twoją druga naturą.Mam obawy, że nie znalazłeś dla Siebie jakiegos sposobu, któremu chciałbys zawierzyć.Pisałam( i jestem tego pewna)l, że wystarczy, ŻE ZACZNIESZ COŚ CZYNIĆ KONSEKWENTNIE, REGULARNIE, ZE ŚWIADOMA INTENCJĄ POPRAWY STANU ZDROWIA I OSIĄGNIĘCIA SPOKOJU, a musi Ci to przynieść korzyść.Nasza Dusza nie popędza nas batem, gdy widzi, że chcemy zmienić swoje życie( i życ tak jak czujemy) i gdy robimy cos NAPRAWDĘ W TYM KIERUNKU, a nie tylko ciągle szukamy czegoś nowego.Sami sie rozstroiliśmy i sami musimy sie naprawić.ŻYCZĘ powodzenia.

.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-19 18:02
Witam Wszystkich.Nie mam zbyt dużo czasu, gdyz muszę przerobić truskawki, ale nieduży pościk napiszę.
1)gdy przemyśliwałam sobie, co sensownego z moich doświadczeń mogłabym tu napisać, przyszło mi do glowy dosyć istotne spostrzeżenie. LĘKI NERWICOWE (tak jak to ja rozumiem) "informują nas" o tym, że nie radzimy sobie w pewnych sferach ŻYCIA OSOBISTEGO.
Co to w)g mnie znaczy? Chociaż jesteśmy dorośli (wiekiem), mamy pewne dziecięce sposoby bycia w relacjach z innymi.Np. kłócimy się jak dzieci, bijemy się , przezywamy, chcemy uniknąć kary za coś "złego" co zrobiliśmy np.za zdradę, ukrywamy coś przed rodzicami lub partnerem(a na złodzieju czapka gore).Te wszystkie "dziecięce " zachowania przyprawiają nas o stres, bo wewnętrznie nie czujemy się z tym komfortowo, gdyż nasza Dusza poprzez "instancje" sumienia daje nam o tym znać.
Każdy z nas, kto jest wiekiem dorosły "powinien" w)g Duszy (nie mnie) zachowywać sie jak dorosły w życiu, w relacjach, powinien mieć przerobione takie lekcje jak : odpowiedzialność, prawdomówność, samodzielność, samowystarczalność,szczerość w kontaktach z innymi (np. mówić tak i nie , gdy to właśnie chcemy powiedzieć, a nie bać sie jak dzieci , że ktoś sie obrazi, czy nie będzie nas lubił)),Nie mam wątpliwości,ŻE DOPÓKI NIE NAUCZYMY SIĘ TYCH LEKCJI, będziemy w konflikcie z DUSZĄ, a ona nam nie odpuści.Wiem o tym dobrze. Dopiero, gdy naprawdę zrozumiałam , że to o to chodzi i zaczęłam się zachowywać jak ktoś dorosły, zaczęłam mówić prawdę, w relacjach zaczęłam mówić to, co czuję a nie to co inni by chcieli usłyszeć), gdy zaczęłam uczyć sie ODWAGI W OBLICZU NIEBEZPIECZEŃSTW( których wcześniej unikałam np.powrót do domu nietrzeźwego męża), zaczęło cos sie zmieniać.Nie czułam juz takiego naporu lęku na mnie, bo LĘK PRZYPIERA NAS DO ŚCIANY DOTĄD, AZ SIĘ ZATRZYMAMY, ZWRÓCIMY KU NIEMU I STAWIMY MU CZOŁO. LĘK NIE JEST NASZYM WROGIEM, jest tylko narzędziem przy pomocy którego nasza DUSZA chce nas "zmusić " do życia w zgodzie ze sobą( a nie pod innych).
Dlatego podpowiadałabym Tobie, Kempes i innym unikającym tzw.trudnych spraw życiowych, osobistych, rodzinnych( i wcale nie mówię teraz o lękach nerwicowych), takich jak np.szczera rozmowa z partnerem o tym, co nas boli, bez fałszywego wstydu, co o nas pomyśli, porozmawianie z rodzicami otwarcie i szczerze o tym, co naszym zdaniem złego" nam zrobili , a potem wybaczenie im tego(dla swojego a nie ich komfortu), załatwianie na bieżąco sprawy, których unikamy, z którymi zwlekamy( bo są może trudne, niemiłe), ale dorosłość zobowiązuje. LĘKI NERWICOWE BĘDĄ SIĘ zmniejszać(moim zdaniem, a u mnie tak było) wprost proporcjonalnie do porządkowania ważnych dla nas , bolących nas spraw (osobistych czy rodzinnych( oraz dzięki porządkowaniu i załatwianiu na bieżąco tzw.trudnych , uciążliwych i niemiłych spraw i czynności.TAK SIĘ ZACHOWUJĄ LUDZIE DOROŚLI.NIE CHOWAJĄ GŁOWY W PIASEK i ja sie tego nauczyłam Boję się czasem, tak po ludzku jakiejś trudnej sprawy, ale już jej nie odkładam, bo strach wtedy rośnie.Z marszu biorę się za to , wcześniej powierzywszy te sprawę Bogu i poblogosławiwszy jej właściwe rozwiązanie i do końca ja załatwiam Człowiek dorosły( którym sie teraz czuję i nad czym oczywiście jeszcze pracuje) umie otwarcie i szczerze przyznać sie do błędu, gdy go popełni, przeprosić, gdy ma za co, ale też umie bronić swoich racji, właśnie dlatego, że jest dorosły.Nie macha ręka dla świętego spokoju, ale tez nie wdaje się w długotrwałe spory, które wyczerpują z kimś, kto jest w "niższej klasie konwersacji".Ma świadomość, że świat może mu coś dać i może zabrać, więc akceptuje pewne dziejące się zjawiska, na które nie ma wpływu i nie zaprzecza oczywistym faktom( gdy np. ktoś umrze, a .osoba z nim związana nie umie się z tym pogodzić i zadręcza sie latami, a przecież nie można tego cofnąć W jednej z przeczytanych przeze mnie książek było takie zdanie : Boże , nie pozwól mi przedłużać żałoby ponad wyznaczony przez Ciebie czas.Przeczytałam w książkach o życiu po śmierci, że takie postępowanie szkodzi zmarłym osobom, zakłóca ich przebywanie po tamtej stronie, dlatego podpowiadałabym osobom, które utraciły kogoś bliskiego i nie umieją się z tym pogodzić, żeby poszukały terapeuty, który pomoże im to przepracować.
To tyle na razie.Pozdrawiam. .
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-21 11:55
Witam Wszystkich.Dzisiaj chciałabym popisać trochę o różnych ważnych sprawach dot. życia, o których czytając różne książki , artykuły dowiedziałam się i które naprawdę mnie zastanowiły. Może komuś na tym forum ta wiedza się przyda. To, co teraz przytaczam pochodzi z artykułu z "Nieznanego Świata"nr 9)2003:

Pozytywne myślenie nie jest niczym innym niż ROZMOWĄ Z WŁASNĄ PODŚWIADOMOŚCIĄ.Powtarzanie sobie, ŻE JESTEŚMY DOSKONALI, A NASZE RUCHY SĄ PRECYZYJNE , POTRZEBNE ZAMIENIAJĄCE W SUKCES , każde WYDAWAŁOBY SIĘ NIEPOWODZENIE.
Dotrzeć do podświadomości nie jest łatwo.WO wspaniały, ALE WYMAGAJĄCY TOWARZYSZ NASZEGO JESTESTWA; trochę narowisty, krnąbrny , czasami do bólu szczery ( a tego nie lubimy) , zawsze jednak skory i gotowy do pomocy, jeśli tylko będziemy z nim równie szczerze rozmawiać i po przyjacielsku prosic o pomoc.
PODŚWIADOMOŚĆ ISTNIEJE OD ZAWSZE. Od chwili, gdy się narodził człowiek skrzętnie zapisuje matrycę jego DNA, przekazując wciąż kolejnym pokoleniom, głęboko SKRYWANE LĘKI przed : smokami, ogniem,, piorunem, burza i potopem.ONE WSZYSTKIE W NAS TKWIĄ.Jeśli to rozumiemy, jeśli mamy silna osobowość, lub potrafimy zapanować nad tymi sygnałami - NIE UWIDACZNIAJĄ SIĘ.To tak jak z organizmem, gdy nasz układ odpornościowy jest w doskonałym stanie, ŻADNA CHOROBA NIE MA DO NAS DOSTĘPU. Jeśli jest w kiepskiej kondycji ( a stresy i negatywne emocje go osłabiają) , byle przeziębienie kończy się zapaleniem płuc.
Tysiące atakujących nas bodźców odbieramy przez podświadomość.Wszystko to chłoniemy w siebie.Na poziomie świadomości odbieramy zaledwie nikły ich procent.Większość zgarnia podświadomość, KTÓRA W NAJMNIEJ OCZEKIWANYM MOMENCIE , potrafi przypomnieć dawno zapomniany BIT PAMIĘCI I ZAWIROWAĆ NASZYM ŻYCIEM.
Jeśli jesteśmy odporni, POTRAFIMY ODRZUCIĆ TEN SYGNAŁ, jako zbędny balast.Jeśli nie, przezywam\y, raz, drugi, setny! RODZI SIĘ STRES. Coś nas dręczy, przeszkadza myśleć, smędzi się po umyśle jak czad, zamula, przeszkadza. TAK POWSTAJĄ NATRĘCTWA, LĘKI, NERWICE !
Obejrzyjcie "Dzień ŚWIRA"/To genialne przedstawienie ludzkiego produktu dnia dzisiejszego, zagubionego, zastraszonego, posupłanego zabełtanymi informacjami podświadomości , która ze swojego śmietniska WRZUCA DO UMYSŁU WSZYSTKO, NA CO ( MY ( POZWOLIMY!.
A potem szukamy antidotum ABY JĄ (podświadomość ) WYŁĄCZYĆ: alkohol, prochy, mocne życie. Zagłuszyć brzęczący jazgot niespełnienia, powodujący, ŻE CZUJEMY SIĘ GORSI, do niczego, nie potrafimy przeskoczyć przez poprzeczkę POSTAWIONĄ PRZEZ NAS SAMYCH NA NIEBOTYCZNEJ WYSOKOŚCI.NERWICOWCY, alkoholicy, frustraci. Ilu nas jest?
RZĄDZĄ NAMI EMOCJE , genetyczne archetypy : karzącego ojca, kojącej matki, egocentryka. Dziwne, ale każdemu z tych archetypów odpowiada bardzo konkretny gest, specyficzne ułożenie trzech palców jednej reki.Dziwne, ale podświadomość odpowiada na te pierwotne gesty , reaguje na nie.
Utrwala spójnie z nimi, identyfikując się i potwierdzając,m DO JAKIEJ GRUPY LUDZI NALEŻYMY. Kupuje te gesty, uznając, że oto nawiązaliśmy z nią kontakt, chcemy rozmawiać, A ONA JEST DO TEJ WYMIANY ZDAŃ GOTOWA.
I to jest pierwszy sukces TERAPEUTY. Wynegocjowaliśmy warunki rozmowy, obie strony wyraziły chęć do wymiany informacji. Najważniejsze, określić typ osobowości, potem osobiste problemy, te z przeszłości i te obecne.Jeśli SZUKASZ POMOCY NAPRAWDĘ- współpracujesz, odpowiadasz na pytania otwarcie , choć są czasem obraźliwe, a neurotycy są przewrażliwieni. .(taka postawę otwarcia się na psychoterapeutę uważam za najkorzystniejsza dla terapii-mój przypisek). WIESZ, ŻE KAŻDA ODPOWIEDŹ TWORZY TWÓJ PRAWDZIWY OBRAZ, normalnie skrywany głęboko w podświadomości.Uzewnętrzniasz się, POZBYWASZ SKORUPY , która narosła w tobie i na tobie, przez tyle lat GROMADZENIA FAŁSZYWYCH WIZJI, grania fałszywych ról w różnych środowiskach ze strachu, z chęci imponowania, sprawienia komuś przyjemności.
Przychodzisz na terapie z ciężarem dziesięciokrotnego ZAWRACANIA Z DWORU, BY SPRAWDZIĆ, CZY ZAMKNĄŁEŚ DRZWI, WYŁĄCZYŁEŚ ŻELAZKO, ZGASIŁEŚ KUCHENKĘ..Przychodzisz bo SETKI RAZY LICZYSZ LATARNIE, SŁUPY , SAMOCHODY, PRZECHODNIÓW i czekasz długo, AŻ PRZEMKNIE AUTOBUS O PARZYSTYM NUMERZE.Spluwasz za siebie DZIESIĘĆ RAZY po dziesięć, BO JEŚLI MNIEJ, MOŻE ZDARZYĆ SIĘ COŚ NIEDOBREGO, zakładasz rajstopy przez niemal pół godziny , żeby szew wypadł idealnie równo, starasz się nie odzywać do nikogo w windzie , żeby tylko oni, NIE ODEZWALI SIĘ DO CIEBIE PIERWSI
Na razie wyślę ten post i w następnym napiszę ciąg dalszy..
.