Sztuka zrozumienia mężczyzny

Jak można właściwie wytłumaczyć wielką podatność mężczyzny na zranienie? Czy nie powinien on - jako mężczyzna - mieć dość odwagi, aby po prostu być tym, kim jest naprawdę? Dlaczego tak trudno mu zaakceptować siebie jako kogoś, kto czuje się niepotrzebny i niekompetentny, bezradny i pełen lęku, niepotrzebny i sfrustrowany? Przecież do męskich cech należy odważne, bez lęku stawianie czoła rzeczywistości i nazywanie rzeczy po imieniu. Problem polega na tym, ze rzeczywistość nie odpowiada stworzonemu przez świat obrazowi Mężczyzny.
/ 20.10.2006 16:34
SZTUKA ZROZUMIENIA MĘŻCZYZNY - Walter Trobisch
czyli o tym, czego mężczyzna nie wie o sobie, a o czym jego żona nawet nie ma pojęcia

sztuka zrozumienia mężczyznyMężczyznę łatwo zranić, ponieważ musi odgrywać rolę, której grać nie jest w stanie. Rola, której mężczyzn nie potrafią dobrze odgrywać, to przynależność do "płci mocnej". Wysilają się i wytężają, lecz mimo tego ich występ nie jest bardzo wiarygodny. Gdy są młodzi mogą mieć złudzenia co do siebie, ale później w małżeństwie - stwierdzają, że nie potrafią zasłużyć na wiele oklasków za nasze wysiłki. Prawdziwa kobieta nie da się zwieść przez takie ambicje i miałaby ochotę prosić męża, aby był po prostu sympatyczną ludzką istotą, a nie jakimś rodzajem supermana.
Jak można właściwie wytłumaczyć wielką podatność mężczyzny na zranienie? Czy nie powinien on - jako mężczyzna - mieć dość odwagi, aby po prostu być tym, kim jest naprawdę? Dlaczego tak trudno mu zaakceptować siebie jako kogoś, kto czuje się niepotrzebny i niekompetentny, bezradny i pełen lęku, niepotrzebny i sfrustrowany? Przecież do męskich cech należy odważne, bez lęku stawianie czoła rzeczywistości i nazywanie rzeczy po imieniu. Problem polega na tym, ze rzeczywistość nie odpowiada stworzonemu przez świat obrazowi Mężczyzny.
Ten właśnie rozdźwięk między marzeniami a rzeczywistą rolą sprawia, że mężczyźni, czują się niepewnie. To z kolei przeszkadza im żyć w zgodzie ze sobą. Tak jak mają skłonność do niezauważania swoich żon i ich potrzeb, tak samo rozmijają się ze sobą samym. Kobieta szuka mężczyzny, który jej potrzebuje, spragniony jest tego, co ona może mu ofiarować i który nawet cieszy się, że jest stroną otrzymującą. Mężczyzna jeśli ustawia się w roli "wielkiego dawcy" i sądzi, że skoro jest mężczyzną, jest samowystarczalny - pokazuje tylko na każdym kroku, że jest mężczyzną niekompetentnym. Ten właśnie rozdźwięk między męskimi marzeniami a rzeczywistą rolą sprawia, że mężczyźni czują się niepewnie.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsze dwie opisują mężczyznę cierpiącego i stojącego w pozycjach obronnych. Mężczyzna cierpiący to mężczyzna niepewny, niekompetentny, z poczuciem niższości, bojący się, niepotrzebny, sfrustrowany i podatny na zranienie. Mężczyzna broniący się to mężczyzna przyjmujący rolę wszechmocnego władcy, nieprzystępnego szefa, milczącego Buddy, góry lodowej, mężczyzny zmęczonego lub niewiernego (niewierność traktowana jest tutaj jako jedna z pozycji obronnych). Z kolei w trzeciej części autor przedstawia mężczyznę uwolnionego - jakże innego od przedstawicieli płci męskiej przedstawionych w dwóch pierwszych częściach. Jest to człowiek uśmiechnięty, ojcowski, kochający, nie bojący się mówić, pozostający w kontakcie ze swoimi uczuciami. I z takim mężczyzną każda kobieta chciałaby się zestarzeć...

Oficyna Wydawnicza VOCATIO

Redakcja poleca

REKLAMA