Lęk jest naszym przyjacielem

napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-26 17:07
Witam ponownie.Ponieważ mam wolną chwilę, a od 405. idę do pracy i będę mieć mniej czasu chcę dla tych, którzy chcą szybciej dorosnąć i przestać cierpieć , zrobić coś w rodzaju przyśpieszonego kursu rozwoju osobistego.
Mam zamiar zainstalować się też na forum depresji i uzależnień, gdyż mam też materiały na te tematy. Podłożem nerwicy lękowej , jak mówi sama nazwa jest strach, lęk, a depresji, brak radości ,(tak jak to ja rozumiem).Mam na ten temat wierszyk:

Światło Ducha jest jak lampa,
która sieje wokół blask,
kto odejdzie zbyt daleko,
ten ciemności pozna smak! ( ta ciemność to depresja, nerwica, nałóg itp)

Ale teraz chcę poruszyć ponownie temat błogosławienia "złych" rzeczy, który to sposób jest moim zdaniem najszybszym sposobem jaki znam, jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów.Muszę do tego wrócić, gdyż nie wyjaśniłam Wam wystarczająco dlaczego to tak działa.
Na początek przytoczę krótką historyjkę na ten temat z książeczki Anthony:ego de Mello pt."Minuta mądrości" : Do Mistrza przyszedł po radę pewien właściciel sklepu Martwił się, że straci wszystkich klientów, gdyż po drugiej stronie ulicy otwierano duży pawilon, a sklep w jego rodzinie był od wielu lat. Mistrz powiedział mu coś takiego :jeżeli boisz się właściciela pawilonu, wkrótce zaczniesz go nienawidzić, a nienawiść stanie się przyczyną twojej zguby.Poradził mu, by ZACZĄŁ BŁOGOSŁAWIĆ swój sklep i konkurencyjny pawilon.. Kiedy sklepikarz zaczął protestować przeciw tej radzie, bo jaki ma sens błogosławić kogoś ,kto chce go zniszczyć, Mistrz powiedział :
KAŻDE UDZIELONE MU BŁOGOSŁAWIEŃSTWO obróci się na twoją korzyść, zaś zło, którego mu
życzysz zniszczy ciebie.
Po sześciu miesiącach sklepikarz przyszedł do Mistrza z wiadomością, że wprawdzie musiał zamknąć sklep, ale zarządza teraz tym pawilonem.
Chcę abyście zrozumieli jedno, że zanim ja zaczęłam błogosławić mojego męża
alkoholika, najpierw naprzeklinałam go ile wlazło.Jeszcze w listopadzie 2004r przepił pieniądze na ZUS, więc cały miesiąc byłam wściekła, gdyż wiedziałam, że znów zawita komornik .W takim stanie ducha przypomniałam sobie o zwrotce z wiersza "Moja Dusza śpiewa Bogu", która mówi o błogosławieniu i wówczas zaczęłam męża błogosławić. Bóg wiedział , ile mnie to kosztowało, tak się przestawić , od nienawiści do błogosławienia i sprawił, że mój mąż natychmiast przestał pić i nie pił 10 m-cy. Opisałam to we wcześniejszym poście., a przywołuję to tylko po to, byście zrozumieli, jak radykalnie przy pomocy zawierzenia można zmienić swoje warunki.Nie wszystko musi trwać latami.
Z tej samej książki przytoczę jeszcze króciutką historyjkę na temat pragnienia szukania Boga.Pewien uczeń zapytał Mistrza , dlaczego jeszcze nie znalazł Boga,choć pragnie tego z całego serca.Mistrz wyjaśnił mu to na pewnym przykładzie.Podczas kąpieli w rzece następnego dnia złapał głowę ucznia i zanurzył ja w wodzie, choć biedak wyrywał się jak mógł.Potem zapytał się ucznia, czemu się tak wyrywał, na co uczeń powiedział, że brakowało mu powietrza.Wówczas Mistrz powiedział mu, że gdy będzie tak pragnął znaleźć Boga, jak pragnął powietrza , wtedy Go znajdzie.
Na tym zakończę dzisiejsze pisanie.Pozdrawiam
napisał/a: terka33 2009-04-26 18:32
Witaj jadwigo!
Bardzo podoba mi się Twoje rozumowanie świata i problemów.
Ja też miałam dużo problemow emocjonalnych byłam zahukanym kłebkiem nerwów.
Zrobiłam wielki porządek w głowie w swojej psyhice trwało to długo ale udało mi się obecnie jestem spokojna opanowana i umiem sobie radzić z problemami.
udało mi się zrozumieć siebie bez korzystania z fachowcow tylko lekkie lekarstwa w bardzo stresujących sytuacjach,obecnie udaje mi się wszystko pokonać bez lekarstw.
Mam uporządkowaną psychikę i łatwo mi pokonac niepowodzenia.
Ale mam już 49 lat wiec mialam dużo czasu na wszystko.
Teraz jestem szczesliwa mam wpaniałego męża i 2 córki które są moja nagrodą .
Pozdrawiam wszystkich,dużo wiary w siebie)
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-27 07:07
Pozdrawiam Cię, Terka 33 i dziękuję za post.Cieszę się, że się odnalazłaś i jeszcze trochę uszczkniesz z życia "nie nerwicowego".Ja mam 57 lat, a szczęśliwa czuję się tak od ok.10 .Wcześniej, były w moim życiu częste przejaśnienia, ale niebo Życia bywało nieraz zachmurzone.Wskazówki, które zamieszczam w moich postach są zebrane zewsząd.Różnimy się od siebie wewnętrznie, więc siłą rzeczy nie każda rada jest dla każdego. Poniżej chcę znów zamieścić parę takich rad , które mogą być pomocne w chwili lęku, napadu paniki lub myśli natrętnych.

1( To zdanie pochodzi z książki B.Siegela "Miłość , cuda i medycyna"Dotyczy ona historii ludzi chorych na raka, ale LĘK przez wiele osób nazywany bywa RAKIEM DUSZY lub psychiki, jak kto woli, z czym się zgadzam .W tej książce pacjentka Phyllis na pytanie lekarza, co zropbła, że rak zniknął , odpowiedziała : POSTANOWIŁAM DOŻYĆ 100 lat i wszystkie moje troski POWIERZYŁAM BOGU..Nie będę do tego nic dodawać.
2, Krótko po chemioterapii , wzięłam udział w warsztatach opartych na projekcie Carla Simontona, dot.związku psychiki z nowotworami. Tam zadano nam pytanie : do czego potrzebna ci była choroba:?, jaka masz z niej korzyść? Dla nas, uczestników, to był szok.Jak ktoś mógłby chcieć zachorować na raka?
A jednak prowadzący warsztaty kazali nam wypisać kilka przykładów korzyści jakie mamy z choroby:
a( rodzin zwalnia nas z wielu obowiązków
b) nie pracujemy, mamy zwolnienia lekarskie
c) bliscy martwią się o nas i dbają( tak jak rodzice martwili się o nas ,gdy byliśmy dziećmi)Wielu psychologów stawia tezę że starsi ( i nie tylko) ludzie zapadają w choroby, gdy czują się niekochani, a wtedy rodzina ich odwiedza i oni grzeją się w cieple ich Miłości.
To tylko kilka przykładów i choć wydaje się to paradoksalne, musiałam się z tą teza zgodzić, gdy ją porządnie przemyślałam. NIE NA DARMO MÓWI SIĘ o UCIEKANIU W CHOROBĘ.
3) To, co teraz napiszę pochodzi z art.pt"Uzdrawiająca siła wyobraźni", napisanego w oparciu o książkę Geralda Epsteina.Dotyczy głównie DEPRESJI, ale ja stosowałam to nawet przy robieniu porządków rodzinnych i emocjonalnych" (kiedyś o tym opowiem)
Wracając do artykułu i do jednej z rad:pt.Oczyszczanie przestrzeni" : Oczyść kawałek przestrzeni swojego mieszkania NAPRAWDĘ, a nie w wyobraźni (może to być lustro, okno, biurko itp)Rób to z głębokim przekonaniem, że chcesz OCZYŚCIĆ SIEBIE WEWNĄTRZ , w tym samym czasie.
Powiem, jak ja to zastosowałam i jaki był efekt. Miałam pewne "nieposprzątane emocjonalne zaszłości" z kimś z bliskiej rodziny. Któregoś dnia przy sprzątaniu, przypomniałam sobie o tej radzie i powiedziałam sobie, że robię te porządki w intencji naprawienia relacji pomiędzy nami.Tak jak codziennie nie odsuwam foteli, czy wersalki, lecz zamiatam "zwyczajnie:, tym razem odsunęłam wszystko i powymiatałam zewsząd wszystkie śmieci( w jednym pokoju- oczywiście).Wcześniej czytałam książki Berta Hellingera "Poźoóniej zjawiła się u mnie ta osoba i było pomiędzy nami " w porządku". To co piszę, jakiś zatwardziały realista może uznać za bajanie, ale niech przypomni sobie, dlaczego na samą myśl o zjedzeniu \cytryny, ślina sama napływa nam do ust.Taką moc ma wyobraźnia, więc uważajmy, co sobie wyobrażamy. Ja nazywam siebie "realną optymistką" i oczywiście zapisałam wierszykiem to tak:
I wersja: jestem optymistką , więc mam w nosie wszystko"
II wersja: jestem optymistką, więc MAM w ŻYCIU WSZYSTKO.
.Na tym zakończę na razie ten tekst, bo wczoraj znowu miałam problem z puszczeniem przez "okienko" ostatniego tekstu.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-27 13:58
