Sherlock Holmes. Biografia nieautoryzowana, Nick Rennison

Czy można napisać biografię osoby, która nigdy nie istniała? Owszem, można. I można to zrobić w taki sposób, że czytelnik uwierzy w to, że ona... żyła naprawdę.
/ 13.01.2010 15:46
Czy można napisać biografię osoby, która nigdy nie istniała? Owszem, można. I można to zrobić w taki sposób, że czytelnik uwierzy w to, że ona... żyła naprawdę.

Sherlock Holmes. Biografia nieautoryzowana, Nick Rennison/ŚRODA/MANIA

Kim tak naprawdę był najbardziej tajemniczy detektyw literatury, Sherlock Holmes? Oprócz tego, że geniuszem, który nawet po najmniejszym śladzie pozostawionym na miejscu zbrodni w drodze niesamowicie przenikliwej dedukcji pomagał Scotland Yardowi schwycić złoczyńcę szybciej, niż przewidywały normalne procedury śledcze? Tak naprawdę wiemy o nim tylko tyle, ile przedstawił nam doktor John Watson – narrator opowiadań o dokonaniach Holmesa i jego najbliższy, o ile nie jedyny, przyjaciel i współpracownik. Artur Conan Doyle pod piórem doktora poskąpił informacji na temat historii życia Holmesa, od razu wprowadzając czytelnika do życia na Baker Street 221B, a w wypowiedzi bohaterów wplatając jedynie krótkie wzmianki o tym, czym się zajmował, gdzie się uczył i jakim był człowiekiem Sherlock Holmes sprzed detektywistycznej działalności. Cała ta kreacja przyczyniła się do zwiększenia aury tajemniczości unoszącej się wokół postaci detektywa, który zajmował się równie zagadkowymi sprawami kryminalnymi. Nick Rennison postanowił jednak odsłonić rąbka tajemnicy na temat bohatera opowiadań Doyle'a i przeprowadzić własne śledztwo na temat życia Sherlocka sprzed momentu rozpoczęcia jego detektywistycznej praktyki. Czy mu się to udało? Można stwierdzić, że jego dochodzenie jest równie ciekawe i wciągające jak śledztwa samego detektywa. I powoduje realne zwątpienie w to, czy ten bohater nigdy nie istniał...

Czytając książkę Rennisona, trzeba mieć się cały czas na baczności,
bo towarzysząc autorowi w jego udowadnianiu autentyczności genialnego detektywa wszech czasów, czytelnik mimowolnie „łapie się” na tym, że przedstawione przez pisarza jego dowody dotyczące historii rodziny Holmesów (sięgającej czasów średniowiecznych i na dodatek dobrze udokumentowanej) mogą naprawdę istnieć, że jego brat Mycroft był znaną osobistością w kręgach XIX-wiecznych najwyższych władz Wielkiej Brytanii, że Holmes był studentem uczelni w Cambridge, a znany w całej Anglii przestępca James Moriarty faktycznie spędzał sen z powiek tropiącego go przez niemal cale swoje życie detektywa... że właśnie te dowody, które Rennison zdobył, wnikliwe przetrząsając notatki Doyle'a, wspierając się różnymi opracowaniami i monografiami, które od czasu śmierci twórcy przygód Sherlocka pisane były przez poważnych literaturoznawców i zarówno amatorskich wielbicieli serii o Holmesie, ale nigdy autorstwa samego detektywa, odwiedzając Baker Street 221B, a przede wszystkim dogłębnie analizując wspomnienia Watsona – te wszystkie dowody na istnienie Sherlocka Holmesa przetrząsa na kartach swej powieści wnikliwie i tak przekonująco, że czytający zaczyna wierzyć we wszystko, co wyczytał z kart tej książki. Sam wciąga się w dochodzenie, które zasiewa co rusz wątpliwe „a może Holmes żył naprawdę?” i tylko zdrowy, iście holmesowski rozsądek oraz oko puszczane do czytelnika przez Rennisona sprawiają, że trzeźwiejemy i nie dajemy się wciągnąć w to szalone śledztwo rodem z poszukiwań nieuchwytnego Moriarty'ego. A chwilę później znowu dajemy się wciągnąć w biograficzną fikcję – z ogromną zresztą przyjemnością. I ciągle od nowa: brniemy w domniemania i poszlaki, wracamy do punktu wyjścia, bo a nuż autor nie ma racji... a może ma?

Kto by zresztą nie uwierzył tak dociekliwemu analitykowi, jakim okazuje się Rennison? Chyba tylko sam Sherlock Holmes.

Książka wydana pod patronatem We-Dwoje.pl.
Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA