Afobam- czyli moja nerwica się rozkręca?

napisał/a: wera13 2009-10-30 13:53
OJ iWONKO- szukaj dobrych stron i tyle, mysl pozytywnie, jak ci się nic nie chce to nic nie rób- czasami to też pomaga - odpoczywaj i tyle...

Ja jakoś spoko- codziennie od rana staram się byc w dobrym nastroju, nie przejmowac sie niczym i szukac jasnych stron - no i jest ok...
Pozdrawiam ciepło !!!
napisał/a: iwonak. 2009-11-09 09:47
Cieszę sie ze zmiany pracy ale strasznie sie denerwuję tymi zmianami i dzisiaj znowu nie przespałam nocy. Niby sobie tłumaczę, ze dam radę, ze będzie lepiej itp. ale coś we mnie siedzi w środku i nie daje mi na luzie do tego wszystkiego podejść. Musiałam wziąc hydroxizinum a i tak przez dwie godziny leżałam i nie mogłam zasnąć, bo jak tylko zamknęłam oczy i zasypiałam to zaraz się budziłam zdenerwowana. Masakra. Mój mąż mi ciagle gada: mówiłem złóż wypowiedzenie 2 tygodnie wcześniej (tak jak mam w umowie) i już byś miała z głowy a wymyśliłaś sobie miesiac i teraz się meczysz. No i ma rację, ale mnie sie wydawało, ze już teraz będę miała taki komfort psychiczny i luz .... a jest inaczej. Uffffff, kiedy to sie skończy?
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-11-09 12:10
Witaj Iwona.
My, ludzie mamy cos takiego, ze nie umiemy byc cierpliwi.Jestesmy jak małe dzieci, będac wiekiem osobami dorosłymi.Jest takie powiedzenie: jak sie powiedziało A, trzeba powiedziec i B.Znajdujesz sie w takiej własnie sytuacji.Mogłaś zrobic tak, jak teraz wypomina Ci mąż, ale " mleko sie juz wylało" i JEST TAK JAK JEST. Wszyscy psycholodzy radzą akceptować fakty, czyli to jak jest.Musisz jeszcze dopracować w " starej pracy", a część Ciebie ma jej dość i już chciałaby miec ją za sobą.A jak znam życie(nowej pracy też sie chyba obawiasz) BO KAZDA ZMIANA ZAWSZE RODZI LĘk.Wazne , by nie dać mu sie zdominować.W Twojej sytuacji najlepsza jest : zgoda na fakty (tyle i tyle musze jeszcze popracowac). Z góry zgoda na to, ze w nowej pracy tez trzeba sie będzie aaklimatyzowac( wiec moze byc różnie, na początku). Nasz umysł, gdy przedstawimy mu racjonalne powody, dla ktorych coś musi sie dziac, jest w stanie przyjąć to do wiadomosci.Gorzej z nasza podświadomoscią, która jest takim dzieckiem w nas (naszymi emocjami, lękami).To ją musiałabyś przekonac do tych dla Ciebie oczywistych i nieuniknionych zmian.Musiałabys siebie przekonac do opanowania zniecierpliwienia., gdyż DZIECIOM PRZYSTOI NIECIERPLIWOŚĆ(muszą sięe jej dopiero nauczyć), ale osoby DOROSŁE WIEKIEM, powinny miec opanowaną sztukę cierpliwości.Piszę tak książkowo, bo dzis wiem, że tak powinno być, ale późno nauczyłam sie cierpliwości(nawet nie wiedziałam, ze jako osoba dorosła powinnam byc cierpliwa).Mam nadzieję, że te moje przemyslenia na cos Ci sie przydarzą( ze Cię nie wkurzą tylko(, lecz pomogą zapanować nad emocjonalnoscią podswiadomości w Tobie.Pozdrawiam.
napisał/a: iwonak. 2009-11-09 14:33
dziękuję za te przemyślenia, zgadzam się jak najbardziej ale problem polega na tym, że te moje wczorajsze i nocne samopoczucie wynikło nie wiadomo skad bo nawet przez weekend nie myślałam o starej czy o nowej pracy. Po prostu, tak jak gdzieś kiedyś przeczytałam, my nerwicowcy nie możemy odpoczywać bo najczęściej w czasie takiego "nicnierobienia" atakuje nas jakiś dziwny lęk przed niewiadomo czym :( i tak właśnie miałam. Siedziałam sobie i oglądałam tv, dziecko spało,mąż w pracy normalnie sielanka i nagle ni stąd ni zowąd zrobiło mi sie gorąco i opanował dziwny lęk. Oczywiście zaczęłam się nakręcać że coś złego się ze mna dzieje a ja sama z dzieckiem w domu itp... znamy to wszyscy. Tak więc moja nieciepliwość moze wynika z tego, że sobie tłumaczę (chyba naiwnie) że jak zmienię pracę to wyleczę się z nerwicy :), będzie inaczej,lepiej.... mam nadzieję, ze tak będzie :)
napisał/a: wera13 2009-11-09 14:51
Iwonko
To prawda z tym nic nie robieniem- ja niestety mam tak samo - nie mogę pozwolic sobie na chwilę wytchnienia, nie pozwalam sobie odpoczywac w bierny sposób- cały czas coś robie - ale czynności ,które mnie satysfakcjonują- zabierają moją głowę, mysli ze sobą ...
Jak tylko mam więcej czasu - zaczynam się nakręcac ,zastanawiac, myslec ,że dawno mnie nic nie złapało- i po chwili mam pierwsze symptomy , moich wyimaginowanych chorób, doznań...
Uczę się więc cały czas nie skupiac się i tak bardzo nie wsłuchiwac w siebie, cały czas bagatelizuję objawy, które faktycznie po chwili przechodzą jak się na nie zwraca uwagi...Polecam Ci książkę : Jak się nie martwic i zacząc życ- fajnie napisana- częśc z zalecanych porad wykorzystuję w swojej walce z nerwicą- ta książka do mnie trafiła i pomogłą mi - może tobie też pomoże...
Pozdrawiam i pamiętaj - wszystkie objawy zawsze w końcu mijają- zawsze!!!
A w nowej pracy będzie super !!!
Pozdrawiam - życząc dużo słońca i pozytywnych mysli
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-11-09 15:40
Witajcie Marcelo i Iwonko.
Juz przypominałam na różnych watkach link,podany przez Zenobiusza dot.historii meżczyzny, ktory wyszedł z nerwicy lekowej.Przypomnę go Wam tutaj ze względu na naprawdę doskonałe informacje, jak sobie poradzic z ta przypadłoscią( gdyz on nie nazywa nerwicy chorobą lecz stanem) i sa w tej historii opisane objawy, o ktorych Wy piszecie..To sa bardzo dobre materiały, jesli nie czytałyscie, sprawdźcie. Podaje link HTTP://moja-nerwica.republika.pl/
Jest jeszcze jeden sposób na objawy : Świadomie je próbować wywoływać( pół zartem pół serio), mówiac sobie cos takiego: o czuję, ze zaraz dostane paniki, albo pojawi sie jakis lęk, za dugo był spokój.Co , jeszcze mi serce nie kołacze? To niemozliwe, zeby sie zaraz nie pojawiło uczucie zimna w stopach i w rękach ,. A co z uciskiem w głowie i z objawem zatkanych uszu.itd.Jest to sposób dla osób zdeterminowanych, lubiących eksperymenty.A najciekawsze w tym wszystkim jest to, ŻE GDY SIĘ CZEKA NA OBJAWY, ONE SIE NIE POJAWIAJą.Ale rozumiem, ze nie kazdy by miał w sobie taka ochotę spróbowac tego sposobu.Dodaje, ze to nie jest mój pomysł, ja o tym gdzies wyczytałam, ale mi sie podoba.Czasem tak sobie żartowałam. Gdy opisujecie Wasze oczekiwanie ( z lękiem) na objawy przy najlżejszych zmianach w ciele, moze ten sposób byłby lepszy.Pozdrawiam
napisał/a: wera13 2009-11-10 10:05
Pani Jadwigo- to bardzo mądre co Pani radzi- osobiście czytałam opis wychodzenia z nerwicy" moja-nerwica.republika.pl/ - do mnie bardzo trafił i także szczerze polecam Iwonko-
Może kiedyś wypróbuję na sobie- to podejscie z humorem do objawów nerwicy- może podziała- jak to mówią śmiech to zdrowie !!!
Pani Jadwigo- czy Pani udało się do końca zapanowac nad swoją nerwicą? Przeszło ? Da się z tego poprostu wyjśc?
Pozdrawiam
Marta
napisał/a: iwonak. 2009-11-10 10:45
Witam wszystkich, właśnie jestem po lekturze moja-nerwica.republika.pl. Powiem tak, mam trochę inne objawy (np. nie mam lęku przed wyjściem z domu) mnie "trafia" czasem w domu czasem w pracy - różnie. Też staram sie w czasie napadu lęku po prostu czymś zająć, zeby nie myśleć o tym co się ze mną dzieje. W ogóle mam plan zrobienia sobie wszystkich podstawowych badań dla własnego, świętego spokoju :)
Zaciekawiła mnie, polecana przez marcela1 książka, muszę sie rozejrzeć po ksiegarniach może ją znajdę. Chętnie ją przeczytam, moze rzeczywiście znajdę jakieś wskazówki dla siebie. Pozdrawiam
napisał/a: Jarost1403 2009-11-10 19:01
Witam. Pozwalam sobie włączyć się do kobiecej dyskusji. Książka, o której pisze Marta-znakomita! Polecam-myślę,że trudna do zdobycia. Pomysł ze zmianą pracy-jeszcze lepszy! Każdy psychoterapeuta to radzi- coś radykalnie zmienić! Męża albo pracę- wybrałaś pracę/ żartuję/. Teraz serio - będzie coraz lepiej. Zobaczysz? Zmiana pracy- to fantastyczne doświadczenie, nowi ludzie, nowe obowiązki, masz trochę telepaczki przed- to normalne- już sto lat temu zdefiniowano prawo odporu- wszystko co nowe- -straszy. Przerabiałem ten stan trzy razy i nigdy nie żałowałem.Teraz, wspominam tamte zakręcenia z uśmiechem, bo dopadły mnie paskudniejsze zdrowotne problemy - ale nie daję się. Pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: wera13 2009-11-11 10:39
Witaj Jarost- pisałam na pw- ale chyba nie doszło bo odpowiedzi nie było- pisze bez żalu- haha!!!
Co u Ciebie? Mam nadzieję,że jakoś leci- jak widzisz u mnie po staremu- raz na wozie...raz... itd.
Pozdrawiam
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-11-11 11:18
Witaj Marcelko..Witam Wszystkich.
.
Co do Twojego pytania, jak poradziłam sobie z nerwica, czy wyszłam z niej NA CZYSTO, odpowiem Ci tak:
1)dla mnie( podobnie jak dla tego mężczyzny, który wyszedł z nerwicy), NERWICA NIE JEST CHOROBĄ, lecz stanem emocjonalnym powstałym na skutek ciagłego unikania problemów, sytuacji( za trudnych dla nas naszym zdaniem), az w koncu nazbiera sie ich w nas tyle. ze nas doslownie zalewają.Nerwica jest (dla mnie, dzisiejszej) takim dziecięcym sposobem unikania zycia, bo moze sie wszystko jakos samo ułoży.Ja dziś umiem trzymac ster swego zycia w swoich rękach i bawię sie moim życiem.Tzw."problemy zyciowe" nie sa dla mnie kłopotem, lecz czyms w rodzaju zadań do wykonania i tak do nich podchodzę.Moge powiedziec CI TAK : NERWICA NIE MA WARUNKÓW, by we mnie powstac, gdyz postępując JAK OSOBA DOROSŁA, NIE STWARZAM JEJ DO TEGO OKAZJI. Jak juz pisałam : "WCHODZĘ Z MARSZU W KAŻDĄ (trudna dla mnie ( SYTUACJĘ i lepiej lub gorzej sie nią zajmuję.Z NICZEGO NIE ROBIĘ DZIŚ PROBLEMU, gdyz wiem, ze ŻYCIE( nasza Dusza) nie stawia przed nami zadań za trudnych dla nas(kiedys w to wierzyłam i dlatego uciekałam przed swymi lekcjami, az zaowocowało to nerwicą). STRACH MA WIELKIE OCZY.Jestem dzis ZDECYDOWANIE ODWAŻNIEJSZA, wiec LĘk ma mniejsze pole do popisu, by mnie straszyc tak jak kiedys.Przychodzą trudne( nawet i dla mnie sytuacje), ale:
a(wierzę w siebie, w moją dzisiejszą odwagę
b(ufam Bogu na swój osobisty sposób
c)wiedza, która zgromadziłam na temat życia, śmierci, Boga, relacji itd.pozwala mi znaleźć jakies sensowne rozwiaząnie w kazdej sytuacji ( mojej i nie mojej)
d( wierze w błogosławienie spraw , na które nie mam wpływu, a to sprawia, że gdy coś ( kogos) pobłogosławię, mam uczucie, ze zrobiłam najwięcej, co mogłam( nie naruszając przy tym niczyjej wolnej woli), wiec śpię spokojnie i zachowuję ufność w tej sprawie.
Gdy tamten mężczyzna pisał o swoim wyleczeniu z nerwicy, użył takich zdań :TEJ KSIĄŻCE ZAWDZIĘCZAM PÓŹNIEJSZE CAŁKOWITE WYZDROWIENIE.Gdy pisze CAŁKOWITE, to nie mam na mysli tylko BRAKU OBJAWÓW.Raczej to, ze NIE MUSZĘ SIE BAĆ ŻE CHOROBA KIEDYŚ WRÓCI, bo wiem, ze w istocie NIE JEST TO W OGÓLE CHOROBA, tylko STAN W KTÓRYM SIE ZNALAZŁEM z powodu pewnych okolicznosci (czy wrodzonych skłonnosci, które sam podsycałem).
Dokładnie to samo ja dzis czuje. Napisałam juz na którymś wątku, ze dzis jestem w innym miejscu niż BYŁAM PRZED NERWICĄ, GDYŻ DZIŚ UMIEM CIESZYĆ SIE ŻYCIEM BEZWARUNKOWO, a przed nerwicą tego nie umiałam.Dla mnie NERWICA, RAK, PRZEMOC itd.okazały sie DARAMI. Gdy czytałam w książkach N.Walscha "Rozmowy z Bogiem" i w innych zdanie :POSYŁAŁEM CI SAME ANIOŁY, STWARZAŁEM SAME CUDA, OTRZYMYWAŁEŚ SAME DARY, nie byłam w stanie w to uwierzyć.Jak mój mąż czy ojciec miałby byc dla mnie ANIOŁEM ? Zaczęłam czytać te książki w 2003r, a po 6, 7 latach musiałam sie z tymi słowami zgodzic.Polecam oczywiscie ksiązki tego autora do przeczytania gdyż(moim zdaniem) jest w nich WSZYSTKO, na kazdy temat zycia mozna znaleźć odpowiedź.
Mam nadzieje, ze odpowiedziałam Ci na Twoje pytanie, Marcelko.Pozdrawiam.
napisał/a: wera13 2009-11-12 09:07
P.Jadwigo dziękuję za odpowiedź- powoli dochodzę do podobnych wniosków- ja też przestaję traktowac nerwicę jako chorobę- myslę o niej raczej jako o stanie ,który mnie dopada- nad którym uczę się codziennie panowac- czasami z lepszym czasami z gorszym skutkiem.
Ale nie potrafię jej pobłogosławic - jak Pani- dla mnie "romans" z nerwicą to bardzo gorzka pigułka i jedno z gorszych doświadczeń ,które mnie dopadło- najgorzej jest na początku- kiedy zupełnie nie wie się co się właściwie dzieje, kiedy szuka się odpowiedzi- robi badania a jednocześnie coraz bardziej pogrąża w pesymistycznym i okrutnym stanie.
Ma się wielkie szczęście jeżeli trafi się na kompetentnego lekarza ,który zasugeruje nerwicę-pomoże- ja właściwie straciłam prawie 8 miesięcy swojego życia- żeby dojśc ,że to nerwica - zaakceptowac i uwierzyc ,że właśnie mi to się przytrafiło.
Wspominam to jako koszmar- kiedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje-było coraz gorzej...
Wiem ,że panują różne opinie na temat forów- ale ja dzieki commed - odzyskałam siebie...
Brzmi górnolotnie ale tak było!!!
P.Jadwigo jeszcze jedno pytanie- czy w czasie ""leczenia" stosowała Pani jakieś leki, psychoterapię - czy sama Pani tego dokonała?
Pozdrawiam