Mam chwilę czasu, więc z książki Anny Polender "Pojedynek z nerwicą" przytoczę kilka faktów dla osób, które boją się, że zrobią komuś krzywdę, mają natręctwa myślowe, oraz paniczne napady lęku, czyli to, co najbardziej boli w nerwicy.
Na początek, coś krótkiego, dla rozładowania stresu":
KTO MA SOBIE NEUROTYKA,
TEMU "BOMBA" W CIELE - TYKA!
Zanim przejdę do książki, coś, o czym sobie przypomniałam pracując na działce. Kiedyś jakiś człowiek miał sen, że pozbawił życia 40 osób.Poprosił o pomoc szamana, który mu poradził, by poszedł do lasu i wyciął 40 drzewek, by symbolicznie rozładować energie tego snu. Ponieważ u nas nie byłoby to możliwe, na zasadzie skojarzenia przyszło mi do głowy, żeby osoba, która ma myśli, by wyrządzić komuś krzywdę ,
poszła na działkę swoją lub czyjąś i żeby zaczęła hakać chwasty, MYŚLĄC PRZY TYM, że czyniąc to wycina myśli negatywne, które w swej głowie sama nasiała.( Byłoby to coś podobnego jak oczyszczanie przestrzeni, o którym ostatnio pisałam. DLA PODŚWIADOMOŚCI NIE MA ZNACZENIA, CZY ROBIMY COŚ SYMBOLICZNIE, CZY FAKTYCZNIE. Ważne, żeby takie i inne( z i9ntencją posprzątania się lub pozbycia negatywnych myśli) robić dotąd, aż czujemy, że nie musimy tego robić, że rozładowaliśmy nasze emocje.
A wracając do książki wspomnianej wyżej:jest to historia pacjentki, która cierpiała na przymus mycia rąk.Pochodziła z rodziny, w której była bardzo surowo wychowywana.Rodzice byli bardzo religijni i nauczyli jej bojaźni Bożej.Gdy trafiła do psychiatry, przepisał jej leki, po których czuła się otępiała.Dopiero gdy trafiła na terapię, zrozumiała przyczynę SWEGO NATRĘCTWA.Otóż pod wpływem ciągłego poczucia winy, utrwalonego w dzieciństwie, wytworzyła w podświadomości przekonanie o tym,, że jest winna i urosło do poczucia grzeszności.Brud wewnętrzny (wmówiony w dzieciństwie) zmywała symbolicznie myciem rąk (nieustannym).To, że mogła zajrzeć ( z pomocą terapeutki)do głębokich pokładów podświadomości,było jak przecięcie wrzodu.Uwierzyła, że jest zdrowa i czysta, polubiła siebie.
A mycie rąk? Najpierw je lekceważył, przestało ją dręczyć , potem wyraźnie zmniejszyła się jego częstotliwość, Najważniejsze, że ten problem przestał ją unieszczęśliwiać.Zaczęła miewać chwile radości, co nie zdarzało się jej od kilkunastu lat.
Podczas terapii stosowała trening autogenny Schultza, który wprowadzał ją w stan głębokiego odprężenia.Miała odczucie, że jest jej lekko, dobrze, czuła się bezpieczna.Czuła napływającą energie
Zrozumiała też, że rozmowy na te tematy, które ją bolały, ujęcie w słowa nieuchwytnych pozornie rzeczy , uczuć pomaga poznać siebie.Wcześniej w takim poznawaniu siebie przeszkadzała podświadomość ze swym ładunkiem negatywnych emocji.To na razie tyle o nerwicy natręctw. Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-27 16:11
Dla odprężenia w tym poście przesyłam kilka życiowych wierszyków.

Zycie jest Darem nawet wtedy,
kiedy na Dar nie wygląda,
dlatego ciesz się tym, że żyjesz,
niczego - nie osądzaj!
______________________

Wolimy w ślepych tkwić zaułkach
uciec w chorobę, nawet w śmierć,
byle nie stawiać czoła problemom,
byleby tylko nie zmieniać się!
_______________________

Smak strachu!


Bardzo dobrze znam smak strachu,
żyłam z nim tak blisko,
towarzyszył mi przez lata,
odebrał mi - wszystko!

Wiarę w siebie i szacunek ,
dla kobiety w sobie,
żyłam pod dyktando innych,
nie wiedząc, co robię!

Lecz gdy się nim „nacieszyłam”,
gdy miałam go – dosyć,
stawiłam mu wreszcie czoła,
popatrzyłam prosto w oczy!

Okazało się, że nie ma
już władzy nade mną,
bo strach czai się po kątach,
gdzie panuje – ciemność!

Trzeba wnieść do świadomości
światło zrozumienia,
to pozwala strach zobaczyć,
wydobyć go- z cienia!

Strach jest groźny tylko dotąd,
póki się go boisz,
znika , gdy mu stawisz czoła,
lub, gdy go – oswoisz!
_____________________________
Bycie w Niebie!

W Niebie jesteś wtedy,
gdy jesteś szczęśliwa,
kiedy kogoś kochasz
i z tym kimś przebywasz.

Własne Niebo(Piekło)
wciąż sami stwarzamy,
każdym swoim czynem,
słowem i myślami!

Niebo mamy w sobie,
lecz o tym nie wiemy,
wierząc , że po śmierci
do niego –pójdziemy

Kiedyś w to wierzyłam,
lecz dziś wiem na pewno,
że Niebo jest tutaj,
że jest zawsze –ze mną!

W każdej chwili możesz
poczuć się jak w Niebie,
zwłaszcza, gdy docenisz
i pokochasz-siebie!

