Teściowa... Temat rzeka. W sensie, że nie raz chciałoby się ją utopić!

Jeżeli mama twojego ukochanego jest "taka sobie". Jeżeli za sobą nie przepadacie albo wręcz się nie znosicie, to wbrew tego co mówią ci inni, masz problem. Koleżanki przekonują cię, że "teściowa to nie rodzina"? Może i nie . Ale...nawet jeżeli po ślubie będziecie się do siebie zwracać per "pani" ...
/ 25.11.2006 21:52

Jeżeli mama twojego ukochanego jest "taka sobie". Jeżeli za sobą nie przepadacie albo wręcz się nie znosicie, to wbrew tego co mówią ci inni, masz problem.

Koleżanki przekonują cię, że "teściowa to nie rodzina"? Może i nie . Ale...nawet jeżeli po ślubie będziecie się do siebie zwracać per "pani" per "teeee, cho - no - tu" czy per " pinda głupia" jest jeden malutki problemik. Ona będzie czy to ci się to podoba czy nie, babcią twojego dziecka! A babcia to rodzina! O tym rzadko się myśli wychodząc za mąż. Wszystkie problemy wydaja się odległe. Ślub w niektórych przypadkach uważamy za "szach-mat". Dopięłam swego! Twój syn jest mój! Ona (teściowa) wygrała kilka bitew ale ja wygrałam wojnę! Ha!

 

No i wszystkiego najlepszego. Prawdziwe problemy teraz się zaczną a nie skończą! Dopóki śmierć lub rozwód was nie rozłączy.

Teściowe ( te z kawałów; o tych fajnych i kochanych - takie też są - napisze przy innej okazji) dzielić można na trzy główne grupy: te które wiedzą wszystko, te które nie wiedzą nic.

Obie grają na nerwach. Bo, niestety wkurza i posiadanie teściowej "lepszej" od nas samych, zarozumiałej i przekonanej o swej wyższości, bogatszej, lepiej wykształconej, czy po prostu "fajniejszej" jak i tej głupiej baby oglądającej seriale, telefilmy i dzwoniącej tylko, gdy jest reklama.

A trzecia grupa? Te które nie wiedza nic, ale wiedzą wszystko!

Nie biorą książki do ręki ale dyskutują nawet o rozbrojeniu bomby nuklearnej...że o złotych radach na długie pożycie małżeńskie nie wspomnę. Zapominając przy tym, że na czterech synów trzech już się rozwiodło, a jej pożycie - z mężem alkoholikiem i awanturnikiem daleko odbiega od idealnego. No, ale ona wie. Skoro wie, to radzi. I opowiada. Za każdym razem jak
przychodzicie ją odwiedzić pokazuje ci swoje zdjęcie ślubne i komentuje - słowo w słowo w ten sam sposób - że gdy była młoda (epoka przedlodowcowa) była zgrabna i nawet weterynarz się "za nią oglądał" i że cały kościół płakał jak ona wierność mężowi ślubowała... Ach! Wiedząc że współżyjesz z jej synem może też wyskoczyć z tekstem "o wyższości związków gdzie ma się jednego partnera na całe życie. I to po ślubie a nie przed!" Może pokazuje na twoje ud, uszczypliwie dodając ze jej uda - przed dziećmi były o połowę węższe?! Szkoda, że teraz ty w pasie masz o parę centymetrów mniej niż ona w łydce...."Ale od dzieciów się roztywa"- dodaje na usprawiedliwienie własnego obżarstwa...

Zrobisz zieloną sałatę dodając oliwę z oliwek a ona podnosi raban, że jest....rakotwórcza! Zmienisz kolor na blond - w czarnych było ci lepiej, powrócisz do czarnego - w blondzie było ci ładniej. Innymi słowy co dzień to przygoda. Co z taką teściową zrobić?

Jestem za radykalnymi rozwiązaniami. Nie dopuścić by stała się...teściową. Od początku, od pierwszych wizyt, obserwuj jego mamę. Jak zachowuje się względem ciebie, jak względem najbliższej rodziny. Patrz czy chodzi w rozpadających się papciach i czy zmawia różaniec gotując rosół, czy może strzepuje popiół do szklanek, czy pisze z błędami. Zwracaj uwagę na to co cię drażni. Patrz na rzeczy które was różnią i pamiętaj: ona już taka jest. Nie zmieni się! To co teraz cię denerwuje będzie ci dane oglądać przez najbliższych może nawet 40 lat! Może nawet z wami zamieszka! Może twój maż będzie wmawiał ci że to jego mamusia ma racje! Albo każe ci "dla dobra sprawy" przytakiwać, żeby nie było awantury. Raz przytakniesz. Drugi raz też. A trzeci? Skoro ona wszystko wie lepiej, pomyśl jak się zachowasz jak ona będzie z twoim dzieckiem robić dokładnie na odwrót niż ty, jak o to będziesz prosić? Myślisz, że "ustawisz" tak męża że do teściowej będziecie chodzić tylko na niedzielny obiad raz w miesiącu? Ok. To zupełnie możliwe. Ale czy to się nie odbije na waszym małżeństwie? Czy on w czasie kłótni nie wykrzyczy ci tego? Jak juz przyjrzysz się teściowej, popatrz i na teścia, na ewentualnych szwagrów czy szwagierki. Życie we dwoje jest niezwykle trudne, " i żyli długo i szczęśliwie" to niezły kit! Prawda jest taka: " I żyli dzień po dniu walcząc o przetrwanie ich związku". Wszystko można. Ale na krótką metę. Na dłuższą, różnice - przede wszystkim te kulturowe wychodzą i straszą. Wychodzą i drążnią .Drążą jak krople wody w skale. Nie ma szczęśliwego małżeństwa gdzie nie ma harmonii w rodzinie! To się nie da! Co powiesz jak dziecko spyta "dlaczego dziadek beka przy stole a babcia mówi " weznem" " ? Albo inaczej: gdy ona uważa że nie jesteś odpowiednia dla jej syna wyobraź sobie - przychodzi twój syn i spyta cię " mamuś , a kto to jest ignorantka"? - ty zadowolona, że dziecko zna eleganckie słowo na określenie idioty zna spytasz gdzie je słyszał a twój syn odpowie "bo babcia tak o tobie mówi!"!

Tak więc, wychodzi się nie za mąż, ale za całą rodzinę i jeszcze jedno: nie zapominaj, że....twoje dziecko może być kropla w kroplę jak ona, więc wybieraj nie tylko męża ale i teściową i rodzinę!
 


Redakcja poleca

REKLAMA