Polskie szafy: Marchewkowa

Jej styl można opisać jednym słowem – retro. Inspiruje ją moda od lat 40-stych po 60-te. „Nieskomplikowane, choć perfekcyjne stroje to coś, co mnie kręci.” - tak o swoich stylizacjach mówi Marchewkowa, autorka bloga marchewkowa.pl.
Marta Kosakowska / 04.10.2010 12:16

Jej styl można opisać jednym słowem – retro. Inspiruje ją moda od lat 40-stych po 60-te. „Nieskomplikowane, choć perfekcyjne stroje to coś, co mnie kręci.” - tak o swoich stylizacjach mówi Marchewkowa, autorka bloga marchewkowa.pl.

Nazywasz siebie szafiarką. Co to dla Ciebie znaczy?
Nie sądzę, aby pod pojęciem “szafiarka” kryła się głębsza ideologia. To po prostu osoba pokazująca swoje ubrania/stylizacje na blogu czy na poświęconych tej tematyce stronach. Szafiarstwo nie jest dla mnie synonimem kupowania w lumpeksach czy przerabiania odzieży.

To raczej hobby czy styl życia?
Zdecydowanie hobby. Gdybym szafiarstwo nazwała stylem życia, czułabym się zobligowana do częstych wpisów i głośnej promocji bloga. A moje notki powstają w wolnej chwili, zdjęcia wykonuję zwykle przed wyjściem lub po powrocie do domu. Nie szukam niezwykłych plenerów, nie korzystam z profesjonalnego sprzętu fotograficznego. Interesuje mnie prosty przekaz – „Taką bluzkę dziś na siebie zarzuciłam”, „A to właśnie uszyłam”. Jednak lubię go podać w ładnej formie, dlatego na moich zdjęciach pojawiają się przeróżne graficzne dodatki

Prezentowane stylizacje nosisz na co dzień?
Oczywiście! Toczki, bereciki, sukienki z lat pięćdziesiątych – wszystko to przetestowałam w warunkach bojowych, czyli na wrocławskich ulicach. Choć w Internecie dość często spotykam się z niedowierzaniem, na polu bitwy moje stroje nie wzbudzają sensacji.

Czy bycie szafiarką wymaga dużych nakładów finansowych?
Czy kupuję większe ilości odzieży, aby pokazać je na blogu? Nie. W moim przypadku największym szafiarskim wydatkiem był zakup domeny.

Gdzie się ubierasz?
Do niedawna korzystałam głównie z ofert sklepów z używaną odzieżą (również tych internetowych), serwisów aukcyjnych oraz popularnych sieciówek. Trzy miesiące temu odkryłam, że potrafię (choć jestem samoukiem) uszyć coś więc niż prostą spódnice, a w tej chwili szyję większość moich ubrań. Daje mi to pewność, że każda z tych rzeczy będzie dopasowana i w stylu, który najbardziej mi odpowiada. A posiłkuję się głównie wykrojami z Burdy oraz oryginalnymi wykrojami z lat 40-stych - 60-tych.

Skąd czerpiesz inspiracje? Kto jest dla Ciebie wzorem?
Największą inspirację stanowią dla mnie stare (lata 40-ste - 60-te) zdjęcia, katalogi, czasopisma oraz wykroje. Nie zapominam również o polskich i zagranicznych szafiarkach – szczególnie tych szyjących (http://www.blogforbettersewing.com, http://blog.caseybrowndesigns.com/, http://freelancersfashion.blogspot.com/).

Utrzymujesz kontakt z innymi szafiarkami?
Tak, tak, tak! Grono osób prowadzących szafiarskie blogi jest niezwykle miłe i przyjazne. Wśród nich są tacy, których szczerze mogę nazwać internetowymi przyjaciółmi. Z szafiarskim gronem mam do czynienia na co dzień, gdyż technicznie wspomagam działanie Polskich Szaf (http://polskie-szafy.blogspot.com/) - listy wszystkich polskich blogów szafiarskich.

Myślisz, że powstaje nowa, wirtualna subkultura szafiarek?
Z pewnością dla obserwatora z zewnątrz szafiarstwo nosi znamiona subkultury. O ile kryterium będzie posiadanie bloga (czy też konta na odpowiednim serwisie) z własnymi stylizacjami to zdecydowanie takie osoby mogą o niej mówić. Nie na darmo słyszymy o „szafiarskich klanach” czy „zakonach”. Czy my same czujemy się jej częścią? Raczej nie, choć tu mówię jedynie o własnych odczuciach. Oczywiście jesteśmy zapisane na liście Polskich Szaf, mamy nawet własne forum, ale czy to stanowi o istnieniu grupy społecznej?

Twój ulubiony trend w sezonie jesień-zima 2010?
Powrót pełnych, rozkloszowanych spódnic i sukienek charakterystycznych dla lat pięćdziesiątych. Chyba w końcu będę trendy ;).

Fot. marchewkowa.pl

Redakcja poleca

REKLAMA