Bycie w siódmym Niebie
to nie puste słowa,
to ten poziom serca,
gdzie nie sięga-głowa

Mam nadzieję, że moje wierszowane przemyślenia przydadzą się komuś.Pozdrawiam
napisał/a: terka33 2009-04-27 21:36
Witaj!
Swietne wiersze,czytam z przyjemnością.
Ja też uważam że największe szczeście to być zadowolonym z samego siebie.
Twierdzę że trzeba twardo stąpać po ziemi i nie uciekać przed problemami tylko ich przeżwycięzac.
Bardzo mi się podoba wiersz Bycie w niebie.
Ja naprawde czuje się szczęśliwa spełniona i silna .
Cieplutko pozdrawiam)
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-28 06:31
Pozdrawiam Cię ,Terka ( i wszystkie poranne skowronki). Uwielbiam budzić się rano wiosną, wyjść na balkon i wąchać życie.Jako terapeutka(gdybym nią była) zalecałabym neurotykom wczesne wstawanie wiosną i wąchanie Życia, a zwłaszcza kwiatów.Teraz :poflancuję" trochę pozytywności,którą z rana napisałam.
Życie nie jest groźnym smokiem, który chce nas zjeść,
Życie jest cudownym DAREM, nie bójmy go - się!

Życie jest największym CUDEM , nie zmarnujcie go,
przez to, że uwierzyliście w swą "grzeszność" i w "zło"!
______________________________________________
Niebo jest na Ziemi, czuję to i wiem,,
krzywda i cierpienie, to dziś dla mnie , sen!

Przeczytane książki nauczyły mnie,
że Życiem należy w pełni cieszyć się!

Kiedy jakiś czas temu , pracowałam w pewnej firmie, gdzie panowała hierarchia służbowa, przerabiałam(sama dla siebie) jak to dziś rozumiem, lekcję równości, tego, że WSZYSCY (niezależnie od granej tzw.roli społecznej jesteśmy sobie równi."Grałam tam jedną z niższych ról służbowych, lecz że już wtedy pisałam wierze, miałam inne poczucie własnej wartości niż dawniej.Napisałam kilka wierszy o nas (koleżankach z pracy), o tej firmie i wiersze te były prezentowane na tablicy ogłoszeń.Niektóre były na wesoło, inne na poważnie. Przytoczę tu jeden z wierszy, który dzięki pracy w tamtym miejscu napisałam, który dedykuję WSZYSTKIM, którzy mają o sobie niskie mniemanie, cierpią na kompleks ofiary itp.Może inaczej na siebie spojrzą i poczują się lepiej.

Każdy z nas jest WYJĄTKOWY!

Każdy z nas jest Dzieckiem Bożym,
WYJĄTKOWY i JEDYNY,
nie ma ludzi lepszych - gorszych,
Bóg uczynił nas - równymi!

Lecz wmawiano nam przez wieki,
że jesteśmy " źli i grzeszni",
przestaliśmy ufać Sercu,
już nie wiemy -KIM JESTEŚMY!

Gdy zaczniemy słuchać wreszcie,
swego Serca, a nie głowy,
zboczymy, że NAPRAWDĘ,
KAŻDY Z NAS JEST - WYJĄTKOWY!

Tego, że jestem WYJĄTKOWA, tak jak inni ludzie( Dzieci Boże nie tylko osoby ludzkie) dowiedziałam się dopiero z książek, gdyż "komunikaty rodzinne i społeczne" mówią raczej coś takiego: jesteś głupi, do niczego w Życiu nie dojdziesz, nie masz szans na bycie KIMŚ, a przecież mając w sobie Boską Duszę (czego JESTEM PEWNA) JUŻ JESTEŚMY KIMŚ WYJĄTKOWYM.W podniesieniu samooceny bardzo pomogły mi książki N.D Walscha "Rozmowy z Bogiem" ( III części), "Przyjaźń z Bogiem"( i kilka innych pozycji tego autora) i "Sekrety milionera " Marka Fishera.( no i wiele innych fajnych książek).To właśnie pod wpływem książek Walscha napisały mi się wiersze, które zamieściłam na moim profilu na "naszej klasie", których z racji długości tutaj nie zamieszczam. Ale zamieszczę króciutki wiersz o mojej przyjaźni z Bogiem( bo nie \tylko z lękiem się przyjaźnię).

Bóg jest moim PRZYJACIELEM
i NAJLEPSZYM OJCEM,
czuję w sercu JEGO Miłość,
która grzeje mnie jak - Słońce!
Życzę Wszystkim WYJĄTKOWYM NEUROTYKOM , którzy będą czytać ten post, by pamiętali , że w oczach Boga( a wiem to z książek i z serca) tacy jacy są, z wszystkimi wadami i ułomnościami są godni Boskiej Miłości. ( a neurotykami staja sięponoć ludzie o większej wrażliwości , niż przeciętna).
Na tym kończę tę wiadomość.
napisał/a: terka33 2009-04-28 07:43
Witaj Jadwigo!
Podobnie rozumuję życie i jestem religijna tylko nie dewotka drażni mnie zachowanie niektórych "katolików "i kiepskie dawanie dobrego przykładu przez księży.
Z przyjemnością czytam Twoje wypowiedzi dodają mi jeszcze większej siły.
Życzę miłego dnia i zmykam powalczyc z "wrogami" na działce.
Cieplutko pozdrawiam:)))
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-28 09:08
Witam ponownie.Jak wcześniej pisałam, od maja idę do pracy, co mi uszczknie sporo czasu, a ponieważ wiem, że życie w lęku ma inną jakość, więc teraz dla osób z napadami lęku panicznego przytoczę historię osoby opisaną w książce "Pojedynek z nerwicą".Może dla niektórych osób ta historia stanie się deską ratunku.
Historia pacjentki Zdzisławy: dokucza mi bicie serca i duszności.Podczas tych ataków cała się pocę i trzęsę.Ogarnia mnie wtedy paniczny lęk.Przeżywam też nieprzyjemne lęki w zamkniętych pomieszczeniach i w autobusie.Diagnozy lekarskie były jednakowe : nerwica, serce zdrowe.Warunki życia mam dobre, mam też dobrego męża ( choć mąż myśli, że udaję i to mnie boli).
W rozmowie z terapeutką opowiedziała, że ojciec był alkoholikiem, chociaż Zdzisława nic o tym nie wiedziała, gdyż matka dobrze to przed dziećmi ukrywała.Dlatego było dla niej zaskoczeniem, gdy matka rozstała się z ojcem( Zdzisława miała wtedy 13 lat)Później była świadkiem śmierci swego brata, a następnie zmarł jej ojciec. Jak sama mówiła to, co czuła, zawsze "dusiła w sobie",.Później jeszcze zachorowała jej córeczka , u której podejrzewano białaczkę.Wtedy Zdzisława zaczęła łysieć i mieć pierwsze kłucia serca.
Jak przebiegała psychoterapia : Po wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego (przed terapeutką) , tych zapiekłych żalów, zrobiło mi się nagle lekko, jakbym uwolniła się z jakichś pęt.Rozumiem, że te myśli i uczucia gdzieś mnie w środku gniotły.Gdy opowiedziałam swoje życie pani, emocje związane z tymi wydarzeniami osłabły.Zobaczyłam te wydarzenia jakby z daleka( mój przypisek: jako dorosła kobieta
mająca tyle i tyle lat, a nie jako dziewczynka skrzywdzona, którą do czasu terapii się czuła).Trening autogenny Schultza powoduje, że się odprężam całkowicie.Podczas każdego treningu stosuję pozytywne autosugestie i czuję, że zaczęły wywierać wpływ na moje życie.Negatywne myśli( gdy się pojawiają) przeganiam sugestią : TO MINĘŁO, TO NIE WRÓCI.Zakodowałam w mojej podświadomości myśl : JESTEM ZDROWA, JESTEM SILNA.
WAŻNE DLA SERCOWCÓW : wyraźnie spostrzegam efekty pracy nad sterowaniem AKCJI SERCA.GDY ZACZYNA PRZYŚPIESZAĆ, czy kłuć wprowadzam się w stan odprężenia i nakazuję sercu spokój.( właściwie to nic dziwnego,bo jeśli szczury potrafią sterować pracą swego serca, to ja też potrafię)WYTWORZYŁ SIĘ NAPRAWDĘ TRWAŁY ODRUCH WARUNKOWY między słowami, czy samą myślą a pracą serca.Bardzo jestem dumna z siebie, że tego jednak dokonałam , choć kosztowało to wiele wysiłku i wymagało cierpliwości przez całe 8 MIESIĘCY!
Książkę "Pojedynek z nerwicą" wydało Gdańskie Towarzystwo Psychologiczne. Gdańsk UlBema 4)1 a 81 753 Sopot ( tel.(fax056)551-61-04 , (Można sprawdzić w internecie, czy nie mają jej na stanie).Jeśli nie, osobom mieszkającym w pobliżu Złotoryi mogę ją udostępnić do skserowania stron dot.ich objawów nerwicowych. Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie Terkę, gdyż tak jak Ona idę na działkę pracować nad chwastami( nie tylko roślinnymi).
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-29 07:23
Pozdrawiam Wszystkich.Nie wiem co się stało, ale wcięło mi tekst, który przed chwilą napisałam.Spróbuję sobie przypomnieć, to co najważniejsze i napisać go jeszcze raz.
Chciałam z książki "Pojedynek z nerwicą" przytoczyć opinię autorki na temat CZYM JEST NERWICA, a co nie jest nerwicą. Zaczynam jeszcze raz :Po pierwsze : nerwica nie jest chorobą w zwyczajowym rozumieniu choroby ciała.Jeżeli objawami nerwicy są dolegliwości fizyczne, a jest tak bardzo często, nie wynikają one z przyczyn organicznych.
Po drugie: NERWICA NIE JEST CHOROBĄ PSYCHICZNĄ ponieważ nie występują w niej jakościowe , a tylko ilościowe zmiany. w funkcjonowaniu psychiki.Co to oznacza? Że takie same objawy, na które skarży się NEUROTYK , występują także u tych, którzy nerwicy nie mają.Tyle, że u nie-NEUROTYKÓW pojawiają się bardzo rzadko, zwykle w sytuacjach trudnych, po czym ustępują, nie zakłócając poważnie funkcjonowania systemu nerwowego .Każdy z nas pamięta chwili, w których waliło mu serce, drżały ręce , wybuchał gniewem. lub miał ochotę wszystko zostawić i uciec.Każdemu też, przynajmniej raz w życiu , wszystko wydawało się szare i beznadziejne.Neurotykowi takie stany zdarzają się tak często, że stanowią jego codzienność( mój przypisek : w odpowiedzi na to pytanie moim zdaniem kryje się klucz do choroby: dlaczego neurotykom takie rzeczy zdarzają się non stop(bo w sobie przechowują emocjonalną bombę , która się włącza sama przy każdym skojarzeniu ze złą, nieposprzątaną przeszłością) .Dolegliwości u NEUROTYKA są znacznie bardziej intensywne, silniejsze niż te, które sporadycznie pojawiają się u osób zdrowych.Co więcej w nerwicy , przyczynę objawów rzadko można przypisać okolicznościom, w których występują( czyli temu, co się aktualnie w życiu neurotyka dzieje).
Ja , po swojemu sobie tłumaczę neurotyzm tak:: Ja np. boję się wielkich psów , biegających bez kagańca.Gdy spotkam takiego psa na ulicy, mój lęk jest wtedy NATURALNY i ZDROWY.Pies stanowi dla mnie realne zagrożenie.Lecz jeśli, siedząc w domu już się boję wyjść na ulicę, z obawy,że spotkam takiego psa, to już lęk neurotyczny ( w)g mnie, oczywiście)( Dodam.że mój lęk przed psami pochodzi z dzieciństwa.Chodząc do szkoły, przechodziłam obok zabudowań, gdzie biegały sobie wielkie psy.Musiałam je omijać wielkim łukiem ,lub czekać, aż ktoś będzie szedł)
W tym miejscu podpowiem też WSZYSTKIM odczuwającym lęk,żę na kanale "Nationale Geografic" co jakiś czas powtarzają program "Zwierzęta z koszmarów".Uwielbiam go oglądać, gdyż jest tam prezentowana wspaniała psychologia( podobnie jak na super-niani). Jeśli ktoś boi się np.pająków, może oglądać program poświęcony radzeniu sobie z lękiem przed innym zwierzęciem, którego się nie boi.Technika odczulania się jest taka sama.( Jak gdzieś przeczytałam : BOIMY SIĘ RÓŻNYCH RZECZY, ale LĘK JEST JEDEN). Ja dzięki temu programowi oswoiłam w wielkim stopniu mój irracjonalny (nieuprzedmiotowiony) lęk.Pozdrawiam Wszystkich.Więcej o istocie nerwicy w następnym poście.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-04-30 17:18
Pozdrawiam Wszystkich uczestników forum.Chciałabym Wam opowiedzieć, co mi się dzisiaj przydarzyło.
Otóż , robiłam sobie kontrolne badania usg , z uwagi na torbiel, którą miałam na wątrobie (42 mm).Ten sam lekarz, który robił mi to badanie w u8biegłym roku, nie mógł znaleźć tej torbieli, choć miał zdjęcia usg z ubiegłego i jeszcze wcześniejszego roku.Przyznał, że PIERWSZY RAZ MA DO CZYNIENIA z sytuacją samoczynnego wchłonienia się torbieli.Moja lekarka rodzinna, która zna mnie ( i moje wiersze) powiedziała, ŻE TO CUD.Powiem Wam , jak ja rozumiem tę sytuację:
znacie powiedzenie co ci leży na wątrobie( lub kto). Wątroba jest jakby siedliskiem emocji gniewu, złości itp.Miałam w sobie wcześniej wiele emocji pod adresem mojego męża-alkoholika, nieżyjącego już Ojca, sprawcy przemocy w rodzinie i paru innych osób, co do których uważałam, że mam ich za co nienawidzić.Mimo, iż pracowałam już trochę czasu nad uwolnieniem się od "złej" emocjonalnej przeszłości, było różnie. Kiedy 30XI ubiegłego roku napisał mi się wiersz o naszym Papieżu, a następnego dnia zobaczyłam afisz, że film "Świadectwo" będzie wyświetlany w naszym kinie, poszłam na ten film.Podczas oglądania tego filmu, poprosiłam Ojca Świętego, by pomógł mi uporać się z pretensjami, które miałam wobec mojego Ojca.W którymś momencie poczułam, jakby Papież głaskał moje serce i nie tylko pomógł mi się uwolnić z pretensji, co do Ojca, ale i do wszystkich mężczyzn, do których miałam żal, że wyrządzali krzywdę kobietom.
Oczywiście nie mam też wątpliwości,że moje pozytywne myślenie , powtarzanie sobie afirmacji na temat zdrowia też mi pomogło.( ale wybaczenie jest największą siłą uzdrawiającą, jaką znam).
Dla upamiętnienia tego wydarzenia napisałam coś takiego:
Gdzie jest torbiel ?

Miałam torbiel na wątrobie, parę ładnych lat,
gdzieś zniknęła, co się stało, pyta lekarz, świat?

Może ktoś będzie myślał,że to niepoważne żartować z "poważnych" chorób, ale tylko moje niepoważne podejście do choroby nowotworowej , pomogło mi sobie z nią poradzić ( też pisałam o niej wiersze poważne i nie tylko).Pozdrawiam.
napisał/a: terka33 2009-04-30 19:47
Witam!
Ja też uważam że wybaczenie jest najważniejsze.
Długie lata miałam problem z wybaczeniem ale dlugo walczyłam z myślami i udało się i teraz czuję się wspaniale że nie mam urazy do nikogo.
Uważam ze nie trzeba nienawidzić bo ludzie ktorzy nienawidzą są bardzo nieszcześliwi.
Życzę wszystkim pozytywnego myslenia)
Pozdrawiam:)))