Kobiety kochają cierpieć!-przewrotne co?

napisał/a: Mari 2007-06-18 21:08
Nie zabijcie mnie!? :D .To jest moje pierwsze forum na którym chcę pogadać.Odpowiada mi,ponieważ są tu fantastyczne babki.Zaczęłam te forum czytać w czerwcu i mam wreszcie coś,czym mogę się zająć w wolnych chwilach.Tak,wiem tytuł mój jest dość szokujący(mało powiedziane..):p .
Ta "tytułowa" myśl mnie trapi od samego początku,gdy się tu znalazłam.Nie wymądrzam się o! nie!.Sama przeżyłam różne problemy łącznie z myślami samo...Podejrzewam,że same to przyznacie po przeczytaniu kilku wątków.
Naszą domeną jest:
1.szpiegomania
2.nieszczęście spowodowane zamążpójściem
3.ach,te wredne kochanki "real lub wirtualne" mojego męża
4.nie chcę być singlem... .
motto:tak źle , tak niedobrze...,a tak jeszcze gorzej.

Jak wspomniałam,też dostałam kopniaka w 4 litery,jestem,żyję,kocham i jestem kochana.Przyznaję,że wśród znajomych i rodziny mam opinię jak w naszej kochanej Polsce pół na pół.Wiem,wiem otwartość,szczerość,szybkość załatwiania sporów,nieowijanie w bawełnę nie zawsze popłaca. Z mojego doświadczenia jednak wynika,że zostają przy mnie tylko Ci "wartościowi" ludzie na których mogę budować swój maleńki świat.

Jestem romantyczką i marzy mi się świat..jak z baśni Andersena.Staram się je urealniać w życiu.Czasami jakiś troll przeszkadza mi w tym,przesypiam go,wypłaczę w poduszkę,czasami w ramię męża i uśmiecham się dalej,bo to kocham robić od dzieciństwa.A nie było różowe.Zawierzyłam,pokochałam, zaryzykowałam"ucieczka" z domu,szczęście,ślub,malusia,tragedia,wirtualna zdrada,ból,szpiegomania,opamiętanie!,spokój,miłość,miłość tego samego faceta,którego pokochałam,gdy miałam 17 lat.
Na tym forum,czasami otwierałam oczy ze zdumienia!(dlaczego wcześnie nikt mi tego nie doradził!),ale też otwierałam ze zdumienia (dlaczego Ona tak się nakręca).
PROSZE POGADAJMY O NAS I O NASZYCH FACETACH
1.Co "robić",żebyśmy były z NIM szczęśliwe....
2.Jak "zrobić",by pokochał na nowo,gdy (jest już troszkę zimo..)
3.Jak "złapać" chłopaka ,który nam sie podoba..
4.Jak "KOCHAć SIEBIE"
Ja kocham siebie i kacham świat.
napisał/a: 12toja 2007-06-19 09:17
SUUUPER POMYSŁ MARI!!!
Jestem bardzo ciekawa rad i doświadczeń szczególnie jeśli chodzi o pkt 1 i 2.

Stwierdzam, że im bardziej sie staram tym bardziej nic z tego nie wychodzi, brane jest to z tzw. normalke. I człowiek więcj się wkurza, że jest nie doceniany.

Powoli dochodzę do wniosków, że najlepiej jest na początku związku, kiedy w wielkiej fali fascynacji planuje się wszystko, wyznaje miłość i ją pokazuje.

Dlaczego nie jest tak teraz, coraz bardziej jestem rozczarowana moim małżeństwem.
Wczoraj doszłam do wniosku, że on mnie traktuje jak swoją kucharkę, czasmi sekretarkę, a na samym szarym końcu jako kochanke!

Wczoraj miałam dolinę bo ja spełniam jego zachcianki i potrzeby, a on moich nie a chodzi mi tu tylko o zwykłe przytulenie sie do osoby, którą kocham!

Czy komus udało się już odświeżyc swój związek ze skutkiem dłuuugo pozytywnym? Piszcie, pozdrawiam!!!
napisał/a: lady 2007-06-19 10:30
12toja jakbym czytała o sobie... Tez sie staram mu dogodzic i być tak zwaną dobrą żoną, a on tego nie widzi, moje potrzeby są zawsze na końcu. Np. teraz robi u swoich rodziców prace hydrauliczne, a u nas od miesiąca cieknie woda z kranu...Wczoraj prosiłam go o kupienie po pracy truskawek, których oczywiscie nie było, po czym po zjedzeniu obiadu jedzie do sąsiadki, bo jego mamusia zamówiła sobie u niej truskawki na przetwory, dla nas oczywiście nie ma...To są sprawy przyziemne, ale mnóstwo jest takich, które wpędzają mnie w o wiele większy stres. Prosze, gniewam się , płaczę,tłumaczę i nic...Czasami mam ochotę rzucic to wszystko.

Miały być jakieś rady, a ja się żalę...
napisał/a: agatka28 2007-06-19 11:51
Niestety tak to jest z nami kobietami, wszystkie punkty odpowiadaja naszym osoba.
A wszystko dzieje się dlatego bo faceci uchodzą za krętaczy ;] i flirciarzy... Jak jestesmy z facetem a on cos robi nie tak, to my staramy sie znalezc wytłumaczenie by nie była to jego wina. Zwalamy na siebie, ze my cos zrobiłysmy nie tak, obwiniamy się... To starch przed byciem samotną. Wolimy bawic sie w szpiega, niz najepierw postawic mu ultimatum. Boimy się strasznie ze nas wtedy zostawi
napisał/a: Mari 2007-06-19 16:26
Dzięki :)12Toja i Lady polubiłam Was na innych forach .Może zbliżyły nas te same problemy.Ja powoli dochodzę do siebie.Są u mnie jeszcze niekontrolowane wybuchy złości,gdy sprzeczam się z mężem.Z głupiej,nieważnej sprzeczki potrafię nieraz zrobić taką"burzę",że o......(szkoda mi mojego męża).Widzę to u siebie,nie bardzo panuję nad tym.On jest teraz naprawdę kochany,bez ściemy.Poprosiłam Go o to,żeby mi nie dawał kontry gdy ja jestem na "wścieku",uwierzcie ,to daje rezultaty.Podchodzi przytula,mówi tonem łagodnym,wycisza mnie.Tego przedtem nie było!,dlatego zdażały się niepotrzebne pyskówki.
12Toja Ty mu wczoraj dogadzałaś, a poprosiłaś o coś,żeby Tobie zrobił?.Kochanie zrób proszę.....itd.Zrozumiałam(w moim przypadku),że mój jest poprostu mało domyślny.Jak
poproszę to zrobi to bez szemrania,nawet czasem lepiej niż ja .I trzeba oczywiście pochwalić.To są wyrośnięte małe dzidziusie.Metoda kijka i marchewki zdaje egzamin.
12Toja zrób maślane oczy, usiądź przy mim ,przytul się..(wiem ,po tym co zrobił ,to trudne, ale warto powojować).Mi się udało.Pytasz czy na długo?.Bozia wie.Nie odpowiem Ci.Od tej afery minęły u mnie 3 m-ce i oby tak dalej.
napisał/a: Mari 2007-06-19 16:39
Lady...u Ciebie jest inaczej..Słuchaj , a może jedź z Nim na drugi raz i zróbcie to razem?.
"Kochanie, pojadę z Tobą ,co będę siedzieć na 4 literach!,a tak będę z tobą i pomarudzę Ci".Co do cieknącego kranu.Przygotuj narzędzia i jak będzie w domu zacznij sie dobierać do kranu, ha, ha już to widzę:)- kochanie pomóż mi ,bo mi nie wychodzi.....chłop to chłop wy potraficie to zrobić fantastycznie.

Pamiętaj jedno ty bądź szyją co kręci tą "głową rodziny"-powiedziała mi to moja babcia
i udaje się narazie.
napisał/a: Mari 2007-06-19 16:53
Cześć Agatko "wszystko dzieje się dlatego bo faceci uchodzą za krętaczy ;] i flirciarzy.."
Tak "ultimatum" zgoda,popieram!,ale ultimatum nie na zasadzie "wojny podjazdowe",bo to jest mężczyzna którego poślubiłyśmy, kochamy,no może...ciut mniej czasami:) bo wpierają nam ostatnio medialnie,że ta "chemia"działa ok. 6 m-cy ha ,ha ,przełączam wtedy kanał. Ja staram odnosić się do męża tak jak chcę żeby On mnie traktował. Jezzu,ale mi sie włączyło coś....,sorki nie wiedziałam,że jestem taka gaduła .Trzymaj się cieplusio :)
napisał/a: lady 2007-06-19 17:40
Wiesz Mari ja to mam tak, ze nie potrafie krzyczec, jak mi sie cos nie podoba to zamykam sie w sobie i nie odzywam sie do niego, wiem, ze to nie jest dobrze, ale jakos nie potrafie mowic o swoich "bólach", zawsze byłam raczej skryta. A on? Wtedy tez sie nie odzywa, chyba czeka az mi przejdzie, ja sie wkurzam, ze go nie obchodzi co czuje i kółko sie zamyka... To nie jest jednak tak, ze on zupełnie nie wie o co mi chodzi, bo jednak zawsze cos tam wybąkam w złości. Ale ile on z tego zrozumie? Sama nie wiem.
napisał/a: Mari 2007-06-19 21:39
Lady,Kochanie!! cytat "że nie potrafie krzyczeć, jak mi się coś nie podoba to zamykam się w sobie"
Nie, nie,nie jeszcze raz NIE!. Ja też taka byłam.Dziewczyna z prowincjonalnej wioski:cicha, grzeczna,nie zdenerwować nikogo po drodze..poczynając od rodziców,sąsiadów..bo co Oni powiedzą,nie będą mnie lubieć. Ja chciałam być lubiana i szanowana, nooooo.. i ta moja "szanowaność" stanęła mi w gardle. Przełomem było to jak moja koleżanka postanowiła odbić mi (poderwać) obecnie mojego zresztą męża (górą nasi!),wtedy chłopaka.Zmieniłam się -może na gorsze ,ale to moje zdanie:).
Lady wyobraź sobie,(troszeczkę mało wiem o Tobie?!)ale załóżmy,że masz kogoś,coś bez czego byś nie mogła istnieć ,jest od tego uzależnione Twoje życie, przepraszam trochę
drastyczne . Oni Ci to zabierają i co?.Usiądziesz ! ,nie będziesz walczyć? o? swoje życie?,napewno nie!.Będziesz walczyć jak przysłowiowa LWICA :).
Odnosząc się do Twojego postępowania wobec męża .Jeśli Ci to "odpowiada" , tak rób jak dotychczas i nie narzekaj.... .Nie możesz rozpamiętywać i tkliwić się nad sobą ,że jesteś nieszczęśliwa bo sama tego chcesz!.Po przeczytaniu tych moich dyrdymałek, podejdź do lustra,spójrz w nie, nie! nie w lustro ale w swoje oczy!
Od jutra słyszę od Ciebie ,że: mam piękne oczy,ładna jestem, niczego sobie laska!. Wiem,wiem ja też mogłabym mieć parę kilo mniej!(to wg moich koleżanek),ale KOCHAM SIEBIE .Zresztą odkryłam to niedawno i żałuję bardzo,bardzo,że tak późno...
12Toja wie...pisałam na Jej wątku...
Jak zrobisz to co Ci mówię ,Pokochasz Siebie,życie Twoje zmieni się diametralnie").
Wtedy ty będziesz żądać tego co Ci się należy i czego oczekujesz.Oczywiście pełna dyplomacja,uśmiech na twarzy,maślane oczy oraz słowa:mój kochany , a z czasem..,powoli ujrzysz swego męża odmienionego.Ten ,który biegł na wezwania innych do pomocy powie
im - podjadę nie ma sprawy, ale żonusi najpierw kupię truskawki..
Kocham Cię i uśmiechnij się :)
napisał/a: natuXka01 2007-06-19 22:15
Mari jesteś boska :* i Twoje rady też :D Co do nagłych wybuchów złości, to podejrzewam ze wiele z nas je miewa, ale faktycznie.. czy nie lepiej czasem policzyć do 10 i się uspokoić, a poźniej porozmawiać i wyjaśnić? czy nie lepiej o cos poprosić, powiedzieć: Kochanie czy mógłbyś... Jakie to proste a czasem tak trudno na to wpaść!! Ciesze sie ze trafiłam na to forum. Jestem tu od niedawna ale czasem czytając wasze posty dostrzegam ile jeszcze nie wiem i w czym robie błedy. Mam zamiar za niedługo zamieszkać z moim chłopakiem.. Chyba jeszcze sporo przede mną, ale mam nadzieje ze bedzie dobrze :)
napisał/a: Mari 2007-06-19 23:03
Natuśka01 czuję przez "skórę",że jesteś szczęśliwa.Zazdroszczę Ci ogromnie.Kochaj swojego chłopaka jak na to "zasługuje"?!. Ty! to czujesz,twoja intuicja Ci to mówi....
Kochaj i Bądź!! kochaną , pilnuj swojego!.Gdy Ty będziesz zadowolona i szczęśliwa ,to
to szczęście udzieli się Twojemu wybrankowi. Dwie połóweczki jabłuszka muszą pasować.
pozdrowionka :)
napisał/a: Mari 2007-06-19 23:20
Ach! Natuśka01,zapomniałam Ci napisać ,dlaczego Ci zazdroszczę.Jesteś młodziutka i niewinna (Marii! nie przesadzaj,znowu mi się włączają wspomnienia:),sorki.Gdybym mogła cofnąć się parę latek, to "pokochałabym"Siebie wcześniej i nie doprowadziłabym do tego,aby mój mąż zapomniał o mnie!.Całe szczęście,że na chwileczkę ,ale to bolało i boli
jeszcze... Dlatego wobec swojego chłopaka bądź czujna, piękna i wymagająca.
Trzymaj się:)