Dlaczego nikt nie potrafi mnie zrozumieć?

Wszystko dookoła zaczyna zmieniać barwy – niebo szarzeje, dachy domów okrywa ponury dym, ludzie rozpływają się smutnymi ulicami, nie zwracając na nikogo uwagi, rażące światło przebija się przez ciężkie chmury codzienności – skutecznie utrudniając otwarcie oczu...
/ 26.09.2009 09:33
Wszystko dookoła zaczyna zmieniać barwy – niebo szarzeje, dachy domów okrywa ponury dym, ludzie rozpływają się smutnymi ulicami, nie zwracając na nikogo uwagi, rażące światło przebija się przez ciężkie chmury codzienności – skutecznie utrudniając otwarcie oczu... Nic już nie sprawia radości. Jeżeli uśmiech to wymuszony – dla świętego spokoju lub ironiczny.

Rankiem nie ma siły na to by rozchylić zlepione snem powieki, ciało zalega w łóżku jak ołowiany posąg, trudno nawet wypowiedzieć słowo. Jeżeli już uda się poruszyć i wstać – głowę ogarniają myśli o bezsensie własnej egzystencji, niebywałej trudności do podejmowania jakichkolwiek działań. Ciało snuje się po udeptanych wcześniej korytarzach życia, tam gdzie w miarę można poczuć się bezpiecznie. Pojawia się niechęć i obrzydzenie do siebie.

Dramatyzm ten sprawia, że jednostka wycofuje się z dotychczasowego życia. Pogrąża się coraz głębiej w czeluściach świata ciemności i smutku – „najlepiej byłoby zasnąć i już się nigdy nie obudzić…”

Dlaczego nikt nie potrafi mnie zrozumieć?

Obserwując osobę cierpiącą z powodu depresji, często nie znając istoty choroby, odbieramy jej zachowanie jako przejaw lenistwa i bezużyteczności, za co ją karcimy i wyrażamy niepochlebne, a wręcz dołujące opinie. To że osoba boryka się z depresją, niesie ze sobą wielkie ryzyko utraty samodzielności i mobilizacji do działań i bynajmniej nie wynika to z lenistwa czy nieuctwa. Dla osoby chorej ten stan jest ciężarem, który przytłacza, przynosząc tragiczne w skutkach efekty. Należy zrozumieć, że stan w którym znalazł się chory, usprawiedliwia jego bezradność w stosunku do pewnych aspektów życia. Dlatego też winniśmy go wspierać i stopniowo aktywizować, motywować, chwaląc za drobne czynności. Pamiętajmy zarazem, że chory szybko się męczy i nie należy obciążać go nadmiarem zadań.

Podobnie sprawa ma się z higieną. Chorzy mogą nie dostrzegać tego, że swoim niechlujnym i odrażającym wyglądem spowodowanym brakiem higieny, zniechęcają do siebie otoczenie. Jednak to też jest oznaka bezsilności. Warto delikatnie zasugerować np. umycie twarzy, uczesanie, kąpiel i pomoc w tych czynnościach.

Nastrój w depresji jest długotrwale obniżony. Dominują uczucia smutku i przygnębienia. Chory wpada także w anhedoniczną otchłań. Samopoczucie wyraźnie się pogarsza w godzinach porannych i w pierwszych dniach po weekendzie. Spowodowane jest to koniecznością wykonywania pewnych zadań i nagromadzonych z tego powodu stresów i zmartwień.

W pewnym momencie choroby, osoby z depresja mogą zacząć odczuwać lęk o różnym natężeniu. Jego poczucie bezpieczeństwa jest wówczas zachwiane. Chory jest spięty i podenerwowany.

Łóżko dla chorego na depresję jest nierozłącznym komponentem dnia codziennego i stanowi swego rodzaju azyl. Zaleganie w nim, niechęć do jego opuszczania to wyraz tego, jak chory jest bezsilny. Zazwyczaj w łóżku chory czuje się bezpieczniej. Komentarze w stylu: „No rusz się! Wstawaj! Weź się do życia! Co to takie leżenie?! Nie udawaj!” – nawet wypowiedziane w dobrej wierze, potrafią jeszcze bardziej ugodzić we wrażliwą psychikę chorego i głębiej pogrążyć go w marazmie.

Charakterystyczne w depresji są zaburzenia snu i to w różnej postaci. Chory może spać wiele godzin, podsypiając również za dnia, ale też sen może być krótki i przerywany, co znacznie pogarsza samopoczucie i rodzi zmęczenie.

Chory może również ujawniać zaburzenia łaknienia – albo nie je nic, albo zabija smutek kolejną porcją pożywienia. I jedna i druga opcja zniekształca poprawne proporcje ciała, rodząc negatywne odczucia, jak np. beznadziejność, upodlenie, przeświadczenie o własnej brzydocie, ociężałość. Stan niedożywienia i przejadanie się, często są przyczyna zaburzeń ze strony narządów wewnętrznych. Pogorszony stan fizyczny wpływa negatywnie na psychikę, a wiec cierpi i duch i ciało.

Zubożały świat depresyjny, może „urozmaicić się” urojeniami i omamami, na niekorzyść osoby chorej. Omamy, które często się pojawiają to omamy węchowe – czucie odoru rozkładającego się ciała, zgnilizny, stęchlizny. Urojenia z kolei dotyczą poczucia winy, grzeszności, potępienia i własnego upadku. Chory często też zgłasza, że wszystko złe co się stało to przez niego. Wytwory te budzą strach u cierpiącego na depresję, wpędzają jeszcze bardziej w chorobę i mogą zawładnąć jego życiem. Dlatego też nie można utwierdzać chorego w tym niepoprawnym myśleniu, ale też nie wolno go za to ostro krytykować. Na informacje o tym, że chory czuje smród rozkładających się zwłok, wystarczy zapewnić, że np. pomieszczenie jest przewietrzone i nie czuć w nim żadnego zapachu.

Umysł chorego przyćmiony smutkiem, bezsensem i znużeniem, nie jest w stanie poprawnie działać. Zaczynają się problemy z koncentracja, logicznym myśleniem, pamięcią. Chory obojętnieje, nie kontynuuje swoich zainteresowań nie dostrzegając w tym sensu.

Częstą dominantą myśli chorego jest własna śmierć. Pojawiają się rozmyślania o „dobrodziejstwie” śmierci. O tym, że innym byłoby lepiej gdyby on zniknął. Chory zastanawia się, jak to najskuteczniej załatwić – zbiera ku temu potrzebne informacje i przyrządy. Podejmuje rozmowy na temat śmierci, subtelnie coś sugeruje. Jego niezauważone wołanie o pomoc może niebawem zostać przyobleczone w czyny, a wtedy na wszelaką pomoc będzie za późno…

Jak porozumiewać się z chorym na depresję?
Aby nawiązać poprawny kontakt z taką osobą, należy odkryć w sobie lub wypracować umiejętność empatii. „Trzeba mieć dużo wyobraźni i zdolności wczuwania się by wejść w świat depresyjny”.

Kolejnym ważnym aspektem jest szacunek do osoby chorego i poważne traktowanie jego problemów. Trzeba odpowiednio dobierać słowa i zachować takt. Jeżeli nie mamy pojęcia co mu powiedzieć lub odpowiedzieć – powstrzymajmy się od mówienia. Źle dobrane słowo, może stać się przyczyna nieporozumień i rozdrażnienia. „Milczenie jest złotem”. Nie rezygnujmy z rozmów nawet, jeśli chory nic do nas nie mówi. Jednak trzeba wyczuć, kiedy nasz dialog jest nużący i męczący dla osoby chorej, udając się w ciche wspieranie. Istotna jest także umiejętność panowania nad swoimi emocjami, wyrozumiałość i cierpliwość. Odmienny świat przeżyć chorego wymaga zrozumienia, ale nie utwierdzania go w beznadziejności. Ciche towarzyszenie choremu, ciepłe gesty i chęć poświęcenia mu swojego czasu jest godna pochwały postawą. Życzliwość i serdeczność, która chory może otrzymać od bliskich jest bezcennym skarbem stanowiącym zarazem kolejny krok w kierunku zdrowia. Chory dostrzega, że nie jest sam. Jednak nie wolno dać się zmanipulować.

Ze względu na spowolnienie myślowe i zaburzenia koncentracji, komunikaty werbalne wysyłane do chorego powinny być proste, jasne i zrozumiałe. Trzeba mówić spokojnie i nie krzyczeć, nawet gdy chory sprawia wrażenie niesłuchającego. . Nie wolno naśmiewać się z chorego – śmiejemy się z nim. To wszystko zwiększa i umacnia poczucie bezpieczeństwa osoby cierpiącej z powodu depresji. Nie wolno przed chorym zatajać faktów o jego leczeniu. Zbyt długie rozmowy, duża ilość pytań i informacji przytłacza chorego i prowadzi do znużenia i rozdrażnienia

Rozśmieszanie i pocieszanie w stylu „wszystko będzie dobrze”, „jutro będzie lepiej” nie są odpowiednimi sformułowaniami. Są one fałszywym zapewnieniem i uspokajają jedynie tego, kto je wypowiada, a co gorsze, świadczą o braku empatii. Chory jeszcze bardziej ubolewa nad swoim losem.

W relacji z cierpiącym na depresję nie można być sztucznym i zamkniętym, gdyż powoduje to napiętą sytuację i obniża zaufanie chorego w stosunku do rozmówcy. Dużą rolę odgrywa bowiem aktywne słuchanie i obserwacja. Chory jeżeli znajdzie dobrego rozmówcę – otwiera się, cieszy się wewnętrznie z tego, że w końcu znalazł bratnią duszę, która nie krytykuje, nie ocenia, nie krzyczy, nie pokazuje swojej wyższości – a skupia się na przeżyciach i rozterkach chorego, chce wiedzieć co on przeżywa, wyjaśnia wątpliwości, wspiera oraz szuka i eksponuje pozytywne potencjały przykryte szarym płótnem depresji.

Chory depresyjny często podejmuje trudne tematy, jak np. pragnienie śmierci. Już samo to powinno skłonić otoczenie do czujności i obserwacji, gdyż osoba ta może targnąć się na swoje życie. Niekoniecznie chory powie o tym konkretnie i wprost. Może to robić czynami – zbieranie tabletek, ostrych narzędzi, zdobycie sznura, broni palnej, ale też pisanie testamentu, żegnanie się z rodziną i znajomymi oraz wreszcie słowne wyrażanie swojego pragnienia. Trzeba być zawsze gotowym na wysłuchanie tego, co chory chce nam powiedzieć. Jeżeli taka osoba stwarza zagrożenie dla siebie, wymaga bezzwłocznej pomocy psychiatrycznej.

Chory na depresję wymaga długotrwałej i skrupulatnej terapii. Niezastąpionym narzędziem terapeutycznym jest rozmowa, co zwykle spoczywa na barkach lekarza psychiatry, psychologów i innego personelu medycznego. Pomocna w terapii jest także rodzina i bliskie osoby z otoczenia chorego. Zaakceptowanie czasowej niewydolności umysłowej chorego, zrozumienie i poprawna komunikacja mogą skrócić proces leczniczy. Chory cierpiący z powodu depresji jest takim samym człowiekiem jak każdy z nas. Ma swoje potrzeby, nie jest człowiekiem złym czy dziwolągiem. To choroba zniekształca nam jego obraz. Przesadnie niska samoocena chorego oraz jego pesymizm powinny zostać przez nas zauważone i zrozumiane, ale nie pozostawione nietknięte. Zachęcanie do wspólnego spędzania czasu, nieforsowanych robótek domowych, zajęć na świeżym powietrzu czy obcowania ze sztuką mogą choć trochę urozmaicić życie chorego i często przyczyniają się do odwrotu objawów depresyjnych. Pośpiech nie jest tu wskazany – potrzeba dużo czasu, poświęcenia, cierpliwości i wytrwałości w działaniu.

Katarzyna Ziaja

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA