Nie bądźmy głusi na problemy niedosłyszących

Wraz z rozwojem niedosłuchu zaczynają zanikać dźwięki, osoba chora prosi rozmówców o powtarzanie wypowiadanych słów /fot. Fotolia
Problemy ze słuchem krępują. Nie tylko osobę niedosłyszącą, ale i jej otoczenie. Choremu najbardziej dokucza wyobcowanie. Ludziom trudno zrozumieć świat ciszy i zniekształconych dźwięków. A przecież to niedosłyszący mają problem ze zmysłowym odbieraniem świata. Co się dzieje, gdy słuch nagle zaczyna szwankować?
Marta Wilczkowska / 01.07.2016 15:06
Wraz z rozwojem niedosłuchu zaczynają zanikać dźwięki, osoba chora prosi rozmówców o powtarzanie wypowiadanych słów /fot. Fotolia

Gdy pojawiają się pierwsze problemy ze słuchem, na ogół je bagatelizujemy. Trochę z arogancji, trochę z wiary, że to chwilowa niedyspozycja, ale głównie – ze wstydu. Obawiamy się reakcji bliskich na zmiany, które zaszły w naszym życiu. Jednak zdecydowanie bardziej obawiamy się reakcji dalszego otoczenia, ludzi zupełnie nam obcych. Dlaczego? Ponieważ w ostatnim czasie wydłużyła się średnia wieku dla ludzi aktywnych zawodowo. Po 70-ce wciąż mamy apetyt na życie i chcemy cieszyć się nim jak najdłużej. Nie godzimy się na cierpienie w samotności.

Jak się zaczyna wykluczenie ze świata dźwięków? Zazwyczaj w błahy sposób – pojawiają się szumy w uszach, mowa innych przestaje być wyraźna i zrozumiała. Na ogół pierwsze symptomy są bagatelizowane, co jest największym błędem. W obawie przed niezrozumieniem czy zawstydzeniem ukrywamy niedyspozycję przed otoczeniem. Niestety z upływem czasu problem się nawarstwia i w pewnym momencie zaczyna nas przerastać. Najdotkliwszą konsekwencją niedosłuchu jest wykluczenie z życia społecznego i towarzyskiego. Pojawia się obustronne niezrozumienie: niedosłyszącego oraz jego otoczenia.

Otoczenie zwykle nie jest przygotowane na specjalne warunki w rozmowie, dlatego z czasem zaczyna unikać osoby niedosłyszącej. Najczęściej jest to spowodowane dyskomfortem oraz nieumiejętnością dostosowania się do takiej osoby. Natomiast niedosłyszący unika kontaktu społecznego, bo zwyczajnie sprawia mu on trudność (często nie jest w stanie nadążyć za rozmówcą) oraz wprowadza w zakłopotanie. Należy pamiętać, że problemy ze słuchem są niedogodnością nie tylko w kontaktach interpersonalnych, ale także w codziennych czynnościach – oglądaniu telewizji, słuchaniu radia czy obsługiwaniu telefonu. Widać zatem, jak drastycznie zostaje okrojone pole aktywności człowieka.

Pierwszym krokiem w walce z zaburzeniem jest sięgnięcie po pomoc. Zgłoszenie się do lekarza oraz przejście przez badania pozwolą ustalić poziom utraty słuchu. Na początku wykonuje się badania dotyczące głośności oraz rozumienia. W pierwszym przypadku osoba badana jest zamykana w specjalnym pomieszczeniu, gdzie ma za zadanie wyłapać dźwięki o różnej częstotliwości. Natomiast w drugim przypadku, badany wysłuchuje serii krótkich słów (miękko bądź twardo zakończonych), które następnie musi powtórzyć.

Następnym krokiem jest wybór metody, która pomoże w zniwelowaniu bariery dźwiękowej. W tym celu pacjenci najczęściej sięgają po aparaty słuchowe. Niestety korzystanie z tego typu pomocy zastępczej nie jest tanie, mimo częściowej refundacji przez NFZ. Podobno najlepsze rezultaty osiąga się przy korzystaniu z aparatów zausznych, aczkolwiek niedosłyszących krępuje ich widoczność dla otoczenia.

Bywają jednak przypadki, w których aparaty nie pomagają. Wówczas wszczepiany jest implant ślimakowy – elektroniczna proteza ucha wewnętrznego, która składa się z dwóch części. Mikroprocesor (wszczepiony w kość skroniową) oraz procesor mowy (umiejscowiony za uchem) zastępują uszkodzone ucho. Procesor jest odpowiedzialny za pobieranie dźwięków z otoczenia, które z kolei po przekształceniu w serię impulsów elektrycznych trafiają przez skórę do wszczepionej części implantu. Następnie poprzez elektrody docierają do nerwu słuchowego w mózgu.

Warto jednak mieć na uwadze, że wszczepienie implantu jest znaczną ingerencją w organizm, dlatego trzeba dać sobie czas, by się przyzwyczaić do nowych warunków. Ponadto należy pamiętać o rehabilitacji, która w tym przypadku wymaga ogromnej cierpliwości.

Problemy ze słuchem dotyczą coraz większej liczby osób. Osoby starsze, a w ostatnim czasie ludzie coraz młodsi, uskarżają się na zaburzenia w odbiorze dźwięków. Jest to spowodowane niedbałością a czasem niedostateczną wiedzą na temat dbałości o słuch. Nie dość, że oglądamy telewizję z głośno ustawionym dźwiękiem, dodatkowo słuchamy muzyki przez słuchawki. Warto pamiętać, że prócz tego i tak jesteśmy narażeni na odbiór dźwięków zbytnio przeciążających nasze uszy. Niestety, najczęściej nie zdajemy sobie sprawy z wpływu złych nawyków na ewentualny niedosłuch w przyszłości. Jakoś nie zastanawiamy się nad konsekwencjami ryzykownych zachowań i wciąż nadwyrężamy możliwości swojego ciała z myślą, że „nic strasznego się nie stanie”.

Wyobraźnia nie sięga tak daleko, by odtworzyć świat ciszy. Może jest on zbyt odległy, a może po prostu nie chcemy o nim wiedzieć. A przecież niewiedza lub niewiara nie ustrzegą nas przed kalectwem. O tym, jak strasznym przeżyciem jest znalezienie się po drugiej stronie – bez dźwięków dowiadujemy się dopiero w momencie zachorowanie lub dzięki opowieściom osób, które same zmagają się z niedosłuchem.

Polecamy także: Aparat słuchowy - mała rzecz, duża poprawa.

Źródło: Rzeczpospolita, 13.04.2011 /em

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA