Afobam- czyli moja nerwica się rozkręca?

napisał/a: majagoyan 2009-10-15 10:14
Do Iwoniaka - uważaj. moje uzależnienie też się tak zaczeło. Może się zapisz na jąś terapię ruchem i tańcem albo coś alternaywnego. Co innego leki antyderesyne z komponentą antylękową. te można brać
i brać, ale afobam alprazolnum jest lekiem silni uzależniającym! NIe pamiętam, kto na tym forum, najpierw sie bał afobamu, potem za radą passi zaczął brać . to w sytacji - dziecko krzyczy, czy narzeka, w pracy miałam stresują dzień. TJ taka wola była konsumentki nie passi.
I tak się zaczyna,
AFOBAM TYLKO W ATAKU LĘKU PANICZNEGO! w pozostałych relaksacja autogenna, medytacje sztuka.
napisał/a: wera13 2009-10-15 10:30
kurcze mam pytanie do majagoyan- sama głupieję z tym afobamem- mój doktor przepisał mi go 2 x dziennie po pół- w sumie oczywiście ze strachu wzięłam może z 6- 7 szt. odkąd mi to przepisał, teraz przez te posty boję się tego w ogóle tknąc - ostatnio wzięłam jak juz było na prawdę koszmarnie- ja nie biorę go na stres - bo mnie w sumie stres bardzo spina - jasno myślę , jestem skoncentrowana- dopiero po takim wykańczającym dniu przychodzi masakra- u mnie to dolegliwości zołądkowe, jadłowstręt, uczucie jakbym była cały czas struta i masakra w głowie, lęki , uczucie obcości, jakbym była nie w swoim ciele, tak pokrótce...
Napisz mi coś o tym leku jak mogę prosic- jakie dawki brałaś, czy mi już grozi uzależnienie?
Matko jestem totalna hipokrytką w młodości próbowałam wielu " rzeczy " dla zabawy i nie martwiłam się co jem, a teraz się boję- to faktycznie śmieszne?
Jak sobie poradziłaś z odstawieniem, może masz jakieś pomysły jak sobie pomóc- napisz- ja próbuję wszystkiego !!!
Na prawdę chcę się tego pozbyć - zrobię wszystko co w mej mocy!!!
Jak możesz coś doradzić - to pisz !!!
napisał/a: majagoyan 2009-10-15 11:06
Biedna siostro w nieszczęściu - afobam można brać ale zdecydowanie pod kontrolą. Plecam stronę. benzodiazeminy. org. niestety dalej nie pamietam. tam dowiesz się wszystko o benzodiazepinach. I nie od rzeczy byłoby odwiedzie heprreal. To wpradzie forum dla ćpunów, ale zaprawiajć si ei benzodiazepinami. Tam jest sporo wiadomość o tym jak szybko sie można uzależnić,jak z tego uzależniena wyjść
Co uzaleźnienia - zrób sobie przerwę tak 5 dni i zobacz co się będzie działo - jeśli zazniesz się dygotać, czuć silny ból i niepokój w ciele, jeśli pojawią sie myśli samobójcze albo np - skłanające do picia alko - leć do najlepszegp doktora i niech ci rozpiszę czas czas kolejnych zmienijsznych dawek. I powodzenia życzę? Nie wiem czy w twoim przypadku faktycznie był potrzebny detos. To sami oceńcie z lekrzem ale innym niż ten od afobamu)



a
napisał/a: iwonak. 2009-10-15 12:58
Marto, oczywiście, że możemy razem stawic czoła nerwicy i afobamowi. Przykro mi, że nie masz wsparcia w swoim mężu ale może to trochę Twoja wina? Piszę tak z własnego doświadczenia, tzn. nie miałam okazji do zdrady ale też czasami kłócę sie z męzem i wtedy wydaje mi się że on mnie już nie kocha.... a potem zaczęłam sie zastanawiać o co tak naprawdę się kłócimy? No i tak sobie myślę, ze w większości przypadków o duperele i to ja zaczynam. Po jakimś czasie naprawdę można mieć dość jak ktoś się Ciebie wiecznie czepia. Teraz jak mam zrobić awanturę o to, ze np. jakaś rzecz leży nie na swoim miejscu to się chwilę zastanowię, głęboki oddech i miłym głosem mówię: mógłbyś położyć to na miejsce. Czasami nawet się uśmiechnę :) to naprawdę działa. Był czas kiedy było między nami delikatnie mówiąc niefajnie, prawie ze sobą nie rozmawialiśmy. Teraz tez czasami są gorsze dni (no bo kto ich nie ma) ale jest o wiele lepiej. Ja odkąd urodziłam (2,5 roku temu) śpię z małą i to też jest czasami przyczyną tych napiętych sytuacji ale jakoś nie mogę się przeprowadzić do drugiego pokoju bo ona taka malutka zostanie sama.....:) Poza tym jakoś przeszła mi chęć na sex, w przeciwieństwie do meża. Naczytałam się kiedyś, że to przez tabletki antykoncepcyjne więc odstawiłam je, może rzeczywiście jest trochę lepiej ale chyba bardziej zabija mnie ta monotonia, codziennie to samo...
Tak więc proponuję przeanalizować sytuację, przytulić się do męża, najzwyczajniej w świecie porozmawiać....
Zyczę Ci aby sytuacja się wyjaśniła, bo takie życie między młotem a kowadłem nie pomaga w zwalczaniu nerwicy.
napisał/a: wera13 2009-10-15 14:22
Oj Iwonko- niestety prawda jest taka,że to mój mąż jest do bani...
Wszyscy nawet ci którzy mojego męża dobrze znają i lubią - pytają się mnie jak jak z nim wytrzymuję...
A prawda jest złożona- oczywiście na początku byłam zakochana- nawet nie wiedziałam ,że tak bardzo...
Niestety w momencie pojawienia się kogoś nowego- mimowolnie porównujesz, ja naprawdę bronię się przed tym wszystkim - ale jak tu się nie oprzec kiedy widzisz - i odczuwasz- z jednej strony ciągłe kłótnie,kąśliwe wredne uwagi a z drugiej strony w pracy mam coś odwrotnego.
Najgorsze jest to ,że wcale mnie to tak strasznie nie męczy- tzn. na razie to tylko platoniczny temat -więc w sumie nie muszę się tłumaczyc- ale po kolejnej awanturze w domu - po prostu widzę ,że można się zatracic i tyle...
Poza tym to akceptacja, świadomość, że ktoś się o ciebie martwi, myśli - i na razie niczego nie chce w zamian- ( no taka głupia to ja nie jestem -haha -dlatego dodałam narazie)- uskrzydla mnie, dodaje odwagi, chęci do działania, czuję się ze sobą lepiej mam siłę...
Więc nie wiem czy to takie złe i godne potępienia...
Zresztą nie zabiegam też o aprobatę - po prostu to się dzieje i już...
napisał/a: iwonak. 2009-10-15 14:52
Martuniu, ja Ciebie nie potępiam, nie znam ani Ciebie ani Twojego męża. Poza tym uważam, ze każdy jest panem swego losu i sam decyduje o swoim życiu. Jeżeli naprawdę tak Ci źle z mężem to może pomyśl o rozwiazaniu tego problemu. Wiem, że to nie takie hop siup ale nic na siłę.... Naprawdę nie umiem Ci doradzić bo tak jak pisałam nie znam sytuacji ani Waszego podejścia i zaangażowania (Twojego i męża), musisz sama wybrać a na razie skoro masz wsparcie w koledze i daje Ci to siłę i chęć do życia to korzystaj ile wlezie (oczywiście nie traktuj tego jako zachęty do zdrady bo ja jestem WIELKĄ przeciwniczką takich skoków w bok). Wiem sama po sobie jak bardzo tacy znerwicowani ludzie jak my potrzebują wsparcia najbliższych. Mój mąż nie należy do tych, którzy mają uczucia wymalowane na twarzy ale widzę, ze martwi się jak mam "nerwa", wysyła mnie ciagle do lekarza :) a ja byłam i wszystko jest ok, trudno mu jest zrozumieć te moje napady i czasami mnie denerwuje pytaniem: czym Ty się stresujesz, przecież wszystko jest ok. Nie umiem mu wytłumaczyć ze to przychodzi z nienacka a najczęściej właśnie wtedy, kiedy jestem niby zrelaksowana.
napisał/a: wera13 2009-10-15 16:10
OJ i tak dzięki Iwonka- może mój małżonek się wreszcie ocknie- a może nie?
Mam w każdym razie dosyć- myślenia o całym świecie i ich problemach - i odkładania swoich spraw i pragnień na potem, myślę ,że to właśnie była jedna z kropli która przelała czarę goryczy...
Moje sprawy i ja na szarym końcu, i te ciągłe zamartwianie się : o zdrowie córki- tu mogłybysmy sobie rękę podać- ja się zmasakrowałam jak już było właśnie po wszystkim (w zeszłym roku moja córka miała zabieg pod narkozą) i właśnie po udanym zabiegu mnie dopadła nerwica- oczywiście jeszcze nie wiedziałam ,że to ona- ale od zeszłego roku tak się męczę...mam straszną jazdę ,że jej się coś stanie- doszłam nawet do tego że byłam w stanie wprowadzić się w stan - jakbym moje dziecko straciła- takie jazdy w głowie...
Na szczęście mi to przeszło, ale to już było na prawdę na granicy szaleństwa...I jeszcze te wyrzuty - że za długo siedzę w pracy, nie mam odpowiednio dużo czasu - żeby z nią spędzic - w zeszłym roku zresztą przeholowałam, głównie praca bardzo absorbująca, ciągłe kursy , no i moja mała wiecznie chora - niby nic takiego a rozstroiło mnie na tak długi czas...
Pozdrawiam Marta
napisał/a: majagoyan 2009-10-15 18:52
czesc marcela. uważaj z tym kolegą z pracy bo można nieźle sobie w życiu namotać. Jak czujesz że w małżeństwie coś jest nie tak może warto wybrać się na psychoterapie dla par?
napisał/a: wera13 2009-10-15 22:08
wiem dziewczyny,jato wszystko wiem- nie wiem jak ja się mogę tak na to łapać- Boże ja tak bardzo pragnę akceptacji i miłości ,że rzucam sięna pierwszą lepsząokazję i jeszcze urabiam do teg teorię
napisał/a: iwonak. 2009-10-16 08:50
Marto, a naprawdę nie da się na spokojnie usiąść i pogadać z tym Twoim mężem? Powiedzieć właśnie to co nam, że bardzo potrzebujesz akceptacji i miłości, że źle się dzieje w waszym związku....itd.
napisał/a: wera13 2009-10-16 10:14
Iwonko droga mi się już nie chce z nim gadac- tak po prostu, ile można- on mnie nie słucha...
albo nie chce usłyszec...
Ale dobra niepotrzebnie ten temat wypłynął na forum- nieważne - jakoś sobie poradzę...
Zaczynam 3 dzień bez afobamu- daję radę , dzisiaj rano przez moment było gorzej ale opanowałam się, ngadałam sobie ,że nim mi nie jest i skupiłam się na pracy- no i jakoś się rozeszlo...
Mam nadzieję,że dzisiaj dam radę...
Życzę wszystkim miłego dnia...
napisał/a: iwonak. 2009-10-16 11:37
tak jak piszesz: sama musisz się z tym uporać (niestety) a co do afobamu to ja wczoraj rano też miałam jakieś chwile słabości ale nie dałam się (jak sie naczytam o mozliwości uzależnienia to mi przechodzą napady lęku :) , tak więc od środy od godz. 14:00 nie brałam, za to wzięłam do torebki hydroxizinum w tabletkach (to podobno jest słabsze ale nie uzależnia) i jak już nie dam rady to wezmę to drugie lekarstwo (chyba bezpieczniejsze). Na razie jest ok..... pod względem nerwicy bo coś mnie kręci na przeziębienie albo grypę :( Miłego dnia