Na miejscu Doroty…

Na miejscu Doroty
Dorota stanęła przed poważnym wyborem moralnym. Zna sekret swojej siostry, ale nie ma odwagi powiedzieć prawdy rodzinie, bo chce ją chronić. Co powinna zrobić?
/ 31.05.2011 10:03
Na miejscu Doroty
Dorota miała wszystko. Kochających rodziców, młodszą o trzy lata siostrę Magdę, która była dla niej prawdziwą przyjaciółką, gromadkę przyjaciół, z którymi spędzała każdą wolną chwilę, udało się jej chodzić do fajnych szkół, dostała się na wymarzone studia. Mimo to czuła się samotna. Każdy związek z mężczyzną kończył się dla niej porażką, burzliwymi rozstaniem, hektolitrami łez i mocnym postanowieniem, że już nigdy nie zaufa żadnemu facetowi. Magda nieraz rozmawiała o tym z siostrą, przekonywała, że jeszcze uda się jej ułożyć sobie życie. – Wystarczy tylko – mówiła – że przestaniesz być taka wymagająca, że od czasu do czasu pójdziesz na kompromis, że nie będziesz tylko żądać, ale i dawać. Na tym tle często dochodziło do siostrzanych sporów. Dorota kiwała głową, ale swoje myślała.
Gdy obroniła dyplom, Magda akurat kończyła drugi rok. I chociaż była mniej atrakcyjna od starszej siostry, kręciło się koło niej wielu przystojniaków. Przebierała jednak jak w ulęgałkach. Ten zbyt oschły, tamten zbyt uległy, a jeszcze inny mało zaradny. A tak na dobrą sprawę, żaden nie nadaje się na partnera na całe życie. Dorotę to trochę bolało, ale wierzyła, że i ona kiedyś pozna mężczyznę ze swoich snów.

Na czwartym roku Magda poznała Konrada.
Był piękny jak marzenie, dobrze wykształcony, czuły i kochający. Dla Magdy za mało przystojny, za mało wykształcony, i za mało czuły. Dorota nie mogła pojąć, dlaczego mimo tych wad, siostra się z Konradem spotyka. Gdy pewnego dnia siostra powiedziała, że wychodzi za mąż za Konrada, Dorotą wpadła w szał.
- Przecież ty go w ogóle nie kochasz, chcesz unieszczęśliwić takiego porządnego człowieka.
- Jestem w ciąży, i nie mam zamiaru wychowywać swojego dziecka sama.
- Czy rzeczywiście Konrad jest ojcem dziecka?
- A czy to ma jakieś znaczenie, przecież powiedziałam, że nie mam zamiaru występować w roli samotnej matki. On nie musi wiedzieć, kto jest ojcem dziecka.
Po raz pierwszy tak na serio siostra wyprowadziła ją z równowagi. Nie przypuszczała, że jest aż tak perfidna. Mimo to milczała. Z jednej strony dlatego, że to była Magda, z drugiej, że nie umiała tego problemu rozwiązać. No, bo co niby miała powiedzieć. Że siostra łże, że Konrad stał się ofiarą jej paskudnej gry, że ten związek nie ma przyszłości. Stanęła więc karnie w urzędzie jako świadek, podpisała jakiś dokument, pogratulowała młodym małżonkom, zjawiła się także na przyjęciu weselnym.

Gdy urodziła się Zosia, zaczęła nawet odwiedzać siostrę, zostawać z małą, gdy Magda musiała wyjść z domu, a Konrad jeszcze nie wrócił z pracy. Wszystko, co robiła, było niezgodne z jej sztywnymi zasadami, ale brnęła dalej, bo nie potrafiła powiedzieć, że wie o wszystkim, ale milczy, bo jest zwyczajnym tchórzem.  Za dwa lata na świat przyszedł Mateusz. Konrad był w siódmym niebie, urodził mu się przecież syn, następca tronu, ktoś, kto przedłuży w przyszłości ród.
- A kto jest ojcem Mateuszka – zapytała któregoś dnia Magdę, gdy ta znowu poprosiła ją o zostanie z dziećmi.
- Obrażasz mnie. Ojcem jest ten sam mężczyzna, który jest ojcem Zosi.
- Czyli jeden do robienia dzieci, a drugi do płacenia na nie i wychowywania. Fajnie się urządziłaś. Swoje życie wybudowałaś na kłamstwie i podłości. Dłużej już na mnie nie licz.

Stosunki siostrzane zrobiły się bardziej niż chłodne. Właściwie to Dorota i Magda przestały się spotykać. Starsza siostra wprawdzie tęskniła za dziećmi Magdy, ale nie potrafiła dalej na to wszystko patrzeć. Do tego stopnia odsunęła się od Doroty, że nawet nie przychodziła do rodziców na wspólne niedzielne obiady, zawsze znajdowała jakieś wytłumaczenie, wymyślała przyczyny, podawała argumenty, dlaczego nie. Rodzice coś podejrzewali i postanowili z Dorotą porozmawiać. Wiła się jak przysłowiowy piskorz. Wreszcie matka zapytała wprost.
 – Czy ty aby Dorotka, nie zakochałaś się w swoim szwagrze, nie chcesz ranić Magdy, a nie potrafisz sama tego problemu rozwiązać.
- Spróbuj pogadać ze swoją ulubioną córeczką.
- To nieprawda, że ulubioną. Zawsze traktowałam was jednakowo. Może czasami bardziej przyglądałam się Madzi, ale wydawało mi się, że jest słabsza i mniej od ciebie zaradna.
- I dlatego ona ma dom, dzieci, a ja jestem do łatania rodzinnych dziur. Może już jestem zmęczona, może nie mam ochoty zajmować się cudzymi dziećmi, może po prostu pora, by Magda zrozumiała, że to są jej dzieci, i przestała wykorzystywać innych, gdy ona fruwa po mieście.
- Ale nikt dla ciebie nie jest wystarczająco dobry.
- Nieprawda mamo, ale ty tego nie widzisz, a ja nie mam ochoty ci o tym opowiadać.

To nie była dobra rozmowa.
Rodzice się obrazili, Dorota popłakała, a kłamstwo kwitło. I znowu Dorota zostawała z małymi wieczorami, wyjeżdżała z nimi na weekendy, kupowała im prezenty, a Magda znikała na kilka godzin z domu, by odpocząć od dziecięcego gadania. Starsza siostra była bezradna, ale lojalna, młodsza zadowolona z życia, Konrad zakochany w żonie i dzieciach, a biologiczny ojciec wolny i bez obowiązków.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA