Afobam- czyli moja nerwica się rozkręca?

napisał/a: wera13 2009-09-17 09:13
Witam
Dawno mnie nie było ale nie próżnowałam- cały czas walczyłam na różne sposoby...
Robiąc kolejne badania, wykluczając kolejne schorzenia ...
Czytając odpowiednią literaturę,
Stosując techniki relaksacyjne...
Przewartościowując swoje cele, przeorganizowując swoje życie ...
Tłumacząc sobie,że to "tylko" na tle nerwowym...
Jakoś sobie radziłam - miałam wrażenie ,że coraz lepiej...
Trafiłam tez na doskonałego lekarza- typ z powołania - diagnostyk, który jako pierwszy w twarz powiedział mi to w co długo nie byłam w stanie uwierzyc - zespół jelita nadwrażliwego i on nazwał to "umiarkowana nerwica"
Początkowo zalecił leki na wyregulowanie pracy jelit i max dawkę dzienną do 6 tabletek walerin forte...
No ale wczoraj miałam wizytę kontrolną i niestety stwierdził,że jestesmy w punkcie wyjścia...
Zaczynamy na nowo tym razem przy pomocy afobamu !!!
I tu moje pytanie i prośba do wszystkich nerwusów którzy mieli jakieś doświadczenia z afobamem -
bardzo boję się wszelkich leków mogących uzależnic - po których nie czuję się sobą itp.
Przyjmuję bardzo małą dawkę 2 x dziennie po pół tabletki - zdaje się 500 mg opakowania ..., po 20 dniach kazał mi się zgłosic na konsultację, dodatkowo dzwonic gdybym zauważyła coś niepokojącego, no i oczywiście nie czytac ulotki informacyjnej bo pewnie będę dzowonic, że mam wszystkie objawy niepożądane ,. no i po tych 20 dniach będziemy zmniejszac dawkę i pozbywac się pomocy leku.
Wczoraj wzięłam pierwszą połówkę- bardzo chciało mi się spac - to podstawowy objaw , jestem tym wszystkim trochę przerażona matko ja już się nawet boję lekarstw...
Myślałam ,że udało mi się nad sobą zapanowac- a tu co dostaję "twardsze " leki i jestem w punkcie wyjścia?
Załamałam się trochę i mój zapał do walki ewidentnie osłabł...
napisał/a: wera13 2009-09-17 09:23
Wiem ,że nie mogę się poddac- ale ja ten afobam chyba przyciągnęłam...
Co dziwne moje przeorganizowane życie zdaje się byc naprawdę dobre... no gdyby nie to...
Nie mogę powiedziec i tak jest duzo lepiej odkąd uwierzyłam ,że mam nerwicę - jednak nad wieloma jej przykrymi objawami mimo wszystko panuję...,
Już nie rzucam zakupów w sklepie i nie uciekam tylko oddycham przez nos, skupiam na czymś innym uwagę i jakoś daję radę, przestałam głodowac w pracy tylko zamawiam i jem na siłę - no i jakoś jeszcze nigdy nie zwymiotowałam ani nic z tych rzeczy- a tego bałam się zawsze najbardziej,.No i juz nie boję się tak 12.00- to u nas w firmie pora lunchu- zawsze zaczynało mnie "brac" jak nadchodził czas jedzenia...
Więc są małe sukcesy- ale ostatnio przyczynę niestety znam" niezabliźniona rana z dzieciństwa"- o której myslłam ,że dawno za sobą - a jak wrócił demon z przeszłości- okazało się ,że chyba nie do końca sobie z nim poradziłam...
No i po wiadomościach z domu - tydzień " ataków"...
napisał/a: wera13 2009-09-17 09:31
Kiedy szłam na wizytę kontrolną - pomyślałam ciekawe co powie- a doktor zbadał mnie ,popatrzył,popytam i niestety trochę jak wyrok " jesteśmy w punkcie wyjścia"- walerin za słaby - celowo wprowadzam afobam - kurcze dziewczyny co ja mam robic , czy mi ten afobam pomoże spróbowac?
Mój doktor mówi zaufaj mi będzie ok...
Proszę was o opinie- chodzi mi głównie o doświadczenie z tym lekiem, odczucia, czy ktoś się uzależnił?
Nie chcę żeby lek powodował u mnie jeszcze większy stres...
Pomóżcie będę wdzięczna za opinie...
napisał/a: Passiflora 2009-09-17 09:43
Witaj Marcelo
Zdaje się, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Większość z tego co napisałaś mogłabym powiedzieć o sobie. Też czułam się lepiej, też panowałam nad nerwicą, też przeorganizowałam swoje życie. Co z tego, kiedy przyczyną mojej choroby są sprawy, które już się stały i są nieodwracalne. Przeszłam psychoterapię i wiem to, co mogę wiedzieć o mojej nerwicy.
Dostałam Afobam na ataki lęku panicznego, Ty zdaje się nie masz ataków? bo nic o tym nie piszesz, a to jest coś, czego nie da się nie zauważyć. Brałam pół tabletki w razie ataku i pomagało. Moim zdaniem Afobam to skuteczny lek, nie otumania, można w końcu poczuć ulgę i normalnie funkcjonować. Jeżeli Twój lekarz mówi: "zaufaj mi, będzie dobrze" to ja bym mu zaufała. Ten lek nie zwiększy Twojego stresu, wręcz przeciwnie.
napisał/a: wera13 2009-09-17 09:58
dziękuję Ci Passifloro- postanowiłam działac dwutorowo i we wtorek mam wizytę u psychologa- chyba te sprawy z dzieciństwa- jednak bardzo mi siedzą i widzisz jak wyszły po raz kolejny na światło dzienne - nawet nie przy mnie - siostra zadzwoniła- to już miałam tydzień z głowy...
Tylko ,że ty piszesz,że bierzesz afobam tylko jako ostatecznośc o ile dobrze rozumiem, a mój doktor zalecił 2 x dziennie po pół tabletki narazie 20 dni - dlatego mam obawy.
Ataki u mnie nie są juz takie mocne - generalnie daję z nimi radę życ- tylko jakośc tego życia jest żadna - to właśnie powiedział mi lekarz - masz się w końcu poczuc komfortowo tak jak było przedtem i ja ci w tym pomogę...
Myslisz ,że będzie dobrze?
Matko jestem jak dziecko - wiem wymuszam odpowiedź...
napisał/a: Passiflora 2009-09-17 12:26
Tak, biorę Afobam tylko w razie ataku lęku panicznego, po nim przechodzi jakby go nie było wcale.
Jednak jakość życia (nawet bez ataków) jest właśnie żadna. Chciałabym trafić do takiego lekarza, który powiedziałby mi to co Twój. Moja psychiatra, do której chodziłam na psychoterapię jest przeciwniczką brania leków przy nerwicy. Czasami myślałam, sobie, że łatwo jej mówić jak sama nie żyje dzień w dzień z uciskiem w głowie i stałym bólem.
Niestety nie da się opisać smaku kawy, komuś kto nigdy kawy nie pił.
Dlatego jestem bardzo ciekawa Twojego leczenia i jego rezultatów. Afobam jest lekiem nowej generacji i brany z rozsądkiem, pod kontrolą lekarza nie powinien tak szybko uzależnić. On działa bezpośrednio na układ nerwowy, ingeruje w jego funkcjonowanie, niweluje lęki i dolegliwości nerwicowe. Biorąc go można funkcjonować normalnie. Kiedyś zapytałam moją psychiatrę, czy mogę po nim prowadzić samochód. Odpowiedziała mi, że wiele osób dopiero po leku zauważa, że dotąd jeżdzili samochodem jak we mgle.
Jednak, ja oczywiście zaraz znajdę kilka ale.
Ale boję się uzależnienia.
Ale boję się leków w ogóle.
Ale co będzie jak trzeba będzie zwiększać dawki?
Ale lek nie usunie przyczyny, jednak psychoterapia też nie dała mi całkowitego wyzdrowienia, wiem już na czym polega moja nerwica, co jeszcze może dać mi psychoterapia?
Nadal nie jestem zdrowa i tak jak Ty szukam nowej drogi. Takie życie jak teraz, kiedy mam dni dobre i dni złe, kiedy w te dobre nadrabiam zaległości, a w te złe zamartwiam się o swoje zdrowie, to jest życie, które negatywnie wpływa na funkcjonowanie mojej rodziny.
Dlatego mam nadzieję, że Twój lekarz wie co mówi i będzie dobrze.
napisał/a: krysia1705 2009-09-17 17:10
Witam dziewczyny :)
Kiedy tak was czytam to tak widze siebie..... wlasnie w polowie drogi w walce z nerwica... Bylam po psychoterapi grupowej i wlasnie odstawilam leki...w glowie wszystko rozjasnione i poukaldane...myslalam ze teraz tylko wystarczy pozmieniac co konieczne i czekac wyzdrowienia! Moje samopoczucie bylo o niebo lepsze niz przed terapia...jednak nie na dlugo.....objawy po jakims czasie wrocily i stanelam w punkcie wyjscia!
Marcelko z tymi wiadomosciami trzeba sie po prostu rozprawic...spychajac je gdzies gleboko nie zalatwimy problemu! Na niektore sprawy lub wydarzenia nie mamy wplywu...z tymi musimy sie jakos pogodzic,moze komus wybaczyc! jednak wiele zeczy ktore wydaja sie nie do przerobienia z odrobina wysilku mozna pozmieniac! To jest czasami bardzo bolesne...wiem bo dlugo uczylam sie mowic NIE !
Na twoim miejscu zaufalabym lekarzowi....przez 20 dni nie uzaleznisz sie od leku...sprobowac zawsze warto!

Passifloro...wiem o czym mowisz...jezeli chodzi o ten niedosyt...niby wszystko wiesz a objawy co jakis czas powracaja! To znaczy ze jednak nie wszystkie karty zostaly odkryte...jest cos lub ktos...albo jakas sytuacja...ktora pszeszakadza ci w drodze do pelnego spokoju a w efekcie wyzdrowienia! Twoja psychoteraputka jest swietna...to widac...po tym jak piszesz! Jednak jezeli czujesz wlasnie ten niedosyt...szukaj jeszcze innej drogi badz innego psychoteraputy....byc moze naprowadzi cie na calkiem inny trop! U mnie wlasnie tak bylo :)
Pozdrawiam dziewczyny serdecznie!
napisał/a: Passiflora 2009-09-17 20:54
Masz rację Krysiu, coś nadal jest nie tak, a ja nie wiem co.
Wczoraj kiedy wracałam do domu po odwiezieniu córki do szkoły, na czerwonym świetle zorientowałam się, że nie mam przy sobie komórki. Do tej chwili czułam się dobrze i w jednej chwili to się zmieniło, nagłe zdenerwowanie, mały atak paniki. Wsadziłam nos w rękaw i odddychałam powoli wydychanym powietrzem. Jakoś to się uspokoiło, ale potem już cały dzień do niczego. Napięcie w głowie i potworny ból wszystkich mięśni czaszki. Zastanawiam się nad tym co się dzieje, bo od tygodnia coraz gorzej się czuję.
Moje życie rodzinne jest odpukać udane, mąż wspiera mnie tak, jak tylko facet który nie rozumie o co chodzi potrafi.
Może bliski koniec wakacji i powrót do pracy tak mnie stresuje? coraz częściej myślę o tym, żeby się zwolnić.
Spróbowałabym leczenia podobnego do tego, które lekarz zalecił Marceli, ale ja wiem, że leki nie wyleczą nerwicy. Jednak może tak bardzo pobudzony układ nerwowy potrzebuje leków dla wyciszenia, żeby psychika mogła odpocząć i się sama uleczyć?
Bo przy ciągłych bólach człowiek jest stale na nich skupiony chce czy nie chce.
napisał/a: lucyna21 2009-09-17 21:44
Dziewczyny ja 5 lat temu brałam przez 9 miesięcy afobam 0,25 na noc. Objawy minęły. Z odstawieniem nie miałam problemu. Trzy lata były w miarę, potem rok brałam znów 0,25 na noc, ale do tego doszła depresja, też wpadłam w panikę, że zażywając afobam mam takie koszmarne lęki, myślałam,że się uzależniłam, zmieniono mi na coaxil. Jednak wiem, że same leki to za mało, duże znaczenie ma psychoterapia. Jednak dziewczyny to jest wtedy konieczne, gdy inne rzeczy nie pomagają. Lepiej spróbować coś ziołowego, np. meliskę, to ostatnio mój ulubiony napój. Pozdrawiam.
napisał/a: krysia1705 2009-09-17 21:59
Passifloro...na droge do wyleczenia nie ma zadnej regoly...kazdy krazy tymi zawilymi sciezkami po swojemu...troche tak po omacku! Czasami trzeba sie dobrze wsluchac w siebie zeby zrozumiec o co chodzi! Posluchaj...branie lekow jakis czas to nie porazka...jezeli czujesz ze to wyciszenie byloby ci teraz bardzo potrzebne, to mysle ze nic sie nie stanie jak bedziesz sobie pomagac tabletkami jakis czas! Byleby to nie bylo oszukiwaniem samej siebie! Kiedy czklowiek sie wyciszy..automatycznie nabiera wiecej sil i checi do dzialania...wtedy mozna odstawic leki i zaczac dzialac od nowa ! Ja tez dlugo nie moglam skojazyc dlaczego uciekam w objawy.....na pytanie terapeutki ;a co sie wydarzylo ze objawy sie nasilily...nie potrafilam odpowiedziec.....jednak ona mnie ciagle zapewniala ze tak same od siebie sie nie nasilily,musi byc jakas przyczyna! Powinnam isc roznymi tropami az poczuje ze to jest to ! Czasami ze strachu,leku przed odrzuceniem badz utrata poczucia bezpieczestwa..... cos podswiadomie wypieramy albo myslimy ze to nie mozliwe ze to jest wlasnie dla tego! Po prostu nie bierzemy tego pod uwage! Dlatego na poczatku ten wglad w siebie moze byc taki nie pelny i nie do konca uczciwy :) Kochana Passifloro pozory czasami myla :) Moze przyjzyj sie swojej pracy...skoro kraza ci takie mysli zeby sie zwolnic...dlaczego tak jest,dlaczego czujesz lek myslac o niej? Przyjzyj sie dokladnie mezowi...nie watpie ze cie kocha i wspiera....ale moze jest cos czego w nim nie akceptujesz ? Mozesz tak powoli sobie krok po kroczku analizowac....czasami samo cos wyskoczy,nawet nie proszone :) sprobuj !
napisał/a: wera13 2009-09-18 08:42
Droga Passifloro- każdemu chyba przychodzi w pewnej chwili myśl o porzuceniu pracy- mnie bardzo często " łapało " w pracy, tak mocno mnie to męczyło, nie dawało spokoju, codziennie rano zastanawiałam się czy dzisiaj dam radę czy nie , czy znowu przesiedzę godzinę w łazience próbując się uspokoic - czy wytrzymam kolejne spotkanie - nie ucieknę...
Nawet mój mąż - który lubi czuc się bezpiecznie finansowo- a wiadomo,że jak 2 osoby pracują est oto łatwiej, zasugerował rzucenie pracy- ale właśnie wtedy pomyślałam- że muszę do tego podejśc inaczej, praca z drugiej strony uczy nas systematyczności, punktualności, chociaż nie wiem co musimy wstac, nie wiem -pomalowac się, ubrac itd. " robic", życ...
Ostatnio przeprowadzałam rekrutację w mojej firmie - masakra ile ludzi tej pracy nie ma, o jakich dramatach w związku z tym opowiadali...
Tak sobie myślę praca zabiera sporo czasu ale (to już o mnie) powiem szczerze jak ja mam go za dużo, zaczynam" za dużo "myślec, o sobie, o swoich dolegliwościach itp. Jednym z moich sposobów na uniknięcie rozkręcającego się złego samopoczucia- jest odciągnięcie uwagi- ja najczęściej sprzątam, męczę się fizycznie , szoruję, zmywam, domywam- to mnie uspokaja!!!
A każdy ma doła jak wraca do pracy po urlopie, wakacjach czy ma nerwicę czy nie,.
Zapytaj kogokolwiek jak było- zwykle ludzie odpowiadają : za krótko, już zapomniałam...
Pozdrawiam
napisał/a: wera13 2009-09-18 08:53
Droga Krysiu trochę mnie załamałaś ta " połową drogi" - myslałam ,że jestem tak bliska celu i wyzdrowienia ...
Był moment to były cudowne dwa tygodnie, kiedy naprawdę czułam się jak przedtem, byłam w 100 % sobą, czułam się piękna ,kochana, wypoczęta , opalona i wszystko na raz...
No i co się stało? Nie potrafię odpowiedziec co - nie wierzę ,że telefon od siostry dotyczący tematów z przeszłości tak mnie wytrącił z równowagi i zepsuł tak wiele?
To był jeden głupi telefon...
Najgorsze jest chyba to okropne rozczarowanie, że niestety to wraca , krąży i zawsze gdzieś jest obok...Zastanawiałam się nawet czy może nie spróbowac się do tego przyzwyczaic?
chociaż nie wiem czy potrafię...
Ciężko jest i tyle, faktycznie tracę nadzieję,żeuda się tego pozbyc na zawsze i jestem zła i niestety zazdrosna- że inni żyją normalnie, idą gdzie chcą, robią co chcą, nie upatrują w każdym najmniejszym bólu, kolejnego ataku, mają ochotę wypic alkohol to piją, napic się kawy to piją- ja juz się lampki wina boję wypic - wiecznie biorę jakieś lekarstwa- ach nie chciałam marudzic od rana!!!
Dzisiaj piątek weekendu początek - będzie dobrze- jak w to uwierzę to to przyciągnę - miłego dnia dziewczyny!!!