Za kulisami porno

Możemy oglądać je z nieskrywaną przyjemnością albo z nim walczyć i demonizować. Jedna rzecz, o której wszak warto pamiętać, to że to wszystko sztuczna rzeczywistość aktorów, którzy robią, to czego oczekują widzowie.
/ 14.03.2011 07:17

Możemy oglądać je z nieskrywaną przyjemnością albo z nim walczyć i demonizować. Jedna rzecz, o której wszak warto pamiętać, to że to wszystko sztuczna rzeczywistość aktorów, którzy robią, to czego oczekują widzowie.

Na potrzeby tego tekstu przeczytałam dziesiątki wywiadów ze światowymi i anonimowymi gwiazdami porno i wniosek ogólny był jeden. Praca jak każda inna, mająca swoje konsekwencje dla życia osobistego, ale nie mówiąca tak naprawdę wiele o moralności czy osobowości. Tak jak ginekolog, przedszkolanka czy psychiatra więzienny, aktor filmów dla dorosłych oczywiście ma trochę odmienny pryzmat spojrzenia na ludzi, ale stereotyp głupiej, pustej lali o mentalności prostytutki jest z pewnością krzywdzący.

Prawda jest taka, że większość dziewczyn, które trafiają do przemysłu pornograficznego to niedoszłe gwiazdy Hollywoodu czy top modelki. Próbowały sprzedać urodę czy talent i nie wyszło, więc robią to samo zdejmując bieliznę. Chodzą co dzień do pracy, spełniają życzenia szefa, dostają lepszą lub gorszą zapłatę, a po godzinach chodzą w zwykłych dżinsach i mają nawet chłopaków. To oczywiście sprawa trudniejsza, bo panowie mają tendencję do wzdychania do roznegliżowanych panienek z ekranu, ale mało który chciałby taką jako partnerkę, bo zazdrość boli. Nawet, jeśli kobieta idzie do pracy pogimnastykować się bez przyjemności, bo poza pasjonatkami typu Sasha Grey, rzeczywistość wygląda tak, że orgiastycznie przyjemne to to nie jest.

W dużych, komercyjnych filmach zdarza się tak, że para zmuszana jest do imitowania stosunku przez bite dwie godziny. W środku dnia, z ekipą dwudziestu ludzi ze światłami i kamerami, na mocnej viagrze i naturalnie z tonami sztucznego poślizgu. Kondomy są wciąż rzadkością w filmach dla dorosłych, bo panowie nie mają ochoty ich oglądać ze względu na psychiczną traumę, więc bezpieczeństwa stuprocentowego nie ma. Mimo że gwiazdy erotyczne masowo testuje się na wszystkie możliwe choroby weneryczne, ryzyko zawodowe jest znaczne (ok. 70 aktorów boryka się z problemami wenerycznymi).

Wracając do viagry, jest kilku gwiazdorów, którzy słyną z naturalnych talentów do twardnienia zawsze i wszędzie, ale biorąc pod uwagę wymagania czasowe i brak sprzyjających warunków do podniety zastrzyki prosto w penis są codziennością. Do tego dochodzi kłopotliwa dla obu płci kwestia owłosienia, które jest najwidoczniej aseksualne, bo jeden włosek nie prawa burzyć estetyki kadru. Codzienne golenie, woskowania, walka z podrażnieniem i irytacją naskórka - to kolejne uroki tej kariery. Nie mówiąc o tym, że pracę dostać niełatwo, bo potrzeba agenta, kontaktów, ciągłej aktywności. Jeśli więc czasem wydaje się wam, że jedna czy druga stękająca są jakoś rozkojarzone i nieprzekonywujące, to może po prostu myślą akurat o rachunkach za prąd.

Wreszcie, są rzeczy, których możesz nie mieć ochoty robić (nie każdemu starcza asertywności w obawie przed utratą pracy) i ludzie, z którym nie chciałbyś nawet wymienić uścisku dłoni, a co dopiero… Aktorki przyznają, że w takich sytuacjach skupiają się na przykład na jego stopach albo wizualizują sobie w głowie lekcję jogi.

Pozostaje pytanie, po co więc to robić? Przecież pracy dla młodych nie brakuje, zawsze można układać owoce w Tesco zamiast wynajmować swoją waginę. To prosty osąd nas, etycznych ludzi, którzy czasem może obejrzą porno w zaciszu, ale na pewno nie przeżyliby, gdyby ich córka wpadła w sieć nagiego biznesu. Może to jednak kwestia naszego zamkniętego światopoglądu? Wszystkie gwiazdy, o których czytałam, chcą się zakochać, wyjść za mąż, mieć dzieci i nie widzą związku między zmysłowością życia seksualnego a plastykową, udawaną pracą.

Redakcja poleca

REKLAMA