Podświadomość - czyli wewnętrzny lekarz

Zdarza się, że ludzie samoistnie i pozornie przypadkowo, w sposób niewytłumaczalny zdrowieją z najcięższych chorób. I wcale nie zdarza się to tak rzadko! To tzw. samoistne wyzdrowienia (jak nieco pokrętnie określa się je w języku medycznym). Sami być może słyszeliśmy o pacjencie z nowotworem, który jako beznadziejny przypadek został zwolniony do domu, aby tam umrzeć, a przeżył o całe lata swojego chirurga.
/ 25.08.2009 08:55
Zdarza się, że ludzie samoistnie i pozornie przypadkowo, w sposób niewytłumaczalny zdrowieją z najcięższych chorób. I wcale nie zdarza się to tak rzadko! To tzw. samoistne wyzdrowienia (jak nieco pokrętnie określa się je w języku medycznym). Sami być może słyszeliśmy o pacjencie z nowotworem, który jako beznadziejny przypadek został zwolniony do domu, aby tam umrzeć, a przeżył o całe lata swojego chirurga.

Wiedza o drzemiących w ukryciu siłach samouzdrawiających daje nam wszystkim możliwość o wiele bardziej intensywnego i świadomego komunikowania się z naszą podświadomością oraz celowego budzenia i wzmacniania naszych potencjalnych sił samouzdrawiających.

Znany szwajcarski psycholog C.G. Jung sformułował w swojej teorii psychologii, w przeciwieństwie do swego mistrza Z. Freuda, twierdzenie – że nasza podświadomość nie jest jedynie sumą stłumionych wczesnodziecięcych i seksualnych treści i konfliktów. Nasza podświadomość ma o wiele więcej różnorodnych funkcji korekty naszej świadomości. Także uzdrawia. I dlatego można ją nazwać „wewnętrznym lekarzem” każdego z nas.

Podświadomość - czyli wewnętrzny lekarz

W świetle tej teorii choroba nie jest niczym innym jak fizyczną, zmaterializowaną postacią naszego „cienia”. „Cień” zaś jest kwintesencją wszystkiego, co negatywne i stłumione. Całe to „zło”, którego najchętniej byśmy się pozbyli. A ponieważ nieświadomie je tłumimy – istnieje nadal. Inaczej mówiąc: jeśli udało się nam rozchorować z powodów psychicznych, to może się nam uda teraz wyzdrowieć dzięki oddziaływaniu na psychikę?!

Jak to zrobić w praktyce? Przy zastosowaniu głębokiego odprężenia i medytacji mamy możliwość utrzymać bądź odzyskać zdrowie. Są to jednak metody, których nie powinniśmy stosować bezkrytycznie – lecz zawsze jako uzupełnienie leczenia medycznego, po wnikliwym wyjaśnieniu przyczyn choroby. Stan głębokiego relaksu, odprężenia – nie jest z punktu widzenia nauk medycznych mglisty czy niedefiniowalny. Wręcz przeciwnie – daje się bardzo precyzyjnie i dokładnie określić poprzez zapis prądów mózgu, tzw. elektroencefalogram (EEG). Podczas głębokiego relaksu czy medytacji pojawiają się typowe, wolne fale mózgowe, tzw. fale „alfa”, o częstotliwości 7-14 Hz – w przeciwieństwie do fal „beta” w stanie czuwania (1430 drgań na sekundę).

Dlatego stan alfa odznacza się wieloma bardzo interesującymi właściwościami. I tak w stanie alfa dysponujemy wzmożoną zdolnością przyswajania informacji i znacznie większym potencjałem pamięci, niż w stanie czuwania. Największym jednak zainteresowaniem stan alfa cieszy się w medycynie. Z badań biologicznych wynika, że właściwe procesy uzdrawiające odbywają się w dużej mierze w stanie alfa, co wyraża się w popularnym powiedzeniu „sen to zdrowie”. Podczas snu mózg także znajduje się w stanie alfa, co ułatwia wszelkie procesy terapeutyczne.

Te okoliczność wykorzystano już w starożytnej medycynie i sztuce uzdrawiania. Np. Grecy w świątyniach Asklepiosa wprowadzali chorych w trans, w którym zbliżali się oni do oczyszczającego psychikę przeżycia „katharsis”, aby następnie zapaść w głęboki uzdrawiający sen.

Lidia Irla
źródło: mwmedia

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA