Operacja: tak, amputacja – nie!

Nowa metoda terapii raka piersi pozwala na precyzyjne usunięcie chorych tkanek.
/ 16.03.2006 16:57
 
Jeszcze do niedawna wykrycie guzka kojarzyło się nam z koniecznością amputacji zaatakowanej nowotworem piersi. Na szczęście tak radykalna metoda u wielu kobiet nie musi już być stosowana, bo w ostatnim roku nastąpił w Polsce przełom w leczeniu tego rodzaju raka. Onkolodzy mogą dziś zaproponować pacjentkom nową terapię, stosowaną już na Zachodzie. Dzięki leczeniu „oszczędzającemu” oraz tzw. metodzie węzła wartowniczego można nie tylko uratować pierś, ale też (w większości przypadków) zachować węzły chłonne położone pod pachą.
Zdaniem dr. Roberta Chmielewskiego, który wykonuje takie zabiegi w Centrum Onkologii, jest to niezwykle istotna zmiana w porównaniu z dotychczas stosowaną terapią. Wiązała się ona bowiem prawie zawsze z amputacją całej piersi oraz usunięciem na wszelki wypadek 10–30 węzłów znajdujących się pod pachą. Wiele kobiet, u których wykonano taki zabieg, cierpiało na dolegliwości utrudniające normalne funkcjonowanie, np. ból i puchnięcie ręki (często bywała mniej sprawna).
Nowa terapia stała się możliwa dzięki odkryciu precyzyjnej metody pozwalającej stwierdzić, czy węzły położone pod pachą zostały zaatakowane przez nowotwór rozwijający się w piersi.

Węzły chłonne – pozostają
Węzły chłonne są czymś w rodzaju filtrów zatrzymujących substancje mogące zagrażać naszemu zdrowiu. W strategicznych punktach ciała (na szyi, pod pachami, w pachwinach, w brzuchu i klatce piersiowej) przez 24 godziny na dobę tworzą się przeciwciała i komórki żerne, których zadaniem jest zwalczanie ciał obcych – bakterii, wirusów i komórek nowotworowych. Gdy organizm zostaje zaatakowany przez jakąś infekcję, węzły odpowiedzialne za odpowiednią partię ciała natychmiast się powiększają. Np. gdy masz zapalenie gardła, powiększają się węzły szyjne. Za prawą i lewą pierś odpowiadają węzły umiejscowione pod przylegającą do nich pachą. To właśnie do nich (a potem dalej, do krwi) wędruje limfa – płynie z każdej piersi w kierunku położonej obok pachy. Wraz z nią mogą więc łatwo przedostać się komórki nowotworowe, co grozi rozprzestrzenieniem się ich po całym ciele. Dlatego dotychczas większości kobiet operowanych na raka węzły usuwano na wszelki wypadek.
Dzięki nowej metodzie, stosowanej już bezpłatnie w kilku ośrodkach onkologicznych w Polsce, lekarz upewnia się, czy w węźle odpowiedzialnym za chorą pierś znajdują się komórki nowotworowe. Jeśli nie, wystarczy jedynie wyciąć guzek.

Błękit prawdę mówi
W metodzie badania „węzła wartowniczego” (strzegącego przed zagrożeniem) ważną rolę odgrywa błękitny barwnik. Dzięki niemu lekarz może z łatwością rozpoznać strategiczny węzeł wśród wielu innych.
W przeddzień operacji w okolicę guzka wstrzykuje się izotop promieniotwórczy. Na monitorze widać, do którego węzła spływa z chorej piersi limfa. To właśnie ważny dla diagnozy „węzeł wartowniczy”. Następnego dnia, podczas operacji, w pierś wstrzykuje się błękitny barwnik, który wędruje z limfą pod pachę, zabarwiając węzeł na niebiesko. Dzięki temu lekarz wie, gdzie mogą być komórki nowotworowe, pochodzące z piersi. Z węzła tego pobiera się tkankę do badania histopatologicznego. Jeśli okaże się, że nie ma w niej komórek rakowych, chirurg nie musi usuwać węzłów chłonnych. Tak jest w przypadku 90–95 proc. nowotworów, których wielkość nie przekracza 2 cm.
Nowa metoda terapii ma dla kobiety wiele zalet:
- zyskuje ona stuprocentową pewność, że nowotwór zaatakował jedynie pierś;
- operacja trwa krócej niż zabieg radykalny;
- zmniejsza się ryzyko powikłań pooperacyjnych;
- na piersi i pod pachą pozostaje jedynie niewielka blizna;
- po zabiegu nie jest konieczna rehabilitacja ręki.

Dla kogo taka terapia
Metodę oszczędzającą pierś i węzły chłonne można zastosować w przypadku guzków, których średnica nie przekracza 2 cm. Dlatego tak ważne jest częste kontrolowanie piersi. Nowotwór o średnicy 1 cm daje się już wykryć przy bardzo dokładnym sprawdzeniu piersi palcami. Onkolodzy twierdzą, że większość guzków takiej wielkości rozwija się kilka lat. Guz większy, o średnicy 2 cm, tworzy się przeważnie 6–8 lat. Jeśli więc systematycznie badasz piersi palcami i co rok wykonujesz mammografię lub USG, fundujesz sobie prawdziwą „polisę na życie”. Masz szansę wykryć raka w stadium, w którym można go całkiem wyleczyć.
Zdaniem dr. Chmielewskiego, do onkologów zgłasza się wreszcie coraz więcej kobiet z niewielkimi guzkami. To jednak wciąż za mało. Nadal większość pacjentek przychodzi do lekarza, dopiero gdy guz ma już 3 lub więcej centymetrów średnicy. Niestety, wielu z nich nie udaje się uratować. A przecież, jak wskazują dane z innych krajów, rak wcale nie musi być chorobą śmiertelną. Jeśli więc nigdy nie robiłaś badań kontrolnych, zrób je jak najprędzej.

Kampania życia
Rozpoczyna się kolejna akcja pod hasłem „Kampania życia – Avon kontra rak piersi”, której celem jest przekonanie kobiet o konieczności robienia badań profilaktycznych, a także rozpowszechnianie informacji o metodach zapobiegania chorobie i organizowanie marszów nadziei. Jej symbolem jest jak zwykle różowa wstążeczka. Od marca Avon rozpocznie sprzedaż posrebrzanego naszyjnika (15 zł), z której dochód zostanie przekazany na walkę z rakiem.

Aleksandra Barcikowska

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!