Razem przez 30 lat. Razem już na zawsze...

10 kwietnia lecieli razem w swoją ostatnią ziemską podróż... Dzień później Lech Kaczyński powrócił do Polski już sam. Na szczęście Para Prezydencka zostanie pochowana razem...
/ 14.04.2010 07:59
10 kwietnia lecieli razem w swoją ostatnią ziemską podróż... Dzień później Lech Kaczyński powrócił do Polski już sam. Na szczęście Para Prezydencka zostanie pochowana razem...

11. kwietRazem przez 30 lat. Razem już na
zawsze...nia, lotnisko w Warszawie. Zgromadzeni goście czekają na przylot samolotu. Na jego pokładzie znajduje się trumna z ciałem Prezydenta. Wśród tłumu widać Jarosława Kaczyńskiego i stojącą obok niego Martę, córkę Prezydenckiej Pary. W ciągu jednego dnia, na skutek tragedii w Smoleńsku  straciła rodziców. Polacy stracili najlepszych obywateli.



Wreszcie przylatuje samolot. Ozdobiona flagą trumna zostaje wyniesiona. Teraz Marta może pożegnać się z ojcem. Następnego dnia zwłoki jej matki zostają zidentyfikowane przez brata Marii Kaczyńskiej. 13 kwietnia ze swej ostatniej ziemskiej podróży wraca Pierwsza Dama. Wraca do Polski, dla której tak wiele zrobiła i do męża, z którym będzie pochowana w jednym grobie. Bo przecież nie może być inaczej...

Jest styczeń 1976 roku. Maria Mackiewicz, która pracuje w w Instytucie Morskim - jednostce resortowej Ministerstwa Gospodarki Morskiej, poznaje asystenta na wydziale prawa, Lecha Kaczyńskiego:

- Kiedyś moja przyjaciółka z Instytutu Morskiego zapytała, czy nie pomogłabym znaleźć mieszkania w Sopocie dla sympatycznego kolegi z Warszawy, który był asystentem na wydziale prawa. - opowiadała w jednym z ostatnich wywiadów Pani Prezydentowa- Zgodziłam się, umówiła nas na spotkanie. To był styczeń 1976 roku. Pamiętam, że tego dnia było bardzo mroźno. Z Leszkiem od razu przypadliśmy sobie do gustu. Kiedyś pomogłam mu wybrać prezent dla jego mamy. Znalazłam ładny naszyjnik ze skóry. Widział, że też mi się podoba. Jakiś czas później podarował mi identyczny. Długo go nosiłam, zawieruszył się gdzieś w stanie wojennym.

Para zaczęła się spotykać. Pasowali do siebie. Oboje spokojni, cisi, pełni ciepła. Dla wszystkich wspólnych znajomych szybko stało się jasne, że stanowią idealną parę. Co urzekło Marię Kaczyńska w przyszłym mężu?

- Trudno jest opowiedzieć, jak się rodzi miłość. Leszek był ciepły, troskliwy, miałam do niego zaufanie. Wiedziałam, że jeśli coś mi obiecał, to dotrzyma słowa. Imponował mi wiedzą, doskonale znał historię, tę prawdziwą wersję.

Czym innym podbiła serce Lecha żona:

- Maryla wnosiła w moje życie ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Jako mężczyzna bardzo tego potrzebowałem. Świat polityki jest światem trudnym. Nie przetrwałbym tego bez żony - wyznał niedawno w wywiadzie Lech Kaczyński. - Gdy oglądam się wstecz, mogę tylko powiedzieć: w moim życiu niemal wszystko mi się udało. Chciałem być naukowcem i nim zostałem. Zostałem politykiem, potem prezydentem.- Najlepszą rzeczą, jaka mu się w życiu udała, było jednak jego małżeństwo...
Lech Kaczyński działał w latach 70. w opozycji. Dla Marii była to naturalna droga, jaką powinien wybrać każdy świadomy sytuacji politycznej człowiek. I choć warunki materialne nie mogły zachwycać (młode małżeństwo wynajmowało dwa pokoiki), byli ze sobą bardzo szczęśliwi.

Najtrudniejsze chwile w ich związku miały jednak dopiero nastąpić:

- W czerwcu 1980 roku urodziłam Martę, a dwa miesiące później wybuchł strajk i mąż poszedł do Stoczni.- wspominała Maria Kaczyńska-  Jeździłam z malutkim dzieckiem w wózku do miasta, żeby dowiedzieć się od dziennikarzy, co się dzieje. Był to czas bardzo trudny nie tylko dla mnie, ale także dla milionów Polaków.

Mimo to Maria Kaczyńska nie narzeka. Podkreśla jak solidarnie wspierali się wtedy ludzie, jak można było liczyć na pomoc tych, którzy sami mieli niewiele. Na taką pomoc mogła liczyć, gdy jej mąż został internowany, a ona została sama z półtoraroczną Martą. Gdzieś w głębi duszy wierzyła jednak, że jeszcze wszystko będzie inaczej, lepiej. Ta wiara i siła pomogła jej wytrwać do końca.

Silny charakter przydał się obojgu także wiele lat później, w 2005 roku, gdy wspólnie przekroczyli próg Pałacu Prezydenckiego. Choć dziś, gdy cała Polska opłakuje zmarłych w katastrofie lotniczej, wtedy wielu szydziło i naśmiewało się ze skromnej, ale jakże eleganckiej Pary, nie zabrakło porównań z poprzednikami. Lech Kaczyński, mimo swych zasług, nie był ,,żywym symbolem walki o niepodległość", nie potrafił też tańczyć na scenie dla całego narodu. Maria, choć zwano ją ,,Myszką", nie potrafiła natomiast żyć w cieniu swego męża, nie czuła też potrzeby by błyszczeć na salonach.

Po prostu oboje byli inni niż ich poprzednicy. Swoją pracowitością i miłością potrafili krok po kroku zjednać sobie życzliwość coraz większego grona. Najwięcej sygnałów sympatii od społeczeństwa Maria Kaczyńska dostała po niechlubnej wypowiedzi Tadeusza Rydzyka, który nazwał ją ,,czarownicą". Po tym ataku coraz więcej osób wiedziało, jak wiele dla społeczeństwa robi

Prezydentowa, jak śmiałe ma marzenia:   

- Chciałabym, żeby w Polsce zniknęły domy dziecka. Żeby Polki dbały o swoje zdrowie. Dlatego aktywnie włączam się w kampanie walki z rakiem. Jako żona głowy państwa z radością wypełniam obowiązki wynikające z protokołu. Gościom z zagranicy staram się przybliżyć naszą historię i kulturę. Dzień rozpoczynam od przygotowania śniadania dla siebie i męża. Zawsze pijemy kawę z mlekiem. Często kładę się spać późno w nocy. Brakuje mi czasu dla siebie. Ale za to poznaję ludzi i miejsca, których w innych okolicznościach nie miałabym okazji zobaczyć.

Wielu Polaków zaczęło też doceniać postawę jej męża, który zawsze reagował zgodnie ze swoimi przekonaniami politycznymi...

Dziś katastrofa pod Smoleńskiem dla nas wszystkich jest symbolem podwójnego dramatu, oznaką, że historia zatoczyła ponure koło. Dla wielu zwykłych ludzi nagła śmierć Lecha Kaczyńskiego i jego żony jest też mądrą lekcją o zwyczajnej, ciepłej miłości.  W tych trudnych dla każdego Polaka chwilach, trudno sobie wyobrazić, by para prezydencka nie mogła być pochowana razem. W końcu przeżyli ze sobą aż 32 lata...

Joanna Bielas

Redakcja poleca

REKLAMA