W wielkim mieście seksu już nie będzie

Choć premiera sequela kinowej wersji „Seksu w wielkim mieście” miała miejsce już jakiś czas temu, raz po raz wciąż rozbrzmiewają w mediach echa tego wydarzenia.
Marta Kosakowska / 30.09.2010 07:45

Choć premiera sequela kinowej wersji „Seksu w wielkim mieście” miała miejsce już jakiś czas temu, raz po raz wciąż rozbrzmiewają w mediach echa tego wydarzenia.

Ostatnio sprawa wróciła na tapetę za sprawą wypowiedzi Chrisa Noth'a (grającego postać Mr Big'a), który w wywiadzie grzmiał: „To już koniec. Media go zabiły. Wasz magazyn go ku*wa zabił! New York Magazine. Zupełnie, jakby wszyscy krytycy zebrali się i powiedzieli: "To musi umrzeć". Bo każdy z nich opublikował taką samą recenzję. Jakby nigdy nie oglądali tego filmu.”

Krytycy jednak film obejrzeli i fani serialu niestety również. Choćby się kochało ten serial całym sercem, miłością szczerą i bezgraniczną, to nie sposób powiedzieć, że film był wielkim dziełem sztuki filmowej. Po 12 latach, 94 odcinkach i dwóch filmach fabularnych Sarah Jessica Parker, Kim Cattrall, Kristin Davis i Cynthia Nixon wyskakują ze szpilek Manolo Blahnika i kończą pracę. Plany dotyczące produkcji trzeciej części filmu zostały zaniechane ze względu na fatalne recenzje, które zebrała ostatnia kinowa produkcja.

Druga część filmu była kontrowersyjna ze względu na osadzenie akcji w Abu Dhabi. Pojawiły się głosy oskarżające twórców o zapędy rasistowskie. Nie można było również nie zauważyć przerostu formy nad treścią. Blichtr, bogactwo i brak umiaru kuły w oczy. Powiecie, że to właśnie moda, błyskotki i ładne kadry przywiązały wielomilionową żeńską publiczność do serialu o czterech trzydziestoparoletnich przyjaciółkach z Nowego Jorku? Macie rację. Moda i wielki świat – owszem, ale jeśli ekskluzywne obrazki bardziej przyciągają uwagę niż fabuła filmu, to żal ściska serce każdego fana.

Już pierwsza część kinowego „Seksu w wielkim mieście” wzbudziła mieszane uczucia w wielbicielach serialu. Mówiło się o tandetnej fabule, wymuszonych splotach akcji i słodkim happy endzie, który nie korespondował z wcześniejszą ideą serialu.

Czy koniec historii o Carrie i jej przyjaciółkach to koniec pewnej ery? Bezsprzecznie przygody singielek z Nowego Jorku miały wpływ na pop kulturę tego okresu, a serial zapisze się w historii telewizji w rozdziale „kultowe” oraz niestety jako kolejny przykład na to, że braku błyskotliwego pomysłu na fabułę nie da się nadrobić nawet najbardziej markowymi ubraniami aktorek ani najpiękniejszymi krajobrazami w tle.

Fot. PR Photos

Redakcja poleca

REKLAMA