"Prawdziwa historia Kota w Butach"

„Prawdziwa historia Kota w Butach” to pełna humoru, uwspółcześniona adaptacja słynnej bajki Charles’a Perrault. Jest to jedna z najdroższych animowanych produkcji tego roku.
/ 13.07.2009 08:13
„Prawdziwa historia Kota w Butach” to pełna humoru, uwspółcześniona adaptacja słynnej bajki Charles’a Perrault. Jest to jedna z najdroższych animowanych produkcji tego roku.

Młody młynarz dostaje w spadku dziwnego kota, który nie dość, że mówi, to jeszcze chodzi w butach, posiadających magiczną moc. Przy pomocy różnych sztuczek i z nieodłącznym humorem, kot pomoże swojemu nowemu panu zdobyć serce pięknej królewny, której największą życiową pasją jest taniec. Nie obejdzie się przy tym bez zasadzek, które na dzielną parę zastawiają różne typy spod ciemnej gwiazdy…

"Prawdziwa historia Kota w Butach"

Plejada barwnych postaci:


Kot w Butach

Kot jest głównym bohaterem tej historii. I ma czarodziejskie buty siedmiomilowe. Obiecał swojemu przyjacielowi Piotrusiowi, synowi młynarza, rękę królewny. To typowy dachowiec, który nie jest młodzieniaszkiem - brzuszek mu rośnie, bo lubi pić piwo. Często kłamie, ale jest naprawdę sympatyczny.

Piotruś
Piotruś jest jednym z synów młynarza. Przed śmiercią ojciec dał mu w spadku kota mieszkającego w młynie i przepowiedział świetlaną przyszłość. Piotruś ma zaufanie do ojca. Na początku historii Piotruś jest małym chłopcem, samotnie błąkającym się po drogach ze swoim kotem. Jest odważny, więc z optymizmem stawia czoła światu dorosłych.

"Prawdziwa historia Kota w Butach"

Królewna Marysia
Królewna Marysia ma dwie pasje: taniec i muzykę. Interpretuje w sposób bardzo osobisty wielkie arie operowe. Czasami ma trudny charakter, ale woli prawdziwe uczucia od pieniędzy i pozycji społecznej. Pociąga ją rzekomy markiz Karabas, gdyż dzięki swoim magicznym binoklom wie, że to młody młynarz ukrywa się pod tym nazwiskiem.

Król

Oczywiście jest bardzo królewski… ale śpi cały czas.

Królowa
Zarówno w życiu rodzinnym jak i w królestwie, to ona nosi spodnie. Jest bardzo zakochana w swoim grubym królewskim mężu i przyzywa go czule „misiem”. Ale jej główną troską jest, by wydać córkę za mąż.

Szambelan

Czarny charakter w tej historii. Chce poślubić królewnę, żeby zostać królem. Likwiduje wszystkich możliwych pretendentów do ręki królewny, zamieniając ich w ropuchy za pomocą czarodziejskich cukierków, które sam wytwarza. Jego niegodziwość jest tak wielka, że w końcu nas wzrusza.

Doc Marcel
Marcel to pesymista i fatalista o dobrym sercu i mocnych nerwach. Musi grać na organach dla Ogra, żeby go uspokoić, ponieważ przy najmniejszym stresie Ogr zamienia się w gigantycznego kalmara.

Ogr
Ogr jest „transformersem”, który starzeje się i powoli traci magiczna moc. Nie potrafi się już kontrolować. Bycie Ogrem wcale mu nie pasuje - jego marzenie to zostać kapitanem wielkiej żeglugi, a jego zamek jest przypomina dziwny kamienny okręt.

DEKORACJE: świat w stylu Gaudiego

„Każda dekoracja do filmu wymagała długiej pracy” – twierdzi Stéphane Daegelen, kierownik artystyczny i graficzny „Prawdziwej historii Kota w Butach”. „Dziś widać tylko mały kawałek ogromu naszej pracy! Zamek króla był dla mnie punktem wyjścia; wraz z nim zrobiłem podróż dookoła świata: próbowałem umieścić go w różnych sceneriach i stylach - w Szkocji, w kanionie, w Indiach… Aż pewnego dnia Pascal Hérold przyniósł szkice Gaudiego i XVIII-wiecznego architekta Ledoux. Ten utopista był architektem na papierze, autorem licznych poronionych projektów. Zacząłem więc od pudełka z czterema dziurami, bardzo dziecinnego przedstawienia zamku. Pascal powiedział mi: „Zgaudyzuj go!” I w efekcie powstało coś w rodzaju bezy, wielkiego tortu o obłych kształtach, który można zobaczyć w filmie.”

"Prawdziwa historia Kota w Butach"

Jednym z problemów „Prawdziwej historii Kota w Butach” było znalezienie wspólnego mianownika dla postaci i otoczenia, w którym będą przeżywać przygody.
„Pascal od początku chciał mieć karykatury. Trzeba było więc poprzesadzać z kształtami dekoracji, pogrubić je, żeby były bardziej zgrzebne, bardziej proste. Ja musiałem cały czas żonglować między kreskówką, a rzeczywistością. Rezultat jest czymś pomiędzy. W moich rysunkach, pierwszy rzut jest zawsze realistyczny, z prawidłowymi proporcjami, a kolejny inspirowany wskazówkami Pascala. Na przykład, w sali balowej, kolumny stały się grubsze, trochę powykrzywiane. Wyglądają jak wielkie miękkie lizaki.”

KOSTIUMY – inspiracja teatralna

W „Prawdziwej historii Kota w Butach”, również koncepcja kostiumów jest połączeniem dwóch światów: animacji i teatru. Macha Makeïeff wniosła do filmu cały swój kunszt kostiumologa teatralnego. Stéphane Daegelen miał za zadania wykonanie designu postaci i dekoracji: „Po raz pierwszy pracowałem z kimś ze świata teatru. W filmie naprawdę widać lwi pazur Machy. Umiała wykorzystać wszystko, co zrobiliśmy podczas przygotowań - to było pasjonujące. Czułem pozytywną chemię między nami podczas współpracy. Wszyscy byli zaskoczeni, widząc nasze ubrane postacie. A zaskoczyć innych to olbrzymi sukces!”

Macha Makeïeff: „Chciałam nadać indywidualny charakter każdemu kostiumowi. Wszystkie mówią coś o postaci, która je nosi. Opowiadam sobie historyjki o postaciach - to mój sposób pracy. Tworzę ubrania na podstawie osobowości, którą sobie wyobrażam. Epoka barokowa była moim źródłem inspiracji. Znalazłam w swoim atelier pełno kawałków starych materiałów, które trzymam w ramach dokumentacji; są dla mnie wskazówkami i skarbnicą wspomnień. Nad kostiumami do Kota pracowałam dokładnie tak samo, jak nad teatralnymi czy operowymi: wybrałam próbki materiałów, wykonałam rysunki i paletę kolorów. Wszystko zostało wykonane z taką samą precyzją, ze wszystkim wypadkami przy pracy z materiałami, ogólnymi krojami, przyszywanymi kawałkami, zaskakującymi połączeniami. Brokaty i akryl. Satyna i nylon. Skóra i bawełna. Moje postacie same się ubrały, zgodnie ze stylem swojego życia, nie wyszły ze sklepu z kostiumami. A ich prawdziwą tożsamość najlepiej odzwierciedlają buty. To była prawdziwa rozkosz pracować wokół różnych wariacji, wszystkich epok i pomieszanych materiałów.”

„Kot ma wygląd korsarza, rozkosznie łobuzerski. Pascalowi Hérold bardzo zależało na takim wizerunku kota - dobrze odżywiony kot młynarza, lecz z charakteru dachowiec, który ma puste kieszenie i kocha przygody. Pozuje na arystokratę i faktycznie potrafi zachowywać się bardzo dostojnie. Ubrałam go w stary wełniany sweter i dodatki z pięknych materiały, a szczególnie przyłożyłam się do jego kapelusza z piórem. To prawdziwy bohater.”
„Królewna jest bardzo żywiołowa, nastrój i poglądy zmieniają się jej cały czas, nie ma w sobie nic z introwertyczki. Jest gotowa wskoczyć w skórzane ciuchy i pójść tańczyć incognito w gospodzie. Zachowuje się jakby cały czas występowała na scenie, ma artystyczną wizję życia. Jej stroje ewoluują wraz z historią.”

„Łagodne szaleństwo Królowej widoczne jest w jej strojach; przypadkowych połączeniach starych materiałów i sztucznych tworzyw. Jest ponad protokołem, zmieniła etykietę dla swojej wygody i fantazji. Jej dworski płaszcz ma w sobie coś z podomki – aksamit strzyżony i gronostaj – ale po królewsku nosi pantofle!”

CHOREOGRAFIA: humor i kpina w tańcu
Aby rozruszać animowane postacie, Pascal Hérold postanowił wezwać na pomoc choreografkę, Louise Wallon. Wallon, z zawodu aktorka, w młodym wieku założyła własną trupę teatralną. Opowiada o początkach współpracy: „Pascal Hérold polubił mój niezdarny świat i zamierzoną nieprecyzyjność w moich spektaklach. Chciał to przenieść do scen tanecznych w swoim filmie. Jego technika animacji pozwala przekazać tę ludzką niezdarną stronę: królewna nie miała być profesjonalistką, lecz tańczyć, jak jej serce nakazywało. Widać w tańcu jej poczucie humoru, przekorność, kpinę i to, że nie jest głupia. Animacja jej tańca pokazuje również tę odrobinę szaleństwa, która w niej drzemie.”

Pascal poprosił Louise Wallon, żeby się spróbowała zaczerpnąć inspirację z filmów bollywoodzkich, a zwłaszcza „Devdas” w reżyserii Sanjay Leela Bhansali oraz z amerykańskich musicali takich, jak „My Fair Lady” George’a Cukora i „West Side Story” Roberta Wise’a. „Ten przegląd materiałów filmowych bardzo mi pomógł. Ale potem, musiałam o nich zapomnieć, by dać się ponieść muzyce Moriarty.”

Premiera: 31 lipca 2009
więcej: kinoswiat.pl
źródło: materiały prasowe Kino Świat

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA